Dla mnie to jednak przekroczenie pewnej granicy intymnosci. Oblesnym bym tego nie nazwala ale sama bym nie zroblia i nie chciala zeby ktos karmil moje dziecko.
Jak pielucha byłaby sucha przez trochę, czyli sikała dość dawno, po spaniu np, umyłabym dupcię, położyła dziecko na pleckach, polewała krocze ciepłą wodą sama czyhając z pojemnikiem w dłoni. Tylko pojemnik należy mieć zakręcony, taki jałowy, odkręcić go w momencie jak leci już, żeby nie naleciało do niego wcześniej bakterii z powietrza. To tak ze wspomnień z przygód z moja najstarszą, za radą położnej. Niezła przygoda, powodzenia!!!
chwilę przed tym jak mnie posadziła na wc powiedziała, że głowa jest wysoko i to jeszcze potrwa, myślę więc, że założyła, że popieranie wynika ze spraw fizjoloficznych a nie z zaawansowania porodu. Może też chodziło o to żeby wody chlusnęłu do wc? Sama nie wiem.
Dla mnie karmienie cudzego dziecka jest bardzo ok. Pokarm matki jest najlepszy dla dziecka i jak matki dziecka nie ma, pokarm matki dziecka w zbliżonym wieku jest lepszy niż mm albo brak pokarmu.
Też jest inaczej kiedy to się dzieje za zgodą matki i jest to zaufana osoba niż kiedy to się dzieje bez zgody matki i nie wiemy kim jest
A śmieszne w tym jest co? Bo może mi się trzeci trymestr na mózg rzucił i nie rozumiem? Mowa jest o karmieniu piersią dziecka przez kobietę nie będącą jego biologiczną matką.
to są chyba tzw granice intymności i jako takie nie podlegają ocenie. Jedni śpią w koszuli pod szyję, inni nago. Jedni karmią piersią swoje dzieci, inni nie bo się brzydzą inni cudze dziecko nakarmią, inni nie
A, widzisz, Elunia, fajnie rozgraniczyłaś te dwie sprawy. Intymność wydzieliny i intymność aktu. Pierwsze mi powiewa, mogłabym oddawać mleko do banku mleka i nic mi to nie robi. Sam fakt-akt karmienia mi przekracza te granice.
@Haku, a oni by nie mogli przykleic specjalnego woreczka w odpowiednim miejscu, zeby ten mocz pobrac? U nas byly trunosci zeby cos zlapac u trzylatki, to nam takie woreczki dali, pieliegniarka poinstuowala jak przyklejac i jakos poszlo. Tylko nie wiem, czy malutka nie za mala na takie cuda. Ale spytac mozna.
Ja tez miałabym opory zeby przystawić bądź dać swoje dziecko, chyba ze sytuacja podbramkowa by była. Pewnie inaczej bym na to spojrzała- widząc rozpłakane dziecko i brak mamy w pobliżu... Tak jak pomyśle o porodzie- ze spaceruje na golasa po sali i wszyscy mnie widzą- w czasie porodu mi wszystko jedno
Mnie to jakoś nie obrzydza. Wiadomo, że wyłącznie w sytuacji awaryjnej. Ale znanej i zaprzyjaźnionej kobiecie dałabym swoje dziecko. Tak samo w drugą stronę.
zdarzyło mi się, że pierworodna wyła po tym jak mi wydzielało się kilka kropel siary i miałam początkowo problemy z karmieniem, a koleżanka z sali zalewała się mlekiem. Dałam jej moją Zuzię na kilka łyków - dla obu ulga...ale jak weszła położna powiedziała do nas karcąco :" Niczego nie widziałam!"
a kilka lat później karmiłam kilkumiesięczną siostrzenicę, bo moja siostra nie dojechała na czas...a Ona zaczęła mi pod bluzkę włazić...byłam akurat w trakcie karmienia własnego oseska...no to się podzieliłam....pamiętam, że moja siostra nie była bardzo zadowolona na wspomnienie o tym, że mogę w razie czego podkarmić jej dziecko...
Mam identycznie jak E.milia w kwestii karmienia cudzego dziecka tudzież karmienia mojego przez inną kobietę. Odciągnięcie mleka i obdarowanie -w obie strony-ok,ale pierś-nie.
A ja zawsze marzyłam, aby poznać mojego mlecznego brata. Moja mama dokarmiała inne dzieci a razem ze mną karmiła Wojtka. Jego mama chyba zmarła przy porodzie. Nigdy go nie poznałam bo wyjechali. Ale dla mnie moja mama była bohaterką.
Konstancja jest prześliczna i imię ma cudne. Niech nie będzie tej żółtaczki +++
ja karmiłam kilka razy cudze dzieci, nie miałam z tym jakiegoś wielkiego problemu.
osobiście bardzo się cieszyłam, że w sytuacji porodu @Haku moje dzieci zostały z @Anulcia, bo wiedziałam, że jakby co to przynajmniej problemu z wyżywieniem nie będzie, zwłaszcza, że ostatnie mleko ryżowe poszło do tych naleśników, a Klimkowi krowiego ani mm nie podaję, albo moje albo roślinne jak muszę wyjść w świat i zostawić przychówek.
Dziewczyny ale to karmienie bylo za zgoda obu matek! Wiec w czym problem?
Samej zdarzalo mi sie karmic spiradycznie jakies znajome niemowlaki- oczywiscie w potrzebie i za zgodą.
Zresztą moj Najmłodszy tez zostal nakarmiony przez @Kerima. I to- o zgrozo- bez mojej wiedzy i zgody. Mialo to miejsce po wypadku, w szpitalu. Maly siedzial sam w łóżeczku przestraszony, zapłakany i głodny. Na te sytuacje wkroczyla @Kerima. Nakarmienie malucha to byl odruch serca. No przez myślmi nie przeszło, zeby miec o to pretensje. Ba bylam jej wdzięczna!
Kurcze, przeciez nikt mie karmi waszego dziecka z untencja zaszkodzenia mu. Zreszta instytucja mamki znana jest od dawna. Nawet mama sw Tereski korzystala z takowej pomocy.
@Malgorzata32, od razu mi sie ta sytuacja przypomniała i aż bałam sie napisać... W sumie nigdy nie zapytałam, jak sie z tym karmieniem poczułaś... A wtedy to naprawde odruch serca był, jedyna sensowna rzecz, która mogłam zrobic...
@Malgorzata32 pamiętam tę sytuację i też o niej myślałam. Kilkumiesięczny maluch sam w szpitalu, bo taka była konieczność. Myślę, że wtedy taka ciepła pierś to była ulga dla Małego. Zawsze ciepło myślałam o tym wydarzeniu.
Mojej koleżanki prababcia karmiła ze swoim dzieci sąsiadki, która miała bliźniaki. Bez tego by nie przeżyły wojny. Dzięki temu też karmieniu jej dziadek jadł pierś bardzo długo - tak do 6rż
w świecie zwierząt też się zdarza...ale nie zawsze są to udane próby osobiście znam suczkę która straciła szczenięta i wykarmiła dwa kocięta, co mamę straciły teraz na ogródku mamy kociaka, którego podkarmiają dwie kotki mój dziadek podrzucał małe nutrie do innych samic, gdy mioty były za duże ...ale nie zawsze się udawało...
wiem, że to nie to samo...
ja w obu moich przypadkach trochę z desperacji działałam i nie powiem, że było to dla mnie łatwe...ale wydało mi się naturalne dość
W sumie jest to piękne ze kobiety sa w stanie sobie pomoc w takich chwilach intymności. Sam porod ktory jest intymny, obecność przyjaciółki. Druga przyjaciółka ktora karmi nie tylko swoje dzieci. Piękne sytuacje :x
To jest pełna kobiecość w najpiękniejszym wydaniu. A nie jakies feministki.
Komentarz
To tak ze wspomnień z przygód z moja najstarszą, za radą położnej. Niezła przygoda, powodzenia!!!
Może też chodziło o to żeby wody chlusnęłu do wc?
Sama nie wiem.
Dla mnie karmienie cudzego dziecka jest bardzo ok. Pokarm matki jest najlepszy dla dziecka i jak matki dziecka nie ma, pokarm matki dziecka w zbliżonym wieku jest lepszy niż mm albo brak pokarmu.
Też jest inaczej kiedy to się dzieje za zgodą matki i jest to zaufana osoba niż kiedy to się dzieje bez zgody matki i nie wiemy kim jest
Jedni śpią w koszuli pod szyję, inni nago.
Jedni karmią piersią swoje dzieci, inni nie bo się brzydzą
inni cudze dziecko nakarmią, inni nie
Intensywnie myślę o oddawaniu mleka do banku mleka dla wcześniaków na Madalińskiego
Tak jak pomyśle o porodzie- ze spaceruje na golasa po sali i wszyscy mnie widzą- w czasie porodu mi wszystko jedno
ale
zdarzyło mi się, że pierworodna wyła po tym jak mi wydzielało się kilka kropel siary i miałam początkowo problemy z karmieniem, a koleżanka z sali zalewała się mlekiem.
Dałam jej moją Zuzię na kilka łyków - dla obu ulga...ale jak weszła położna powiedziała do nas karcąco :" Niczego nie widziałam!"
a kilka lat później karmiłam kilkumiesięczną siostrzenicę, bo moja siostra nie dojechała na czas...a Ona zaczęła mi pod bluzkę włazić...byłam akurat w trakcie karmienia własnego oseska...no to się podzieliłam....pamiętam, że moja siostra nie była bardzo zadowolona na wspomnienie o tym, że mogę w razie czego podkarmić jej dziecko...
a jak sikała to kupa też była w tym samym worku, a nie może być materiał zabrudzony do badania
I serdeczne gratulacje!
Konstancja jest prześliczna i imię ma cudne.
Niech nie będzie tej żółtaczki +++
Błogosławieństwa Bożego dla całej rodziny!
Śliczna Konstancja
ja karmiłam kilka razy cudze dzieci, nie miałam z tym jakiegoś wielkiego problemu.
osobiście bardzo się cieszyłam, że w sytuacji porodu @Haku moje dzieci zostały z @Anulcia, bo wiedziałam, że jakby co to przynajmniej problemu z wyżywieniem nie będzie, zwłaszcza, że ostatnie mleko ryżowe poszło do tych naleśników, a Klimkowi krowiego ani mm nie podaję, albo moje albo roślinne jak muszę wyjść w świat i zostawić przychówek.
Samej zdarzalo mi sie karmic spiradycznie jakies znajome niemowlaki- oczywiscie w potrzebie i za zgodą.
Zresztą moj Najmłodszy tez zostal nakarmiony przez @Kerima. I to- o zgrozo- bez mojej wiedzy i zgody. Mialo to miejsce po wypadku, w szpitalu. Maly siedzial sam w łóżeczku przestraszony, zapłakany i głodny. Na te sytuacje wkroczyla @Kerima. Nakarmienie malucha to byl odruch serca. No przez myślmi nie przeszło, zeby miec o to pretensje. Ba bylam jej wdzięczna!
Kurcze, przeciez nikt mie karmi waszego dziecka z untencja zaszkodzenia mu.
Zreszta instytucja mamki znana jest od dawna.
Nawet mama sw Tereski korzystala z takowej pomocy.
pamiętam tę sytuację i też o niej myślałam. Kilkumiesięczny maluch sam w szpitalu, bo taka była konieczność.
Myślę, że wtedy taka ciepła pierś to była ulga dla Małego. Zawsze ciepło myślałam o tym wydarzeniu.
Mojej koleżanki prababcia karmiła ze swoim dzieci sąsiadki, która miała bliźniaki.
Bez tego by nie przeżyły wojny. Dzięki temu też karmieniu jej dziadek jadł pierś bardzo długo - tak do 6rż
w świecie zwierząt też się zdarza...ale nie zawsze są to udane próby
osobiście znam suczkę która straciła szczenięta i wykarmiła dwa kocięta, co mamę straciły
teraz na ogródku mamy kociaka, którego podkarmiają dwie kotki
mój dziadek podrzucał małe nutrie do innych samic, gdy mioty były za duże ...ale nie zawsze się udawało...
wiem, że to nie to samo...
ja w obu moich przypadkach trochę z desperacji działałam i nie powiem, że było to dla mnie łatwe...ale wydało mi się naturalne dość
To jest pełna kobiecość w najpiękniejszym wydaniu. A nie jakies feministki.