No wiesz @Agnieszka rzadzacym to najmniej zależy na tym, zeby ułatwić zycie bo po co? obywatela traktuje sie jak głupka, któremu mozna wmówić wszystko byleby oddał swój głos w wyborach a potem? potem juz maja w zadzie, wszak nic innego nie robią niz to (kazda jedna partia rządząca) zeby rozliczyć poprzedników, wywalić wsio co oni rozporządzili, tylko dlatego ze wszystko co poprzednika to zle trzeba pokazać ile nakradli i teraz biedne społeczeństwo musi spłacać fanaberie poprzedników. zamiadt ułatwić -trzeba utrudnić wine zwalić na poprzedników, wmówić ze wcześniej to przecież gorzej było a my rządzący dopiero teraz wam ułatwimy, ale zeby było dobrze to wpierw musza byc przejściowe trudnosvi potem ekipa przy korycie sie zmienia ale robią to samo! bo niestety taka zabawa "w dowalanie " poprzednikom to nic innego jak zabawa dużych, złośliwych facetów kosztem nas wszystkivh bo sponsorem tych zabaw jesteśmy my wszyscy wiec swoich nie wydają wiec kto by sie przekonywał kosztami
babcia mojego męża obrazowała politykę w taki sposób: brala łyżeczkę w palce, trzymając ja w połowie długości. I obracała -raz trzonek/czerpak u góry, raz na dole zawsze trzymając łyżeczkę w tym samym miejscu moeila: ci na gorze to rządzący, ci na dole to źli poprzednicy i tak obracała -bo raz jedni raz drudzy przy korycie! a gdzie społeczeństwo? po środku -czyli w dupie! coz politycy to tskie qrwy- zawsze pójdą tam gdzie w danym czasie pieniądz jest! Stad ich migracje po partiach politycznych I nic nie robią sobie z tego, ze wcześniej od czci i godności te partie zwyzywali wydaje im sie, ze polityk to nadczłowiek i wolno mu robić z gęby cholewę, smutne to, ze społeczeństwo zapomina i łatwo wybacza jeśli taki transfer polityka jest w strone ichniejszej naj partii Konieta tuż przed setnym ur zmarła, swoje przeżyła, swoje widziała
i taka prawda. rzad nie ma swoich pieniędzy, pieniądze rzadu to nasze pieniadze szastsc danymi pieniędzmi łatwo, zwłaszcza jak żadnych konsekwencji tego szastania sie nie ponosi.
Zeby nie było , ani wychwalam żadnej partii kazda jedna jest siebie warta, podobnie z poszczególnymi politykami kazdy każdego wart! tfu!
naprawdę teraz dzieci takie ograniczone, że same się nie moga nauczyć? z dobrych podręczników? tak, sa takie) + tym, co w necie jest??? rozumiem z języków, ale z biologii???
mam różne dzieci, jedne się uczą łatwo, drugie trudniej, dużo trudniej -mogą z tych samych nauczycieli/książek czerpac, jedni na 50 inni na 100 procent, z wróbla orła nie będzie! ale zdolne dziecko da radę nawet samo, to wiem, kropka.
Kiedy bylismy w szkole sprawdzac czy Młody dostał się na wybrany profil, pod tablica wyników roiło się rownież od rodziców,ot taki magiel towarzyski a temat przewodni ................. jak się potem okazało, jak się wsłuchałam w rozmowe to..................tadammmm KORKI Podchodzi jeden z ojców i pyta mnie czy my JUŻ mamy korki z matmy, geografii i innych, bo korki u dobrych nauczycieli to juz teraz praktycznie niemożliwe....bo te korki to już na bieżąco w wakacje trzeba robić i potem to już bez korkow (w roku szkolnym) ni hu hu, nie da rady iść z materiałem na tyle, żeby miec dobre oceny i dobre przygotowanie do matury! zamurowało mnie...... to byl poczatek wakacji!!!! qrwa! kiedy te dzieci mają wypoczywac skoro i w wakacje mają mieć korki, potem w roku szkolnym non stop jjak nie szkoła to korki, korki, korki nie dziwota, że ze zmęczenia nic w głowie nie zostaje skoro nie ma kiedy odsapnąc dobrze! Sorry, ale mnie to rozwaliło rozumiem chęć zdania na wysokim poziomie matury i dostania się na dobry kierunek studiów ale tak po tym zbiegowisku pod ta tablicą to się zastanawiam kto ma większy pęd na to wszystko, kto powoduje ten wyścig szczurow i wychodzi mi na to, ze rodzice, niestety. Nie wszyscy jak jeden mąż rzecz jasna, ale zdecydowana większość...
Aha , no nic pożyjom uwidim. W liceum też w ED same dzieci będą się uczyć z netu i podręczników czy jednak weźmiesz im korepetytorów, tfu nauczycieli do domu
Aha , no nic pożyjom uwidim. W liceum też w ED same dzieci będą się uczyć z netu i podręczników czy jednak weźmiesz im korepetytorów, tfu nauczycieli do domu
ale to są dziesiątki , setki lat by potwierdzić - zdolny SIĘ nauczy sam! jeśli będzie chciał
czego tak naprawdę nie nauczysz się sama? wymowy? tańczyć? resztę jak masz chęć, czas i podstawowe warunki opanujesz i nie mówię o dzieciach, tylko o ludziach, jak chcemy, to sie uczymy, jedni szukają książek inni nauczycieli a jeszcze inni samouczka na ytu, wybór jest.
Tak, będą sie nadal uczyć same z pomoca rodziców. Nadal będziemy potrzebować pomocy z wauce języków i nadal będą jeżdzić na naukę rysunku.
Elunia czy ja napisałam że każdy rodzic? Nie! Napisałam, ze spora część i taka prawda niestety Bo jak dziecko ma problem to wpierw samo szuka rozwiązania a rodzic najczęściej zaraz załatwia korki, bo pzreciez co nauczyciel z polecenia to nauczyciel z polecenia, co tam dziecko się samo nauczy z książek czy innych- nie da rady.
dziś materiały i pomoce są na wyciągnięcie ręki, nie trzeba wychodzić z domu tak naprawdę i wszyscy jadą (prawie wszyscy, zeby nie bylo) na korkach
kiedyś jakoś tych korkow nie było az tyle, choć z pomocami/materiałami nie było tak łatwo a jakoś i zdawali dobrze maturę i konczyli dobre studia nie wszyscy oczywiście, dziś parcie na studia, bo to wstyd zakończyć edukację na zawodówce, na technikum wszyscy idą jeden za drugim, czasem z braku laku kończą coś co w sumie ani pieniędzy nie da, ani dobrej pracy, ale wyższe jest i można wysoko nosić podniesioną głowę i patrzeć na innych z góry, bo ma się studia wyższe skonczone
jakoś niektórzy potrafią na ed się wyuczyć - w większości własną, cieżką pracą, bez pomocy dodatkowych ogromnych ilości godzi z nauczycielem a w szkole już nie, bo szkola nie uczy, źle uczy, za mało uczy.... bo nauczyciel leń, bo nauczyciel olewa, bo ..bo ...bo
mam w bardzo bliskiej rodzinie polonistkę, która językiem polskim posługuje się gorzej niż nasz sześciolatek, ale jest nauczycielką j. polskiego. Od zawsze i co Jej zrobisz, klucz ma. Ssprawdza prace maturalne i jest CENIONYM egzaminatorem.
@Skatarzyna zdony, bez korków sobie poradzi i dostanie się na medycyne, architekture czy prawo, średniozdolny już niekoniecznie, przy pomocy dobrych korków szanse ma. Często rodzice wolą zapłacić i podciągnąć swoje średni zdolne dziecko. Od czasu mojej matury pewnie wiele się zmieniło, niemniej na 10 osób (duużo jak na jedną 30 osobową klasę), które dostały się ma medycyne i stomę, wszystkie chodziły w IV klasie ma korki. Podobnie zdolni, a nie korkowi poszli na biologię i chemie. O czym to swiadczy? Leniwi wszyscy?
Co do języków- kuzyn męża wyłącznie z netu, nauczył się norweskiego, na tyle, że zdał egzamin i dostał pracę:) Także, jak się nie da, jak się da! Chcieć trzeba tylko
No, jedna znajoma homeschoolerka wlasnie te krzyzowki opanowala samodzielnie, bazujac na mieszaniu masci koni - jej hobby. Samodzielnie. Zwyczajnie zdolna, nie geniusz. Po prostu ma wiecej czasu, zdaje sie, ze tego czynnika nie bierzecie pod uwage. Czlowiek w ed ma kupe czasu. I moze na spokojnie w tym necie podlubac, bo nie ma presji pt sprawdzian z polskiego i referat z historii na jutro.
@Tola, rodzic ma mało czasu, nie uczeń. A tak poza tym, to się zgadzam. Szkoła ma zapewniać edukację albo powinna być zlikwidowana/sprywatyzowana. Powinien być wprowadzony bon edukacyjny. Nauczyciele albo będą uczyć w dobrych szkołach albo rozwinie się sieć "wolnych nauczycieli" wspomagających, np ED. Marni do odstrzału. Ale na taką propozycję pani System-Zalewska dostałaby palpitacji serca. No bo, jak to może być??? Rodzic ma wybór? Nauczyciel nie jest świętą krową? Ktoś ma czelność wyjść z systemu?
Co do języków- kuzyn męża wyłącznie z netu, nauczył się norweskiego, na tyle, że zdał egzamin i dostał pracę:) Także, jak się nie da, jak się da! Chcieć trzeba tylko
Oczywiście, że się da, mój ojciec dziesiąt lat temu nauczył się sam niemieckiego, z taśm takich szpulowych. Krzyżówki akurat trzaskałam hobbystycznie, jak byłam chora i mi się nudziło. Fascynujące to było.
I tak, skoro szkoła NIE MOŻE przygotować ucznia do rozszerzonej matury, to znaczy że szkoła jest zła. Bez sensu w takiej tracić czas. Reforma mogłaby się udać gdyby studia pedagogiczne były elitarne, a nie dla "spadów". Na początek wystarczyłoby zwolnić jutro wszystkich nauczycieli, którzy w swojej dziedzinie nie napisaliby z marszu rozszerzonej matury na 99%
@Tola - ja sie tylko odnioslam do dyskusji miedzy Elunia a Skatarzyna. Skatarzyna ma dzieci w ed, Elunia w szkole, wiec patrza z innej perspektywy. Co do slabosci reformy sie w wiekszosci zgadzam, to zadna reforma, tylko przestawianie tych samych klockow.
Uczę w liceum i sama skończyłam najlepsze swego czasu LO w Polsce. Wszyscy moi znajomi, którzy wybierali się na prestiżowe studia typu medycyna, chodzili na korki. Byli przy tym nieprzeciętnie zdolni i pracowici, bo w moim LO nie dało się być innym. Ale egzamin na medycynę był niezwykle trudny i obejmował treści z fizy, chemii i bioli i nie wszyscy byli sami z siebie tak genialni ze wszystkich trzech, bo się po prostu nie da.
Program w szkole to po prostu za mało - kiedyś, a w jeszcze większym stopniu dzisiaj. Nie obejmuje albo nawet, jeśli obejmuje, nie pozwala na powtórki i syntezę nauczonych rzeczy. I nie uwierzę, że ze wszystkich przedmiotów człowiek jest się w stanie sam (bez szkoły bądź korków) nauczyć do rozszerzenia i zdać je na 90%. Są przedmioty, z których się nie da - matma, chemia, fiza, biola. Mój przedmiot (angielski) to też wbrew pozorom bardzo trudny przedmiot w rozszerzeniu. Przez cały okres pracy (16 lat) miałam JEDNEGO ucznia, który był na tyle genialny i wewnętrznie zmotywowany, że dałby radę bez szkoły i wybrane rozszerzenia napisał na powyżej 96% (angielski, niemiecki),, choć z lekcji niewiele korzystał, bo były dla niego za proste.
Doświadczenie zawodowe podpowiada mi, a właściwie utwierdza mnie w przekonaniu, że dobry nauczyciel, który może pracować na dobrej podstawie programowej (obecna taka nie jest, a kolejna będzie jeszcze gorsza), jest w stanie stosunkowo nieźle przygotować do rozszerzeń. Uczeń sam nie jest w stanie tego dokonać, przynajmniej z niektórych przedmiotów. Nic nie zastąpi jednak samodzielnej pracy, średniej przynajmniej inteligencji i motywacji wewnętrznej ucznia.
Może katarzynamarta mogłaby zdradzić, gdzie uczniowie zdają na medycynę bez korków za pomocą książek i bez pomocy z zewnątrz; chętnie tam wyślę swoje dziecko.
Jestem manno z tego samego pokolenia i nie znam takich uczniów. Oblegane kierunki najczęściej wiązały się z korkami. Ale nie wszyscy się do tego przyznawali, bo za moich czasów ludzie wstydzili się, że mają korki.
ja chodziłam do VII LO. z mojej klasy kilka osób dostało się na medycynę. z tego co wiem wszyscy chodzili na zajęcia do AM przed egzaminami. Częśc miala też korki np. z fizyki u studentów.
Elunia, taka szkoła, o jakiej mówisz, chyba nigdy nie istniała i nie będzie istnieć. Programy są ułożone pod przeciętniaków, którzy mają zaliczyć na 30%, by zdać maturę. Uczniowie wybitni nie istnieją w szkole masowej, bo nauczyciel ,,pochyla '' się nad przeciętnym, średnio inteligentnym i często leniwym uczniem, a zdolny jest często pozostawiony sam sobie. Mówię o tym z wielkim ubolewaniem, bo chciałabym się w końcu zająć tym 2% uczniów naprawdę zdolnych, a muszę (i chcę, bo to w sumie sedno mojej pracy) pracować z przytłaczającą większością coraz bardziej średnich, mało oczytanych i niechętnych uczniów. Ale ich jest większość. Mniejszości mogę i daję zadania dodatkowe, testy i wskazówki, ale wiem, że to niestety za mało.
Mam podobne doświadczenia do beatak, chodziłam do dobrego liceum, w którym to, paradoksalnie, na korki chodzili najlepsi uczniowie. Żaden to też nie był dyshonor, przeciwnie, zajęcia na Akademii wręcz nobilitowały:)) W tamtym czasie mówiono, że likwidacja egzaminów organizowanych przez uczelnie wyrówna szanse. Egzaminy na medycynę wykraczały znacznie poza program standardowy Lo, młodzież (przeciętnie zdolna) z mniej zamożnych rodzin nie miała szans. Z tego co piszecie nic się nie zmieniło
Komentarz
rzadzacym to najmniej zależy na tym, zeby ułatwić zycie
bo po co?
obywatela traktuje sie jak głupka, któremu mozna wmówić wszystko byleby oddał swój głos w wyborach
a potem?
potem juz maja w zadzie, wszak nic innego nie robią niz to (kazda jedna partia rządząca) zeby rozliczyć poprzedników, wywalić wsio co oni rozporządzili, tylko dlatego ze wszystko co poprzednika to zle
trzeba pokazać ile nakradli i teraz biedne społeczeństwo musi spłacać fanaberie poprzedników.
zamiadt ułatwić -trzeba utrudnić
wine zwalić na poprzedników, wmówić ze wcześniej to przecież gorzej było
a my rządzący dopiero teraz wam ułatwimy, ale zeby było dobrze to wpierw musza byc przejściowe trudnosvi
potem ekipa przy korycie sie zmienia ale robią to samo!
bo niestety taka zabawa "w dowalanie " poprzednikom to nic innego jak zabawa dużych, złośliwych facetów kosztem nas wszystkivh
bo sponsorem tych zabaw jesteśmy my wszyscy
wiec swoich nie wydają
wiec kto by sie przekonywał kosztami
babcia mojego męża obrazowała politykę w taki sposób:
brala łyżeczkę w palce, trzymając ja w połowie długości.
I obracała -raz trzonek/czerpak u góry, raz na dole zawsze trzymając łyżeczkę w tym samym miejscu
moeila:
ci na gorze to rządzący, ci na dole to źli poprzednicy
i tak obracała -bo raz jedni raz drudzy przy korycie!
a gdzie społeczeństwo?
po środku -czyli w dupie!
coz politycy to tskie qrwy- zawsze pójdą tam gdzie w danym czasie pieniądz jest!
Stad ich migracje po partiach politycznych
I nic nie robią sobie z tego, ze wcześniej od czci i godności te partie zwyzywali
wydaje im sie, ze polityk to nadczłowiek i wolno mu robić z gęby cholewę,
smutne to, ze społeczeństwo zapomina i łatwo wybacza jeśli taki transfer polityka jest w strone ichniejszej naj partii
Konieta tuż przed setnym ur zmarła, swoje przeżyła, swoje widziała
i taka prawda.
rzad nie ma swoich pieniędzy, pieniądze rzadu to nasze pieniadze
szastsc danymi pieniędzmi łatwo, zwłaszcza jak żadnych konsekwencji tego szastania sie nie ponosi.
Zeby nie było ,
ani wychwalam żadnej partii
kazda jedna jest siebie warta,
podobnie z poszczególnymi politykami
kazdy każdego wart!
tfu!
ale zdolne dziecko da radę nawet samo, to wiem, kropka.
jak się potem okazało, jak się wsłuchałam w rozmowe
to..................tadammmm KORKI
Podchodzi jeden z ojców i pyta mnie czy my JUŻ mamy korki z matmy, geografii i innych,
bo
korki u dobrych nauczycieli to juz teraz praktycznie niemożliwe....bo te korki to już na bieżąco w wakacje trzeba robić i potem to już bez korkow (w roku szkolnym) ni hu hu, nie da rady iść z materiałem na tyle, żeby miec dobre oceny i dobre przygotowanie do matury!
zamurowało mnie......
to byl poczatek wakacji!!!!
qrwa! kiedy te dzieci mają wypoczywac skoro i w wakacje mają mieć korki, potem w roku szkolnym non stop jjak nie szkoła to korki, korki, korki
nie dziwota, że ze zmęczenia nic w głowie nie zostaje skoro nie ma kiedy odsapnąc dobrze!
Sorry, ale mnie to rozwaliło
rozumiem chęć zdania na wysokim poziomie matury i dostania się na dobry kierunek studiów
ale tak po tym zbiegowisku pod ta tablicą to się zastanawiam kto ma większy pęd na to wszystko, kto powoduje ten wyścig szczurow i wychodzi mi na to, ze rodzice, niestety.
Nie wszyscy jak jeden mąż rzecz jasna, ale zdecydowana większość...
czego tak naprawdę nie nauczysz się sama? wymowy? tańczyć? resztę jak masz chęć, czas i podstawowe warunki opanujesz i nie mówię o dzieciach, tylko o ludziach, jak chcemy, to sie uczymy, jedni szukają książek inni nauczycieli a jeszcze inni samouczka na ytu, wybór jest.
Tak, będą sie nadal uczyć same z pomoca rodziców. Nadal będziemy potrzebować pomocy z wauce języków i nadal będą jeżdzić na naukę rysunku.
Nie! Napisałam, ze spora część i taka prawda niestety
Bo jak dziecko ma problem to wpierw samo szuka rozwiązania a rodzic najczęściej zaraz załatwia korki, bo pzreciez co nauczyciel z polecenia to nauczyciel z polecenia, co tam dziecko się samo nauczy z książek czy innych- nie da rady.
dziś materiały i pomoce są na wyciągnięcie ręki, nie trzeba wychodzić z domu tak naprawdę
i wszyscy jadą (prawie wszyscy, zeby nie bylo) na korkach
kiedyś jakoś tych korkow nie było az tyle, choć z pomocami/materiałami nie było tak łatwo a jakoś i zdawali dobrze maturę i konczyli dobre studia
nie wszyscy oczywiście,
dziś parcie na studia, bo to wstyd zakończyć edukację na zawodówce, na technikum
wszyscy idą jeden za drugim, czasem z braku laku kończą coś co w sumie ani pieniędzy nie da, ani dobrej pracy, ale wyższe jest i można wysoko nosić podniesioną głowę i patrzeć na innych z góry, bo ma się studia wyższe skonczone
jakoś niektórzy potrafią na ed się wyuczyć - w większości własną, cieżką pracą, bez pomocy dodatkowych ogromnych ilości godzi z nauczycielem
a w szkole już nie, bo szkola nie uczy, źle uczy, za mało uczy....
bo nauczyciel leń, bo nauczyciel olewa, bo ..bo ...bo
mam w bardzo bliskiej rodzinie polonistkę, która językiem polskim posługuje się gorzej niż nasz sześciolatek, ale jest nauczycielką j. polskiego. Od zawsze i co Jej zrobisz, klucz ma.
Ssprawdza prace maturalne i jest CENIONYM egzaminatorem.
Przerabiam ten ten temat z najstarszym
Od czasu mojej matury pewnie wiele się zmieniło, niemniej na 10 osób (duużo jak na jedną 30 osobową klasę), które dostały się ma medycyne i stomę, wszystkie chodziły w IV klasie ma korki. Podobnie zdolni, a nie korkowi poszli na biologię i chemie. O czym to swiadczy? Leniwi wszyscy?
A tak poza tym, to się zgadzam. Szkoła ma zapewniać edukację albo powinna być zlikwidowana/sprywatyzowana. Powinien być wprowadzony bon edukacyjny. Nauczyciele albo będą uczyć w dobrych szkołach albo rozwinie się sieć "wolnych nauczycieli" wspomagających, np ED. Marni do odstrzału. Ale na taką propozycję pani System-Zalewska dostałaby palpitacji serca. No bo, jak to może być??? Rodzic ma wybór? Nauczyciel nie jest świętą krową? Ktoś ma czelność wyjść z systemu?
Krzyżówki akurat trzaskałam hobbystycznie, jak byłam chora i mi się nudziło. Fascynujące to było.
I tak, skoro szkoła NIE MOŻE przygotować ucznia do rozszerzonej matury, to znaczy że szkoła jest zła. Bez sensu w takiej tracić czas. Reforma mogłaby się udać gdyby studia pedagogiczne były elitarne, a nie dla "spadów". Na początek wystarczyłoby zwolnić jutro wszystkich nauczycieli, którzy w swojej dziedzinie nie napisaliby z marszu rozszerzonej matury na 99%
Co do slabosci reformy sie w wiekszosci zgadzam, to zadna reforma, tylko przestawianie tych samych klockow.
Program w szkole to po prostu za mało - kiedyś, a w jeszcze większym stopniu dzisiaj. Nie obejmuje albo nawet, jeśli obejmuje, nie pozwala na powtórki i syntezę nauczonych rzeczy. I nie uwierzę, że ze wszystkich przedmiotów człowiek jest się w stanie sam (bez szkoły bądź korków) nauczyć do rozszerzenia i zdać je na 90%. Są przedmioty, z których się nie da - matma, chemia, fiza, biola. Mój przedmiot (angielski) to też wbrew pozorom bardzo trudny przedmiot w rozszerzeniu. Przez cały okres pracy (16 lat) miałam JEDNEGO ucznia, który był na tyle genialny i wewnętrznie zmotywowany, że dałby radę bez szkoły i wybrane rozszerzenia napisał na powyżej 96% (angielski, niemiecki),, choć z lekcji niewiele korzystał, bo były dla niego za proste.
Doświadczenie zawodowe podpowiada mi, a właściwie utwierdza mnie w przekonaniu, że dobry nauczyciel, który może pracować na dobrej podstawie programowej (obecna taka nie jest, a kolejna będzie jeszcze gorsza), jest w stanie stosunkowo nieźle przygotować do rozszerzeń. Uczeń sam nie jest w stanie tego dokonać, przynajmniej z niektórych przedmiotów. Nic nie zastąpi jednak samodzielnej pracy, średniej przynajmniej inteligencji i motywacji wewnętrznej ucznia.
W tamtym czasie mówiono, że likwidacja egzaminów organizowanych przez uczelnie wyrówna szanse. Egzaminy na medycynę wykraczały znacznie poza program standardowy Lo, młodzież (przeciętnie zdolna) z mniej zamożnych rodzin nie miała szans. Z tego co piszecie nic się nie zmieniło