Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przepisy Ani D. zebrane z forum

13468921

Komentarz

  • edytowano listopad 2012
    Zapiekanka z kapustą

    3 szklanki świeżo ugotowanego ryżu brązowego
    ok. 2/3 szkladnki ugotowanej soczewicy zielonej
    3 duże cebule
    niezbyt duża kapusta
    2 opakowania passaty (doskonała jest z Lidla) lub przecieru pomidorowego
    3 duże marchewki
    sól
    słodka i ostra papryka
    oregano
    pieprz (jak ktoś lubi)
    olej

    Kapustę oczyścić, pokroić na kwadraty. poddusić do miękkości w minimalnej ilości posolonego wrzątku w garnku (wystarczy ok. 1/3 szkl.). Sprawdzać czy woda się nie wygotowała. Cebulę pokroić w krążki, poddusić na oleju, dodać do niej starkowaną marchew. Dusić jeszcze chwilę pod przykryciem do miękkości. Dodać pomidory, dobrze doprawić solą, słodką i ostrą papryką oraz oregano. Dodać soczewicę, wymieszać.
    Wysmarować naczynie żaroodporne olejem i układać warstwami: ryż, marchew z cebulą i soczewicą, kapustę i polać pomidorami. Na wierzch dajemy pomidory i trochę oleju. Zapiekamy pod przykryciem ok. 30 min. Ważne jest, by dobrze doprawić składniki, jeśli ryż nie było solony, to dajemy sól na każdą jego warstwę oraz pieprz, jeśli lubimy.
  • Zapiekanka z kapustą


    2 opakowania passaty (doskonała jest z Lidla) lub przecieru pomidorowego

    Aniu, cóz znaczy 2 opakowania? Jaka to mniej więcej pojemność? Ja mam gęste przeciery własnej roboty.
  • Savia, te kupowane mają po ok. 200 ml. Ogólnie dajemy na wyczucie i by całość nie była sucha ani pływająca. Fajnie, że masz swoje przeciery, ja w tym roku nie mam.
  • Dzisiaj nabywam brukselkę :)
  • Savia, te kupowane mają po ok. 200 ml. Ogólnie dajemy na wyczucie i by całość nie była sucha ani pływająca. Fajnie, że masz swoje przeciery, ja w tym roku nie mam.
    Nie wiem czy widziałaś, ale zasypało mnie pomidorami w tym roku. :-) Wiem, że większość na smak, ale szukałam punktu wyjściowego.
  • Aniu, a czy czerwona soczewica moze być czy lepiej nabyć zieloną? Czym właściwie one się różnią poza kolorem?
  • Czerwona się rozpada, zielona zachowuje kształt. I dłużej się ją gotuje. I czerwona ma delikatniejszy smak.
  • Zrobiłam zapiekaną brukselkę, wyszła pyszna! Najmłodsza pociecha dopominała się o jeszcze :D
  • Savia, zieloną też można łatwiej ugotowac w całości, czerwoną mozna łatwo rozpaciać. Trzeba więc gotować ją w wyczuciem, nie w wielkiej ilości wody. Można też zrobić tak, że soczewicę gotuje się od razu z ryżem.
  • Czy ryż brązowy to inaczej naturalny? Czy jeszcze jakiś inny?

    (brukselka z marchewką - super!!!!

    zrobiłam z kaszą gryczaną, następnym razem dołożę jeszcze buraczki na ciepło - wszystko opędzlowane)
    :D
  • Agnieszko, to właśnie ten. Może być jeszcze dziki, czerwony i in. ale to już poza moimi możliwościami finansowymi.
    Fajnie, że smakowało. Ja też lubię to połączenie. A dziś patrzyłam z radością, jak nasza roczniaczka wyjadała z talerza kawałeczki brukselki i zjadała je ze smakiem.
  • Agnieszko, to właśnie ten. Może być jeszcze dziki, czerwony i in. ale to już poza moimi możliwościami finansowymi.
    Fajnie, że smakowało. Ja też lubię to połączenie. A dziś patrzyłam z radością, jak nasza roczniaczka wyjadała z talerza kawałeczki brukselki i zjadała je ze smakiem.
    ja to samo! :D bo dziś tez była u nas brukselka ;)
  • edytowano grudzień 2012
    AniaD. Siemienia raczej nie prażyć, ew. do temp. 80 stopni. Zmielone szybko zużyć, idealnie jest robić na świeżo i zjeść. Można dodać dosłownie odrobinę soli do mielenia i taką posypkę dać do dowolnej kaszy..
    AniuD, ciekawa jestem twojej opinii. Prażyć, czy nie prażyć, a jeśli prażyć, to w jakiej temperaturze......etc.    Pamiętasz jak długo się o tym dyskutowało na wegedzieciaku. Problem jest istotny dla osób, które jadają siemie prawie codziennie. Dr Dąbrowska kazała prażyć, ale nie do końca potrafiła/chciała wytłumaczyć dlaczego. Przeczytałam poniższe i wreszcie dotarło do mnie w czym problem.
    http://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
    Jakie dla nas wnioski praktyczne? Nie stosujemy przecież przemyślanej w szczegółach przez dr Budwig diety. 
  • Czyli jeśli mielę na świeżo (dziś domieliłam też łyżeczkę ostropestu) i podaję wymieszane z pastą budwigową to jest OK?
  • edytowano grudzień 2012
    Czyli jeśli mielę na świeżo (dziś domieliłam też łyżeczkę ostropestu) i podaję wymieszane z pastą budwigową to jest OK?
    Wydaje się , że jest OK. Zrozumiałam to tak:

    Cyjanogeneza nie zachodzi gdy
    - zmielone nasiona zalejemy gorącą wodą
    - zagotujemy w wodzie,
    Swoje właściwości utraci jednak Omega - 3. 
    Jeśli zmielimy siemie to enzym linamaraza inicjuje cyjanogenezę.
    Aktywność linamarazy jest hamowana w środowisku kwasowym (o niskim pH). 
    Zatem wmieszanie zmielonego siemienia do świeżo wyciśniętego, kwaśnego soku zabezpiecza je przed gwałtownymi przemianami glikozydów w cyjanowodór.
    To jest jeden sposób na "uzdrowienie" mielonego siemienia.

    Sposób drugi -  to podawanie siemienia z produktami bogatymi w siarkę.
    W obecności aktywnej siarki zawartej w pożywieniu enzymy występujące m.in. w ludzkich komórkach neutralizują cyjanowodór i przekształcają  go w tiocyjaniany (o bardzo małej toksyczności) i dalej  w korzystne dla zdrowia transformacje.
    Działają zatem jak odtrutka na cyjanki.
    Żeby tak się stało, należy razem ze mielonym siemieniem jeść pokarm bogaty w siarkę (ser biały, jogurt, czosnek, cebula, płatki owsiane...
    Okazuje się nawet, że przy takiej technologii jedzenia zmielonego siemienia, organizm z cyjanków produkuje witaminę B12.
    Produkty bogate w siarkę:
    - jaja kurze, mleko, ryby;
    - mięso, sery;
    - owoce i warzywa
    Nie dziwię się, że dr Budwig była aż 7 razy nominowana do Nobla.
    "..Dr Budwig była odważnym naukowcem. W pełni przekonana o słuszności swoich tez wygłaszała je publicznie nie zważając na polityczne reperkusje. Były to treści niepopularne, uderzały w interesy bardzo silnych lobby: farmaceutycznego, spożywczego a także bezpośrednio w środowisko lekarskie. Dr Budwig głośno i przekonywująco twierdziła bowiem, że za rozwój chorób degeneracyjnych odpowiedzialne jest spożywanie wysoko przetworzonej żywności, a w szczególności olejów spożywczych i margaryn, które blokują procesy utleniania w komórkach, zmuszając komórki do fermentacji, a tym samym do nowotworzenia. Spotkała się z ogromnym oporem potentatów przemysłu spożywczego, którzy robili wszystko, aby nie dopuścić do rozpowszechniania się jej rewelacyjnych odkryć. .."

  • BabUska, ja nie prażę. Nie mam przekonania, że utrzymam na patelni odpowiednią temperaturę, podejrzewam, że byłaby wyższa. A do prażenia w piecyku nie bardzo mam zacięcie, jakoś nie chce mi się dokładać jeszcze jednej rzeczy do zrobienia. A mój piecyk i tak nie trzyma temperatury. My nie jadamy "masełka" z siemienia samego, zawsze na kanapce jest czosnek lub cebula, warzywa, zwykle spora ich górka - więc siarkę mamy. W sumie kiedyś stwierdziłam po lekturach książek i artykułów, że jedząc różnorodne, nieoczyszczone i "niepoprawiane" w fabryce jedzenie, będzie zawsze tak, że nie ma problemu z niedoborem czy nadmiarem jakiegoś składnika. Zawsze będą się one uzupełniały, niwelowały czy wzmacniały swoje działania, po prostu jest to niesamowite. Patrząc na tabelki żywieniowe, skład poszczególnych pokarmów widać, jak wszystko się ze sobą idealnie uzupełnia. W każdej porze roku mamy inne pokarmy, które można spożywać. Od kiedy uprawiam działkę widzę, jakie wspaniałe są warzywa wczesnowiosenne, uprawiane bez folii, o krótkim okresie wegetacji. Po prostu widać, że o wszystko zadbał Ktoś o wiedzy, której człowiek nie ogarnie.
    Problemy mogą być, jeśli ktoś trzyma się uparcie
    tylko kilku ciągle tych samych produktów żywieniowych. Podobnie mogą być
    problemy, jeśli przy kłopotach ze zdrowiem sięga się po sztuczne,
    wyizolowane składniki pokarmowe - które w całym swoim naturalnym otoczeniu są
    lecznicze, ale wyizolowane z całego dobrodziejstwa wielu substancji, z
    których tylko część jest znana, już takie cudowne nie są. Ale wygodniej
    jest brać codziennie pigułki, które zapisze lekarz niż dokonać
    radykalnych zmian w codziennym menu.

    Dziękuję bardzo za tego linka, przeczytałam go z wielką uwagą. Prawda o lekarzach jest bardzo smutna. Lekarze, których znam i z którymi miałam kontakt nie mają wiedzy na temat odżywiania, większość z nich należy do grupy najgorzej odżywiających się osób, jakie znam. Potem taki lekarz będzie radził pacjentowi, co ma jeść - jakie będą jego rady, jeśli sam na temat żywienia niewiele wie?
    Ludzie często bronią się bardzo przed poznaniem czegoś, co w jakiś sposób będzie wymuszało na nich zmiany. Lepiej jest zaatakować coś, czego się nie zna niż poznać trochę danych z drugiej strony, nie tylko czytając czy oglądając dane oficjalne w mediach.
  • Kupilam złotopolski olej lniany dla rodziny i dla siebie. Zastanawiam się w jakiej ilości powinnam go jeść w ciąży. Bardzo mi smakuje.
  • Aniu, ja może takie prymitywne pytanie zadam :\"> Jakie warzywa oprócz cebuli i czosnku kładziesz na kanapkę o tej porze roku? Chciałabym spożywać więcej warzyw szczególnie na kolację a chleb (własny, razowy :) trudno mi porzucić.
  • @Agusia - a kiszone ogórki i kapusta?
  • Ogórki owszem jem, ostatnio nawet kiszoną kapustę miałam na kanapce :D a inne kapusty to tak po prostu na surowo i bach na chleb?
  • edytowano grudzień 2012
    No, można z nich jakąś suróweczkę machnąć - kapustkę usiekać doadać do niej, co tam się lubi (tarta marchew, seler, rzodkiew, jabłko, siekana cebula itp.), łapkami pościskać, coby sok puściło, olejem trochę polać, solą i pieprzem przyprawić i na kanapkę.
  • Wlasnie robie brukselke z marchewka;))
  • Katarzyna, dzięki za inspirację :-*

  • A brukselkę z marchewką też mam zamiar spróbować. Pax,daj znać jak wyszło!
  • świetny wątek, zaznaczyłam sobie gwiazdką :)
  • @Pax - brukselka z marchewką jest super (wypróbowałam w weekend) ale na kanapki to nie bardzo... ;-)
  • @Pax - brukselka z marchewką jest super (wypróbowałam w weekend) ale na kanapki to nie bardzo... ;-)
    Ale z talerzyka z ulubionym chlebkiem to juz ok. :-)
  • Agusia, ja sobie dobry chleb cenię, więc nie namawiam do porzucenia go :). Tu chodzi o proporcje dnia i tygodnia, ile jest gotowanych posiłków, a ile na sucho. Do tego ważne jest, co na tym chlebie jest, dla wielu osób szczytem dbania o swoje zdrowie jest jedzenie w zimie kanapek z plasterkim pomidora. Na pewno nie polecam kanapek z serem i wędliną (nie chodzi o to, że nigdy, wcale, absolutnie, w żandym wypadku - ale są domy, gdzie takie kanapki to zjadana kilka razy dziennie norma). Podstawa to warzywa, a to w polskich domach często kuleje. Ludzie uważają, ze jadają zdrowo, jak w ciągu dnia na obiad jest surówka. A powinno być ok. 5 porcji warzyw dziennie, co tego jakieś owoce (sezonowe, nie cytrusy, bo to inna bajka). A na chleb dajemy: teraz poszatkowaną kapustę białą lub czerwoną (polecam kupić mały szatkownik do domu, dla mnie niezastąpiony w kuchni), cebula, plasterki czosnku  szatkownika, plasterki marchewki  szatkownika, może być dowolna surówka, która została z obiadu (z pora, z selera, z marchewki, z buraka etc etc). Wiele osób nie jada nigdy niektórych warzyw, bo są dla nich jadalne tylko po ugotowaniu i to jako składnik np. zupy. Takim warzywem jest np. korzeń pietruszki - jest pyszny, ja go uwielbiam. Do tego mało jada się rzepy, super smaczne są plasterki kalarepki położone na pieczywie. Ogólnie, poza ziemniakami, wszystko da się zjeść na surowo, tylko bywa, że trzeba przyzwyczaić swoje kubki smakowe.
  • Warto próbować jeść warzywa, które są krojone na różne sposoby - inaczej smakuje marchew poszatkowana drobno, inaczej poszatkowana grubo, a inaczej w plasterkach czy słupkach. Dotyczy to wielu warzyw. Na kanapki np. nie dajemy cebuli pokrojonej w kosteczkę, tylko pokrojnej w plasterki na szatkowniku. Inaczej smakują, nie są tak ostre (pod warunkiem, że taką odmianę kupimy, bo bywają gorzkawe). To trzeba posolić, można ścisnąć ręką (kapustę podobnie można potraktować), po chwili można jeść. Oczywiście bardzo ważne są kiszonki, w zimie warto jeść je codziennie. Nie muszą być jadane w dużych ilościach, ale stale powinny być w menu. Można zrobić kiszoną kapustę na zimę, można sobie kisić np. po 2 główki. Kupowane kapusta kiszona przestała nadawać się do jedzenie, zwykle zawiera konserwanty i tak naprawdę nie zawsze jest ukiszona jak trzeba.
  • Aniu, a po jakim czasie kapusta jest już dobrze ukiszona?

    Właśnie przymierzam się do kiszenia.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.