hmm, ale radzisz jednak unikac tego przeciagu, w sensie nie otwierac np. drzwi od pokoju, tylko samo okno, czy zostawic wszystko otwarte ale pilnowac zeby dzidzius byl odbrze okryty?
z corka przerabialismy spanie na golasa w przeciagu, ale jak juz miala pol roku, i bylo OK.
Ale teraz to maly noworodek bedzie...
Noworodek ma prawo mieć jeszcze pewne problemy z termoregulacją (w końcu ostatnie 9 mies. życia spędził w warunkach stałęj temperatury i braku przeciągów ) i raczej unikałabym pozostawiania go w przeciągu. Rozumiem, że Wy swój przeciąg lubicie, więc nie chcecie z niego rezygnować? W tej sytuacji trzeba noworodka jednak nieco przyodziać (np jakiś cieniutki śpiworek?) i bardzo pilnować, żeby był suchy - np. żeby się główka nie pociła, żeby się nie przesikał. Choć w pierwszych dobach jednak sugerowałabym otwieranie tylko po jednej stronie. A potem, to już trzeba maluch obserwować i oceniać, jak sobie radzi.
"Rozumiem, że Wy swój przeciąg lubicie, więc nie chcecie z niego rezygnować?"
Katarzyno, hehe, fajne pytanie. To nie jest kwestia lubienia tylko przetrwania i nie chodzi to o jakis mega wiatr, tylko taki lekki ciag nieco chlodniejszego powietrza, ktory przy pootwieranych oknach okolo godziny 1-2 w nocy daje warunki do tego zeby w ogole zasnac
Bede ostrozna i bede obserwowac malucha, wiadomo ze lepiej zebysmy my kilka nocy mieli kiepskich niz zeby nam sie maluch na starcie zaziebil (w upalach w dodatku!!!)
A moja młoda (7 mies.) wczoraj pomagała mi robić tort dla braciszka i wciągnęła dwie lub trzy maliny, a dziś ma cały brzuszek i pupę w gustowny drobniutki czerwony rzucik... Ehhhh, a niby dzeicko ma instynkt i samo wie, co dla niego najlepsze
Katarzyno, a maliny miałaś swoje lub eko? Pytam, bo mój wujek ma plantację malin i sam kuzynce odradzał w tym roku robienie czegokolwiek z tych owoców, bo sa bardzo mocno pryskane. A malin raczej się nie myje... Pogoda dla malin była fatalna, padało u nas przez chyba dwa tygodnie, a malina bardzo szybko zaczyna w takich warunkach pleśnieć. my po tych opadach dojrzałe maliny na krzyku zrywaliśmy i wyrzucaliśmy, bo miały pleśń, na szczęście pozostałe, które dojrzały potem, były juz dobre.
@Ania D. - no, niestety, to były maliny ze straganu, takie zwyczajne :sad: Dlatego to właśnie je podejrzewam o wywołanie tego gustownego marmurka na ciele mojej córeczki a nie jakąś wirusówkę, czy inne cudo. Też przypuszczam, że to nie same maliny winne, tylko jakaś chemia w nich zawarta. Mimo, że były myte, ale przecie ich nie szorowałam tylko opłukałam. Mam nadzieję, że to i lepiej, że na skórę jej wywaliło a nie gdzieś wewnątrz zniszczenia czyni (to taka moja koncepcja, może medycznie nieuzasadniona )
co za nocka - ledwo udalo nam sie wykurzyc szczura z kuchni, to kolejny problem musze zapodac :shamed:
nasz noworodek ma chyba zle zalozona klamre na pepek
w kazdym razie zle sie goi, z jednej strony sie pepowina wysusza, ale z drugiej nie dochodzi powietrze i sie chyba zrobil maly stan zapalny - pepek troszke spuchl, a pepowina nie wysycha.
pachnie... no jak przy stanie zapalnym
moge zdjac ta klamerke cholerna? wydaje mi sie ze to ona czesciowo jest winna :sad:
Jak kikut pępowiny nie jest suchy, to się klamerki raczej nie zdejmuje. Nie widziałam pępka, to trudno mi coś podpowiadać. Jakby kikut był suchy, to można klamerkę zdjęć i dalej byłoby łatwiej pielęgnować. Do osuszania kikuta polecam sterylne gaziki namoczone spirytusem 70% owijać wokół kikuta pępownny - między klipsem a brzuszkiem. Powinno szybko zadziałać. A w kwestii odkażania - nic nie zastąpi bardzo dokładnego usuwania całej wydzieliny. Szczególnie w miejscu przyczepu pępowiny. Mi się do tego najlepiej zprawdzają patyczki "do uszu" namoczone w spirytusie70% lub octenisepcie (nie szczypie).
Jak pępowina ususzona, to trzeba w tej klamerce przeciąć (np. odkażonymi spirytem cążkami) kółko. Czyli nię tę stronę, gdzie jest zapięte, tylko przeciwną. Wtedy łatwo będzie zdjąć.
Chyba, że masz jakiś inny zacisk niż używają u nas...
kikut jest suchy, ale tylko z jednej strony. klamerka jest chyba bardziej podobna do tej niebieskiej i jest tak zalozona, ze wykrzywina kikut w jedna strone, dociskajac tam do brzucha, i tam nie dochodzi powietrze, a jeszcze pieluszki pogorszyly sprawe.
OK nie przyszlo mi do glowy to z owinieciem gazikiem, zaraz poszukam czy mamy jakis w domu, bo w sumie nie jestem pewna.
aha, jesli wydaje mi sie ze sie zabrala ropa albo cos takiego w miejscu przyczepu pepowiny, moge sama sprobowac to oczyscic wacikiem do ucha tak jak piszesz, czy lepiej oddac jakiejs sile fachowej bo moge cos spaprac?
wydaje mi sie, ze ciut lepiej, mimo iz nie uzylam gazikow ani zadnego zastepnika - wczoraj juz sie nie dalo kombinowac ze wzgledu na inne atrakcje. przemylam dobrze alkoholem i mala spala tylko w pieluszce (i pod kocykiem). z tej strony gdzie w ogole nie wysychalo, troche zmienilo kolor na ciemniejszy. dzisiaj sprobujemy kupic gaziki w aptece.
troche nie podoba mi sie, ze tyle alkoholu tam trzeba walic, przeciez to sie jakos wchlania ale nie widze innego wyjscia
a tak na przyszlosc mam postanowienie uzyc jakiejs alternatywnej metody, te klamerki moze i wygodne sa w chwili porodu, ale potem strasznie przeszkadza taki wielki kawalek plastiku, o ktory latwo zahaczyc, ktory wpija sie w skore itd. strszej odpadl kikut jakos strasznie szybko i nie zdazyl mi uprzykrzyc zycia, wiec nie pomyslalam o tej kwestii przed tym porodem...
dzikeuje za troske i bede w razie czego pytac dalej :bigsmile:
@Pustynny-wiatr - bo z klamerką powinno się postępować następująco: Po założeniu klamerki i przecięciu pępowiny trzeba rozłożony gazik nmoczony spirytusem 70% owinąć wokół kikuta pępowiny (między brzuszkiem a klipsem) a potem drugi gazik (taki z tych większych nieco) złożyć w trójkąt i zabezpieczyć nim klips i wysuszający opatrunek z gazike ze spirytusem - trójkątem przykrywa się klips, wszystkie rogi podgina w kierunku brzuszka i długimi rogami obwiązuje się cały ten interes. Tak się powinno robić do momentu wyschnięcia pępowiny w stopniu umożliwiającym bezpieczne zdjęcie klipsa (zazwyczaj 1-2 doby w zupełności wystarczą). Taki opatrunek przyspiesza wysychanie kikuta i zabezpiecza klips. Potem klips się zdejmuje i warto przy tej okazji również dokonać częściowej amputacji wyschniętego kikuta pępowiny, żeby dziecka nie drapał w brzuszek. Zostaje tylko taki mały "strupek" w pępku, który trzeba dokładnie osuszać od strony przyczepu i cierpliwie czekać aż odpadnie.
Uffffff w koncu moglam zdjac te przebrzyla klamerke :bigsmile:
chyba nigdy taki maly kawalek plastiku tak mi nie zatrul zycia :eu: ile wczoraj gimnastyki bylo zeby nie haczyc o nia, zajmujac sie mala...
teraz bedziemy goic dalej. nie ma wydzieliny, ale tez nie jest suche i zasklepione i nie pachnie dobrze i nadal z tamtej strony gdzie sie przechylala klamra pepek jest zaczerwieniony i spuchniety. zobaczymy czy zdjecie klamry pomoze - mysle ze w duzym stopniu szkodzilo kazde jej poruszenie
no nic, na razie wielka ulga, ze sie klamry moglam pozbyc :bigsmile:
Mojej M. zrobił sie naczyniaczek na żebrach ze zwykłej kropki czerwonej (na razie około pół cm)
Najstarszy miał na jąderku -ale od urodzenia (wchłonął sie )
Zrobił sie M. jak miała już półtora miesiaca...niepotrzebnie naogladąłam sie zdjec w internecie:shamed:bo zaniepokoiłam się-boje się zeby nie rósł:(
Pokazywałam lekarce i na razie tylko obserwowac...
czy może Wasze dzieciaczki miały naczyniaki (chodzi o te po urodzeniowe)-wchłonęły się?
Pozdrawiam cieplo.
Komentarz
z corka przerabialismy spanie na golasa w przeciagu, ale jak juz miala pol roku, i bylo OK.
Ale teraz to maly noworodek bedzie...
Katarzyno, hehe, fajne pytanie. To nie jest kwestia lubienia tylko przetrwania i nie chodzi to o jakis mega wiatr, tylko taki lekki ciag nieco chlodniejszego powietrza, ktory przy pootwieranych oknach okolo godziny 1-2 w nocy daje warunki do tego zeby w ogole zasnac
Bede ostrozna i bede obserwowac malucha, wiadomo ze lepiej zebysmy my kilka nocy mieli kiepskich niz zeby nam sie maluch na starcie zaziebil (w upalach w dodatku!!!)
PS. ponoc inhalacje z soli sa jak sztuczny klimat morski - robię jej codziennie, co by ją zahartować troszkę, 5 dni po Klacidzie i zdrowa, ufff
nasz noworodek ma chyba zle zalozona klamre na pepek
w kazdym razie zle sie goi, z jednej strony sie pepowina wysusza, ale z drugiej nie dochodzi powietrze i sie chyba zrobil maly stan zapalny - pepek troszke spuchl, a pepowina nie wysycha.
pachnie... no jak przy stanie zapalnym
moge zdjac ta klamerke cholerna? wydaje mi sie ze to ona czesciowo jest winna :sad:
pepowina kolo tej klamerki czy jak sie to nazywa, juz ususzona, ale moze jaj zaczne odpinac to cos narusze i pogorsze sytuacje?
kurcze martwie sie, nie chce zeby sie pogorszylo do rana :sad:
Chyba, że masz jakiś inny zacisk niż używają u nas...
OK nie przyszlo mi do glowy to z owinieciem gazikiem, zaraz poszukam czy mamy jakis w domu, bo w sumie nie jestem pewna.
aha, jesli wydaje mi sie ze sie zabrala ropa albo cos takiego w miejscu przyczepu pepowiny, moge sama sprobowac to oczyscic wacikiem do ucha tak jak piszesz, czy lepiej oddac jakiejs sile fachowej bo moge cos spaprac?
w ogole wielkie dzieki za odzew :bt:
w koncu wieczór jest , a do rana lepiej by się spokojnie goiło
no i gazikow nie mamy w domu.
ufff zaraz padne, najpierw ten szczur, teraz to, musze cos zjesc i napic sie bo zaraz padne :hx:
a tu nie ma jak bo caly czas karmie - dziec zaczal zwiekszac popyt
proszzz
ogólnie, ja w sytuacji kryzysowej pocięłam bandaż
wczesniej wyczyściłam kikut patyczkiem dousznym moczonym w spirycie
troche nie podoba mi sie, ze tyle alkoholu tam trzeba walic, przeciez to sie jakos wchlania ale nie widze innego wyjscia
a tak na przyszlosc mam postanowienie uzyc jakiejs alternatywnej metody, te klamerki moze i wygodne sa w chwili porodu, ale potem strasznie przeszkadza taki wielki kawalek plastiku, o ktory latwo zahaczyc, ktory wpija sie w skore itd. strszej odpadl kikut jakos strasznie szybko i nie zdazyl mi uprzykrzyc zycia, wiec nie pomyslalam o tej kwestii przed tym porodem...
dzikeuje za troske i bede w razie czego pytac dalej :bigsmile:
no nic, na przyszlosc bede madrzejsza
chyba nigdy taki maly kawalek plastiku tak mi nie zatrul zycia :eu: ile wczoraj gimnastyki bylo zeby nie haczyc o nia, zajmujac sie mala...
teraz bedziemy goic dalej. nie ma wydzieliny, ale tez nie jest suche i zasklepione i nie pachnie dobrze i nadal z tamtej strony gdzie sie przechylala klamra pepek jest zaczerwieniony i spuchniety. zobaczymy czy zdjecie klamry pomoze - mysle ze w duzym stopniu szkodzilo kazde jej poruszenie
no nic, na razie wielka ulga, ze sie klamry moglam pozbyc :bigsmile:
wiedzialam ze to ta klamerka cholerna
nareszcie moge dziecko do chusty wrzucic :bigsmile:
Mojej M. zrobił sie naczyniaczek na żebrach ze zwykłej kropki czerwonej (na razie około pół cm)
Najstarszy miał na jąderku -ale od urodzenia (wchłonął sie )
Zrobił sie M. jak miała już półtora miesiaca...niepotrzebnie naogladąłam sie zdjec w internecie:shamed:bo zaniepokoiłam się-boje się zeby nie rósł:(
Pokazywałam lekarce i na razie tylko obserwowac...
czy może Wasze dzieciaczki miały naczyniaki (chodzi o te po urodzeniowe)-wchłonęły się?
Pozdrawiam cieplo.
Pozdrawiam.
czy to po prostu resztka pepowiny i musi sobie doschnac i tez odpasc?
tak poza tym nic niepokojacego sie nie dzieje i mam nadzieje ze sie niedlugo skonczy ten pepkowy problem...
dziekuje za rady w kazdym razie, korzystam i przydaja sie :thumbup: