gienieralnie to (pośrednio) potrzebna jest wszystkim, bo potrzebujemy inżynierów, a oni muszą wykonywać, sprawnie i bez błędu, obliczenia a też sprawdzać to, co komputery policzą.
Stąd chyba bierze się nacisk w systemie nauczania na matematykę i nie widzę sposobu, by, nie psując dobra wspólnego, go usunąć.
@kociara siostra poszukuje w Poznaniu poradnii psychologicznej, gdzie mogłaby udać się z piątoklasistą, który ma wielkie problemy na lekcjach ze skupieniem się, przy przepisywaniu robi mnóstwo błędów i w ogóle mimo ogromnego wsparcia rodziców słabo nadąża za klasą (głównie emocjonalnie). Fakt na czwórki wyrobi (rodzice go wyuczą) ale nie jest samodzielny. Poleciłabyś coś?
@Kasik - każda szkoła ma swoją poradnię, w której na wniosek rodzica przeprowadza się badania i wydaje dokument zgodny z wnioskiem. Są też poradnie niepubliczne na prawach publicznych, tam diagnoza to ok 300-600 zł O ile się nie mylę.
Nie wiem czy siostra wie o tych poradniach i kozliwosciach zrobienia badan pp czy pytasz mnie np o poradnię niepubliczną
Oglądałam kiedyś program Galileo o dziewczynie (już dorosłej), która miała prawdziwą dyskalkulię, a nawet coś więcej. Nie widziała gdzie jest błąd w ciągu liczb typu 1,2,3,4,6, nie widziała gdzie jest błąd gdy klocki były ustawione w piramidę jeden, obok dwa, obok trzy, obok 4 i obok np. 6, nie znała się na zegarku, musiała sobie rysować drogę do sklepu etc. Chcieli ją wysłać do szkoły specjalnej, ale potem okazało się, że to dyskalkulia i tak została poprowadzona, że nie rozumiejąc matematyki wcale, zdała z niej maturę (w DE). Nauczyła się działania na schematach. Także nie wszystko stracone
W tej chwili, tak na szybko-u mnie jest jedno dziecko z immunitetem z matematyki i jedno z immunitetem z języka. Kolejna dwójka ma immunitet na wszystkich przedmiotach.
@kociara na czym polega immunitet z jezyka? Chodzi o jezyki obce? Nie spotkalam sie jeszcze z fizjologicznie uwarunkowana niemoznoscia nauczenia sie drugiego jezyka i zaciekawilo mnie to.
W tej chwili, tak na szybko-u mnie jest jedno dziecko z immunitetem z matematyki i jedno z immunitetem z języka. Kolejna dwójka ma immunitet na wszystkich przedmiotach.
@kociara na czym polega immunitet z jezyka? Chodzi o jezyki obce? Nie spotkalam sie jeszcze z fizjologicznie uwarunkowana niemoznoscia nauczenia sie drugiego jezyka i zaciekawilo mnie to.
Jeśli ma się stwierdzoną głęboką dysleksję rozwojową, to można być zwolnionym z drugiego języka obcego w szkole, nie trzeba na niego chodzić i nie ma się oceny. Miałam dwóch takich uczniów w swojej karierze - oni nie byli w stanie tak naprawdę nauczyć się żadnego języka, drugi to byłaby w ich przypadku całkowita strata czasu.
W tej chwili, tak na szybko-u mnie jest jedno dziecko z immunitetem z matematyki i jedno z immunitetem z języka. Kolejna dwójka ma immunitet na wszystkich przedmiotach.
@kociara na czym polega immunitet z jezyka? Chodzi o jezyki obce? Nie spotkalam sie jeszcze z fizjologicznie uwarunkowana niemoznoscia nauczenia sie drugiego jezyka i zaciekawilo mnie to.
Jeśli ma się stwierdzoną głęboką dysleksję rozwojową, to można być zwolnionym z drugiego języka obcego w szkole, nie trzeba na niego chodzić i nie ma się oceny. Miałam dwóch takich uczniów w swojej karierze - oni nie byli w stanie tak naprawdę nauczyć się żadnego języka, drugi to byłaby w ich przypadku całkowita strata czasu.
To znaczy oni byli w stanie nauczyc sie swojego pierwszego rodzimego jezyka, jesli nim wladali. Czyli to nieprawda, ze nie sa w stanie nauczyc sie zadnego jezyka. Znaczy to wiec rowniez, ze mozg nie ma uszkodzen w strefie Broke'a i innych odpowiedzialnych za jezyk i moze w takim razie przyswoic kazdy inny jezyk naturalny. Chyba, ze chodzi o pisownie i ortografie, ktora jest wtorna - wtedy sprawa sie komplikuje - dotyczy to oczywiscie rowniez rodzimego jezyka.
Rzeczywiscie przypominam sobie, ze bylam kiedys na konferencji o dysleksji w nauce drugiego jezyka, ale niestety nie sluchalam zbyt uwaznie, jako, ze bylam w personelu organizacyjnym, a wykladow sluchalam doskokowo. Pamietam tylko, ze mowiono o roznych specjalnych metodach nauczania przydatnych w tego typu przypadkach.
W tej chwili, tak na szybko-u mnie jest jedno dziecko z immunitetem z matematyki i jedno z immunitetem z języka. Kolejna dwójka ma immunitet na wszystkich przedmiotach.
@kociara na czym polega immunitet z jezyka? Chodzi o jezyki obce? Nie spotkalam sie jeszcze z fizjologicznie uwarunkowana niemoznoscia nauczenia sie drugiego jezyka i zaciekawilo mnie to.
Jeśli ma się stwierdzoną głęboką dysleksję rozwojową, to można być zwolnionym z drugiego języka obcego w szkole, nie trzeba na niego chodzić i nie ma się oceny. Miałam dwóch takich uczniów w swojej karierze - oni nie byli w stanie tak naprawdę nauczyć się żadnego języka, drugi to byłaby w ich przypadku całkowita strata czasu.
Nie. Tu chodzi o totalny brak zdolności językowej Ale nie na tyle,by uczeń opanował. To jest taki nasz wewnętrzny immunitet. Uczeń bardzo dużo pracuje, jest bardzo zdolny ale tego języka nie jest w stanie się nauczyć. Więc dostał immunitet od nauczyciela.
@kociara ja mialam najgorsza w karierze ocene z jez. niemieckiego, ktorego po prostu moj mozg "nie chcial" przyswoic. Ale Krashen mowi o tym, ze filtr jest bardzo waznym czynnikiem w nauce danego jezyka, a w moim przypadku filtrem byl totalny brak motywacji. Tak, jakby "odpychal" ten jezyk. Pewnie, gdybym kochala niemca, albo mieszkala w Niemczech, nauczylabym sie predzej czy pozniej, ale niestety byla to po prostu strata czasu. Mozliwe wiec, ze ten akurat jezyk temu uczniowi psychologicznie "nie podchodzi".
ATSD na moim wydziale jest wiele badan na temat spontanicznej nauki wloskiego jako drugiego jezyka w eoznych grupach etnicznych. Otoz okazuje sie, ze kazdy niezaleznie od wieku i zdolnosci moze nauczyc sie podstawowej komunikacji, ale musi miec motywacje np. w postaci koniecznosci przezycia w spolecznosci. Mozg jest elastyczny i dostosowuje sie do sytuacji. Takie osoby czesto ucza sie takimi samymi etapami, jak male dzieci swojego pierwszego jezyka i niekiedy pozostaja na jakims tam etapie nauki do koca zycia (etapie wystarczajacym do przezycia), czyli na przyklad nie beda pisac pracy magisterskiej po wlosku, ale dogadaja sie na kazdy temat.
Poszukuje gimnazjalisty z 3 kl lub starszego bieglego w matematyce do pomocy w rozwiazywaniu zadan z matmy z ksiazki przygotowujacej do egzaminu gimnazjalnego. Jesli bylby ktos chetny prosze o priv.
Dla mnie ta matma nie byla wielkim problemem, mialam nauczycieli ktorzy potrafili wytlumacz, jednak wielu rzeczy juz nie pamietam. Nasz syn ma jeszcze dodatkowa matme, bo to klasa sportowa, a i tak jedynki sie sypia w calej klasie. W tamtym roku na e-dzienniku bylo ok 100 jedynek z matmy. Uwazam, ze w takiej sytuacji zle to swiadczy o nauczycielu. Teraz do domu dostaja zafania przygotowujace doo egzaminu ale przy takim slabym poziomie klasy powinny te zadania bycz tlumaczone i rozwiazywane na lekcji.
Zawsze uważałam, że jak większość klasy ma jedynki ze sprawdzianu to nauczyciel powinien dostać po uszach bo nie nauczył. W gimnazjum może jeszcze i olewali, ale w dobrych liceach to chyba jest coś nie halo.
Slaba ocena koncowa z matmy plus slaba z ezgaminu gimnazj i bedzie problem dostac sie dalej do szkoly, tym bardziej ze bedzie kumulacja rocznikow. No i zaleglosci i braki narastaja i nawet jak potem trafi sie porzadny nauczyciel to i tak braki beda sie ciagly.
@manna, to bardzo ciekawe i pożyteczne, co piszesz. Wypróbuję to z naszym najmłodszym T.
Bardzo podniosło mnie na duchu to, co kiedyś przeczytałam: z każdym rozwiązanym zadaniem rośnie dziecku "mózg matematyczny". A trochę się z tym namęczyłam. Nasz starszy synek jest nadpobudliwy i ma słabą koncentrację, ale dużo czasu poświęca matematyce (nie zawsze z własnej inicjatywy ). I cały czas radzi sobie bez problemów, choć na początku 4. klasy miał kryzys. Wtedy przysiedliśmy i już od półrocza czwartej do teraz - początku siódmej jest naprawdę dobrze. Ale wiem, że byłoby źle, gdyby nie godziny pracy każdego tygodnia. Dla otuchy innych rodziców dodam, że te godziny stawały się krótsze i łatwiejsze z każdym półroczem, najtrudniej było stawić czoła problemom i na poważnie zacząć.
Wiem też, że bardzo ważne są emocje. Dla każdego z nas, a dla dzieci i młodzieży szczególnie. Zastosowałam więc podstęp w nauce z synkiem, żeby matematyka dobrze mu się kojarzyła - chwalenie, głaskanie, pyszne przekąski, częste przerwy. Taka domowa, głupiutka metoda, ale działa. Nieraz słyszałam, jak ktoś wspominał, że mama czy tata krzyczeli czy mówili różne niemiłe rzeczy, odrabiając z nim lekcje i to go zablokowało.
Jako pierwszy rocznik, który musiał obowiązkowo zdawać maturę z matmy bardzo "elegancko" i "kulturalnie" wypowiadałam się o MEN...
Natomiast zauważyłam, że osoby, które miały spore zdolności do nauki w ogóle (i potrafiły lepiej ogarniać temat będąc spóźnionym na lekcję, pisząc w trakcie smsy i przepisując zadanie domowe z innego przedmiotu) niż mniej zdolne osoby traktujące obowiązki szkole wzorowo miewały większe trudności z matmą. Bo trzeba było przesiąść, skupić się, prześledzić tok działania od początku i włożyć jakiś wysiłek. Ja - nienawykła do takich działań - przez 1. i 2. klasę ledwo wyrabiałam na 2. Za to sumienna nauka w 3. klasie dała ostatecznie może nie spektakularny, ale jednak zadowalający efekt w postaci wyniku 75% na maturze i 4 na koniec.
Eee, to ja z matematyką miałam zawsze odwrotne doświadczenie - to był jeden z tych przedmiotów, na które nie trzeba się w sumie uczyć, bo wystarczy, że się zrozumie kilka zasad i już W zasadzie w liceum dopiero musiałam zacząć uczyć się trochę tej matematyki, bo zdawałam rozszerzoną maturę. Inne przedmioty wymagały jednak już na wcześniejszym etapie jakiejś nauki na pamięć itp.
1. W biznesie jest taki program rodem z USA (początki podczas II WŚ) nazwany TWI - polega na instruowaniu/szkoleniu/uczeniu pracowników (nie tylko nowych). Jedną z jego dewiz jest bardzo ciekawe stwierdzenie "jeśli uczeń się nie nauczył to znaczy, że go nauczyciel nie nauczył" i tego bardzo często się trzymają organizacje. To w ramach ciekawostki "przyrodniczej".
2. Dziś my mieliśmy dramat ale z muzyki. Wspominany już syn miał nauczyć się durnej piosenki, z płaczem mu to szło argumentując, że mu to do niczego nie potrzebne. Doszliśmy to porozumienia - z 3Z (na razie bez czwartego Z ;-) ). Nie chcę rozpętać burzy o istotności nauki muzyki ale nie do końca się zgadzam, co by jej uczyć przez całą podstawówkę. O ile można się uczyć historii muzyki (o Chopinie, tańcach itp.) to już śpiewać jak ktoś nie ma talentu to ciężki temat.
A z drugiej strony wydaje mi się, że do pewnego poziomu prawie każdy jest w stanie nauczyć się śpiewać czy rysować; ten mityczny talent to są na ogół trochę większe predyspozycje, owszem, ale przede wszystkim zamiłowanie do czegoś, które sprawia, że na daną dziedzinę poświęca się bardzo dużo czasu i wewnętrznego zaangażowania, co powoduje większy niż u innych rozwój.
Inna sprawa, że nie sądzę, żeby szkoła była w stanie nauczyć sensownie czegokolwiek W takim systemie łatwiej i może nawet lepiej jest się skupić na sprawach, które nie wymagają indywidualnej pracy z uczniem, a nauka umiejętności typu śpiew na pewno tego indywidualnego podejścia wymaga.
hehe,,, córka humanistka z którą był największy "dramat" po dwóch miesiącach zajęć wyrównawczych zaczęła dostawać dwójki, trójki a rano podekscytowana zadzwoniła po otrzymaniu pierwszej piątki!
no i żeśmy się doczekali... poprawka z matmy pod koniec sierpnia, druga klasa liceum. mimo korków Dramat. W klasie 11 jedynek na koniec roku z matmy. szlag.
Komentarz
po co komu matematyka ?
gienieralnie to (pośrednio) potrzebna jest wszystkim, bo potrzebujemy inżynierów,
a oni muszą wykonywać, sprawnie i bez błędu, obliczenia
a też sprawdzać to, co komputery policzą.
Stąd chyba bierze się nacisk w systemie nauczania na matematykę
i nie widzę sposobu, by, nie psując dobra wspólnego, go usunąć.
Trudno, taki lajf.
Poleciłabyś coś?
Są też poradnie niepubliczne na prawach publicznych, tam diagnoza to ok 300-600 zł O ile się nie mylę.
Nie wiem czy siostra wie o tych poradniach i kozliwosciach zrobienia badan pp czy pytasz mnie np o poradnię niepubliczną
Miałam dwóch takich uczniów w swojej karierze - oni nie byli w stanie tak naprawdę nauczyć się żadnego języka, drugi to byłaby w ich przypadku całkowita strata czasu.
Rzeczywiscie przypominam sobie, ze bylam kiedys na konferencji o dysleksji w nauce drugiego jezyka, ale niestety nie sluchalam zbyt uwaznie, jako, ze bylam w personelu organizacyjnym, a wykladow sluchalam doskokowo. Pamietam tylko, ze mowiono o roznych specjalnych metodach nauczania przydatnych w tego typu przypadkach.
To jest taki nasz wewnętrzny immunitet.
Uczeń bardzo dużo pracuje, jest bardzo zdolny ale tego języka nie jest w stanie się nauczyć.
Więc dostał immunitet od nauczyciela.
ATSD na moim wydziale jest wiele badan na temat spontanicznej nauki wloskiego jako drugiego jezyka w eoznych grupach etnicznych. Otoz okazuje sie, ze kazdy niezaleznie od wieku i zdolnosci moze nauczyc sie podstawowej komunikacji, ale musi miec motywacje np. w postaci koniecznosci przezycia w spolecznosci. Mozg jest elastyczny i dostosowuje sie do sytuacji. Takie osoby czesto ucza sie takimi samymi etapami, jak male dzieci swojego pierwszego jezyka i niekiedy pozostaja na jakims tam etapie nauki do koca zycia (etapie wystarczajacym do przezycia), czyli na przyklad nie beda pisac pracy magisterskiej po wlosku, ale dogadaja sie na kazdy temat.
Inna sprawa, że nie sądzę, żeby szkoła była w stanie nauczyć sensownie czegokolwiek W takim systemie łatwiej i może nawet lepiej jest się skupić na sprawach, które nie wymagają indywidualnej pracy z uczniem, a nauka umiejętności typu śpiew na pewno tego indywidualnego podejścia wymaga.
mnie rosyjskiego nauczył (trochę), wymagając nauczenia się na pamięc, przez okres, kilkunastu dość długich dialogów, obie role,
no ale to były zamierzchłe czasy bez jutjuba,
a i nauczyciel był taki, że wstyd było się nie nauczyć
nic tak nie mobilizuje jak lekcja o 7 rano
mimo korków
Dramat. W klasie 11 jedynek na koniec roku z matmy.
szlag.