Nie wiem, czy był już taki wątek, ale kiedy dziś rano zamiast spryskiwacza z wodą użyłam do układania włosów dziecku - płynu do mycia szyb X_X ......... - pomyślałam potem, że moze macie jakieś historyjki tego typu, pośmiejemy się )
Ja dzis probowalam drzwi mieszkanie kluczykiem do samochodu otwierac. To w kwestii roztargnienia.
A tak w ogole to myslalam, ze dzis zamorduje syna, ktory rano tak sie wybieral, ze ledwo zdazylismy na autobus szkolny. Nie powiem 9ile nerwow mnie to kosztowalo. I powiem szczerze, ze w takiej chwili wszystkie moje proby kontroli zlosci nie bardzo daja sie wcielic w zycie...
Co do autobusu szkolnego to ja mam dwa dzwonki w telefonie - jeden 15 min przed a drugi 5 minut przed. Pierwszy wzywa do ubrania sie, a drugi do startu
Może głupie, ale za pewien numer syn się na mnie obraził. Pakowałam rano kanapki i pudełko przykryłam mu pokrywką z księżniczkami, wrzuciłam do plecaka. Chłopak w szkole wyjmuje śniadanie i bęc, ma piękną różową pokrywkę na zielonym pudełku. (a on taki męski, mężczyzna B-) )
20 min sprzątania kuchni po śniadaniu i kolejne 10 tam, gdzie się zbierają do wyjścia - już po wyjścium o ile to nie ja wiozę. Dziś: Córka: - Tatoooo, noooo Tata - Też muszę jakoś założyć buty Dialog rewnoległy: Syn 1 - On chce pomadke (o sobie mówi ON) Syn 2 - Oddawaj, to moja pomadka do szkoły na mróz Tata - Daj mu niech ON się nie drze!!!
W tle z kuchni dobiega wycie najmłodszej pozostawionej samotnie w foteliku na stole, że nie widzi całego spektaklu
Moja konstatacja - chyba mamy za mały wiatrołap... i kuchnię... i dom, ale przynajmniej psa i kota nie musimy wpuszczać, bo sami robimy rozpierduchę.
A tak na marginesie, to pomaga (serio, serio!), jak po wyłączeniu budzika wstaję z modlitwą do Anioła Stróża i "obłaskawiam" też westchnieniem wszystkie nasze anioły rodzinne. Jakoś udaje nam się wtedy wychodzić i nie jest najgorzej. Natomiast ostatniopo ciężkiej nocy wyłączyłam budzik i zasnęłam od razu. Obudziłam się na 10 min. przed planowym wyjściem z domu, wszyscy jeszcze spali. Ale była jatka..., ale tylko jeden spóżnił się do szkoły
Dzis wstalismy 10 min,. wczesniej a wyjechalismy 10 min później niz zwykle. U nas niestety rano jest tyle czynnosci do wykonania, ze jak sie cokolwiek sypnie, to juz leci z górki, jak kula sniegowa. Np. dzis syn musial wziac do szkoly spiwór ( maja w szkole noc filmowa i nocuja w klasie ) drugi wczoraj troche goraczkowal, wiec go wzielam do biura, zeby sobie w spokoju odpoczał ( w biurze jestem sama) - a okazalo sie, ze spiwory przepakowalismy w inne miejsce niz byly przez kilka lat, o czym sobie przypomnielismy po wybebeszeniu bezowocnym tego pierwszego. Wiec wszyscy, zamiast robic swoje, nerwowo szukali tego spiwora.
A ja najbardziej kocham na 5 minut przed wyjściem Mamo potrzebuje farbek na plastykę,kartoników do eksperymentów itp Ja - wczoraj nic nie potrzebowałeś - Bo zapomniałem/łam
Nerwowe poranki nie są mi obce. Czasami naprawdę trzeba być kwiatem lotosu.....wtedy jakoś wszystko sprawniej idzie. A kiedy wreszcie wszyscy wychodzą....mam pół godziny do przyjazdu wnuczki.
Ja mam 5 minut na dworzec, zwykle wychodzę wcześniej (i oczywiście wtedy pociąg się spóźnia), jednak czasem zdarzy mi się biegnąć na ostatnią chwilę (i dziwnym trafem zawsze wtedy pociąg jest punktualny ). B-)
No więc wtedy pędzę całą drogę, dobiegam do linii kolejowej (jeszcze jakieś 60m do dworca) i widzę, że szlaban się zamyka. Jak mi się uda jeszcze pod nim przebiec, to wtedy lecę po ścieżce wzdłuż torów, machając do konduktora i wrzeszcząc "jeszcze ja, jeszcze ja!!", a jak nie, to obok, ulicą- i dostaję wtedy tak niesamowitego przyspieszenia, że pewnie pobijam wszystkie rekordy świata. Wpadam na peron, konduktor już zagwizdał, a ja do niego "poczeka pan, bo wyprzedzałam 3 dziewczyny, które też na ten pociąg biegną" Szkoda, że nikt mi czasu nie mierzy..... )
Moje skarby już wiedzą że jak pytają rano o coś to się muszą liczyć z odmową.
A ja najbardziej kocham na 5 minut przed wyjściem Mamo potrzebuje farbek na plastykę,kartoników do eksperymentów itp Ja - wczoraj nic nie potrzebowałeś - Bo zapomniałem/łam ~X(
A ja najbardziej kocham tę minute po powierzeniu szkole ostatniego dziecka
Komentarz
Bo już myślałam, że TeDoskonaleZorganizowaneWielodzietnieMatki (TDZWM) nie mają rano takich problemów.
k.
Przeczytałam nerwowe randki.
Nie bijcie!
Córka: - Tatoooo, noooo
Tata - Też muszę jakoś założyć buty
Dialog rewnoległy:
Syn 1 - On chce pomadke (o sobie mówi ON)
Syn 2 - Oddawaj, to moja pomadka do szkoły na mróz
Tata - Daj mu niech ON się nie drze!!!
W tle z kuchni dobiega wycie najmłodszej pozostawionej samotnie w foteliku na stole, że nie widzi całego spektaklu
Moja konstatacja - chyba mamy za mały wiatrołap... i kuchnię... i dom, ale przynajmniej psa i kota nie musimy wpuszczać, bo sami robimy rozpierduchę.
A tak na marginesie, to pomaga (serio, serio!), jak po wyłączeniu budzika wstaję z modlitwą do Anioła Stróża i "obłaskawiam" też westchnieniem wszystkie nasze anioły rodzinne. Jakoś udaje nam się wtedy wychodzić i nie jest najgorzej. Natomiast ostatniopo ciężkiej nocy wyłączyłam budzik i zasnęłam od razu. Obudziłam się na 10 min. przed planowym wyjściem z domu, wszyscy jeszcze spali. Ale była jatka..., ale tylko jeden spóżnił się do szkoły
Mamo potrzebuje farbek na plastykę,kartoników do eksperymentów itp
Ja - wczoraj nic nie potrzebowałeś
- Bo zapomniałem/łam
~X(
Nerwowe poranki nie są mi obce. Czasami naprawdę trzeba być kwiatem lotosu.....wtedy jakoś wszystko sprawniej idzie. A kiedy wreszcie wszyscy wychodzą....mam pół godziny do przyjazdu wnuczki.
- Mamo ale nie odrobiłem angielskiego
- Pytałam Cię wczoraj o lekcje
- O lekcje pytałaś, ale nie spytałaś o angielski