Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bo tylko głupiec może pragnąć aby w Polsce zostało jedynie koło tysiąca wiernych

1246789

Komentarz

  • [cite] _Joanna _:[/cite]Moje rozterki dotyczące grożącego zerwania kontaktu wiążą się z tym, że czasem może być tak że jesteśmy jedynymi osobami - katolikami z grona takiej pary. Oczywiście Bóg ma swoje sposoby i jest możliwe, że wpłynie na te osoby za pomocą innych osób lub czynników, ale jednak trochę nie daje mi to spokoju.


    Rozumiem, ale jednocześnie jedyni katolicy powinni być przejrzystymi katolikami. Czytelnymi w świadectwie, które dają.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]
    [cite] Aga:[/cite]
    Sytuacja odwrotna, to Wy (małżeństwa) macie okazję nocować u rodziny, znajomych (nieważne), którzy nie mają ślubu kościelnego. Czyli Wam pościelili w gościnnym i cudzołożą sobie za ścianą. Czy nocowanie w domu takich osób też jest problemem? Czy tylko goszczenie ich?
    Poszłabym nocować na dworzec.


    Naprawdę trzeba wtedy tak zorganizować podróż, by nie nocować u nich.
  • [cite] _Joanna _:[/cite]Tak tak masz rację. Poza tym zgorszyć znaczy dać zły przykład, a ja nie chcę żeby moje dzieci brały od kogoś zły przykład. Chcę jak najdłużej trzymać je w oddaleniu od grzechu.

    Ja też.

    A ponadto: trzeba im pokazać (dzieciom), że da się żyć w wierności przykazaniom. Są ludzie, środowiska, gdzie się tak żyje. A środowisko życia człowiek sobie tworzy i wybiera. Tym się przecież także różni od zwierząt.
  • Ale pokazywać przez izolację? Praktycznie zerwanie kontaktów itd.?
    Jak to się ma do fragmentu zacytowanego przez Kasię? Jezus, jak rozumiem, zmienił nastawienie grzesznika do życia właśnie przez to, że się nie izolował, tylko przyjął jego gościnę?
  • [cite] Aga:[/cite]Ale pokazywać przez izolację? Praktycznie zerwanie kontaktów itd.?
    Jak to się ma do fragmentu zacytowanego przez Kasię? Jezus, jak rozumiem, zmienił nastawienie grzesznika do życia właśnie przez to, że się nie izolował, tylko przyjął jego gościnę?

    Do pewnego wieku - przez izolację.

    Później przez komentarz i uświadomienie dziecku, że musi podejmować wybory, za które sam zapłaci. I modlić się, by wybrało dobrze.
  • Przykład wyjściowy dotyczył domu.
    W domu gospodarze ustalają zasady.
  • Mało, że sam płaci, może zapłacić jeszcze parę innych unieszczęśliwionych osób....
  • [cite] Aga:[/cite]zmienił nastawienie grzesznika do życia właśnie przez to, że się nie izolował, tylko przyjął jego gościnę?
    To też Aga nie do końca tak. Jezus mu się wprosił. Bo miał konkretny cel- poszedł go zbawić, ale wcześniej przypomniał mu coś bardzo osobistego, co zmiękczyło jego serce na tyle, że przyjął to zbawienie i odkupił swoje winy.
  • Ale to byłby w sumie argument, żeby się "wpraszać" (mniej lub bardziej dosłownie) z przykładem swojego życia, rodziny itd. (o ile to przykład jako tako budujący:wink:) do ludzi, którzy żyją daleko od Boga.
  • [cite] _Joanna _:[/cite]No dobrze, a co Wy na to?:

    Wasz brat/siostra/szwagier/szwagierka żyje w związku niesakramentalnym. Ślub jest w planie w jakiejś tam przyszłości (za rok, dwa, trzy powiedzmy). Chcą Was odwiedzić, a że mieszkacie w innym mieście, będą też u Was nocować. Co robicie?
    Panie śpią na jednym tapczanie, panowie na drugim i no problem:wink:
  • A ja znam bardzo wiele par , które sprawdzały się przed ślubem a teraz są nieszczęśliwe, rozczarowane.I mówią ,, o nie ten ślub zniszczył nam wszystko a było tak pięknie". Bo ktoś udawał lepszego niż jest albo dlatego, że każdy się starzeje i w każdy związek po iluś latach wkrada się rutyna...
  • I w ogóle to bez sensu jest, bo nie da się wszystkiego sprawdzić. Trzeba by do końca życia sprawdzać. Dzieci, choroby, wyjazdy, kryzysy finansowe, utrata pracy, sukcesy w pracy, przecież te rzeczy nie dzieją się codziennie.
  • Kurczę, skoro tak się kochają, że chcą mieszkać razem to czemu od razu slubu nie wezmą?!
    najczęściej pada odpowiedź, że nie mają pieniędzy.:rolling:
    Kiedyś jeden proboszcz mówił (jak chodził po kolędzie), że da im ślub za darmo.
    a konkubenci na to, że teraz jest zimno! :rolling::rolling::rolling:
  • @brumek
    Z powody małej estymy dla onetowych blogów w ogóle nie odniosłam się do treści bloga, natomiast myślę, że wyszło parę ciekawych aspektów w dyskusji tutaj (sytuacje nie z bloga, tylko z życia).
  • Jeśli się kochają to szanują się wzajemnie i biorą ślub, by móc zamieszkać razem.
    Jeśli ślubu nie biorą a razem mieszkają znaczy nie kochają się ....
    Może i wiążą ich różne sprawy: pożądaniem, pieniądze, zainteresowania ... ale nie miłość.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]Kurczę, skoro tak się kochają, że chcą mieszkać razem to czemu od razu slubu nie wezmą?!
    najczęściej pada odpowiedź, że nie mają pieniędzy.:rolling:
    Kiedyś jeden proboszcz mówił (jak chodził po kolędzie), że da im ślub za darmo.
    a konkubenci na to, że teraz jest zimno! :rolling::rolling::rolling:
    Mam znajomych którym ksiądz zaproponował ślub za darmo bo mówili że nie mają nań pieniędzy to oni na to : I tak bez gości?
  • [cite] Irkub:[/cite]
    [cite] Agnieszka63:[/cite]Kurczę, skoro tak się kochają, że chcą mieszkać razem to czemu od razu slubu nie wezmą?!
    najczęściej pada odpowiedź, że nie mają pieniędzy.:rolling:
    Kiedyś jeden proboszcz mówił (jak chodził po kolędzie), że da im ślub za darmo.
    a konkubenci na to, że teraz jest zimno! :rolling::rolling::rolling:
    Mam znajomych którym ksiądz zaproponował ślub za darmo bo mówili że nie mają nań pieniędzy to oni na to : I tak bez gości?

    O ile wiem ślub to sakrament, a sakramentów w kościele katolickim udziela się za darmo w ogóle. Ofiara jest ofiarą właśnie, dobrowolną.
  • [cite] _Joanna _:[/cite]No dobrze, a co Wy na to?:

    Wasz brat/siostra/szwagier/szwagierka żyje w związku niesakramentalnym. Ślub jest w planie w jakiejś tam przyszłości (za rok, dwa, trzy powiedzmy). Chcą Was odwiedzić, a że mieszkacie w innym mieście, będą też u Was nocować. Co robicie?
    Dokładnie tak było w przypadku mojej siostrzenicy..........mieszkała z narzeczonym, jej było z tym źle, ale bardzo go kochała i nie chciała być natarczywa. Cała rodzina niemalże na bezdechu czekała na oświadczyny, a po nich na wyznaczenie daty ślubu. Ja najnormalniej w świecie w czasie rozmowy nie przyjęłam ich argumentów ( planujemy ślub, trzeba się wypróbować, nie ma kasy,wszyscy tak teraz robią i ...dobrze nam się tak żyje), bo każdy był błędny co spokojnie i przy kawie omówiliśmy. I tak serio to on nie miał pojęcia, że dziewczynie źle z tym, że do komunii nie może pójść( a ślubów było akurat w rodzinie trochę), że u nas uprzedzaliśmy- wspólnego spania przed ślubem niet; że ona ma poczucie braku bezpieczeństwa. Teraz od 1,5 roku są po ślubie zadowoleni, starają się o potomstwo. Myślę, że szczere, nieemocjonalne wyjaśnienie kwestii pomaga a unikanie i oddalanie trudnych tematów powoduje u młodych utwierdzenie w błędzie.
  • Pod warunkiem, ze sami zainteresowani chcą słuchać!
  • Nie można pochwalać młodych za współżycie przed ślubem ale im się nie ma co dziwić.
    Robią to czego oczekuje od nich otoczenie czyli są ,, grzeczni, rozsądni , odpowiedzialni".
    To jest wina obrzydzania ślubów od pokoleń. Odgórne żądanie rodziców , babć, ciotek - bądź porządny ucz się, kończ studia, pracuj , zarabiaj możesz mieć dziewczynę/chłopaka ale się nie związuj i odwlekaj ślub jak najdalej i żadnych bachorów.
    Nie wiem czy ci starzy są ślepi lub tacy naiwni, że nie zdają sobie sprawy, iż takie odpychanie od ołtarza przeistacza się w ukryty konkubinat a oni myślą , że wszystko jest cacy i się łudzą, ze ich 30 letni ,,wieczni narzeczeni" to dziewice i prawiczki.:devil:
  • Nie łudzą się, ale też ich to nie rusza.

    My mamy regularne jazdy z teściami (-ową...), kiedy zaczyna się rozmowa o kolejnej parze "rozsądnych młodych ludzi", którzy biorą ślub cywilny, żeby dostać kredyt na mieszkanie, a kościelny odkładają "na przyszły rok, jak nazbierają". Albo o parze z rodziny, która wzięła cywilny "żeby dziecko miało ojca" (po trzech albo czterech latach mieszkania ze sobą wpadli), a kościelny odłożyli na przyszły rok, "jak schudnie po porodzie i nazbierają".

    I ni cholery nie rozumieją, dlaczego nam się to nie podoba i uważamy to za robienie sobie jaj z sakramentu. I dlaczego stokroć uczciwsza jest postawa innych kuzynów, niewierzących choć ochrzczonych, którzy poprzestali na cywilnym i już, szopek nie robili.
    Jesteśmy przepełnieni otóż pogardą, życia nie rozumiemy i w ogóle się czepiamy bez sensu.
  • [cite] Aga:[/cite]Maciek, czyli w takim razie gościsz tylko katolików?

    A co w sytuacji, kiedy ktoś żyje w związku jak najbardziej sakramentalnym, ale wiesz o nim, że pod innymi względami ma mało wspólnego z nauką Kościoła? Albo wręcz jawnie sobie z niego kpi, a ślub traktuje instrumentalnie (ładna impreza była)? Albo że ślub ma jakieś mocne przesłanki nieważności? Ale głównie chodzi mi o sytuację, kiedy teoretycznie wszystko po katolicku, a tak naprawdę zgroza bierze.

    I nie pisz mi, że jesteś jedynakiem albo z perfekcyjnej rodziny i znajomi tylko cręme de la cręme tradsów warszawskich:bigsmile:, wczuć się proszę w temat...





    Ago nie nam sądzić, czy małżeństwo ważnie zawarte, bo zapewniam cię,że w Trybunale też nie jest prosto i lekko to osądzić. Rodziny mamy różne i czasami jest tak, że to właśnie my jesteśmy tym znakiem i przesłaniem dla błądzących, że to co robią to jawny grzech. W rodzinie dobrze nas znającej i widzącej, że nasze życie jest zgodne z tym co mówimy i wyznajemy nikt nie posądzi nas o złośliwość( warunek wyłączyć emocjonalny język i trzeba rozgraniczyć osobę od czynu/np. bracie bardzo cię kocham, ale nie akceptuję tego co robisz, bo to jest niezgodne z tym i tym..../), natomiast co do znajomych to mam wrażenie, że sami dobieramy sobie towarzystwo i kontakty utrzymujemy z tymi z którymi czujemy jakąś wspólnotę w wyznaniu, myśli i przekonaniu. I jeśli już to te osoby gościmy lub jesteśmy ich gośćmi.
  • Rany Boskie co to znaczy, że czyimś zdaniem ślub ma znamiona nieważności????
    Czyli,że co kogoś nie lubię , nie akceptuję tego związku więc złośliwie go rozbijam bo moim zdaniem jest nieważny choć zdaniem małżonków i księdza jest ważny?I jeszcze rozdzielam ich w imię Boga i moralności ?
    Toż to raj dla złych teściowych....
  • o dziwo chcą! jeśli tylko spokojnie i rzeczowo rozmawiasz! bez naskakiwania i raczej z uśmiechem. Narzeczony drugiej siostrzenicy jak zamieszkali wspólnie we Warszawie, bo razem taniej/Pochodzą obydwoje z Wielkopolski/ to zaczął mówić coś o próbowaniu się wzajemnie, tylko pogubił się w tym, bo argumentów mu zabrakło, zwłaszcza takich "pod włos"/np. co jak on nie zda egzaminu a nadal będzie mu zależało na dziewczynie? i po ilu próbach zakończą takie życie, po ilu próbach z innymi partnerami chciałby mieć żonę? / bo zauważcie że zawsze młodzi mówią, że dbają o dobro partnera, ale tak naprawdę to jest w nich ukryty lęk przed porażką. Zamiast totalnie ich ganić, to spokojnie omówienie sytuacji i doprowadzenie do tego aby sami zobaczyli ten grzech i że to co robią jest krzywdzeniem ukochanej osoby jest najważniejsze! Ale naprawdę emocje mogą tutaj wiele popsuć. Mój mąż mówi, że w tych rozmowach to ja jestem takim adwokatem diabła, który niby akceptuje z uśmiechem argumenty ale zaraz zadaje następne pytanie z tym samym uśmiechem i czeka rozsądnej odpowiedzi. Oni tak naprawdę sami dochodzą do wniosków tylko trzeba ich trochę nakierować:-)
  • [cite] Berenika:[/cite]
    [cite] Irkub:[/cite]
    [cite] Agnieszka63:[/cite]Kurczę, skoro tak się kochają, że chcą mieszkać razem to czemu od razu slubu nie wezmą?!
    najczęściej pada odpowiedź, że nie mają pieniędzy.:rolling:
    Kiedyś jeden proboszcz mówił (jak chodził po kolędzie), że da im ślub za darmo.
    a konkubenci na to, że teraz jest zimno! :rolling::rolling::rolling:
    Mam znajomych którym ksiądz zaproponował ślub za darmo bo mówili że nie mają nań pieniędzy to oni na to : I tak bez gości?

    O ile wiem ślub to sakrament, a sakramentów w kościele katolickim udziela się za darmo w ogóle. Ofiara jest ofiarą właśnie, dobrowolną.
    Na propozycję ślubu młodzi powiedzieli że nie stać ich , ksiądz stwierdził że ślub będzie darmo na to zmartwili się że jak to tak bez gości? Nie byłam tam nie wpycham się na cudzą kolendę a opowiadała to mama dziewczyny, moja ciocia. O tym że się nie płaci ja usłyszałam od ksiedza przy chrzcie drugiego dziecka, 10 lat po ślubie.Jak wyglądała moja płatnosć za slub to nie wspomnę.A ci młodzi mają syna który w tym roku idzie do I Komunii .Nie czepiam się że ja przy chrzcie drugiego dziecka i krótko po Komunii starszego musiałam donieść świadectwo ślubu kościelnego.Widać co parafia to obyczaj.Co nie oznacza że się nie dziwiłam. :-)
  • A w przypadku chrztu młodej jak usłyszałam że się nie płaci to dałam na ofiarę i już.Wierz mi że miałam pewność że nawet bez zapłaty do chrztu dojdzie.Co innego ze ślubem tyle lat wstecz ;-)
  • Widać co parafia to obyczaj.


    Oczywiście, w danym miejscu i czasie wszystko zależy od ludzi. Ja pisałam o zasadach, które obowiązują, i do których - w razie czego - można się odwołać.
  • Księżom nie zależy na cnocie młodych dziewcząt są wyrozumiali tylko dla mężczyzn. Myślę że przeszkadza im celibat. Tylko my martwimy się o młodzież.:cry::cry::cry::cry:
  • Bożena, to dokładnie tak, jakbyś napisała, ze wielodzietni to biedne, patologiczne dziecioroby. Mniej więcej taki odsetek prawdy w stwierdzeniu.


    Monia 123, absolutnie się nie dziwię, że się nie dziwisz. Zdziwiłabym się, gdybyś się dziwiła.
  • My jesteśmy matkami to normalne , że się martwimy.
    Fajnie by było gdyby tatusiowie też uczyli chłopców od małego, że człowiek ma naprawdę kochać i być odpowiedzialny a nie że ich spóźniona troska sprowadza się do rozróby i wielkiego ruszenia jak ktoś jest już dorosły.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.