A remont rzecz okrutnie upierdliwa zwłaszcza jak się mieszka i remontuje.
Wiem coś o tym - 9 lat tak żyjemy 8-> Zostały jeszcze do zrobienia na prawdę drobnostki i może to będzie ostatni miesiąc remontów. I co jak teraz będę projektować?! Muszę sobie znaleźć inne hobby )
U nas poza łazienką też mąż sam robił, na szczęście mieszkanie, a nie dom, to bujaliśmy się ponad rok - mieszkając gdzie indziej i potem jeszcze prawie rok mieszkając, a drobnostki nadal pozostają do zrobienia .
Salon był jedym mieszkalnym pomieszczeniem, a pozostałe dwa pokoje, to składowisko .
I przez pewien czas bez dostępu do kuchni, ale na forum są większe Hardkory: bez prądu mieszkali i inne rzeczy dla mnie nie do wyobrażenia.
Aaaaa przeczytałam o myciu podłogi 7 razy (nawet za czasów raczkujących niemowląt czułam się dumna jak paw, że codziennie tą podłogę przecieram raz) i codziennym myciu okien. Teraz to ja się zestresowałam. :-S
Wiesz, to nie chodzi o generalne mycie, z ramami. Same szyby, na wysokości łap i paszcz dziecięcych. Takie generalne to najwyżej raz na tydzień.
Serio. Przywykłam. Do takich okien w domach koleżanek, oczywiście.
O mamooooooooooooooooooooooooooooooooooo
Nie, nie, nie
nie powtórzę tego mojej Mamie, bo mnie odda obcym, a Ciebie bedzie chciała adoptować, wmawiając, że Wasze nawyki to krew z krwi
Nie cierpię myć okien!
~X(
Kur...y dostaję, bo widzę, że powinnam częściej, ale jak pomyślę, że ja umyję a za chwilę kot wskoczy na parapet, mąż przetrze zaparowane okno, żeby zobaczyć ile to mamy stopni na dworze, a Młody zaproponuje na szybko "partyjkę" w kółko krzyżyk z już narysowanym kólkiem w polu to..... nie,
zostanie tak jest, bedę dalej przecierać a generalnie nadal tak jak do tej pory
jak często?
moja Mama taką minę robi jak słyszy kiedy ostatnio myłam - tak porządnie, rzecz jasna -okna
hmmmmm to już wiem czemu mam bałagan, zamiastając raz dziennie i raz dziennie myjąc naczynia, a raz na jakiś dłuuuuuuuuugi czas okna ( mam 3 wielkie w zasięgu łap i nosa córki , ale mam też gęste firanki)
jedna noga na przeptowadzce noewiadomogdzie, czyli polowa rzeczy w kartonach, na biezaco nie mam jak sprzatac bo robie za nosidlo i karmnik dla najmlodszej - az zal, bo mam tyyyle niespozytej energii po porodzie ze moglabym gory przenosiv a tu gucio.
@Agnieszka82 - nie mogłabyś mi trochę owej energii wysłać w postaci fluidków? Chętnie bym ją spożyła Taki jestem flak ostatnio, że stan mojej norki zaczyna mi przeszkadzać, a pedanteria to ostatnie, o co można mnie podejrzewać :-S
bałagan...? zapoznałam się bliżej z tym zjawiskiem (znanym mi wcześniej z opowieści z krypty) kiedy poznałam mojego (obecnie) męża
no ale ja jestem ze Śląska
bałagan mnie przeraża. dlatego walcze z nim usilnie w moim domu dążąc do standardów wyznaczanych przez kobiety w mojej rodzinie. tak... frustracja to moje drugie imię, gdyż standardów owych nie spełniam (nie można u mnie np. jeść z podłogi gdyby się bardzo chciało, a u mojej babci na ten przykład tak).
no to ja mam zawsze najgorzej w łazience-w kółko ktoś się myje,chlapie,pluska,rozwala ciuchy których zapomina znieść do pralki,ni wspomnę że w łazience mam okno i tez na nim malują jak zaparuje.Wannę od zawsze myje mąż (bo lubi????????),reszta sanitariatów jest moja.I co wieczór tak jest.
stale sprzątam i na okrągło mogłabym to robić... Poza tym moje dzieci to bałaganiarze. (czyżby po mnie?) Ale - jak się sprężę, to jestem w stanie w ciągu 3 godzin naprawdę dużo osiągnąć. Niedługo przeprowadzę się do domu - powierzchnia ponad dwukrotnie większa + piwnica + ogród. Zastanawiam się jak to będzie - nie będą leżały stosy prania, bo będzie pralnia, suszarnia itp, ale będę musiała biegać ze wszystkim daleko. Pranie w piwnicy - na piętrze szafy itp. .. Powiedzcie , Dziewczyny, które mieszkacie w domach i macie porównanie z mieszkaniami, czy już powinnam się bać, bo roboty przybędzie....?
Polu, w domu nie mieszkam, ale się wypowiem. Ilość sprzątania (nie zamiatania czy mycia, tylko sprzątania, porządkowania) nie zależy od metrażu, tylko od ilości rzeczy, jakie w nim masz. My, posiadaczki dużych pup, preferujemy duże metraże, bo owe części ciała nie przeszkadzają przy sprzątaniu tak bardzo jak w ciasnocie )
Pola- więcej pracy w sensie,że większa powierzchnia to tak:( ale bałagan mniej widoczny- jak pisałaś:) pralnia to świetna rzecz- jak masz wolną chwilkę to schodzisz i przekopujesz się przez stosy czystych i brudnych ubrań:) w poprzednim mieszkaniu w bloku każda rzecz musiała natychmiast być odłożona na miejsce- inaczej powodowała nieład- teraz tego nie ma. A bieganie po schodach góra-dół dobrze wpływa na kondycję fajnie jest
Aha,super w dużym domu to ja się czułam przez pierwszy rok...
A na poważnie-to fakt że sprzątania jest więcej,choćby ze względu na powierzchnię plus altana plus ogród o garażu nie wspomnę.No i właśnie piętro,wieczne znoszenie z góry na dół,a jak fajnie się wchodzi po stromych schodach w ciąży,no miód po prostu.Pralnia-tak,ale u mnie nie do końca działa,tzn.chyba nie umiem na nich ryknąć po prostu bo wielokrotnie ciuchy znoszę sama.Plusem jest niewątpliwie to że nie tłoczymy się jak szprotki w puszce tylko mamy trochę przestrzeni........ale ja czasem wracam myślami do pokoiku w którym spędziłam pierwsza ciążę i w którym przez 8 miesięcy byliśmy z pierwszym dziecięciem,pierwsze święta,pierwszy ząbek,byliśmy bardzo blisko w sensie powierzchniowym...ale mi się sentymentalnie zrobiło,czas się zabrać za SPRZĄTANIE.
Wy nie jesteście normalne (niektóre z was). Okna w moim domu myte była 1raz w ciągu ostatniego roku. Od kilku miesięcy już bardzo mycia potrzebują, ale od kilku miesięcy ja mam ciążowo przeokropne bóle kręgosłupa, bioder, kosci ogonowej, mam rwę kulszową i skurcze i NIE BĘDĘ nic z tymi oknami robiła. Nie będę również myła podłogi i robiła wielu wielu innych rzeczy. Jestem w stanie odkurzyć, zmywarkę przeładować - koniec. Ogarniają po łebku mężczyźni - mąż z synami. Jak im to wyjdzie...... tak jest. I nie powiem że mi się to wszystko podoba, ale cieszę się, że dostaję taką lekcję pokory i poukładania w głowie rzeczy wg ważności. No bo przecież jaaaak to... U mnie ma nie być idealnie??? Przecież ja jestem idealna, nie? A mam przymusowe leczenie teraz z takiego myślenia. Taki odwyk. Nie powiem, że to przyjemne - ale w końcu trzeba było znaleźć na i na mnie sposób B-)
Daga, skad ja znam:) Porzadek u mnie jest w: poniedizalek wczesnym popoludniem ( zanim mlody wroci ze szkoly) i w piatek wczesnym popoludniem ( zanim mlody wroci ze szkoly - wysprzatane na niedziele) W niedziele wieczorem w domu jest sajgon do szescianu.
kurczę, a ja na orgu zamiast na miotle po domu latać... 8->
No i bardzo dobrze, przynajmniej nikt Cię nie podejrzewa o bycie czarownicą
Już za późno - miotła w ruchu, mop też... Mało tego - małe czteroletnie rączki też już ćwiczą, młoda lata z mopem jak mała fryga - dobrze rokuje, a nie ze Śląska
Komentarz
U nas poza łazienką też mąż sam robił, na szczęście mieszkanie, a nie dom, to bujaliśmy się ponad rok - mieszkając gdzie indziej i potem jeszcze prawie rok mieszkając, a drobnostki nadal pozostają do zrobienia .
Salon był jedym mieszkalnym pomieszczeniem, a pozostałe dwa pokoje, to składowisko .
I przez pewien czas bez dostępu do kuchni, ale na forum są większe Hardkory: bez prądu mieszkali i inne rzeczy dla mnie nie do wyobrażenia.
to już wiem czemu mam bałagan, zamiastając raz dziennie i raz dziennie myjąc naczynia, a raz na jakiś dłuuuuuuuuugi czas okna ( mam 3 wielkie w zasięgu łap i nosa córki , ale mam też gęste firanki)
może powinnam jednak częściej sprzątać??
musieli by mi internet odciąć :P
no ale ja jestem ze Śląska
bałagan mnie przeraża. dlatego walcze z nim usilnie w moim domu dążąc do standardów wyznaczanych przez kobiety w mojej rodzinie. tak... frustracja to moje drugie imię, gdyż standardów owych nie spełniam (nie można u mnie np. jeść z podłogi gdyby się bardzo chciało, a u mojej babci na ten przykład tak).
No i trudno go (stół) znaleźć )
Ale - jak się sprężę, to jestem w stanie w ciągu 3 godzin naprawdę dużo osiągnąć.
Niedługo przeprowadzę się do domu - powierzchnia ponad dwukrotnie większa + piwnica + ogród. Zastanawiam się jak to będzie - nie będą leżały stosy prania, bo będzie pralnia, suszarnia itp, ale będę musiała biegać ze wszystkim daleko. Pranie w piwnicy - na piętrze szafy itp. .. Powiedzcie , Dziewczyny, które mieszkacie w domach i macie porównanie z mieszkaniami, czy już powinnam się bać, bo roboty przybędzie....?
u nas trzeba mieć po prostu mocny żołądek i voila! można :-))
Ilość sprzątania (nie zamiatania czy mycia, tylko sprzątania, porządkowania) nie zależy od metrażu, tylko od ilości rzeczy, jakie w nim masz. My, posiadaczki dużych pup, preferujemy duże metraże, bo owe części ciała nie przeszkadzają przy sprzątaniu tak bardzo jak w ciasnocie )
A tak se zażartowałam...
A na poważnie-to fakt że sprzątania jest więcej,choćby ze względu na powierzchnię plus altana plus ogród o garażu nie wspomnę.No i właśnie piętro,wieczne znoszenie z góry na dół,a jak fajnie się wchodzi po stromych schodach w ciąży,no miód po prostu.Pralnia-tak,ale u mnie nie do końca działa,tzn.chyba nie umiem na nich ryknąć po prostu bo wielokrotnie ciuchy znoszę sama.Plusem jest niewątpliwie to że nie tłoczymy się jak szprotki w puszce tylko mamy trochę przestrzeni........ale ja czasem wracam myślami do pokoiku w którym spędziłam pierwsza ciążę i w którym przez 8 miesięcy byliśmy z pierwszym dziecięciem,pierwsze święta,pierwszy ząbek,byliśmy bardzo blisko w sensie powierzchniowym...ale mi się sentymentalnie zrobiło,czas się zabrać za SPRZĄTANIE.
e:do @Cart
8->
Okna w moim domu myte była 1raz w ciągu ostatniego roku.
Od kilku miesięcy już bardzo mycia potrzebują, ale od kilku miesięcy ja mam ciążowo przeokropne bóle kręgosłupa, bioder, kosci ogonowej, mam rwę kulszową i skurcze i NIE BĘDĘ nic z tymi oknami robiła. Nie będę również myła podłogi i robiła wielu wielu innych rzeczy.
Jestem w stanie odkurzyć, zmywarkę przeładować - koniec.
Ogarniają po łebku mężczyźni - mąż z synami. Jak im to wyjdzie...... tak jest.
I nie powiem że mi się to wszystko podoba, ale cieszę się, że dostaję taką lekcję pokory i poukładania w głowie rzeczy wg ważności.
No bo przecież jaaaak to... U mnie ma nie być idealnie???
Przecież ja jestem idealna, nie?
A mam przymusowe leczenie teraz z takiego myślenia. Taki odwyk. Nie powiem, że to przyjemne - ale w końcu trzeba było znaleźć na i na mnie sposób
B-)
Za to w weeekend jak cała czwórka chłopaków duzych i małych jest....brrrrrrrrr
cały dzień sprzątam
albo sie wkurzam
Przewaznie jedno i drugie.
duże dziecko - duża