Niezbity dowód na to, że "flejskie widzenie" istnieje
Podczas zaciekłego projektu "odgracanie" Nony otwiera szafkę kuchenną... [zrobiony wyłącznie z fragmentów "odgracania kuchennej szuflady" ten filmik stara się wykazać istnienie flejskiego widzenia] Nie ma potrzeby zamkniecia szafki, kiedy odwraca się do kamery, zeby zrobić "zabawną" uwagę... Decydujący moment? Zamknie czy nie zamknie? Niestety, nie zamknęła. Ile razy będzie omijać drzwiczki bez zauważenia ich (...) i klasyczny Unik-Rogu-Tyłem. To nie jest łatwe! 9. 10! 11!! I kończymy doswiadczenie z anty-kulminacyjnym totalnie nieświadomym zamknięciem drzwiczek szafki.
Myślę, że kluczem do sukcesu jest spora samodyscyplina. Potem taka samodyscyplina wchodzi w krew. Ja już nie umiem iść spać, jeśli kuchnia nie jest wysprzątana, podłoga nie zamieciona, pranie nie wstawione, śmieci nie wyniesione Nie usiądę do kawy porannej, jeśli dom po śniadaniu nie jest czysty. Nie zaczynam nowych prac kuchennych (i dzieci też nie, nauczyły się), jeśli po poprzednich nie ma ładu i porządku. Co tydzień w piątek dom jest generalnie sprzątany. Każdy już wie, co ma robić, choć lenistwo się czasem odzywa i niektórych pogonić trzeba. Dla większych bałaganiarzy co i raz wprowadzam generalne porządki śródtygodniowe, żeby przypomnieć, że dla bałaganu tolerancji nie ma. Oczywiście są takie typy, co potrafią zrobić chaos z największego ładu w ciągu kwadransa. Opcja "żandarm" u nas też wtedy się sprawdza.
Czy ja wiem? ja mam mnóstwo samodycypliny, jestem dobrze zorganizowana, mam plan i dobre nawyki i gucio. Jak nie mam siły i czasu to nic nie zrobię, pewnych rzeczy nie da się nagiąć i już.
Czy ja wiem? ja mam mnóstwo samodycypliny, jestem dobrze zorganizowana, mam plan i dobre nawyki i gucio. Jak nie mam siły i czasu to nic nie zrobię, pewnych rzeczy nie da się nagiąć i już.
To kwestia nastawienia. Jak miałam 1 dziecko, to na przykład ugotowanie obiadu wydawało mi się zadaniem niemal niewykonalnym, nie miałam czasu, to znaczy wydawało mi się, że go nie mam i że jestem tak zmęczona, że nie dam rady. Przy ośmiorgu nie mam tego problemu.
I tak i nie. Zgodzę się, bo też tak myślałam mając jedno dziecko. Ale też mając ośmioro najstarsze mogą już bardzo dużo pomóc i jest to wymierna pomoc (ich chcenie czy niechcenie to już inna sprawa) Mój najstarszy ma 7 lat i choćby bardzo chciał to jakoś szalenie nie pomoże. A już np 12 latek może cały obiad zrobić w razie potrzeby i mieszkanie posprzątać
U mnie porządki przegrywają z bieżącymi i zaległymi zadaniami zawodowymi. Zupełnie nie przejmuję się bałaganem. Zresztą to pojęcie bardzo bardzo względne.
Nauczyłam się nie zauważać. Patrzę przed siebie na komputer...to co za mną, tego nie dostrzegam. Sorry jeśli mam zawalić sprawy zawodowe albo przyjaźń, albo zaniedbać porządki, to wolę odsunąć porządki, a nie te sprawy. Musiałabym siebie unicestwić i męża. Bo ktoś tu powiedział, że jak wygna domowników, to porządek będzie. Ale człek sam zostaje, a z nim rzeczy. A. Mamy bardzo dużo rzeczy, po różnych przodkach śp. itp. B. Mąż lubi shopping C. Lubimy książki, filmy i mamy ich dużo D. Praca wymaga części tych materiałów E. Narastające papiery z pracy F. Prezenty miłe, ale zajmują miejsce G. Tyjemy, zmieniamy sylwetki, ubrania w różnych rozmiarach z różnych epok H. Mamy różne skarby. I. Nigdy się nie przeprowadzałam 50 lat w tym mieszkaniu. Nazbieraliśmy i nie było dużej selekcji przeprowadzkowej. Przy dużej ilości przedmiotów, pewnie trudniej utrzymać porządek. Mamy dużą ilość rzeczy przy małej ilości domowników.
Ogólnie zwisa mi to. Miłość, zdrowie, praca...a sprzątanie, nie teraz, to kiedyś
Mam zrywy. Dziś akcja przesadzanie kwiatków będzie. I pana hydrualika chyba zawołam, bo kran pryska itp. Ale mam co robić...dobra... Miłego sprzątania.
Jako panna sprzątałam więcej. Ale małżeństwo, choroby i praca naukowa skutecznie mnie z tego wyleczyły. Sprzątamy, ale nie ja albo rzadko ja i raczej takie bez schylania itp. Zmywam... pranie wstawiam i wieszam, takie tam...plastiki wynoszę.
Mnie z kolei bardziej pasi sprzątanie za dnia czyli od rana, bo lepiej widać przy świetle dziennym. Poza tym pod koniec dnia zbyt jestem zmęczona na takie akcje.
@kowalka dzięki za podpowiedzi z intencjami. Zastosuję to, ale nie do opanowywania bałaganu w przestrzeni domowej ale naukowej. Żmudna, drobiazgowa, trudna praca zaległa przede mną... Zastosuję Twoje patenty, zobaczymy, co z tego będzie. Dzięki
O tak. Ja jestem minimalistką z natury. To bardzo pomaga na codzień i upraszcza wiele spraw.Im mniej rzeczy tym większe wrażenie ładu. Sęk w tym, że mąż chomik, a dzieci... no wiadomo jak to dzieci
z ledwością ogarniam (albo i nie) codzienne obowiązki, więc nie mam pojęcia kiedy np miałabym umyć okna, rozmrażać lodówkę itp a już mycie luster na wysokości małych rączek to dla mnie czysty absurd..
czuję się z tym fatalnie dopiero wtedy, gdy przychodzi do nas jakaś idealna pani domu (unikam zapraszania) choć i tak mocno się wyluzowałam w tym temacie, co uważam za spory sukces;-)
Bardzo lubię bywać w mieszkaniach, w których jest podobnie;-).
@czekolada znam to dobrze, maz zbieracz, dzieci ciagle gromadza (karteczka z ladnymi dziurkami, rolka po papierze, ozdobiona naklejka....). U dzieci w pokojach co jakis czas musze robic selekcje, ale co z tego, ze ja wywalam, jak reszta mi ciagle znosi.
A w temacie pustych opakowan w lodowce: -Zjadles majonez, a pusty sloik stoi w lodowce. -Ja nie zjadlem, jak wkladalem, to jeszcze byl (majonezu nikt poza mezem nie je).
Ja tam też staram się obniżyć standardy. I o ile udaję mi się to w przypadku pokoju dzieci (po prostu tam nie wchodzę), to z innymi pomieszczeniami już nie Im większy bałagan tym jestem bardziej rozdrażniona, rozkojarzona i zaczynam krzyczeć na wszystkich. Więc dla dobra rodziny sprzątam
Stare przysłowie niemieckie mówi (nie moge znaleźc oryginału): Porządek jest, nie tam gdzie się sprząta, tylko tam, gdzie się nie bałagani! Wiem, że jestem Ślązaczką i mój głos bedzie przekłamany, ale tak po prawdzie, kto lubi siedzieć na klejącym się krześle, czy wycierac w nieświeży recznik..? Wdrażamy dzieci od małego, że "dotykamy rzecz 1 raz", czyli np. ręcznik wieszamy na miejsce, żeby potem nie przekładac, bo szkoda czasu i energii. Warunek jest jeden: każda rzecz ma swoje ustalone miejsce spoczynku Buty na półce, ksiązki w szafce, kredki w szufladzie itd. I nie ma wyjatków, żeby cos leżało w innym miejscu. Maluchy miały skrzynie z opisem (klocki, autka, naczynka...) Nigdy nie pozwalałam dzieciom (wiem, matka opresyjna...) rzucac papierków na podłogę, zostawiac talerza po odejsciu od stołu, czy nie zamykać klapy z sedesu.... Wystarczy samemu stosowac, a dzieci przyjma jako normę. Chyba... Mam mała próbę badawczą, niestety
I jestem konsekwentna! Jesli ktos nie odwiesił ręcznika po kapieli, wyganiam z łózka i wiesza. Zwykle na długo wystarcza taka lekcja. I jeszcze dodam, że najlepiej szanuje się pracę, którą sie kiedys wykonało. Jak ktos wlezie z butami do pokoju, wieczorem odkurza całe mieszkanie. Jak obpalcuje lustro, myje wszystkie
No moje tez ekstra deske opuszczaly..a deska taka ekstra z hamulcem..hamulec jednak nie dał rady.Teraz mamy wc bez deski.znaczy tej części pokrywkowej.
Dobrze poczytać cudze patenty podpatrzec. Dzięki kowalka, dzięki balum. Zainspiruje sie. Ja tego z domu nie wyniosłam, tych umiejętności sprzątania, nawyku odkładania na mmiejsce itp i źle mi z tym bo chciałabym mieć porządek a wychodzi na to ze to nie dzieci najwięcej balagania tylko ja. Np przychodzimy ze spaceru rozbieram synka i rzucam kurtkę czapkę syna na wersalke, potem drugi synek płacze i rzucam to co robiłam i potem chodzę i zbieram odkladam na miejsce to co porozrzucane.
U mnie ostatnio niestety balagan sie zrobil:( No, nei sam - my zrobilismy, wobec czego od dzisiaj jest wdrozony program specjalny - odgruzowywanie. Mysle, ze isitotne jest to, co dziewczyny pisza: wyrabianie nawykow. Recznik ma wisiec, ubrania brudne do prania odlozone, a nie rzucone w pokoju. naczynia po uzyciu od razu odniesione i umyte, badz w zmywarce - i jak pelna, to od razu wlaczyc. Dobrze jest zrobic sobie grafik sprzatania. Ale tez i pamietajmy - nie ma co przeginac. Dom to nie laboratorium - nawet jesli bedzie ciut przykurzony, to nie ma tragedii:)
@balum a jak doprowadzić do tego żeby delikwent odkurzyl całe mieszkanie albo umył te szyby bo mój się położy na podłodze i będzie lezal do nocy aż zaśnie
Ja tam wolę gonić dzieci od małego i uchodzić trochę za tyrana, niż potem dzieci będą tak, jak mój mąż, który z domu nie wyniósł umiejętności sprzątania i pozostawiania po sobie porządku i jak ma coś posprzątać to jest chory, bo nie wie, jak się za to zabrać. Wiele się już przez kilka lat małżeństwa nauczył, ale wiele jeszcze pracy przed nim (i przede mną)...
Komentarz
Niezbity dowód na to, że "flejskie widzenie" istnieje
Podczas zaciekłego projektu "odgracanie" Nony otwiera szafkę kuchenną...
[zrobiony wyłącznie z fragmentów "odgracania kuchennej szuflady" ten filmik stara się wykazać istnienie flejskiego widzenia]
Nie ma potrzeby zamkniecia szafki, kiedy odwraca się do kamery, zeby zrobić "zabawną" uwagę...
Decydujący moment? Zamknie czy nie zamknie?
Niestety, nie zamknęła. Ile razy będzie omijać drzwiczki bez zauważenia ich
(...) i klasyczny Unik-Rogu-Tyłem. To nie jest łatwe! 9. 10! 11!! I kończymy doswiadczenie z anty-kulminacyjnym totalnie nieświadomym zamknięciem drzwiczek szafki.
Możesz podać przykłady egzekwowania szacunku wobec swojego sprzatania?
I sposoby na wdrazanie dzieci do sprzątania?
Masz dziecko nadpobudliwe jakieś? .... tzn takie co to w 10 min robi pobojowisko z domu?
Mój najstarszy ma 7 lat i choćby bardzo chciał to jakoś szalenie nie pomoże. A już np 12 latek może cały obiad zrobić w razie potrzeby i mieszkanie posprzątać
Musiałabym siebie unicestwić i męża.
Bo ktoś tu powiedział, że jak wygna domowników, to porządek będzie. Ale człek sam zostaje, a z nim rzeczy.
A. Mamy bardzo dużo rzeczy, po różnych przodkach śp. itp.
B. Mąż lubi shopping
C. Lubimy książki, filmy i mamy ich dużo
D. Praca wymaga części tych materiałów
E. Narastające papiery z pracy
F. Prezenty miłe, ale zajmują miejsce
G. Tyjemy, zmieniamy sylwetki, ubrania w różnych rozmiarach z różnych epok
H. Mamy różne skarby.
I. Nigdy się nie przeprowadzałam 50 lat w tym mieszkaniu. Nazbieraliśmy i nie było dużej selekcji przeprowadzkowej.
Przy dużej ilości przedmiotów, pewnie trudniej utrzymać porządek.
Mamy dużą ilość rzeczy przy małej ilości domowników.
Ogólnie zwisa mi to. Miłość, zdrowie, praca...a sprzątanie, nie teraz, to kiedyś
Ale mam co robić...dobra...
Miłego sprzątania.
Sprzątamy, ale nie ja albo rzadko ja i raczej takie bez schylania itp.
Zmywam...
pranie wstawiam i wieszam, takie tam...plastiki wynoszę.
Dzięki
z ledwością ogarniam (albo i nie) codzienne obowiązki, więc nie mam pojęcia kiedy np miałabym umyć okna, rozmrażać lodówkę itp a już mycie luster na wysokości małych rączek to dla mnie czysty absurd..
czuję się z tym fatalnie dopiero wtedy, gdy przychodzi do nas jakaś idealna pani domu (unikam zapraszania) choć i tak mocno się wyluzowałam w tym temacie, co uważam za spory sukces;-)
Bardzo lubię bywać w mieszkaniach, w których jest podobnie;-).
A w temacie pustych opakowan w lodowce:
-Zjadles majonez, a pusty sloik stoi w lodowce.
-Ja nie zjadlem, jak wkladalem, to jeszcze byl (majonezu nikt poza mezem nie je).
@mamuna znam ten motyw. Jeszcze może być w wersji "myślałem, że opakowanie się przyda" albo "może jeszcze coś uda się wydobyć"...
Im większy bałagan tym jestem bardziej rozdrażniona, rozkojarzona i zaczynam krzyczeć na wszystkich. Więc dla dobra rodziny sprzątam
Wiem, że jestem Ślązaczką i mój głos bedzie przekłamany, ale tak po prawdzie, kto lubi siedzieć na klejącym się krześle, czy wycierac w nieświeży recznik..?
Wdrażamy dzieci od małego, że "dotykamy rzecz 1 raz", czyli np. ręcznik wieszamy na miejsce, żeby potem nie przekładac, bo szkoda czasu i energii. Warunek jest jeden: każda rzecz ma swoje ustalone miejsce spoczynku Buty na półce, ksiązki w szafce, kredki w szufladzie itd. I nie ma wyjatków, żeby cos leżało w innym miejscu. Maluchy miały skrzynie z opisem (klocki, autka, naczynka...)
Nigdy nie pozwalałam dzieciom (wiem, matka opresyjna...) rzucac papierków na podłogę, zostawiac talerza po odejsciu od stołu, czy nie zamykać klapy z sedesu.... Wystarczy samemu stosowac, a dzieci przyjma jako normę. Chyba... Mam mała próbę badawczą, niestety
I jestem konsekwentna! Jesli ktos nie odwiesił ręcznika po kapieli, wyganiam z łózka i wiesza. Zwykle na długo wystarcza taka lekcja.
I jeszcze dodam, że najlepiej szanuje się pracę, którą sie kiedys wykonało. Jak ktos wlezie z butami do pokoju, wieczorem odkurza całe mieszkanie. Jak obpalcuje lustro, myje wszystkie
Ja tego z domu nie wyniosłam, tych umiejętności sprzątania, nawyku odkładania na mmiejsce itp i źle mi z tym bo chciałabym mieć porządek a wychodzi na to ze to nie dzieci najwięcej balagania tylko ja. Np przychodzimy ze spaceru rozbieram synka i rzucam kurtkę czapkę syna na wersalke, potem drugi synek płacze i rzucam to co robiłam i potem chodzę i zbieram odkladam na miejsce to co porozrzucane.