edit: po ryju miał dać? z liścia? toż to bliźni, godny szacunku ale ja się widać nie znam
Nie. Papież powinien potraktować ich tam samo jak Jan Paweł II w 1983 roku, upominając nikaraguańskiego księdza Ernesto Cardenal. Uklęknął do błogosławieństwa, a dostał po głowie.
A chodziło zaledwie o propagowanie mylnej teologii wyzwolenia (mieszanki chrześcijaństwa i marksizmu). A tu mamy grzech sodomski, wołający o pomstę do nieba, i co? I papież oznajmia światu "kim ja jestem, żeby ich oceniać".
Ewangelie wspominają o przebywaniu Jezusa z grzesznikami. I nie zawsze mamy informację, by Chrystus Pan spotykał się z już nawróconymi lub choćby upominał grzeszników.
Po drugie, jakby nie patrzeć, skłonności homoseksualne osoby wierzącej nie stanowią zbyt miłej przypadłości dla delikwenta. Wszystko fajnie, że tak rzygamy na tego Charamsę, ale jeśli poprzestajemy na samym rzyganiu, to czyni ono nieznośnym współistnienie w Kościele homo chcących żyć po Bożemu.
Chrystus Pan jawnogrzesznicy powiedzial 'Idz i juz wiecej nie grzesz'. Nie przyklaskiwal grzechowi, ale zadal opamietania i zejscia ze zlej drogi. Jesli ktos ma sklonnosci homoseksualne, ale ich nie realizuje i zyje wedlug przykazan Bozych, to ja nie widze problemu. Rzeczony Charamsa zas obnosi sie dumnie ze swoja upadloscia i jeszcze zada od Kosciola, ba! od samego Pana Boga, aby postepowali tak, jak Charamzie wydaje sie wlasciwe. Taka pycha jest cecha Szatana, a nie Kaplana Chrystusowego.
Nie chodziło mi o Charamsę, gdzie moja reakcja jest identyczna.
Zastanawiam się nad tym, czy posiadając skłonności homoseksualne można być w Kościele akceptowanym. I nie chodzi mi o literę prawa (w literze akceptację się głosi), ale o praktykę. Akceptujemy (mniej lub bardziej) alkoholików, depresantów, dręczonych czy co tam jeszcze, normalnie potępiając ich grzechy. Przy homo, mam wrażenie, że to jest na razie totalnie poza zasięgiem.
otoz to, @jukaa. tutaj nie chodzi o to, jakie ma kto sklonnosci - ale kwestia ich realizacji. A juz Kaplan zyc powinien przykladnie, a nie swoim nieustatkowaniem wprowadzac zamet.
Dokładnie. Nie wiem, czemu ten comming out ma służyć? Wszyscy mamy problemy różnego kalibru, bo jak jeden mąż i jedna żona jesteśmy grzesznikami, ale nie robimy z tego medialnej sprawy. @Barbasia dobrze napisała.
Owszem, ale ja, jesli sobie z jakims ze swoich grzechow nie radze, to nei krzycze, ze Kosciol mnie przesladuje i ze trzeba nauczanie zmienic, bo mi nie pasuje. Zas skoro Charamsa publecznie obwiescil swoj grzech, to i publicznie jest krytykowany i napominany...
Za moich czasów w sensie jak jeszcze młoda byłam;-) to określano homoseksualizm jako dewiacje, na studiach wyszczególnione było jako choroba nadająca się pod terapię a dziś.... Dziś jakby ktoś wspomniał o leczeniu, terapii to niewątpliwie byłby nietolerancyjnym homofobem. Ach co za czasy....
@jukaa z tego ze spotykam w Kościele ww. (tj. przestało to być tabu, dzięki czemu mogą oni otrzymać stosowne wsparcie), a osoby o skłonnościach - nie. A statystyki w populacji są jakoś tego samego rzędu.
Jest ustawa, ktora opiera sie na klasyfikacji chorob nieslawnej WHO - a zmiana statusu homoseksualizmu wyniknela z naciskow lobby homoseksualnego ( o czym, oczywiscie, cicho, sza!!!). Zanim to sie stalo homoseksualizm byl dewiacja, obok pedofilii, zoofilii i innych odchylen.
Nie spotykam w takim kontekście, jak ludzi z innymi problemami. Inne problemy doczekały się wsparcia w Kościele.
@jukaa , no ale właśnie w tym sęk, że ludzie Kościoła nie zachowują się tak, jakby skłonność była chorobą, ale wyborem. Nie wiem, czy to jest tak skomplikowane, by sobie wyobrazić sytuację osoby, która nie jest w stanie założyć rodziny, budować związków, zwykle jest jeszcze uwikłana w uzależnienia, a jedyne wsparcie ma otrzymać w konfesjonale. Wymagania, jakie przed nimi stawia los jest trudne i pełne cierpienia; a my się skupiamy na tych, którzy akurat naszej pomocy nie chcą i jej nie oczekują.
najlepsze że ksiądz ma kiepełe, dał wywiady na wyłączność 3 tygodnikom :-)
Ksiądz Krzysztof Charamsa wywiady na wyłączność o swoim coming oucie obiecał i „Newsweekowi”, i „Wprost”, po czym rozmawiał z oboma tygodnikami i przesłał list „Gazecie Wyborczej”. O swoich planach nie poinformował „Tygodnika Powszechnego”, dla którego parę tygodni temu napisał artykuł okładkowy. - Ja właściwie czuję się oszukana przez księdza. To była doskonale zaplanowana akcja marketingowa - ocenia Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN.
Okazuje się, że ks. Charamsa zarówno dziennikarzom „Newsweeka”, jak i „Wprost” obiecał wywiady na wyłączność. Już w piątek wieczorem ujawnił to wicenaczelny „Wprost” Bartosz Marczuk. - Ks. Charamsa obiecał nam ekskluzywny wywiad, teraz okazuje się, że dał wszędzie. Wiarygodność zerowa, za to zacietrzewienie 100 proc. - napisał na Twitterze. - To kwestia niesmaku wobec osoby, która co innego nam obiecała, a co innego faktycznie zrobiła. Przy czym wpisuje się to w jego postawę w całej tej sytuacji - dodaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Wprost”. Takie samo zapewnienie od ks. Charamsy otrzymali dziennikarze „Newsweeka”. - Obiecał ekskluzywny wywiad - potwierdza portalowi Wirtualnemedia.pl Renata Kim, szefowa działu Ludzie w tygodniku, która rozmawiała z duchownym. - „Newsweek” podał informację o planowanym coming oucie jako pierwszy. Potem była „Gazeta Wyborcza” powołująca się na nas, a następnie „Wprost” - podkreśla Kim.
@ori a skąd możesz wiedzieć jak na nas działa taka informacja?
u mnie wywołuje na przykład odruch obronny, czuję potrzebę natychmiastowego szukania odtrutki i ją znajduję gdzie?
wezmę do ręki taki "Traktat..." Ludwika Marii Grignon de Montfort, poczytam 2-3 strony i już jestem w domu lub stary(!!!) numer Rycerza Niepokalanej, gdzie o.Maksymilian opisuje swoje desperackie wysiłki i marne rezultaty z okresu Nagasaki i już znów czuję, że ten świat jest ...Boży lub ponucę sobie pieśni, przykładowo "Kto się w opiekę..." ma kilkanaście zwrotek, pięknych i głębokich w treści
ori - ale kto tu z piszących o ks. Ch. popada w donatyzm? Kto by się nie cieszył, gdyby Ch się nawrócił? I czy ktoś mu zamyka drogę do KK? Sam sobie zamyka.
Nie zamiatać pod dywan.
Niech to się rozpadnie, niech białe okaże się białe, a czarne czarne. Bo na takich niedpowiedzeniach tracą zwykli katolicy, nie ci wykształceni, świadomi, którzy są bardziej wykształceni, pobożni niż duchowieństwo. Ale ci zwykli niedzielni katolicy - oni stracą najwięcej.
Taki Kościół nie ma nic do zaoferowania człowiekowi dziś.
Komentarz
wylewność niepotrzebna
A chodziło zaledwie o propagowanie mylnej teologii wyzwolenia (mieszanki chrześcijaństwa i marksizmu). A tu mamy grzech sodomski, wołający o pomstę do nieba, i co? I papież oznajmia światu "kim ja jestem, żeby ich oceniać".
Dorzucam:
Po drugie, jakby nie patrzeć, skłonności homoseksualne osoby wierzącej nie stanowią zbyt miłej przypadłości dla delikwenta. Wszystko fajnie, że tak rzygamy na tego Charamsę, ale jeśli poprzestajemy na samym rzyganiu, to czyni ono nieznośnym współistnienie w Kościele homo chcących żyć po Bożemu.
przypadkiem sól ci ostatnio nie zwietrzała?
pamiętaj, trzeba dobrze zakręcać słoiki z przyprawami )
Zastanawiam się nad tym, czy posiadając skłonności homoseksualne można być w Kościele akceptowanym. I nie chodzi mi o literę prawa (w literze akceptację się głosi), ale o praktykę. Akceptujemy (mniej lub bardziej) alkoholików, depresantów, dręczonych czy co tam jeszcze, normalnie potępiając ich grzechy. Przy homo, mam wrażenie, że to jest na razie totalnie poza zasięgiem.
Skłonność do alkoholu jest zdecydowanie częstsza w Polsce niż pociąg do osób tej samej płci.
@jukaa , no ale właśnie w tym sęk, że ludzie Kościoła nie zachowują się tak, jakby skłonność była chorobą, ale wyborem. Nie wiem, czy to jest tak skomplikowane, by sobie wyobrazić sytuację osoby, która nie jest w stanie założyć rodziny, budować związków, zwykle jest jeszcze uwikłana w uzależnienia, a jedyne wsparcie ma otrzymać w konfesjonale.
Wymagania, jakie przed nimi stawia los jest trudne i pełne cierpienia; a my się skupiamy na tych, którzy akurat naszej pomocy nie chcą i jej nie oczekują.
---
Ku przestrodze?
I jednak nasłuchałeś się katechistycznych neo-głupot.
Kto chętny?
Ksiądz Krzysztof Charamsa wywiady na wyłączność o swoim coming oucie obiecał i „Newsweekowi”, i „Wprost”, po czym rozmawiał z oboma tygodnikami i przesłał list „Gazecie Wyborczej”. O swoich planach nie poinformował „Tygodnika Powszechnego”, dla którego parę tygodni temu napisał artykuł okładkowy. - Ja właściwie czuję się oszukana przez księdza. To była doskonale zaplanowana akcja marketingowa - ocenia Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN.
Okazuje się, że ks. Charamsa zarówno dziennikarzom „Newsweeka”, jak i „Wprost” obiecał wywiady na wyłączność. Już w piątek wieczorem ujawnił to wicenaczelny „Wprost” Bartosz Marczuk. - Ks. Charamsa obiecał nam ekskluzywny wywiad, teraz okazuje się, że dał wszędzie. Wiarygodność zerowa, za to zacietrzewienie 100 proc. - napisał na Twitterze. - To kwestia niesmaku wobec osoby, która co innego nam obiecała, a co innego faktycznie zrobiła. Przy czym wpisuje się to w jego postawę w całej tej sytuacji - dodaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Wprost”. Takie samo zapewnienie od ks. Charamsy otrzymali dziennikarze „Newsweeka”. - Obiecał ekskluzywny wywiad - potwierdza portalowi Wirtualnemedia.pl Renata Kim, szefowa działu Ludzie w tygodniku, która rozmawiała z duchownym. - „Newsweek” podał informację o planowanym coming oucie jako pierwszy. Potem była „Gazeta Wyborcza” powołująca się na nas, a następnie „Wprost” - podkreśla Kim.
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/dziennikarze-wprost-newsweeka-faktow-i-tygodnika-powszechnego-zmanipulowani-przez-ks-charamse
czyli kasa misiu
kasa
jest synod to i diabeł działa
a skąd możesz wiedzieć jak na nas działa taka informacja?
u mnie wywołuje na przykład odruch obronny, czuję potrzebę natychmiastowego szukania odtrutki
i ją znajduję
gdzie?
wezmę do ręki taki "Traktat..." Ludwika Marii Grignon de Montfort, poczytam 2-3 strony i już jestem w domu
lub stary(!!!) numer Rycerza Niepokalanej, gdzie o.Maksymilian opisuje swoje desperackie wysiłki i marne rezultaty z okresu Nagasaki i już znów czuję, że ten świat jest ...Boży
lub ponucę sobie pieśni, przykładowo "Kto się w opiekę..." ma kilkanaście zwrotek, pięknych i głębokich w treści
powtarzam pytanie postawione na początku, hę?
Nie zamiatać pod dywan.
Niech to się rozpadnie, niech białe okaże się białe, a czarne czarne. Bo na takich niedpowiedzeniach tracą zwykli katolicy, nie ci wykształceni, świadomi, którzy są bardziej wykształceni, pobożni niż duchowieństwo. Ale ci zwykli niedzielni katolicy - oni stracą najwięcej.
Taki Kościół nie ma nic do zaoferowania człowiekowi dziś.