Nigdy nie szłam w majątek, uważam, że ludziom potrzeba pieniędzy na godne życie, ale nie wielki dom i fanaberie, bo to zawsze psuje charakter. @Bagata to nie chodzi o męczenie się za większą kasę. Ciągle o tym piszę. Ja umiesz robić wiele rzeczy, znasz się na róznych sprawach, to jesteś elastyczna, a nie skazana na jedną pracę i jednego pracodawcę. Naprawdę tylko jedna, jedyna rzecz może być przez Ciebie wykonywana?
To zależy co uznamy za wielki dom i za fanaberie. Zegarek Patka czy rolls-royce to z pewnością fanaberie, ale nie pochwalajmy dziadostwa. Ubóstwo ślubują zakonnicy. Ludzie świeccy mają być ubodzy w duchu, nie przywiązywać się do rzeczy materialnych, nie traktować ich jako cel, ale mają prawo do rzeczy dobrych. A rzeczy dobre są niestety droższe niż te niedobre.
@Ania D. , ja nie staję w kontrze do Twoich postów, bardzo lubię Twoje komentarze. Wszystkim co piszesz dowodzisz, że rzeczywiście potrafisz łączyć pasję z zaradnością.
Dyskutuję z Joanną i Bronisławem, którzy, jak rozumiem, uważają, że im więcej pieniędzy się zarabia tym lepiej i kropka.
@Ania D. , ja nie staję w kontrze do Twoich postów, bardzo lubię Twoje komentarze. Wszystkim co piszesz dowodzisz, że rzeczywiście potrafisz łączyć pasję z zaradnością.
Dyskutuję z Joanną i Bronisławem, którzy, jak rozumiem, uważają, że im więcej pieniędzy się zarabia tym lepiej i kropka.
A kto uważa, że im mniej pieniędzy się zarabia, tym lepiej?
Chodzi mi o tę kropkę. Ja pracę postrzegam nie tylko jako zarabianie na życie (konieczne, oczywiście), ale też jako dawanie czegoś z siebie społeczeństwu, wykorzystywanie swoich talentów, by służyć. Dlatego nie odnalazłabym się w pracy np. handlowca, choćby mi za to płacili krocie, bo wydaje mi się, że dla świata to z grubsza wszystko jedno, czy ktoś kupi telewizor Philips czy Panasonic.
Pieniądze to nie wszystko. Z. robi mnóstwo rzeczy, za które już mogłaby mieć pieniądze. I choć jeszcze nie zarabia jestem o nią spokojna. Da sobie radę. I cieszę się, że umie podjąć wybory mniej popularne. Chce pracowac w wakacje, a byc moze poprosimy ja, by zostala w domu. T. Jest inna i to nie jest kwestia wychowania i nauki. Tak samo my z siostrą byłyśmy i jesteśmy inne.
W życiu bym nie pracowała na luksusowy zegarek czy inną taką rzecz. A dlaczego? Bo potem człowiek się całe życie o te "dobra" trzęsie". Bo zgubi, bo ktoś ukradnie, bo uszkodzi. Im więcej takich dóbr, tym bardziej cały umysł skupia się na tym, by ochraniać, chować, pilnować. Po co? Ja wolę wolność. Ale też nie uważam że jak zarabia się dużo, to na pewno jest źle, bo ludzie nie tacy etc. To akurat nijak ma się do wysokości zarobków. Dlatego właśnie mówię, że jak ktoś jest obrotny, potrafi wiele, to jak w jednej miłej pracy ma nienajlepszych współpracowników, to może pracę zmienić. Może nie musi. Gorzej, jak chce, ale nie może bo nic innego nie potrafi robić, a pracy też nie potrafi szukać. Ja tam lubię mieć wiele możliwości niż jedną, a przy tym nie uważam, że ważne jest dążenie do wielkich zarobków. Wręcz przeciwnie. Im więcej pieniędzy, tym więcej zmartwień, a wiem co mówię, bo w rodzinie mam osoby z firmami, które robią duże pieniądze.
Dotknęliście ważnej kwestii -zarabianie ,zaradnosc a cwaniactwo. Cóż. Czasami chęć posiadania zaślepi i zaczyna brakować serca i troski o innych. Ja to trochę widzę tak -dorabiać np u osób, które stać na zapłatę a pomagać za uśmiech tym, których na zapłatę nie stać.
Ja niestety coraz częściej mam do czynienia z postawą -a co za to będę miał. Czasami dochodzi do absurdów. Uczeń domaga się pochwały albo uwaza ze nalezy mu sie podwyzszenie oceny z zachowania bo...podniósł papierek albo "z własnej woli" zrobił gazetkę.
@Ania D. proszę podaj mi wachlarz możliwych prac jakie kobieta w obecnych czasach może wykonywać bez kierunkowego wykształcenia, a tylko dzięki pasji i elastyczności. Pytam bo jak okiem sięgnę po znajomych i rodzinie kobiety pracują w tym w czym się wykształciły bądź w co weszły od razu w praktykę po szkole średniej i tak przez wiele wiele lat na bardzo podobnych stanowiskach z podobnym zakresem obowiązków, nawet jeśli ileś razy zmieniały firmy zatrudnienia.
Nie obraźcie się, ale mi się tak średnio podoba jak dzieci są bardzo obrotne w kwestiach finansowych. Wśród moich przyjaciół nikt nie zarabiał, ale pomagaliśmy bezinteresownie w nauce, działaliśmy w różnych wolontariatach. Obawiałabym się, że dziecko wcześnie zarabiające pieniądze bardzo się na tym skupi i straci coś z takiej niewinności i bezinteresowności. Przykład z urządzeniem wystawy swoich rysunków i sprzedawaniem babciom budzi we mnie sprzeczne uczucia - niby OK, nic w tym złego, ale przywykłam do tego, że dzieci swoje prace po prostu rozdają bliskim nie czekając na zapłatę.
@Bagata, czepiasz się, ale odpowiem. Wystawa ma to do siebie, ze wystawiane prace mozna kupic. Dziwi Cię to? Bylas kiedys na wernisazu jakims?
Dziecko sprzedające rysunki babciom? A laurki tez robi odpłatnie?
Trzeba by przeczytać moj wcześniejszy wpis bo Bogata Go sprytnie przełożyła i wyszlo, ze moje dziecko robi wszystko za kasę haha. Super zmanipulowalas @Bagata, a to była jednorazowa wakacyjna przygoda. Zorganizował sobie wernisaż, wystawę. Na codzień daje więcej niz inne spotykane dziecko. I rodzicom i dziadkom i innym lubianym osobom, ale latwiej @Bagata bylo Go ponizyc przekrecajac. Dzięki!
Ups, ktoś tu jest przewrażliwiony... Nic "sprytnie" nie przełożyłam, napisałam to samo co Ty, wystawa i sprzedaż prac. I że mam mieszane uczucia, a nie że potępiam i poniżam
Ups, ktoś tu jest przewrażliwiony... Nic "sprytnie" nie przełożyłam, napisałam to samo co Ty, wystawa i sprzedaż prac. I że mam mieszane uczucia, a nie że potępiam i poniżam
Padło tu po prostu kilka przykładów dziecięcej zaradności - Twój, ale także ten o zbieraniu pieniędzy podczas kolędy i jeszcze coś podobnego. Dla mnie to jest jednak co innego niż praca np. przy zbiorze owoców, na którą jest realne zapotrzebowanie. To taka bardziej zabawa - dziecko się bawi w pracę, dorośli z sympatii dla niego dokładają mu parę groszy. Nie jestem pewna, czy rzeczywiście uczy zaradności.
Jaka jest cena korepetycji z ang w Warszawie? Gdyby uczyla osoba ktora mowi na ppziomie native speaker, ma odpowiedni akcent, przygotowuje sie do Proficiency, ale w ogole nie ma doswiadczenia w uczeniu? 50zl/h?
Chodzi mi o tę kropkę. Ja pracę postrzegam nie tylko jako zarabianie na życie (konieczne, oczywiście), ale też jako dawanie czegoś z siebie społeczeństwu, wykorzystywanie swoich talentów, by służyć. Dlatego nie odnalazłabym się w pracy np. handlowca, choćby mi za to płacili krocie, bo wydaje mi się, że dla świata to z grubsza wszystko jedno, czy ktoś kupi telewizor Philips czy Panasonic.
Praca potrzebna to taka praca, za którą ktoś dobrowolnie chce zapłacić. Jeżeli ktoś jest gotów zapłacić więcej, to znaczy, że taka praca jest bardziej potrzebna społeczeństwu. Lekceważenie podaży i popytu i przesadny idealizm prowadzą do tego, że wybierane są zawody, w których trudno jest zdobyć zatrudnienie albo wynagrodzenie jest wysoce niewystarczające. Warto zrozumieć, że właśnie prawo podaży i popytu w przypadku prac potrzebnych decyduje o wysokości wynagrodzenia. Nie lata studiów, literki przed nazwiskiem czy własne wyobrażenia o ważności własnego zawodu. Jak widać, pieniądze są jednym z istotnych tematów również na tym forum. Nie ma się czego wstydzić. Problem w tym, że wszystko kosztuje i to, mam wrażenie, coraz drożej. Warto nabrać odrobiny zdrowego realizmu i warto również uświadomić o tym dzieci. Pomijanie aspektu finansowego grozi w przyszłości poważnym rozczarowaniem ("to ja tyle studiowałem i mam mniej niż tamten co ledwo zrobił maturę?!", "to ja mam doktorat i nie stać nas na wakacje za granicą?!").
Bo potem człowiek się całe życie o te "dobra" trzęsie". Bo zgubi, bo ktoś ukradnie, bo uszkodzi. Im więcej takich dóbr, tym bardziej cały umysł skupia się na tym, by ochraniać, chować, pilnować.
To jest klasyczny przykład przywiązywania się do dóbr materialnych, a chodzi o to, żeby być ubogim w duchu, a nie żeby tych dóbr nie mieć. Ubóstwo materialne nie jest żadną zasługą i wcale nie oznacza samo z siebie większej szlachetności czy pobożności. Borykanie się z trudnościami życia codziennego wywołuje raczej frustrację niż zadowolenie, a o pieniądzach ludzie ubodzy myślą i rozmawiają bardzo często i to one zaprzątają ich myśli pewnie nieraz bardziej niż bogaczy, właśnie dlatego że ich ciągle brakuje.
Nie musi tak być, bo przecież nie jest tak, że im mniej pieniędzy, tym mniej zmartwień. Oczywiście, rzeczywiste potrzeby są minimalne. Jeśli ktoś się uprze, można obywać się bez prądu, wody bieżącej, gazu, samochodu, pralki, lodówki i wielu innych rzeczy. Rzeczywiście konieczna do życia jest czysta woda, minimalna ilość pożywienia i jakaś odzież. Spać można w noclegowni, pożywienie dają np. kapucyni na Miodowej w Warszawie, odzież używaną można dostać za darmo. Jednakże świeccy nie ślubują ubóstwa i nie wiem, dlaczego mieliby się wyrzekać dóbr materialnych. Pieniądze wynaleźli Fenicjanie a nie Szatan. Został stworzony świat materialny. Aby pomagać innym, trzeba mieć samemu. Nie można dać czegoś, jeśli samemu się tego nie posiada. Ale oczywiście każdy zrobi, jak będzie uważał. Pytanie, czy dzieci będą zadowolone za dwadzieścia lat, czy będą narzekać, że nie mogą utrzymać rodziny.
Komentarz
Dyskutuję z Joanną i Bronisławem, którzy, jak rozumiem, uważają, że im więcej pieniędzy się zarabia tym lepiej i kropka.
Ja pracę postrzegam nie tylko jako zarabianie na życie (konieczne, oczywiście), ale też jako dawanie czegoś z siebie społeczeństwu, wykorzystywanie swoich talentów, by służyć. Dlatego nie odnalazłabym się w pracy np. handlowca, choćby mi za to płacili krocie, bo wydaje mi się, że dla świata to z grubsza wszystko jedno, czy ktoś kupi telewizor Philips czy Panasonic.
Z. robi mnóstwo rzeczy, za które już mogłaby mieć pieniądze. I choć jeszcze nie zarabia jestem o nią spokojna.
Da sobie radę. I cieszę się, że umie podjąć wybory mniej popularne. Chce pracowac w wakacje, a byc moze poprosimy ja, by zostala w domu.
T. Jest inna i to nie jest kwestia wychowania i nauki.
Tak samo my z siostrą byłyśmy i jesteśmy inne.
Ja np. mam za sobą okres, kiedy jadłam byle co, a cała pierwsza wypłatę wydałem na Martensy.
A brat za pierwsza wypłatę kupił pralkę automatyczną mamie.
swoja droga uwielbiam Miodowe Lata
a w tym odcinku, jeśli ktoś nie pamięta, była przestawiona karykaturalna rodzina obdartych meneli
"w mordę jeża"
Cóż. Czasami chęć posiadania zaślepi i zaczyna brakować serca i troski o innych.
Ja to trochę widzę tak -dorabiać np u osób, które stać na zapłatę a pomagać za uśmiech tym, których na zapłatę nie stać.
Ja niestety coraz częściej mam do czynienia z postawą -a co za to będę miał. Czasami dochodzi do absurdów. Uczeń domaga się pochwały albo uwaza ze nalezy mu sie podwyzszenie oceny z zachowania bo...podniósł papierek albo "z własnej woli" zrobił gazetkę.
Trzeba by przeczytać moj wcześniejszy wpis bo Bogata Go sprytnie przełożyła i wyszlo, ze moje dziecko robi wszystko za kasę haha. Super zmanipulowalas @Bagata, a to była jednorazowa wakacyjna przygoda. Zorganizował sobie wernisaż, wystawę.
Na codzień daje więcej niz inne spotykane dziecko. I rodzicom i dziadkom i innym lubianym osobom, ale latwiej @Bagata bylo Go ponizyc przekrecajac. Dzięki!
Nic "sprytnie" nie przełożyłam, napisałam to samo co Ty, wystawa i sprzedaż prac. I że mam mieszane uczucia, a nie że potępiam i poniżam
Zbieranie podczas kolędowania dobrze rozumiem? Super, zarobią i zewangelizuja przy okazji:)
A lemoniady sama nie umiem robić, jeśli dobra to chętnie bym kupiła od dziecka.
Ubóstwo materialne nie jest żadną zasługą i wcale nie oznacza samo z siebie większej szlachetności czy pobożności. Borykanie się z trudnościami życia codziennego wywołuje raczej frustrację niż zadowolenie, a o pieniądzach ludzie ubodzy myślą i rozmawiają bardzo często i to one zaprzątają ich myśli pewnie nieraz bardziej niż bogaczy, właśnie dlatego że ich ciągle brakuje.
Nie musi tak być, bo przecież nie jest tak, że im mniej pieniędzy, tym mniej zmartwień.
Oczywiście, rzeczywiste potrzeby są minimalne. Jeśli ktoś się uprze, można obywać się bez prądu, wody bieżącej, gazu, samochodu, pralki, lodówki i wielu innych rzeczy. Rzeczywiście konieczna do życia jest czysta woda, minimalna ilość pożywienia i jakaś odzież. Spać można w noclegowni, pożywienie dają np. kapucyni na Miodowej w Warszawie, odzież używaną można dostać za darmo. Jednakże świeccy nie ślubują ubóstwa i nie wiem, dlaczego mieliby się wyrzekać dóbr materialnych. Pieniądze wynaleźli Fenicjanie a nie Szatan. Został stworzony świat materialny. Aby pomagać innym, trzeba mieć samemu. Nie można dać czegoś, jeśli samemu się tego nie posiada. Ale oczywiście każdy zrobi, jak będzie uważał. Pytanie, czy dzieci będą zadowolone za dwadzieścia lat, czy będą narzekać, że nie mogą utrzymać rodziny.