I niezależnie od bałaganu, sprzecznych wytycznych, samowolki rządzących, ich wałków, bubli prawnych, krecenia własnych interesów, przewakenia grubej kasy itp- ile znacie osób z ciężkimi powikłaniami po grypie lub ciężko chorujących, skoro "co roku grypa zabija więcej, niż covid"? Ile macie takich osób w rodzinie, pośród znajomych? Bo ja nie znam nikogo, Bogu dziękować, kto by w ostatnich latach był chory na grypę lub miał powikłania. Owszem, anginy, zapalenia oskrzeli, przeziębienia itp ale grypy nie. Na covid ciężkim przebiegiem naliczyłam już 6 osób, do tego 1 śmierć
Ja przeszłam grypę. I moje dziewczynki. Ulkę uratowało tylko to, że była na piersi. Teresa ma powikłania. Spędziła w szpitalu dobry tydzień. Nie pamiętam tygodnia z życia (Wielkanoc 2018). Pomijając, że rodzina bała się o moje życie z racji temperatury niemal niezbijalnej oscyylującej w granicach 40 st. O kaszlu nie wspomnę./
Kaszlałam do lata. Zresztą ówczesna l-rka stwierdziła, że można i pół roku.
To była jedna z nielicznych tzw wizyt domowych w moim życiu. Po tej grypie mam problemy ze zdrowiem do dziś.
Nie to bym się użalała.
Nie chciałabym jeszcze raz TAKIEJ choroby
Ja po tegorocznej nawet nie grypie tylko czymś grypopodobnym pozbierać się nie mogę, też w życiu nie chciałabym drugi raz tego przechodzić
No właśnie u nas ten problem z kwarantanną. Jak mąż ma nawet 3 dni, to dostaje chorobowe a to oznacza ok 1tys zł mniej z wypłaty. A to dużo dla nas, bo tylko on zarabia. Wkurza, zwłaszcza jeśli sam jest zdrowy a siedzi w domu.
Asia, ja też mam takie myśli, żeby nie puszczać dzieci do szkoły jak już minie nasza kwarantanna. Jesteśmy na drugiej. Przy kilkorgu dzieciach to prawie pewne, że gdzieś znów się trafi chory nauczyciel albo uczeń. Nie wiem jak to rozwiązać, wszystkich bym musiała na ed przenieść czy jak. A to też szkoły średnie, praktyki.
Asia, ja też mam takie myśli, żeby nie puszczać dzieci do szkoły jak już minie nasza kwarantanna. Jesteśmy na drugiej. Przy kilkorgu dzieciach to prawie pewne, że gdzieś znów się trafi chory nauczyciel albo uczeń. Nie wiem jak to rozwiązać, wszystkich bym musiała na ed przenieść czy jak. A to też szkoły średnie, praktyki.
Asia, ja też mam takie myśli, żeby nie puszczać dzieci do szkoły jak już minie nasza kwarantanna. Jesteśmy na drugiej. Przy kilkorgu dzieciach to prawie pewne, że gdzieś znów się trafi chory nauczyciel albo uczeń. Nie wiem jak to rozwiązać, wszystkich bym musiała na ed przenieść czy jak. A to też szkoły średnie, praktyki.
No właśnie to jest absurd.
Dla mnie największym jest to, że osoba, która przechorowala covid we wrześniu (więc na świeżo), nadal może w każdej chwili wylądować na kwarantannie
@malagala nie mam zamiaru łapać za słówka. Pewnie nieprzypadkowo WHO opublikowala linkowany przeze mnie artykuł - przecież już ostatnio twierdzili, że liczba zarażonych jest co najmniej 10-krotnie większa, niż zdiagnozowanych.
A o co chodziło z tą średnią wieku? Z tego co pamiętam raczej zastanawiałem się nad medianą wieku umierających (ze względu na asymetryczność) i jak ona się ma do średniej dożywalności w populacji osób dorosłych. Wyszło mi, że we Włoszech COVID zabierał statystycznie kilka lat życia. I bezdusznie stwierdziłem, że uniknięcie tego nie jest wystarczającym argumentem za lockdownem z jego skutkami. Dalej tak twierdzę. Chodź dziś bym uściślił: że nie chodzi o uniknięcie, ale o próbę uniknięcia.
@Anawim to że mediana wieku umierających we Włoszech jest wysoka, ale to nie znaczy, że zabiera on kilka lat życia. Jeśli rozhulałby się najpierw w domach starości 100+, i mediana byłaby wyższa od oczekiwanej długości życia, to powiedziałbyś, że covid wydłuża życie?
@malagala gdyby umierali na nią tylko staruszkowie 100+ to trzeba by zbadać jaka jest średnia dożywalność ludzi w wieku 100 lat; gdyby się okazało, że 102 lata, a mediana wieku zgonów wynosiłaby 101, to powiedziałbym, że zabiera rok życia.
Oczywiście - potencjalnie zabiera. Bo przecież śmiertelność nawet wśród ludzi 80+ jest podobno na poziomie 15% (jakieś stare dane z Chin), które teraz w świetle tych badań publikowanych przez WHO pewnie trzeba podzielić (może też przez co najmniej 10, może inaczej).
@Anawim no wiadomo, że jest jak piszesz. I chodzi mi właśnie o to, że chorowali podobno głównie starsi i z racji ognisk w domach opieki tam była głównie ekspozycja na wirusa. Z tej mediany więc aż tak wiele nie wynika. Co nie zmienia faktu, że jak Ci się skraca slugosc życia z 2 lat do roku, to jakby połowa tego, co zostało
najlepiej wyszukać statystyki zgonów, zamiast podniecać się niepewnymi kalkulacjami...
Przejrzałem dane z Eurostatu do tygodnia 40 - zgony po tygodniach w Polsce i Szwecji rok 2020 vs. średnia za lata 2015-2019. W Polsce umarło 3,1% więcej niż średnia, w Szwecji - 5,3%. Różnica taka, że my się właśnie rozkręcamy, a oni stabilni. W linku wykres. PolSwe.jpg
Dla porównania w UK zmarło do 26 tygodnia 19% więcej, we Włoszech - 11% więcej, Francja - 8%.
I taka ciekawostka - w Niemczech różnica jest na poziomie poniżej 1%.
Komentarz
https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-wskaznik-r-zdradza-brutalna-prawde-o-epidemii-6566750951246464a
nie mam zamiaru łapać za słówka. Pewnie nieprzypadkowo WHO opublikowala linkowany przeze mnie artykuł - przecież już ostatnio twierdzili, że liczba zarażonych jest co najmniej 10-krotnie większa, niż zdiagnozowanych.
A o co chodziło z tą średnią wieku? Z tego co pamiętam raczej zastanawiałem się nad medianą wieku umierających (ze względu na asymetryczność) i jak ona się ma do średniej dożywalności w populacji osób dorosłych. Wyszło mi, że we Włoszech COVID zabierał statystycznie kilka lat życia. I bezdusznie stwierdziłem, że uniknięcie tego nie jest wystarczającym argumentem za lockdownem z jego skutkami. Dalej tak twierdzę. Chodź dziś bym uściślił: że nie chodzi o uniknięcie, ale o próbę uniknięcia.
gdyby umierali na nią tylko staruszkowie 100+ to trzeba by zbadać jaka jest średnia dożywalność ludzi w wieku 100 lat; gdyby się okazało, że 102 lata, a mediana wieku zgonów wynosiłaby 101, to powiedziałbym, że zabiera rok życia.
Co nie zmienia faktu, że jak Ci się skraca slugosc życia z 2 lat do roku, to jakby połowa tego, co zostało
Tęsknię za czasami przed covidem. Męczy to psychicznie, szczególnie gdy przybywa restrykcji.
W Polsce umarło 3,1% więcej niż średnia, w Szwecji - 5,3%. Różnica taka, że my się właśnie rozkręcamy, a oni stabilni. W linku wykres.
PolSwe.jpg
Dla porównania w UK zmarło do 26 tygodnia 19% więcej, we Włoszech - 11% więcej, Francja - 8%.
I taka ciekawostka - w Niemczech różnica jest na poziomie poniżej 1%.
Trzeba by porównać z rokiem gdzie był mocny sezon grypowy.
Albo brutalnie pisząc ci mieli umrzeć umarli....
Wklejam wam moim zdaniem fajny wywiad.
Facet jest ordynator em zakazanego w Gdańsku.
Bardzo fajny, dobry człowiek.
https://m.trojmiasto.pl/wiadomosci/Dr-Marek-Prusakowski-Nie-boje-sie-COVID-a-Traktuje-go-po-prostu-powaznie-n149848.html
Oczywiście przypadek.