a ja coś wyznam: lubię robić pranie, sortować nakładac do pralki i te de. Ale NIE CIERPIĘ chować tego potem do półek (pod wpływem wielodzietnch nauczyłam się nie prasować nadmiernie i po nocach). tak więc, wyznaję dalej, miałam ostatnio kryzys z tym chowaniem a dzieciowe łóżeczko, w którym żadne z moich dzieci nie chciało spać ale które świetnie służy do przechowywania, więcej nieposkładanych ubrań by nie zniosło. tak więc postanowiłam motywująco wyrzucuc wszystko z łóżeczka na sam środek dużego pokoju (salonu, czy jak tam to się mówi w wielkim świecie).
niestety, kupa owa nie zmotywowała mnie przez kilka dni. mój maz nawet patrzył z niejakim zdziwieniem (acz milczącym, za co jestem mu wdzięczna).
kilka razy dziennie kopałam tą stertę z wściekłością, a raz nawet masochistycznie dowaliłam do niej ubrania z kolejnego prania.
a potem mieli przyjśc goście no i sprawa mojego bałaganiarstwa się rypła. kupa została uprzątnięta.
@Rogalikowa: Ja się wzięłam na sposób- w czasie, gdy dzieci są w szkole ściągam wysuszone pranie i je składam układając na kupki na stole w miejscach, gdzie normalnie jest ich miejsce przy stole. I jak wracają ze szkoły i chcą zjeść obiad, to muszą wynieść swoją kupkę, bo inaczej nie mają gdzie zjeść.
Ja robie kupki ubran na schodach - kazdy ma swój schodek do wziecia, z czego ja 4 - swój, meza i Marianny oraz reczniki itp. Czasem ktos marudzi, czy musza sie te rzeczy "walac" na schodach :>
@Rogalikowa: Ja się wzięłam na sposób- w czasie, gdy dzieci są w szkole ściągam wysuszone pranie i je składam układając na kupki na stole w miejscach, gdzie normalnie jest ich miejsce przy stole. I jak wracają ze szkoły i chcą zjeść obiad, to muszą wynieść swoją kupkę, bo inaczej nie mają gdzie zjeść.
Potrzeba jest matką wynalazków.
ja na razie wieki dzieciowe mam takie 4 lata, 2 lata, 6 miesięcy.
Doświadczenia ostatnich paru miesięcy nauczyły mnie, że powinnam jednak brać więcej zleceń. Gdyż albowiem jak mi praca umysłowa kuleje i mózg uszami wychodzi wskutek innowacyjnej kreatywności, to się łapię za szmatę i... jazda. Ponadto obiad gotuję trzydaniowy ) Potem mi mija, do następnego rzutu. Z moich obserwacji wynika, że wystarczy taki kryzys twórczy ze dwa razy w tygodniu. Potem codziennie łatwiej czyste utrzymać w porządku.
W ogóle łatwiej mi się zafunkcjonowało w roli pani domu, kiedy przyswoiłam sobie - i rodzinie - dwie prawdy. Pierwsza, o Marysi. Że w tym domu nie ma Marysi, więc (i tu prawda druga) ja nie mam zamiaru spędzić swojego życia na dreptaniu, a zatem rozwijam struny głosowe (zalecenie foniatry, rehabilitacja ciągła po porażeniu struny) oraz mięsień palca wskazującego (od czegoś te regularne ćwiczenia trzeba zacząć, nie?)
Co do śląskich standardów czystości - był to jeden z powodów mojej przeprowadzki z Rudy Śląskiej na Podbeskidzie ale nie za blisko górali jednak, żeby nie z deszczu pod rynnę...
Ha, jeśli chodzi o podłogę, to zostałam super wychowana przez... mojego psa Po prostu doszedł do wniosku (szczeniakiem będąc), że co na podłodze, to jego. Ależ miałam wtedy porządek! Niestety, z wiekiem Bruno pogodził się z cudzymi rzeczami
Za górami , za lasami żyła sobie spokojnie i w posprzątanym mieszkanku pewna spokojna rodzina z 3 dzieci. I tak pewnie nie uwierzycie.
Było to dawno temu....dodam na Śląsku Sielanka się skończyła gdy urodziła się i podrosła najmłodsza cudowna córeczka.
Teraz mała 3latka doprowadza wszystkich do obłędu, roznosząc po całym mieszkaniu wszystko co jej wpadnie w ręce. Rozkłada wszystkie zabawki, książki, gry, puzzle itp Przebiera się z 5 razy na dzień wywalając połowę swoich ubrań na podłogę -dla lepszego oglądu chyba. Potrafi znaleźć każdą schowaną przed nią rzecz której nie powinna znaleźć. Ciągle maluje farbami, lepi z plasteliny - zalewając i ciaprząc co popadnie. Długo by pisać. Takie rzeczy znałam tylko z opowieści znajomych o tym co potrafią zrobić dzieci i do końca im nie wierzyłam. Teraz to mamy na codzień. )
szukałam wątku o bałaganie (nie tego) a wyskoczył mi ten... i się zdołowałam jeszcze bardziej... nie jestem pedantką ( w przeciwnieństwie do męża...) ale się staram.
Zwykle na początku wakacji robie generalne porządki. Takie od a do zet. Z wywalaniem połowy rzeczy. Tym razem się to nie zdarzyło... Za dwa dni wyjeżdżamy na wakacje. A bałagan...się zamknie. I już.
Zrobiłam porządek w dużej starej szafie. Nie było tam przejścia do innego świata ale były moje buty z czasów panieńskich. Stopa urosła mi o jeden rozmiar od tamtej pory, co dobrze rokuje na przyszłość bo będę mogła nosić z mężem ten sam rozmiar.
O, mój ulubiony wątek Bałagan to ja mam w 30 min po sprzątnięciu, mieszkamy na małym metrażu i niewiele wystarczy żeby syf się zrobił. W wtorek z okazji owsików zrobiłam gruntowne porządki: pranie, odkurzanie, mycie podłóg, dezynfekcja zabawek i podłóg, nawet klamki wyparzyłam \:D/ dodam że od dwóch tyg męczę się z anginą i w wtorek zaczęłam brać kolejny antybiotyk..... a dziś jest już taki syf, jak bym miesiąc nie sprzątała.... błędne koło...
Owsiki się pewno ucieszą, że tak ładnie dla nich posprzątałaś Przy owsikach, których jaja żyją ponoć dwa tygodnie, można niektóre rzeczy wynieść na jakiś czas do nieużywania, ale przy glistach to jest zabawa bo one mają pancerne jaja..
Komentarz
niestety, kupa owa nie zmotywowała mnie przez kilka dni. mój maz nawet patrzył z niejakim zdziwieniem (acz milczącym, za co jestem mu wdzięczna).
kilka razy dziennie kopałam tą stertę z wściekłością, a raz nawet masochistycznie dowaliłam do niej ubrania z kolejnego prania.
a potem mieli przyjśc goście no i sprawa mojego bałaganiarstwa się rypła. kupa została uprzątnięta.
I jak wracają ze szkoły i chcą zjeść obiad, to muszą wynieść swoją kupkę, bo inaczej nie mają gdzie zjeść.
Potrzeba jest matką wynalazków.
Było to dawno temu....dodam na Śląsku
Sielanka się skończyła gdy urodziła się i podrosła najmłodsza cudowna córeczka.
Teraz mała 3latka doprowadza wszystkich do obłędu, roznosząc po całym mieszkaniu wszystko co jej wpadnie w ręce. Rozkłada wszystkie zabawki, książki, gry, puzzle itp Przebiera się z 5 razy na dzień wywalając połowę swoich ubrań na podłogę -dla lepszego oglądu chyba. Potrafi znaleźć każdą schowaną przed nią rzecz której nie powinna znaleźć. Ciągle maluje farbami, lepi z plasteliny - zalewając i ciaprząc co popadnie. Długo by pisać. Takie rzeczy znałam tylko z opowieści znajomych o tym co potrafią zrobić dzieci i do końca im nie wierzyłam. Teraz to mamy na codzień.
)
@aneczka08
o ten watek ci chodzilo?
http://wielodzietni.org/discussion/16248/balagan/p1
B-)Tym razem się to nie zdarzyło...
Za dwa dni wyjeżdżamy na wakacje. A bałagan...się zamknie. I już.
Zrobiłam porządek w dużej starej szafie. Nie było tam przejścia do innego świata ale były moje buty z czasów panieńskich. Stopa urosła mi o jeden rozmiar od tamtej pory, co dobrze rokuje na przyszłość bo będę mogła nosić z mężem ten sam rozmiar.
Mnie też urosły. Z 39 do 41.
Podobno stopy rosną od dzieci Przynajmniej tak mówiła Cher w "Syrenach" )
Coś w tym jest, bo od lat mam wciąż 44
A bałagan? cóż...rzecz względna.