mi jest przykro dzis strasznie.. odxtygodnia robilam wszystko by dziewczynki zdrowe byly. tosia ok. fa niedobrze.. pierwszy wystep na mlodym toruniu przepada..a tyle pracy prob.. smutno jej tez.. robie wsztstko zeby karmic swoim mlekiem a to tez raczej sie skonczy mm. moze tak ma byc ale mam geneealnie silne wrazenie jalowosci swoich zlozonych poczynan.. ze wszystko to strata czasu.
@MAFJa to nie tak, to wszystko procentuje na przyszlosc. Fa tez sie uczy, ze czasem mimo wszystko pewne sprawy nas omina, ze nie da sie zaplanowac dokladnie wszystkiego, a jej praca i proby jeszcze sie kiedys przydadza. Teraz na pewno przykro, kazdemu by bylo, ale nie mamy wplywu na wszystko. Chlopakow karmisz juz dlugo, teraz ciagle choroby, oslabiaja Cie, ja kibicuje Ci w karmieniu i mam nadzieje, ze jeszcze Ci sie uda, dla mnie jestes mistrzynia swiata. Najwazniejszy czas, sam poczatek mieli dzieki Tobie najlepsze jedzenie. Sciskam Cie mocno wirtualnie i +++ za lepsze samopoczucie u Ciebie.
@MAFJa, a słyszałaś o blf 100? Rodzice wcześniaków mówili mi, że to całkiem skuteczne wsparcie odporności maluszków. Wszystkie Twoje starania są ważne, nie wiesz jak by było, gdyby nie Twoje mleko. Teraz bardzo modny temat to mikrobiom i jego wpływ na odporność. Mleko matki to jeden z najlepszych probiotyków!
wiem. tylko benio chory. i to pierwszy raz. a wszyscy dookola od ich urodzenia smarkaja i dychraja na zmiany. nie woem tylko czemu dziewczyny choruja tak.. jakby im odpornosc diadla jak mnie nie bylo. w zeszlym roku nie chorowaly wcale. wogole. zero kaszelkow i katarkow
U naszych dzieciakow tez jest tak ze jednego roku mniej choruja a kolejnego bardzo duzo. Nie wiem czym to jest spowpdowane, bo zmian mogacych miec wplyw na odpornosc nie wprpwadzalismy. Jestem prawie pewna, ze z karmieniem wyjdziesz na prosta. Teraz po prostu kiepski masz czas. Niech sie szybko poprawi +
@MAFJa Moje doświadczenie z chorującymi dziećmi jest takie: ZERO PSZENICY, MLEKA I CUKRU!!!! Nie działa to do razu, pewnie na ten sezon grypowy się nie poprawi, ale mnie osobiście wręcz zdumiała moc tego efektu. Wszyscy w około chyrlają, dziewczyny mają codziennie kontakt w szkole. W zeszłym tygodniu przyniosły rotawirusa i wymiotowały jedną noc. Syn trzyletni na bardzo ścisłej diecie bezmlecznej i bezglutenowej przeszedł najłatwiej, wymiotował RAZ i po kilku godzinach pił i jadł. Ewidentny związek ze stanem śluzówki jelita. Mąż który nie może pożegnać się z pszenicą i kupuje sobie czasem słodkie bułki, jogurty, przeszedł najgorzej.
Odporność tkwi w JELICIE, w jego jak najlepszym stanie. Koniec i kropka.
tak.. ale ja ne umiem wprowadzic tej diety u swoich dzoeci. nawet wyeliminowanie cukru jest nierealne.. po prostu i kropka. chyba ze by moaly alergie. nie wytlumacze x y a b i c o stanie sluzowki i zwiazku z chorobami. probowalam..
Możesz męczyć się z chorobami albo z dietą. Ja wolałam z dietą. U nas bardzo silną motywację dała alergia młodszej córki a później autyzm syna. Drastycznie wywaliłam mleko, pszenicę i cukier z domu. Po prostu nie było. Mąż jak chce niech kupi i zje na mieście.
Ale to są krwotoki z nosa, czy lekkie krwawienie z rozdrapanych naczynek? Jak to drugie, to nie ma się czym przejmować, jak pierwsze i zdarzają się często, to może warto się z lekarzem zobaczyć.
@MAFJa ale może mocno ograniczyć chociaż? Starać się żeby w domu nie było słodyczy. Powoli przestawiać na mniej słodkie napoje. Małymi kroczkami, nikt nie przejdzie z dnia na dzień na dietę bez cukru
wiem. aczkolwiek moze sie i dieta nie okazac panaceum. i tak jedza duzo zdrowiej niz wczesniej.. owsianke na sniadanie itp. ale ciagle placza o kakao o platko-chrupki.. a wszystkiego tego w zyciu nie zaznaly za wiele..
i prawda ograniczam te slodycze.. w tym roku wywalilam nawet do smieci pewna ilosc lizakow.. bo po swietach mam wagony po prostu roznorakiego syfu.. i moge sie zatlumaczyc na smier.. zelki lizaki gumy..kiderowy badziew..
Nas zaczyna lapac przeziebienie.. powiedzcie prosze ze noworodek na piersi sie od nas nie zarazi... zakazalam calowania temu ktory zaczyna kaszlec. Ale sama dostalam dzis kataru.
Czy na poczatek infekcji banki sie stawia czy nie bardzo? Na taki lekki kaszel i troche kataru? Czy lepiej poinhalowac i jakis syrop z cebuli dac? Do niedzieli musimy zdazyc sie wychorowac i wyzdrowiec bo zaprosilismy gosci na tort urodzinowy.
Mówiąc szczerze, akurat w naszym przypadku nie widziałam żadnej różnicy ani w zdrowiu ani w zachowaniu przy wywaleniu cukru, nabiału i glutenu. Na radykalnej diecie byliśmy dwa lata temu, dziewczyny rzadko (choć nie ze wcale) chorowały i przed iw trakcie i po. Tak samo nie widzą różnicy w zachowaniu przy tzw przecukrzeniu. Nieraz nażrą się słodyczy i grzecznie rysują a nieraz jaglanka, zupka i tzw zajob nie do opanowania. Nie mówię że dieta nigdy na nic nie ma wpływu, dużo wysiłku wkładamy we w miarę zdrowe jedzenie, ale to nie tak, ze wywali się nabiał i zapomnisz co to katar, wywalisz cukier i zapomnisz co to nerwowe dziecko...
@Katarzyna jej leci po prostu krwawy katar. Ale nie jasno czerwony tylko normalny w kolorze krwi, intensywny. Jak kichnie to wiszą dwa sople- zielonkawy i czerwony. Od wczoraj tak ma. To nie krwawienie intensywne nie do zatrzymania ale ma cały czas. Nie wiem czy robić inhalację i czyścić katarkiem?
Nie. Inhalacje+ czyszczenie katarkiem robiłam 2-3 razy dziennie, w zależności do potrzeby. Po czyszczeniu psikałam wodą morską. A od wczoraj olejem do nosa. Miała suchy nos i chyba dłubiąc trochę uszkodziła śluzówkę...
mi jest przykro dzis strasznie.. odxtygodnia robilam wszystko by dziewczynki zdrowe byly. tosia ok. fa niedobrze.. pierwszy wystep na mlodym toruniu przepada..a tyle pracy prob.. smutno jej tez.. robie wsztstko zeby karmic swoim mlekiem a to tez raczej sie skonczy mm. moze tak ma byc ale mam geneealnie silne wrazenie jalowosci swoich zlozonych poczynan.. ze wszystko to strata czasu.
Skąd ja znam to uczucie...... Wspieram +++
Mnie dopiero pomogło oddawanie Bogu tego mojego nastawienia i zdrowia naszego.... Z bezsilności można bić głową w mur albo się modlić.... a z poczucia braku sensu można się modlić o mądrość w decyzjach i siłę w trwaniu w nich... tak mi jest łatwiej to przetrwać
Syn wczoraj jeszcze mial temp, ale od wieczora ma do 37,5 teraz 36,8. Mamy dzis wizyte u chirurga, chcialabym ja zalatwic przed porodem. Czy bardzo mu zaszkodze jak go wezme, jedziemy ok 45 min komunikacja w jedna strone.
@aghi my stosujemy imbir córka robi napój utarty lub pokrojony w cieniutkie plasterki świeży imbir, zalany gorącą wodą + kilka goździków, a jak ostygnie tak do 70% to ładuje w to cytrynę, pokrojone w kostkę, pomarańcze, odrobinę cynamonu i trochę miodu lipowego
pyszny, energetyczny i przeciwzapalno - witaminowy koktajl
teraz dwóch synów przeszło grypę...od niedzieli wieczór do poniedziałkowego wieczoru rano dostali takiego drinka w poniedziałek ( jak wyżej) potem rosół po żydowsku a na podwieczorek koktajl z czarnej porzeczki, malin ( z mrożonek) i pomarańczy leżeli cały dzień w łóżku, popijając herbatę lipową z miodem kolacji nie chcieli dziś rano poszłam do przychodni ich przebadać, czy aby na oskrzela nie zeszło. Diagnoza - zdrowi Pani doktor zaleciła - robić to co do tej pory i zapisała jeszcze Fiorda na gardło Powiedziała, że jeśli chcemy w sobotę na narty jechać, to może żebym im jednak przedłużyła ferie o ten tydzień, żeby się wzmocnili...no i nie poszli do szkoły
rosół po żydowsku też doprawiamy ( oprócz tradycyjnych przypraw: pieprzu, ziela angielskiego i liści laurowych) imbirem ( tyle, że suszonym, mielonym) cynamonem goździkami odrobiną chili kurkumą dodajemy dwie pieczone cebule i kilka ząbków czosnku
My przeziębieniowo zdrowi. Ale przemęczeni, niedospani, niedotlenieni. Patrz smog. Mąż idzie jutro na echo serca. Ciśnienie ma podwyższone mimo leków. Musi schudnąć, a to niełatwe. O ile nie niemożliwe. U mnie na razie ok. Odpoczywam jak mogę, gdy czuję, że oczy zaczynają się męczyć i zaczynają latać mi przed oczami dymy, mroczki itp. To się robi po zmęczeniu fizycznym ogólnym. Pamiętam zeszłą zimę i problem z nerwem wzrokowym. W czwartek idę do okulisty. Zimą mnie bardziej męczą alergie, łuszczyca sobie powraca. Nie przeziębiliśmy się na razie. Nie dopuszczam do zmarznięcia. Tramwajem jeżdżę w dżinsach i w traperach, b. ciepło ubrana, bo stary tramwaj, ciągnie od drzwi i nie ogrzewają za bardzo, a trasa długa 40 min. W pracy przebieram się w spódnicę i lżejsze buty. Na tuszę to nie bardzo, bo mąż jeździ autem. Ale może dzięki temu mniej się przeziębiamy, bo jednak w weekendy razem przemieszczamy się autkiem. Acha, z jelitami dużo lepiej, bo zastosowałam bezgluten. Jem tylko chleb ryżowy. Po ponad tygodniu bez spróbowałam pszenną kanapkę i błeee nie smakowało. Zero uciechy. Po odstawieniu nabiału efekt był nieduży, a po odstawieniu chlebów piekarniowych z dosypywanymi pewnie różnymi konserwantami i spulchniaczami, od razu duuuża różnica. Nas pewnie dzieci nie zarażają. Studenckie mam małe grupy, teraz sesja. Też kaszlą chorują, nie dosypiają. Nie wiem, co będzie dalej, ale na razie przeziębieniowo się trzymamy...
Rutinoscorbin łykam, czosnek jem. Kluczowe nie zmarznąć. Jak zmarznę, to na bank się przeziębię.
Tak rosół i po kołdrę, a do tego kanapka (może być bezglutenowa) z czosnkiem i olejem lnianym, i bardzo dużo ciepłych napojów, jeden za drugim, i na początku przeziębienia powinno pomóc... Acha, no i wysypiać się w miarę możliwości. To bardzo ważne w prewencji infekcji.
Od września prawie nie jem nabiału, a od ponad tygodnia pszenicy. I nie byłam przeziębiona od sierpnia. Pochorowaliśmy się wtedy na rekolekcjach DK, ale tam było za dużo skoków temperatury typu duszno, gorąco w kaplicy, a potem wyjście spoconym na spotkanie grupy dzielenia na zewnątrz, i chłodny wiatr, jak to w okolicach nadmorskich, do tego dym z kuchni węglowej, i infekcje latały...nie było opcji, żeby nie zachorować... Acha, i antyboli nie brałam od 2,5 roku, jak na mnie to długo, może dzięki temu lepsza odporność i nie chorujemy...
Ale też walczę o swoje. Jak jest gdzieś zimno, potrafię się ewakuować. Jak jest niedogrzane, potrafię się domagać o włączenie dodatkowego ogrzewania itp.
Jak mogę, oddalam się na przykład w tramwaju, od kogoś kto prycha, kaszle itp.
Komentarz
Chlopakow karmisz juz dlugo, teraz ciagle choroby, oslabiaja Cie, ja kibicuje Ci w karmieniu i mam nadzieje, ze jeszcze Ci sie uda, dla mnie jestes mistrzynia swiata. Najwazniejszy czas, sam poczatek mieli dzieki Tobie najlepsze jedzenie.
Sciskam Cie mocno wirtualnie i +++ za lepsze samopoczucie u Ciebie.
Wszystkie Twoje starania są ważne, nie wiesz jak by było, gdyby nie Twoje mleko. Teraz bardzo modny temat to mikrobiom i jego wpływ na odporność. Mleko matki to jeden z najlepszych probiotyków!
Jestem prawie pewna, ze z karmieniem wyjdziesz na prosta. Teraz po prostu kiepski masz czas. Niech sie szybko poprawi +
Moje doświadczenie z chorującymi dziećmi jest takie:
ZERO PSZENICY, MLEKA I CUKRU!!!!
Nie działa to do razu, pewnie na ten sezon grypowy się nie poprawi, ale mnie osobiście wręcz zdumiała moc tego efektu. Wszyscy w około chyrlają, dziewczyny mają codziennie kontakt w szkole. W zeszłym tygodniu przyniosły rotawirusa i wymiotowały jedną noc. Syn trzyletni na bardzo ścisłej diecie bezmlecznej i bezglutenowej przeszedł najłatwiej, wymiotował RAZ i po kilku godzinach pił i jadł. Ewidentny związek ze stanem śluzówki jelita. Mąż który nie może pożegnać się z pszenicą i kupuje sobie czasem słodkie bułki, jogurty, przeszedł najgorzej.
Odporność tkwi w JELICIE, w jego jak najlepszym stanie. Koniec i kropka.
U nas bardzo silną motywację dała alergia młodszej córki a później autyzm syna.
Drastycznie wywaliłam mleko, pszenicę i cukier z domu. Po prostu nie było. Mąż jak chce niech kupi i zje na mieście.
Czy na poczatek infekcji banki sie stawia czy nie bardzo? Na taki lekki kaszel i troche kataru? Czy lepiej poinhalowac i jakis syrop z cebuli dac?
Do niedzieli musimy zdazyc sie wychorowac i wyzdrowiec bo zaprosilismy gosci na tort urodzinowy.
daje efekty?
Mnie dopiero pomogło oddawanie Bogu tego mojego nastawienia i zdrowia naszego....
Z bezsilności można bić głową w mur albo się modlić.... a z poczucia braku sensu można się modlić o mądrość w decyzjach i siłę w trwaniu w nich... tak mi jest łatwiej to przetrwać
od dzisiaj zaczynamy stosować
Mamy dzis wizyte u chirurga, chcialabym ja zalatwic przed porodem. Czy bardzo mu zaszkodze jak go wezme, jedziemy ok 45 min komunikacja w jedna strone.
my stosujemy imbir
córka robi napój
utarty lub pokrojony w cieniutkie plasterki świeży imbir, zalany gorącą wodą + kilka goździków, a jak ostygnie tak do 70% to ładuje w to cytrynę, pokrojone w kostkę, pomarańcze, odrobinę cynamonu i trochę miodu lipowego
pyszny, energetyczny i przeciwzapalno - witaminowy koktajl
Jako zapobieganie i jako lekarstwo
rano dostali takiego drinka w poniedziałek ( jak wyżej)
potem rosół po żydowsku
a na podwieczorek koktajl z czarnej porzeczki, malin ( z mrożonek) i pomarańczy
leżeli cały dzień w łóżku, popijając herbatę lipową z miodem
kolacji nie chcieli
dziś rano poszłam do przychodni ich przebadać, czy aby na oskrzela nie zeszło.
Diagnoza - zdrowi
Pani doktor zaleciła - robić to co do tej pory i zapisała jeszcze Fiorda na gardło
Powiedziała, że jeśli chcemy w sobotę na narty jechać, to może żebym im jednak przedłużyła ferie o ten tydzień, żeby się wzmocnili...no i nie poszli do szkoły
ważne, że skuteczny
imbirem ( tyle, że suszonym, mielonym)
cynamonem
goździkami
odrobiną chili
kurkumą
dodajemy dwie pieczone cebule i kilka ząbków czosnku
jest aromatyczny i ma działanie przeciwzapalne
Pamiętam zeszłą zimę i problem z nerwem wzrokowym.
W czwartek idę do okulisty. Zimą mnie bardziej męczą alergie, łuszczyca sobie powraca. Nie przeziębiliśmy się na razie. Nie dopuszczam do zmarznięcia. Tramwajem jeżdżę w dżinsach i w traperach, b. ciepło ubrana, bo stary tramwaj, ciągnie od drzwi i nie ogrzewają za bardzo, a trasa długa 40 min. W pracy przebieram się w spódnicę i lżejsze buty.
Na tuszę to nie bardzo, bo mąż jeździ autem. Ale może dzięki temu mniej się przeziębiamy, bo jednak w weekendy razem przemieszczamy się autkiem.
Acha, z jelitami dużo lepiej, bo zastosowałam bezgluten. Jem tylko chleb ryżowy. Po ponad tygodniu bez spróbowałam pszenną kanapkę i błeee nie smakowało. Zero uciechy.
Po odstawieniu nabiału efekt był nieduży, a po odstawieniu chlebów piekarniowych z dosypywanymi pewnie różnymi konserwantami i spulchniaczami, od razu duuuża różnica.
Nas pewnie dzieci nie zarażają.
Studenckie mam małe grupy, teraz sesja. Też kaszlą chorują, nie dosypiają.
Nie wiem, co będzie dalej, ale na razie przeziębieniowo się trzymamy...
Rutinoscorbin łykam, czosnek jem. Kluczowe nie zmarznąć. Jak zmarznę, to na bank się przeziębię.
Acha, no i wysypiać się w miarę możliwości. To bardzo ważne w prewencji infekcji.
Acha, i antyboli nie brałam od 2,5 roku, jak na mnie to długo, może dzięki temu lepsza odporność i nie chorujemy...
Ale też walczę o swoje. Jak jest gdzieś zimno, potrafię się ewakuować. Jak jest niedogrzane, potrafię się domagać o włączenie dodatkowego ogrzewania itp.
Jak mogę, oddalam się na przykład w tramwaju, od kogoś kto prycha, kaszle itp.