Tomek dwa razy w tygodniu do kościoła i wspólne modlitwy rano, wieczór oraz przy jedzeniu to mnogość? Czy raczej wspomniana przez Ciebie stałość i konsekwencja?
dla nie których mnogość to co niedzielę. zamiast może dwa razy w roku na Mszę Św. --------------- Dokładnie Greg.
W moim domu rodzinnym religijność była umiarkowana. I całe szczęście. Szalona religijność bez żywej wiary dałaby skutki opłakane. Wiara jest źródłem zrozumienia religijności.
Fajnie ze powstał taki wątek Ja tez mam pytanie Wczoraj moj siedmiolatek powiedział, ze w zyciu mamy dwoch wrogów : szatana i ciało ! Przyznam, ze mnie przeraziło stwiedzenie ze ciało jest naszym wrogiem Nie wiem co taki siedmiolatek moze poczynic ze swiadomoscią wrogosci własnego ciała
Można przesadzić. Hierarchia jest taka: Pan Bóg ale w sensie osobistej relacji Mąż/żona Dzieci ja Dalsza rodzina Wspólnota ewentualna, praca i to co poza domem. My chodzimy z dziećmi na mszę świętą. Chodzimy w niedziele i święta. Modlimy się razem wieczorem i przed jedzeniem. dzieci chodzą na religię. Nie jesteśmy we wspólnocie. Na rekolekcje jeździmy z dziećmi raz na kilka lat. A tak to na parafialne. Lepiej nam odkąd nie jesteśmy w DK. W sensie między nami. Osobiście unikam posługi podczas liturgii. Wolę nie budować własnej pychy. Uważam że czas spędzony z dziećmi niezależnie od tego czy ma miejsce na pielgrzymkach rekolekcjach czy świeckim wyjeździe jest nie do przecenienia. Na rekolekcje jeżdżę głównie dla budowania siebie. Mąż ma podobnie. Moje dzieci nie muszą być we wspólnocie żadnej. Nawet nie chcę żeby były póki nie są dorosłe. Wystarczy Kościół i katecheza plus rozmowy w domu.
"Znam przykłady wspaniałych ludzi, którzy sami przyznają, że na pewnym etapie przesadzili." -------------------------- Ja natomiast znam przykłady wspaniałych ludzi, którzy tak twierdzą, ale na zewnątrz to wygląda zupełnie inaczej. Te dzieci były źle wychowywane, przyzwalano np. na ich lenistwo, w wielu innych dziedzinach pobłażano.
@Malgorzata już to w tym wątku pisałem: przegina się, gdy się chodzi częściej do kościoła niż na Boże Narodzenie i Wielkanoc (włączając święconkę). No ewentualnie na pierwszą komunię, bierzmowanie ślub i pogrzeb
Komentarz
---------------
Dokładnie Greg.
W moim domu rodzinnym religijność była umiarkowana. I całe szczęście. Szalona religijność bez żywej wiary dałaby skutki opłakane. Wiara jest źródłem zrozumienia religijności.
Definicje plisss
Ja tez mam pytanie
Wczoraj moj siedmiolatek powiedział, ze w zyciu mamy dwoch wrogów : szatana i ciało !
Przyznam, ze mnie przeraziło stwiedzenie ze ciało jest naszym wrogiem
Nie wiem co taki siedmiolatek moze poczynic ze swiadomoscią wrogosci własnego ciała
Pan Bóg ale w sensie osobistej relacji
Mąż/żona
Dzieci
ja
Dalsza rodzina
Wspólnota ewentualna, praca i to co poza domem.
My chodzimy z dziećmi na mszę świętą. Chodzimy w niedziele i święta.
Modlimy się razem wieczorem i przed jedzeniem.
dzieci chodzą na religię.
Nie jesteśmy we wspólnocie. Na rekolekcje jeździmy z dziećmi raz na kilka lat. A tak to na parafialne.
Lepiej nam odkąd nie jesteśmy w DK. W sensie między nami.
Osobiście unikam posługi podczas liturgii. Wolę nie budować własnej pychy.
Uważam że czas spędzony z dziećmi niezależnie od tego czy ma miejsce na pielgrzymkach rekolekcjach czy świeckim wyjeździe jest nie do przecenienia.
Na rekolekcje jeżdżę głównie dla budowania siebie. Mąż ma podobnie.
Moje dzieci nie muszą być we wspólnocie żadnej. Nawet nie chcę żeby były póki nie są dorosłe. Wystarczy Kościół i katecheza plus rozmowy w domu.
Ciało jest słabością. Dąży do ciągłych przyjemności. Łatwo stracić panowanie nad nim poprzez np. obzarstwo.
Nie podoba mi sie okreslanie tego jako wróg.
Najlepiej wsłuchiwać się w siebie,
w męża i we własne dzieci.
I jak człowiek tak się wsłucha
to ani nie przesadzi
ani nie zrobi za mało.
ale na poważnie
to ktoś musiał mu tak mówić
to nie są dziecięce teksty
babcia? ciotki? w bajkach?
"Znam przykłady wspaniałych ludzi, którzy sami przyznają, że na pewnym etapie przesadzili."
--------------------------
Ja natomiast znam przykłady wspaniałych ludzi, którzy tak twierdzą, ale na zewnątrz to wygląda zupełnie inaczej. Te dzieci były źle wychowywane, przyzwalano np. na ich lenistwo, w wielu innych dziedzinach pobłażano.
A ja myślę, że to bardzo pożyteczne, aby dziecko się nauczyło, że to, do czego zachęca ciało, to najczęściej pokusa do grzechu.
Cieszę się, że moje dzieci też chodzą do tej szkoły
Czy to źle coraz lepiej, pełniej uwielbiać Boga??
"Najgorsza jest świetojebliwość"
----------------------
Tak mówiła moja moja znajoma z DK. Teraz jej dzieci mają problemy z wiarą.
NIE RÓWNA SIĘ
Tomek: "Ciało to pokusa do grzechu"