@Elunia@Sylwia1974 umknęły mi wasze wcześniejsze komentarze. Około 10 strony wątku, gdy J2017 skarzyła się na swoje nieszczęśliwe wakacje w dzieciństwie, kilka osób, w tym Małgorzata wypowiadały się w stylu "W piątej klasie podstawówki to myśli się, żeby mieć swoje pieniądze, a nie rodziców...", "Jak miałam 12 lat to zarobiłam..." (cytaty z pamięci). To moim zdaniem gruba przesada.
no własnie obie nie przeczytałyście całości i odniosłyście się do tekstów wyjętych z kontekstu nie nazwałabym tego "głosem rozsądku "
@Coralgol tak, masz rację. Ja swoje wątpliwości zaczęłam tu uzewnętrzniać bo zdziwiłam się, że rodzice finansują dzieciom prawo jazdy i uznają to za normę i koniecznosc w dorosłym życiu, gdzie żadne z mojego rodzeństwa nie miało takiej możliwości i wszyscy żyjemy. Pewnie że wiele rzeczy wiele ułatwia w życiu i tworzy nowe perspektywy. Tylko jak tak czytam, bo ja chyba nie miałam żadnych perspektyw wg kryteriów, które tu się przyjmuje. Ani patentów, ani kursów językowych, ani tego prawka. No i zostałam taka młoda, zgorzkniała i marudząca Nie wiem, jak zadbam w przyszłości o własne dzieci. Ale z tego co piszecie to będzie tylko gorzej, jeśli już teraz gimnastykuje się przy zakupieniu wszystkim butów zimowych czy jakiego ciucha, a starsze więcej kosztują. Nie pociesza :P
@Elunia@Sylwia1974 umknęły mi wasze wcześniejsze komentarze. Około 10 strony wątku, gdy J2017 skarzyła się na swoje nieszczęśliwe wakacje w dzieciństwie, kilka osób, w tym Małgorzata wypowiadały się w stylu "W piątej klasie podstawówki to myśli się, żeby mieć swoje pieniądze, a nie rodziców...", "Jak miałam 12 lat to zarobiłam..." (cytaty z pamięci). To moim zdaniem gruba przesada.
myślę że to nie przesada, tylko jej osobiste doświadczenie. Patrząc na niektóre moje dzieci - to nie tylko doświadczenie Małgorzaty
Przeszłości J2017 się nie naprawi, pisze, że chce lepszej dla swoich córek i co robi? smęci. Chce je wysłać na wakacje? Czemu nie, ale dlaczego pyta o pracę o 12. latki a nie poszuka źródła dochodu dla siebie? tego nie pisze.
@Malgorzata nie chodzi o to, że jest niemożliwe, tylko że nie powinno być podawane jako uniwersalna rada. Sytuacje, gdy ktoś w tak młodym wieku coś zarobił, to jednak wyjątki. Dzisiaj jest to również sprzeczne z prawem (jeżeli to zbieranie borówek to typowa praca zarobkowa, a nie jakiś rodzaj krótkiej zabawy).
Ja osobiście nie wysyłałam bym dziecka w tak młodym wieku do typowej pracy zarobkowej - bo nie uważam, by to było odpowiednie na tym etapie rozwoju. Chyba że praca lekka w ramach zabawy, w krótkim wymiarze czasu.
@Malgorzata nie chodzi o to, że jest niemożliwe, tylko że nie powinno być podawane jako uniwersalna rada. Sytuacje, gdy ktoś w tak młodym wieku coś zarobił, to jednak wyjątki. Dzisiaj jest to również sprzeczne z prawem (jeżeli to zbieranie borówek to typowa praca zarobkowa, a nie jakiś rodzaj krótkiej zabawy).
Ja osobiście nie wysyłałam bym dziecka w tak młodym wieku do typowej pracy zarobkowej - bo nie uważam, by to było odpowiednie na tym etapie rozwoju. Chyba że praca lekka w ramach zabawy, w krótkim wymiarze czasu.
@Coralgol - racja i zgoda, i wskaż palcem, kto napisał, że chce by dzieciak na etat czy nawet pół na wakacje zasuwał?
A my byliśmy na super wakacjach all inclusive w super fajnym miejscu za darmo - dla całej naszej dużej rodziny. A po drodze pół Europy zwiedziliśmy, o przygodach nie będę pisać. Wystarczyło wygrać wycieczkę:) To dopiero oszczędność.
Dokladnie tak! Dwa razy ostatnio wygralismy noclegi w schroniskach, kilka razy bilety do roznych miejsc dla dzieci i doroslych. Tyllo ze to nie za darmo, trzeba coś wymyslic poswiecic czas, miec pomysl itd. Ale mozna dzieki temi tanio podrozowac;)
@Malgorzata, nie szukam żadnego skandalu, nie obchodzą mnie takie przepychanki. Jeśli masz na myśli pracę w formie zabawy przez 3 godziny, to w tym nie ma oczywiście nic złego. Myślę po prostu, że w pewnym momencie zagalopowałaś się troszkę jednak w pisaniu o tym, jakie są/były fantastyczne możliwości zarobkowe dla młodszych nastolatków. To moje odczucia.
Żeby nie było - uważam, że J2017 momentami bardzo przesadzała w tym uskarżaniu się.
Niestety z obozami sportowymi to nie ma tak tanio, zniżek żadnych nie ma - chyba ze ktos utalentowany i klub za sponsoruje czesc wyjazdu. U nas tak nie ma. Trzy sztuki starsze chodzą na judo i żadnych zniżek nie maja. A jak chca jechac na obóz to 1700 za sztukę trzeba zapłacić i nie ma ze boli.
@Malgorzata - pisałam wyraźnie, gdy praca jest lekka i trwa krótko, to nie ma nic złego, że dziecko np. za pieniądze odgarnie liście sąsiadowi.
Tyle że wcześniej była mowa o pracy raczej w kontekście zarobienia na "droższy" obóz - czyli dzisiaj grubo ponad tysiąc zł. Na taką kwotę trzeba jednak pracować ciężej i dłużej
W każdym razie odnaszac sie do watka - moje dzieciństwo bylo najlepsze pod słońcem, właśnie pod blokiem. Kiedyś inne wychowanie bylo ale tez i inne ceny. Na kolonie co roku wyjezdzalam bo z Taty pracy duza czesc byla finansowana i Tata Malo placil za mój i brata wyjazd. Wtedy 3 tygodnie to bylo. A reszta pod blokiem, z kumplami, całymi dniami nas nie bylo a lataliśmy po calej dzielnicy. Dzis w tym miejscu gdzie mieszkałam mojego bloku nie ma - stoją nowoczesne tfu tfu osiedla zamknięte, matko jak tam sie bawić można??? Myśmy po blokach na calej dzielnicy latali, wszystkie klatki znaliśmy na pamięć, ulice, nikt sie nie gubil, wszędzie na piechotę sie lazio, to dopiero byly czasy! Teraz jako wspomnienia dla naszych dzieci zostały które tego zycia nie znają i nie poznają bo zaraz będzie donos na policje ze dzieci samopas laza
prawdą jest też, że moje młodsze dzieci rozpaczają z powodu aktualnych obostrzeń...( chcą zarabiać swoje pieniądze, nie dlatego, że głodują czy im czegoś brak...po prostu mają taką głęboką potrzebę, bo cenniejsze jest to zarobione niż dostane- ale nie mogą...no chyba, że umyć tatusiowi auto, albo sprzedać babci flagę )
a czytali Mikołajka i Dzieci z Bulerbyn i pewnie dlatego taka pasja zapałali
starsze moje dziewuszki zarabiają jakieś pieniądze już legalnie i w miarę regularnie - i mają na ciucha czy inne przyjemności , ciesząc się, że nie siedzą nam w kieszeni...ale to już od 16 lat w górę...a i tak jest to zwykle pilnowanie dzieci u znajomych ( bo są rozrywane jako doświadczone nianie), korepetycje z kuzynką ( bo jak moja siostra ma płacić obcej osobie i nie mieć pewności, to woli zapłacić połowę tej stawki siostrzenicy i mieć pewność jak w banku Tak, że niekoniecznie Mc Donald i zbiór truskawek. Moja siedemnastolatka ma na koncie także ilustracje do książki dla dzieci Nie chwalę się, ale cieszę, że potrafią swoje zdolności przekuć na zarobek. Nie namawiałam nigdy do pracy zarobkowej nawet tych starszych a co dopiero 12 - sto latka, a już na pewno nie kazałabym im na własne wakacje zarabiać...Ale to robią Jadą na turnus jako opiekunki, a zarobione pieniądze mają na inne wakacje...Jada na obóz jako kadra - nie płacą itd
Ale co ja się powtarzać będę. Kto rozumie ten rozumie, a kto się czepia, to choćby i po czasie zrozumiał - pewnie się nie przyzna, że chlapnął coś, bo nie doczytał kontekstu
Mysmy jako dzieci z blokowiska na poczatku lat 90 zarabiali zbierajac makulature i butelki. Wtedy byly dobre ceny w punktach skupu. Zbieralismy wspolnie grupkami i potem dzielilismy sie pieniedzmi. Zawsze przez wakacje udalo mi sie zarobic na wyprawke do szkoly i jeszcze cos na drobne slodycze zostawalo. Dodatkowo na jesieni zbieralismy jabkla na spady w rodzinnej wsi mojej mamy. Chlopcy myli tez szyby w samochodach zanim przyszedl na to boom. Z dwa razy organizowalismy wystepy dzieci - skecze, tance czy piosenki za co sasiedzi dawali nam drobne datki. Sprzedawalam tez kwiaty zebrane w ogrodku babci. Ogolnie nie byly to jakies gory pieniedzy ale bardzo cieszylo to nas, ze sami cos mozemy zarobic i przeznaczyc na male przyjemnosci czy jakies lepsze rzeczy do szkoly. Ja dodatkowo mialam szczescie pozniej jako nastolatka bo praca zawsze do mnie przychodzila jakos bez wiekszego wysilku : a to korepetycje, opieka nad dzieckiem, czyims domen czy psem podczas wyjazdu, prace ogrodowe, szkolne itp.
oj @hipolit przejechałaś wzrokiem przydługą dyskusję, w której nie uczestniczyłaś pomieliłaś, zblendowałaś wyciągnęłaś wnioski i chcesz być najmądrzejsza wmawiając, że inni chcą mieć racniejsze racje a nawet nie doczytałaś ze zrozumieniem wszystkiego tylko pojechałaś po piszących
tu się nocną porą fajna rozmowa , żywa toczyła, wspominki były dawnych czasów
w temacie finansów, że różnie być może, a mniej nie znaczy gorzej tylko inaczej i że za niewiele można bardzo dużo i fajnie płakała i narzekała tu tylko jedna, nikt nie obmawiał i nie krytykował bogatszych...co najwyżej było zadziwienie podczytujący nas bogacze też pewnie się dziwują, że część z nas pod namiot z dziećmi jeździ
rano wchodzi hipolicik i psuje nam zabawę łeeeeeee
o tej lemoniadzie to napisałam ja...jako o czymś do czego nie doszło, bo tłumaczyłam synowi, że tak nie można ( zaraz by go straż miejska zwinęła sprzed tej kamienicy ... ) ale podziwiam w nim zapał, pomysłowość i twórczość...że mu się chce, że myśli, bo tak się zaczynają "biznesy" na poziomie kilkulatka - ale jednak i tak samo sprzedaż obrazków itp
jeden dzieciak wyciągnie łapę i powie "daj kasę" ( olbrzymia większość współczesnych dzieci) a inny już od dziecka wie, że na pieniądze trzeba coś zrobić, wysilić się, zapracować
edit
------ no popatrz! Zepsułam Ci zabawę! pszykroooo mi na szczęście plac zabaw jest taki duży ze kazdy znajdzie kącik do zabawy i wspólnie bawić się nie musimy mnie musisz się ze mną zgadzać, tak jak ja nie musze z Tobą, ale nie przyszłoby do głowy pisać ze jeśli się nie zgadza tzn ze pierdzielisz głupoty bo moim zdaniem odczytałas coś inaczej. Aż takiej pychy we mnie nie ma
@hipolit nie wiem gdzie Tu przeczytałaś o liczeniu komuś jego kasy Skoro my wszystkie pusalysmy o kreatywności i innych rozwiązaniach i możliwościach fajnie spędzonego czasu niż marudzenie że nie ma żadnej możliwości poza marudzeniem o marzeniach
Padło w którymś wpisie ze ktoś tam ze znajomych wydaje 8tys na zagraniczne wakacje. Ty wspomniałaś o tym ze ktoś tam bierze kredyt żeby moc wyjechać -jak inni, na zagraniczny urlop. Moim zdanie to jest właśnie wyliczanie. Wyliczanie ze ktoś bierze kredyt, ktoś wydaje 8 tys a przeciez można taniej i kreatywniej! ano można! Ale najwidoczniej inni wola po swojemu, nawet zapożyczając się. Na szczęście nikt za nikogo kredyty wakacyjnego spłacać nie musi, tak jak nikt nie daje drugiemu na wakacje żeby moc wymagać czy podpowiadać w jaki lepszy sposób spędzić urlop
@Hipolit, wróc do pierwszego postu. Można i za 100 tysięcy wyjechać, jak kto bogaty albo taki kredyt zaciągnie. Ale miało o rozsądnym budżecie być, a nie fantazji ułańskiej.
Dla mnie to niedobrze że jeśli dziecko chce dorobić to mu prawo zabrania. To jest niewychowawcze. Patrzyłam na mlodych w Szwajcarii i np czerwony krzyż do opueki nad dziećmi na kilka godzin przysłał mi trzynasto/czternastolatke, która ukończyła w CK kurs opiniowania się dziećmi. Weekendowy. Widuje się tam dzieci w granicach początkowych klas gimnazjum, które dorabiają na wycieczki sprzedając wlasnoupieczone ciastka w sklepach albo na targach. Widywalam też dzieci w wieku mojej Klary (9lat) na stoisku sprzedające zabawki z których już wyrosły albo ubrania raz w miesiącu na targach staroci i niepotrzebnych rzeczy. Nikogo to nie dziwi, nie gorszy, nie mówi się że to wbrew prawu itp. Jak ja byłam mała to dorabialam u babci przy zniwach kręcąc powrósła, albo przy wykopkach. Zdarzało się mi w wieku 12 lat mniej więcej handlować pod sklepem osiedlowym własnoręcznie ukopanym chrzanem albo baziami, jemiołą. Potem jak tata miał knajpę to sprzedawalam przed nią lody w lecie. Ale to już było liceum. Dawalam lekcje gitary i opiekowalam się dziećmi. To że obecnie ciagniemy z zachodu to co najgorsze jeśli chodzi o wychowanie to widać od razu. W Szwajcarii dzieci pracują jeśli chcą dorabiajac sobie a jest to kraj w statystykach gdzie dzieciom jest najlepiej. A tam rodzic nawet klapsy może dawać.
No jasne. Ale w dyskusji zwykle przebija jakiś dominujący punkt widzenia i często jest on po prostu w kontrze do kogoś . Jak @Dorotak napisała, że dzieci posyłane na kursy i obozy są rozpieszczane, to się zrobiła burza, że owszem owszem, trzeba w dzieci inwestować. A jak przyszła @J2017 i powiedziała, że na dzieci warto wydać sporo pieniędzy, to się okazało, że jednak lepiej, jak dzieci sobie same zarobią.
@hipolit nie wiem gdzie Tu przeczytałaś o liczeniu komuś jego kasy Skoro my wszystkie pusalysmy o kreatywności i innych rozwiązaniach i możliwościach fajnie spędzonego czasu niż marudzenie że nie ma żadnej możliwości poza marudzeniem o marzeniach
Padło w którymś wpisie ze ktoś tam ze znajomych wydaje 8tys na zagraniczne wakacje. Ty wspomniałaś o tym ze ktoś tam bierze kredyt żeby moc wyjechać -jak inni, na zagraniczny urlop. Moim zdanie to jest właśnie wyliczanie. Wyliczanie ze ktoś bierze kredyt, ktoś wydaje 8 tys a przeciez można taniej i kreatywniej! ano można! Ale najwidoczniej inni wola po swojemu, nawet zapożyczając się. Na szczęście nikt za nikogo kredyty wakacyjnego spłacać nie musi, tak jak nikt nie daje drugiemu na wakacje żeby moc wymagać czy podpowiadać w jaki lepszy sposób spędzić urlop
Ja pisałam o tych 8000. Bo było o oszczednym życiu, i o perspektywie i oczekiwaniu czym jest oszczedne życie. Tak wiec dla przykładu, podaje ludzi którzy uważają ze są biedni jak myszy kościelne ale zadluzaja sie na wakacje. Wkurza ich ze nie maja kasy, ciągle smeca, pozyczaja na przeżycie bo maja dlugi właśnie przez taka fantazje. I jak byłabym w stanie zrozumieć jeśli to by była pasja, cos co kochają. Ale u nich to sztuka dla sztuki. I zaglądam im do kieszeni bo oni zaglądają do mojej przez cały rok smęcą jak mam super bo nie mam kredytów albo ze moge na luzie zostać w domu z Ania jak chora bo mój budżet dopina sie nawet jak dostaje 80% pensji z chorobowego.
Ale to że moje dziecko sobie dorobi na własne potrzeby to nie znaczy że jak mnie stać to nie wyśle na prawo jazdy albo na jakieś fajne zajęcia lub wycieczkę. I że nie dam kieszonkowego. Mnie to czasem żal że jest tak łatwa kasa do wyciągnięcia a mojej najstarszej nie chce się czterech liter ruszyć. Mnie w jej wieku cieszyła własna kasa.
A DorotaK z tego co zrozumiałam odnosiła się do tego że łożyć na prawko tudzież korki to nie jest obowiązek rodziców i jak rodziców nie stać na takie potrzeby to nie zabierze im za to dzieci pomoc społeczna bo to nie to samo co jedzenie, ubranie i możliwość nauki.
Komentarz
nie nazwałabym tego "głosem rozsądku "
Nie wiem, jak zadbam w przyszłości o własne dzieci. Ale z tego co piszecie to będzie tylko gorzej, jeśli już teraz gimnastykuje się przy zakupieniu wszystkim butów zimowych czy jakiego ciucha, a starsze więcej kosztują. Nie pociesza :P
"Jak się chodzi do 5 klasy to się nie ma dzieci bo samemu jest się dzieckiem i chce się przeżyć przygodę i mieć WŁASNĄ kasę a nie rodziców"
"Kurcze no moje pracowały przy zbieraniu borówki jak miały po 12 lat"
Moim zdaniem ton tych wypowiedzi jednak przesadny.
Chce je wysłać na wakacje? Czemu nie, ale dlaczego pyta o pracę o 12. latki a nie poszuka źródła dochodu dla siebie? tego nie pisze.
Ja osobiście nie wysyłałam bym dziecka w tak młodym wieku do typowej pracy zarobkowej - bo nie uważam, by to było odpowiednie na tym etapie rozwoju. Chyba że praca lekka w ramach zabawy, w krótkim wymiarze czasu.
Żeby nie było - uważam, że J2017 momentami bardzo przesadzała w tym uskarżaniu się.
Tyle że wcześniej była mowa o pracy raczej w kontekście zarobienia na "droższy" obóz - czyli dzisiaj grubo ponad tysiąc zł. Na taką kwotę trzeba jednak pracować ciężej i dłużej
a czytali Mikołajka i Dzieci z Bulerbyn i pewnie dlatego taka pasja zapałali
starsze moje dziewuszki zarabiają jakieś pieniądze już legalnie i w miarę regularnie - i mają na ciucha czy inne przyjemności , ciesząc się, że nie siedzą nam w kieszeni...ale to już od 16 lat w górę...a i tak jest to zwykle pilnowanie dzieci u znajomych ( bo są rozrywane jako doświadczone nianie), korepetycje z kuzynką ( bo jak moja siostra ma płacić obcej osobie i nie mieć pewności, to woli zapłacić połowę tej stawki siostrzenicy i mieć pewność jak w banku Tak, że niekoniecznie Mc Donald i zbiór truskawek.
Moja siedemnastolatka ma na koncie także ilustracje do książki dla dzieci
Nie chwalę się, ale cieszę, że potrafią swoje zdolności przekuć na zarobek. Nie namawiałam nigdy do pracy zarobkowej nawet tych starszych a co dopiero 12 - sto latka, a już na pewno nie kazałabym im na własne wakacje zarabiać...Ale to robią
Jadą na turnus jako opiekunki, a zarobione pieniądze mają na inne wakacje...Jada na obóz jako kadra - nie płacą itd
Ale co ja się powtarzać będę.
Kto rozumie ten rozumie, a kto się czepia, to choćby i po czasie zrozumiał - pewnie się nie przyzna, że chlapnął coś, bo nie doczytał kontekstu
Ty wspomniałaś o tym ze ktoś tam bierze kredyt żeby moc wyjechać -jak inni, na zagraniczny urlop.
Moim zdanie to jest właśnie wyliczanie.
Wyliczanie ze ktoś bierze kredyt, ktoś wydaje 8 tys
a przeciez można taniej i kreatywniej!
ano można!
Ale najwidoczniej inni wola po swojemu, nawet zapożyczając się.
Na szczęście nikt za nikogo kredyty wakacyjnego spłacać nie musi, tak jak nikt nie daje drugiemu na wakacje żeby moc wymagać czy podpowiadać w jaki lepszy sposób spędzić urlop
Można i za 100 tysięcy wyjechać, jak kto bogaty albo taki kredyt zaciągnie.
Ale miało o rozsądnym budżecie być, a nie fantazji ułańskiej.
Jak ja byłam mała to dorabialam u babci przy zniwach kręcąc powrósła, albo przy wykopkach. Zdarzało się mi w wieku 12 lat mniej więcej handlować pod sklepem osiedlowym własnoręcznie ukopanym chrzanem albo baziami, jemiołą. Potem jak tata miał knajpę to sprzedawalam przed nią lody w lecie. Ale to już było liceum. Dawalam lekcje gitary i opiekowalam się dziećmi. To że obecnie ciagniemy z zachodu to co najgorsze jeśli chodzi o wychowanie to widać od razu. W Szwajcarii dzieci pracują jeśli chcą dorabiajac sobie a jest to kraj w statystykach gdzie dzieciom jest najlepiej. A tam rodzic nawet klapsy może dawać.