Kaszę gryczaną niepaloną podaję do obiadu jak inne kasze, najlepiej gotować w prop. 1 szkl kaszy na ok. 1,7 szkl. wody. Jest ona delikatna w smaku, jak ktoś jest przyzwyczajony do mocniejszych smaków, to może wydawać się nijaka. Można podawać ją z intensywnymi dodatkami typu ostra surówka (teraz najlepsze są kiszonki) czy ew. sos. Ja nie robię sosów prawie nigdy, nie traktuję sosu jako konkretnego jedzenia. Taka niepalona kasza jest bardziej wartościowa niż palona.
Savia, może to była jakaś chińszczyzna? Ona ma intensywny smak, znajomi jak wspominają różne potrawy, to właśnie różności chińskie. Trzeba przygotować warzywa takie jak: kapusta, por, marchew, pietruszka. Kapustę i pora poszatkować, marchew i pietruszkę pokroić w słupki. Rozgrzewamy silnie wok (jest najlepszy, jak nie ma, to jak największą patelnię o grubym dnie), dodajemy olej i wrzucamy pokrojone warzywa. Trzymamy na silnym ogniu często mieszając. Po ok. 5 minutach (w zależności od ilości warzyw), dodajemy sos sojowy wymieszany z wrzącą wodą i natychmiast przykrywamy pokrywką. Mąż daje ok. 1/4 szkl. sosu sojowego i dopełnia szklankę wrzątkiem. Dusi do miękkości. To nie jest oryginalny przepis, bo w oryginale nie daje się wody, tylko te warzywa są takie smażone. Ale nam to b. smakowało. to chyba jedyna chińskopodobna potrawa jaką robiłam. Doskonale się łączy z ciecierzycą i makaronem. Ważne jest, by na patelni nie było b. grubej warstwy warzyw, one najpierw mają się podsmażyć, a nie udusić.
Sos jako sos pomidorowy, grzybowy, cebulowy czyli takie zagęszczone coś którym się zalewa ziemniaki, kasze, czy makaron. U mnie też warzywa mają często płyn, ale to dla mnie nie jest sos, bo podstawą są warzywa. Sos postrzegam jako coś mało wartościowego, co czasem zastępuje ludziom warzywa na obiad. A nie gotuję, bo nie lubię sobie dodawać pracy, nie ma też u mnie tradycji "sosowej"
Ja czasem pieke jakieś warzywa-papryke,cebulę ,marchew,pietruszke czy koper włoski i potem miksuje z przyprawami z woda w niewielkiej ilości miksuje i mam super sos do kaszy czy makaronu.
Pax, taki sos jest fajny. U mnie bywało, że jak któreś dziecko "obraziło" się na pora i chwilowo go nie lubiło, to miksowałam duszonego pora z duszoną papryką. Wychodzi bardzo smaczna pasta lub wspaniały sos.
Nie widziałam tego pytania. Należę do osób, które absolutnie nie robią wielkich ilości jedzenia i jeszcze większej ilości potraw. Dla nas (i dla reszty rodziny, jeśli coś z tego zechcą :P) będzie: 1. kapusta z grzybami (gotuję kiszoną i świeżą kapustę z listkiem i zielem, grzybami suszonymi ugotowanymi, jak się ugotuje dodaję sporo zeszklonej cebuli 2. pierogi z ww wymieniona kapustą (po co mam gotować dwa rodzaje kapusty, w pierogach to i tak nie ma znaczenia) 3. pierogi z ziemniakami i cebulą (danie rodzinne męża, uwielbiane przez dzieci) 4. uszka z grzybami 5. kotlety jaglane 6. domowy chleb żytni na zakwasie 7. ćwikła Do tego jest barszcz robiony przez mamę. Ja jeszcze robię u mamy racuszki. To danie z tradycji rodzinnej mojej babci. To są zwykłe racuszki z białej mąki na wodzie. Cieszą się one zawsze ogromnym powodzeniem. Robię je tak, jak robiła babcia. Najpierw małą ilość zaczynu, trzeba dać małą ilość drożdży, wielkości orzecha włoskiego. W letniej wodzie rozpuszczamy drożdże, dodajemy mąkę, mieszamy, odstawiamy. Po ok. 1 godzinie dodajemy wodę, mąkę i robimy luźne ciasto - to ważne, bo wtedy racuszki są smaczne. Przykrywamy, odstawiamy na ok. 1,5-3 godziny. Smażymy na rozgrzanym oleju, ciepłe można posypać cukrem pudrem. U mojej babci robiło się właśnie takie postne racuszki, bez żadnych dodatków. Najwięcej znikało ich od razu z patelni, wiele osób kręciło się podczas smażenia przy kuchence :-) W domu dziadków była tradycja przygotowywania 12 potraw. W Wigilię było przynajmniej 16 osób, każdego dania było tyle, by dla wszystkich starczyło. Przygotowanie tego wszystkiego było bardzo męczące. Pamiętam rok, gdy wszystko przygotowywałam sama, potem już tylko marzyłam, by pójść odpocząć. Wiedziałam, że sama nie będę tak robić, tradycja tradycją, ale jakiś rozsądek w tym wszystkim jest ważniejszy. Pamiętam kobietę, która siedziała w kościele obok mnie w Boże Narodzenie, usnęła ze zmęczenia. Święta to dla mnie wyjątkowy czas, nie chcę go spędzać myśląc o odpoczynku. Tak więc nie mam ciekawych rzeczy do podzielenia się ;;)
Taja, na drugiej stronie wątku jest przepis na Ciasteczka marchewkowe z kaszy jaglanej, wychodzą bardzo fajne ciasteczka, smaczne i wygodne do łapki. Bardzo lubię też szarlotkę jaglaną. Z ugotowanej jaglanki i mąki ryżowej można robić przeróżne rzeczy.
Aniu widziałam. Właśnie sobie przejrzałam w tym celu wątek Dobrze, że to napisałaś. Dziękuję Ci. U nas domu podobnie. Mama robiła tylko tyle żeby zjeść. I to jest najfajniejsze. Mnie męczą święta przy stole... Wolę spędzać czas inaczej. Nawet tak jak u mnie w domu rodzinnym. Rozmawiając nie przy stole ale na kanapach przy herbacie i ewent. jakimś cieście. Bardzo lubię ten czas kiedy każdy sobie leży albo siedzi na kanapie i śmiejemy się z różnych spraw. Albo gramy w gry planszowe...
Ja planuję zrobić tę kapustę co ostatnio ją polecałaś z wodą z ogórków kiszonych. Jest wspaniała!
Ja mam taki przepis na pierogi z utartymi ziemniakami, które po odciśnięciu wody i przesmażeniu z cebulka podobno się utwardzają. Te pierogi za mną "chodzą", ale jakoś szkoda mi było czasu na eksperyment, żeby sprawdzić, czy ziemniaczana pulpa wypłynie z pieroga , czy nie.
Komentarz
Ważne jest, by na patelni nie było b. grubej warstwy warzyw, one najpierw mają się podsmażyć, a nie udusić.
@Qrpikowa, u nas się jada gryczaną niepaloną na śniadanie, na słodko: z duszonym jabłkiem, dynią, gruszką, ewentualnie miodem i cynamonem.
Bez tych dwóch ostatnich często jada niemowlak, starsza - z cynamonem właśnie.
@Taja - a czego Ł. nie je?
=D>
1. kapusta z grzybami (gotuję kiszoną i świeżą kapustę z listkiem i zielem, grzybami suszonymi ugotowanymi, jak się ugotuje dodaję sporo zeszklonej cebuli
2. pierogi z ww wymieniona kapustą (po co mam gotować dwa rodzaje kapusty, w pierogach to i tak nie ma znaczenia)
3. pierogi z ziemniakami i cebulą (danie rodzinne męża, uwielbiane przez dzieci)
4. uszka z grzybami
5. kotlety jaglane
6. domowy chleb żytni na zakwasie
7. ćwikła
Do tego jest barszcz robiony przez mamę. Ja jeszcze robię u mamy racuszki. To danie z tradycji rodzinnej mojej babci. To są zwykłe racuszki z białej mąki na wodzie. Cieszą się one zawsze ogromnym powodzeniem. Robię je tak, jak robiła babcia. Najpierw małą ilość zaczynu, trzeba dać małą ilość drożdży, wielkości orzecha włoskiego. W letniej wodzie rozpuszczamy drożdże, dodajemy mąkę, mieszamy, odstawiamy. Po ok. 1 godzinie dodajemy wodę, mąkę i robimy luźne ciasto - to ważne, bo wtedy racuszki są smaczne. Przykrywamy, odstawiamy na ok. 1,5-3 godziny. Smażymy na rozgrzanym oleju, ciepłe można posypać cukrem pudrem. U mojej babci robiło się właśnie takie postne racuszki, bez żadnych dodatków. Najwięcej znikało ich od razu z patelni, wiele osób kręciło się podczas smażenia przy kuchence :-)
W domu dziadków była tradycja przygotowywania 12 potraw. W Wigilię było przynajmniej 16 osób, każdego dania było tyle, by dla wszystkich starczyło. Przygotowanie tego wszystkiego było bardzo męczące. Pamiętam rok, gdy wszystko przygotowywałam sama, potem już tylko marzyłam, by pójść odpocząć. Wiedziałam, że sama nie będę tak robić, tradycja tradycją, ale jakiś rozsądek w tym wszystkim jest ważniejszy. Pamiętam kobietę, która siedziała w kościele obok mnie w Boże Narodzenie, usnęła ze zmęczenia. Święta to dla mnie wyjątkowy czas, nie chcę go spędzać myśląc o odpoczynku. Tak więc nie mam ciekawych rzeczy do podzielenia się ;;)
Mój tata uwielbia gołąbki z ziemniakami, takimi startymi na surowo, z cebulą. :-)