Mnie na ostry bol ucha pomoglo zakraplanie.czosnku w ampulkach (gdzies.pisala o tym Katarzyna).pp poerwszym zabiegu bylo lepiej,a po.drugim juz nic mnie nie bolalo. Sposob naprawde polecam ;-)
Potencjalnie wirus może być niebezpieczny dla płodu :-( Jest jednak duża szansa, że mama się nie zarazi.
nie o mnie chodzi jednak martwię się o koleżankę .... angielski lekarz powiedział its ołkej donłory i coś tam bredził ,że nie ma znaczenia żadnego dla dziecka pod sercem ...ech .... ~X(
Pomocy dziewczyny! Chodzi o sikanie juz prawie pięciolatki w nocy a czasem w dzien.Tak jakby nie czuła że chce jej sie sikać i sika gdzie stoi.Najgorzej jest w nocy.Na pewien czas problem zniknął.Myślelismy że wraz z wiekiem.Ale od kilku miesiecy znowu sytuacja sie powtarza.Dwa miesiace temu robiłam badanie krwi i kału na pasożyty.Wszystko w normie.Nie wiem na co zwrócic uwage.Podpowiedzcie cos.
Niektore dzieci po prostu tak maja, zwlaszcza noca. Moze nalezaloby jakos uklad moczowy przebadac, ale jakos specjalnie bym nie panikowala. Wiem, ze syn znajomych przestal sikac w nocy okolo 9 roku zycia.
@gielki - zaczęłabym od badania ogólnego moczu - jeśli nie ma bakterii, to raczej mylny trop, Choć niesłodzony sok żurawinowy możesz podawać - nie zaszkodzi. Mój syn siedmioletni tak reaguje na produkty, na które jest uczulony (ma częstomocz i nietrzymanie moczu po soku pomarańczowym z kartonu). Starsza córka, gdy była mała reagowała nietrzymaniem moczu na orzeszki ziemne. Może warto prześledzić trop alergiczny, gdyby badanie moczu wyszło OK??
Z moczeniem trzeba się wybrać koniecznie do lekarza. Ostatnio przerabiałam temat z synkiem znajomych. Chłopiec od czasu do czasu się moczył i wszyscy czekali nie wiadomo na co. Tymczasem musiał pzrejść badania urologiczne. Jeżeli jest wada anatomiczna na przykład i uniemożliwia odprowadzanie właściwe moczu, może się tworzyć ciśnienie w pęcherzu i mocz oprócz tego, że dziecko siusisa bez kontroli - to jeszcze się cofa w drugą stronę. Wówczas istnieje ryzyko uszkodzenia nerek, czy kłębuszków, już nie pomnę dokładnie - istotne, że które skutkuje kalectwem na całe życie.
Bez fachwej diagnostyki nie wolno czekać nie wiadomo na co, bo grozi powikłaniami.
@gielki - zaczęłabym od badania ogólnego moczu - jeśli nie ma bakterii, to raczej mylny trop, Choć niesłodzony sok żurawinowy możesz podawać - nie zaszkodzi. Mój syn siedmioletni tak reaguje na produkty, na które jest uczulony (ma częstomocz i nietrzymanie moczu po soku pomarańczowym z kartonu). Starsza córka, gdy była mała reagowała nietrzymaniem moczu na orzeszki ziemne. Może warto prześledzić trop alergiczny, gdyby badanie moczu wyszło OK??
Tez wczoraj w nocy o tym myslalam i najpierw pojdziemy w ta strone, bo wiele wskazuje na to ze to moze byc dobry trop.
Pomocy dziewczyny! Chodzi o sikanie juz prawie pięciolatki w nocy a czasem w dzien.Tak jakby nie czuła że chce jej sie sikać i sika gdzie stoi.Najgorzej jest w nocy.Na pewien czas problem zniknął.Myślelismy że wraz z wiekiem.Ale od kilku miesiecy znowu sytuacja sie powtarza.Dwa miesiace temu robiłam badanie krwi i kału na pasożyty.Wszystko w normie.Nie wiem na co zwrócic uwage.Podpowiedzcie cos.
Radziłabym nie zwlekać i niezwłocznie do specjalisty się wybrać (lekarza).
Nie widzę na bartoszmowi a wiki potwierdza, że preparat nierejestrowany. Jak patrzę co to jest, to raczej na pewno na receptę... kardiolog? Powinien podać jakiś zamiennik, ew. zmienić terapię.
Nie widzę na bartoszmowi a wiki potwierdza, że preparat nierejestrowany. Jak patrzę co to jest, to raczej na pewno na receptę... kardiolog? Powinien podać jakiś zamiennik, ew. zmienić terapię.
tak,widziałam i ja w necie ,ale czy jest ten lek o innej nazwie handlowej u nas w Polsce?
chodzi o to,ze to nie dla mnie i osoba ew.,która mogłaby ten lek zakupić wyjeżdża 7 ,wiec czasu mało,niestety,lek był zakupowany zawsze w Niemczech ,ale obecnie tam nikogo nie maja,wiec szukają osób w innych krajach ,gdzie może jest ten lek dostępny i w krótkim czasie zostać zakupiony.
Jak zrozumiałam, nie jest zarejestrowany- sprawdzałam cztery najpopularniejsze nazwy. Jedyny sposób by można go kupić to od kogoś (nielegalne jest chyba sprzedawanie, tak tylko dodaję dla porządku czasem leki są sprowadzane z zagranicy przez szpital- długotrwałe i żmudne. Może jest dostępny w Czechach? Kupowaliśmy kilka leków stamtąd. Mogę oczywiście się mylić...
(uwaga, za długi post mi wyszedł) Nasz synek skończył ostatnio roczek, więc chyba tematy z nim związane już nie pasują do wątka niemowlęcego...
Pisaliśmy tam kiedyś (ja i @Patia) o problemie na tle prawdopodobnie nietolerancyjno-alergicznym, tzn. czerwona swędząca skóra na kostkach i łydkach synka, którą sobie rozdrapywał. Teraz ma skończone 12 miesięcy i sytuacja wygląda tak: Pati nie je nabiału, jajek, czekolady ani kakao, orzeszków ziemnych, z glutenu został nam już tylko domowy chleb żytni na zakwasie. Zmienione miejsca smarujemy linomagiem i poleconym przez znajomą zakonnicę-farmaceutkę płynem PC 30 V. Na przełomie listopada i grudnia jedna kostka się jakby wyleczyła i do dzisiaj jest ok, myśleliśmy że to jakiś sukces, bo mniej więcej zbiegło się to w czasie z odstawieniem jajek i zredukowaniem glutenu, ale za to zaczerwienienie pojawiło się w zgięciach pod kolanami (i też swędzi). Do tego akurat jakoś zaraz po tym, jak mały przeszedł trzydniówkę bez żadnych leków, na czole pojawiła się mała czerwona plamka, która się rozrosła i już zajmuje prawie połowę czoła (i swędzi). Byliśmy z tym u lekarza przed świętami, przepisał tylko maść na sterydach na skórę i fenistil 3x10 kropel. Maści nie kupiliśmy, fenistil dajemy, ale nie widać efektów.
Z trawieniem dotąd nie było problemów. Synek podjadał sobie jaglankę, warzywka, owoce, czasem (ale rzadko) np. indyka, kurczaka albo rybę na parze i zaczął już robić takie bardziej "dorosłe" kupki w kształcie... no, kupki. Nie było widać żadnych zmian przy różnych pokarmach, czasami długo nie było ryby i mięsa i nic się wyraźnie nie poprawiało ani nie pogarszało.
No a potem przyszły Święta, pojechaliśmy do rodziców, którzy w domu trzymają psy i koty, a dodatkowo chyba nam ostatecznie nie uwierzyli, że eliminowanie niektórych produktów może być istotne ("bez mleka, bez mąki? to co wy w ogóle jecie?" itp.). W efekcie jedliśmy głównie przywiezione jedzenie, oraz kilka potraw podobno zgodnych z naszymi "bez", tzn. bez mleka, jajek i mąki. Ale do końca nie wiadomo, bo "troszkę masła przecież nie zaszkodzi"...
No i od powrotu z tej Wigilii i Świąt kupki to jakaś śmierdząca tragedia, w ogóle już się nie trzymają kupy, są wodniste i mają dziwny zapach (w pierwszej chwili skojarzył nam się z rukolą, ale to dalekie przybliżenie). Zaraz po przyjeździe była w nich nawet sierść kota, więc nie wiadomo, czego on się tam mimo sprzątania jeszcze nałykał po kątach. Apetyt ma dobry, można powiedzieć że zjada wręcz rekordowe ilości np. jaglanki z amarantusem, ale w nocy się budzi i strasznie płacze, jakby go coś bolało, i chce pić dużo mleka. W dzień też marudzi więcej niż zwykle. Parę dni temu chwycił mnie chyba jakiś wirusik, niby nikt się nie zaraził, ale od wczoraj Tymcio od czasu pokasłuje i już dwa razy obudził się cały mokry po krótkiej drzemce. Gorączki jednak nie ma, a przynajmniej nie udało nam się jej zaobserwować.
I co szanowne forum radzi? Możemy znowu iść do lekarza, ale w jakim kierunku należałoby robić badania? Jakoś nie mamy szczęścia do pediatrów. Może sensownie byłoby jakoś sprawdzić, czy nie zalęgły mu się jakieś robale? A może ta plama na czole to nie alergia, ale jakieś grzyby? W ogóle mamy, jak by to powiedzieć, poczucie porażki, bo mimo eliminacji kolejnych grup produktów nie widać polepszenia, jeśli w ogóle to chwilowe, a po tych świętach to już w ogóle zrobiło się gorzej...
@Serengeti - dwa tropy: - młody może być uczulony na coś, co Wam nie przyszło do głowy wyeliminować - jakąś marchewkę, selera czy ryż; - robale zawsze warto rozważyć ale tu trzeba doświadczonego diagnosty, bo przeciętny pediatra z rejonu raczej popuka się w głowę, jak będzie światły to da Wam skierowanie na badanie kału i posiew przylepcowy w kierunku owsików. Niestety, te badania wykonane na pojedynczej próbce rzadko coś wykazują.
Dzięki, tylko wygląda na to, że mamy wybitny niefart jeśli chodzi o typowanie produktów do wyeliminowania. Dodatkowo u niego nic się jak dotąd nie działo nagle i nigdy nie ma pewności, co pomaga a co szkodzi.
Mam jeszcze takie krótkie pytania: - co można by zrobić doraźnie, żeby mniej go swędziało? Jakieś sprytne maści? Nie chcemy mu smarować twarzy sterydami. Kąpiemy go co 2-3 dni w wodzie z nadmanganianem potasu (rada alergologa, ale czy słuszna?), jak dotąd raz spróbowaliśmy w mące ziemniaczanej wg przepisu z książki p. Kropki. Kiedyś zużyliśmy 2 butelki emolium, ale to nic nie dawało. - jeśli te kupki to tylko efekt rozregulowania po świętach i podróżach, to po jakim czasie można by się spodziewać poprawy? Dawać mu jakiś probiotyk może?
Doraźnie na swędzenie można próbować różnych specyfików. Nie ma gwarancji, że cokolwiek pomoże :-( Kąpiel w nadmanganianie nie leczy. Może zapobiegać nadkażaniu zmian skórnych przez bakterie. Probiotyk dobry (np. BioGaia, Dicoflor) warto wdrożyć ale nie ma gwarancji, że pomoże. Obawiam się, że obserwowane problemy z wypróżnieniami mogą być objawem pogorszenia się stanu jelita. Może poprawi się samo, a może będzie coraz gorzej.
@Savia - nie wierzę w "bóle wzrostowe". Diagnozowali u mnie takowe w dzieciństwie. Zabawna rzecz, że ja urosłam już dawno, a bóle zostały. Takie same, jak w dzieciństwie. Moje dzieci też podobne bóle miewają. Ten co ma w największym nasileniu nawet był diagnozowany w kierunku RZS. Na szczęście, to nie to. Pomaga maść rozgrzewająca i zawinięcie w coś ciepłego. Nie zauważyłam związku z dietą, ale trop jest całkiem ciekawy i sądzę, że może coś by z tego wynikło.
Tyle, że ja nie widzę związku z dietą. Raczej z przewianiem albo infekcją. Choć często bywa, że się te bóle u moich dzieci pojawiają zupełnie bez związku z czymkolwiek. Jest to przypadłość znana w rodzinie mojego męża pod nazwą "nóżka". Cierpiał na to mój mąż i całe jego rodzeństwo. Teraz cierpią głównie nasze dzieci ale mnie i męża też czasem dotyka to samo, mimo, że (wbrew Twojej sugestii) nie rośniemy ani w górę ani w dół. Mój mąż, to chociaż w szerz trochę rośnie, ale ja nawet to nie ;-)
@Serengeti z atopową skórą zmagamy się u naszego syna od 5 miesiąca. Do niedawna wystarczał nam Alantan i było ok, wysypka znikała. Jej pojawienie się dawało się też łatwo powiązać z czymś mlecznym, najczęściej przypadkowo podanym przez babcię. Ale od końca października sytuacja się zaostrzyła i zmiany skórne obięły całe nogi z tyłu, zgięcia łokci i tułów. Potułaliśmy się troszku po pediatrach, alergo i dermatologach. Abstrahując od leczenia sterydami i innymi lekami, usłyszeliśmy kilka porad, które nam pomogły, może i Wam się przydadzą. I przepraszam, jeżeli napiszę oczywiste rzeczy, dla mnie niektóre takie nie były:
- przy zaostrzeniu, ze skórą dziecka nie powinny się stykać barwione rzeczy, barwniki w materiałach podrażniają, szczególnie tam gdzie dziecko się poci. Trzeba zakładać białe rajstopki, podkoszulki, piżamki itd.
- szkodzą długie kąpiele, najlepszy jest szybki chłodny prysznic i szybko po umyciu nawilżyć czymś skórę. U nas ostatnio sprawdza się oliwka z Linomaga.
- nie wolno przegrzewać dziecka,
- zmiany na skórze mogą wynikać z kontaktu z roztoczami, więc sprzątanie, zmywanie podłóg, pochowanie kurzołapek. I jeżeli dziecko bawi się tam, gdzie długo był nie prany dywan, kanapa itd. warto mu podłożyć coś białego i bawełnianego,
- przy jedzeniu trzeba uważać, żeby nie przesadzać z ilością. Najlepiej podawać na zmianę nieuczulające produkty,
- ząbkowanie, choroby i inne zaostrzają problemy skórne.
Tyle, jeżeli sobie coś przypomnę to napiszę.
A co do odrobaczania to odrobaczaliśmy na początku grudnia i pomogło nam o tyle, że skóra się podleczyła na chwilę i uspokoiło się przelewanie w brzuszku. Uregulowały się kupy i nie puszcza już zabójczych bąków . A i ma wyraźnie mniej wzdęty brzuszek.
Dodam, że atopówka jest dziedziczna i nie da się jej wyleczyć. Objawia się podczas osłabienia organizmu. Zasadnicza sprawa to wzmocnić dziecko, przede wszystkim jego jelita.
Jedynie i aż: - nie przegrzewam - zdrowo odżywiam (oprócz czystego mleka) - i modlę się. :-)
Stan się poprawia, a swego czasu dziecię było zaorane, krwawiące i rana na ranie. Cudowałam i na trochę pomagało i znów gehenna.
Co do odżywiania nie jest ono idealne, bo córa ostatni rok chodzi do przedszkola i tam nie mam pełnej kontroli. Jestem przekonana, że od 1 klasy będzie jeszcze lepiej, bo będzie jeść domowe w 95%.
Moja czterolatka gorączkuje. Od nocy z wtorku na środę. Powyżej 39. Jak zbijałam gorączkę - była w świetnej formie. Pierwotnie bez innych objawów. Dopiero w piątek pojawił się lekki katar. Wczoraj wieczorem gorączka, ale o dziś 4-5rano pierwszy raz nie było i dopiero teraz podskoczyła. A z nosa zaczęła schodzić żółta wydzielina.
Jak długo trzymacie dzieciaki na p.gorączkowych? Do jutra to jeszcze wypada? Chciałabym uniknąć antybiotyku. Mam wrażenie, że jest poprawa...
3xdziennie inhalacje 5ml soli fizjologicznej + pół tabletki emskich syrop z cebuli i czosnku z miodem rutinoskorbin żurawina suszona chlorchinaldin kilka razy dostała, bo na gardło narzekała, ale już ok probiotyk w dzióbek nacieram kamforowym:klatka, plecy, skronie i na skronie polarowa opaska do picia (syrop z bzu, aronii) wkraplam propolis
Ok 14.30 temp. podskoczyła jej do 38,2. Poszła spać. Teraz zmierzyłam i ma 38. Bez leków i nie rośnie (wcześniejsze wszystkie były powyżej 39). Czy to oznacza poprawę czy tylko złudna nadzieja?
Komentarz
Jest jednak duża szansa, że mama się nie zarazi.
Chodzi o sikanie juz prawie pięciolatki w nocy a czasem w dzien.Tak jakby nie czuła że chce jej sie sikać i sika gdzie stoi.Najgorzej jest w nocy.Na pewien czas problem zniknął.Myślelismy że wraz z wiekiem.Ale od kilku miesiecy znowu sytuacja sie powtarza.Dwa miesiace temu robiłam badanie krwi i kału na pasożyty.Wszystko w normie.Nie wiem na co zwrócic uwage.Podpowiedzcie cos.
Mój syn ma prawie 11lat i borykamy się. Z tym, że już nie ma tych emocji...
Nasz synek skończył ostatnio roczek, więc chyba tematy z nim związane już nie pasują do wątka niemowlęcego...
Pisaliśmy tam kiedyś (ja i @Patia) o problemie na tle prawdopodobnie nietolerancyjno-alergicznym, tzn. czerwona swędząca skóra na kostkach i łydkach synka, którą sobie rozdrapywał. Teraz ma skończone 12 miesięcy i sytuacja wygląda tak: Pati nie je nabiału, jajek, czekolady ani kakao, orzeszków ziemnych, z glutenu został nam już tylko domowy chleb żytni na zakwasie. Zmienione miejsca smarujemy linomagiem i poleconym przez znajomą zakonnicę-farmaceutkę płynem PC 30 V. Na przełomie listopada i grudnia jedna kostka się jakby wyleczyła i do dzisiaj jest ok, myśleliśmy że to jakiś sukces, bo mniej więcej zbiegło się to w czasie z odstawieniem jajek i zredukowaniem glutenu, ale za to zaczerwienienie pojawiło się w zgięciach pod kolanami (i też swędzi). Do tego akurat jakoś zaraz po tym, jak mały przeszedł trzydniówkę bez żadnych leków, na czole pojawiła się mała czerwona plamka, która się rozrosła i już zajmuje prawie połowę czoła (i swędzi). Byliśmy z tym u lekarza przed świętami, przepisał tylko maść na sterydach na skórę i fenistil 3x10 kropel. Maści nie kupiliśmy, fenistil dajemy, ale nie widać efektów.
Z trawieniem dotąd nie było problemów. Synek podjadał sobie jaglankę, warzywka, owoce, czasem (ale rzadko) np. indyka, kurczaka albo rybę na parze i zaczął już robić takie bardziej "dorosłe" kupki w kształcie... no, kupki. Nie było widać żadnych zmian przy różnych pokarmach, czasami długo nie było ryby i mięsa i nic się wyraźnie nie poprawiało ani nie pogarszało.
No a potem przyszły Święta, pojechaliśmy do rodziców, którzy w domu trzymają psy i koty, a dodatkowo chyba nam ostatecznie nie uwierzyli, że eliminowanie niektórych produktów może być istotne ("bez mleka, bez mąki? to co wy w ogóle jecie?" itp.). W efekcie jedliśmy głównie przywiezione jedzenie, oraz kilka potraw podobno zgodnych z naszymi "bez", tzn. bez mleka, jajek i mąki. Ale do końca nie wiadomo, bo "troszkę masła przecież nie zaszkodzi"...
No i od powrotu z tej Wigilii i Świąt kupki to jakaś śmierdząca tragedia, w ogóle już się nie trzymają kupy, są wodniste i mają dziwny zapach (w pierwszej chwili skojarzył nam się z rukolą, ale to dalekie przybliżenie). Zaraz po przyjeździe była w nich nawet sierść kota, więc nie wiadomo, czego on się tam mimo sprzątania jeszcze nałykał po kątach. Apetyt ma dobry, można powiedzieć że zjada wręcz rekordowe ilości np. jaglanki z amarantusem, ale w nocy się budzi i strasznie płacze, jakby go coś bolało, i chce pić dużo mleka. W dzień też marudzi więcej niż zwykle. Parę dni temu chwycił mnie chyba jakiś wirusik, niby nikt się nie zaraził, ale od wczoraj Tymcio od czasu pokasłuje i już dwa razy obudził się cały mokry po krótkiej drzemce. Gorączki jednak nie ma, a przynajmniej nie udało nam się jej zaobserwować.
I co szanowne forum radzi? Możemy znowu iść do lekarza, ale w jakim kierunku należałoby robić badania? Jakoś nie mamy szczęścia do pediatrów. Może sensownie byłoby jakoś sprawdzić, czy nie zalęgły mu się jakieś robale? A może ta plama na czole to nie alergia, ale jakieś grzyby? W ogóle mamy, jak by to powiedzieć, poczucie porażki, bo mimo eliminacji kolejnych grup produktów nie widać polepszenia, jeśli w ogóle to chwilowe, a po tych świętach to już w ogóle zrobiło się gorzej...
- młody może być uczulony na coś, co Wam nie przyszło do głowy wyeliminować - jakąś marchewkę, selera czy ryż;
- robale zawsze warto rozważyć ale tu trzeba doświadczonego diagnosty, bo przeciętny pediatra z rejonu raczej popuka się w głowę, jak będzie światły to da Wam skierowanie na badanie kału i posiew przylepcowy w kierunku owsików. Niestety, te badania wykonane na pojedynczej próbce rzadko coś wykazują.
Mam jeszcze takie krótkie pytania:
- co można by zrobić doraźnie, żeby mniej go swędziało? Jakieś sprytne maści? Nie chcemy mu smarować twarzy sterydami. Kąpiemy go co 2-3 dni w wodzie z nadmanganianem potasu (rada alergologa, ale czy słuszna?), jak dotąd raz spróbowaliśmy w mące ziemniaczanej wg przepisu z książki p. Kropki. Kiedyś zużyliśmy 2 butelki emolium, ale to nic nie dawało.
- jeśli te kupki to tylko efekt rozregulowania po świętach i podróżach, to po jakim czasie można by się spodziewać poprawy? Dawać mu jakiś probiotyk może?
Probiotyk dobry (np. BioGaia, Dicoflor) warto wdrożyć ale nie ma gwarancji, że pomoże. Obawiam się, że obserwowane problemy z wypróżnieniami mogą być objawem pogorszenia się stanu jelita. Może poprawi się samo, a może będzie coraz gorzej.
Jeden z synów ma takowe. Raz jak był malutki to rano z łóżka nie mógł zejść. Płakał przeraźliwie. Po 1-2godz przeszło.
Pomyśl nad tą dietą...
- przy zaostrzeniu, ze skórą dziecka nie powinny się stykać barwione rzeczy, barwniki w materiałach podrażniają, szczególnie tam gdzie dziecko się poci. Trzeba zakładać białe rajstopki, podkoszulki, piżamki itd.
- szkodzą długie kąpiele, najlepszy jest szybki chłodny prysznic i szybko po umyciu nawilżyć czymś skórę. U nas ostatnio sprawdza się oliwka z Linomaga.
- nie wolno przegrzewać dziecka,
- zmiany na skórze mogą wynikać z kontaktu z roztoczami, więc sprzątanie, zmywanie podłóg, pochowanie kurzołapek. I jeżeli dziecko bawi się tam, gdzie długo był nie prany dywan, kanapa itd. warto mu podłożyć coś białego i bawełnianego,
- przy jedzeniu trzeba uważać, żeby nie przesadzać z ilością. Najlepiej podawać na zmianę nieuczulające produkty,
- ząbkowanie, choroby i inne zaostrzają problemy skórne.
Tyle, jeżeli sobie coś przypomnę to napiszę.
A co do odrobaczania to odrobaczaliśmy na początku grudnia i pomogło nam o tyle, że skóra się podleczyła na chwilę i uspokoiło się przelewanie w brzuszku. Uregulowały się kupy i nie puszcza już zabójczych bąków . A i ma wyraźnie mniej wzdęty brzuszek.
Wiele w tym racji.
Dodam, że atopówka jest dziedziczna i nie da się jej wyleczyć. Objawia się podczas osłabienia organizmu. Zasadnicza sprawa to wzmocnić dziecko, przede wszystkim jego jelita.
- trzeba nastawiać pranie na podwójne lub dodatkowe płukanie;
- lepiej nie używać płynu do płukania.
Jedynie i aż:
- nie przegrzewam
- zdrowo odżywiam (oprócz czystego mleka)
- i modlę się. :-)
Stan się poprawia, a swego czasu dziecię było zaorane, krwawiące i rana na ranie. Cudowałam i na trochę pomagało i znów gehenna.
Co do odżywiania nie jest ono idealne, bo córa ostatni rok chodzi do przedszkola i tam nie mam pełnej kontroli. Jestem przekonana, że od 1 klasy będzie jeszcze lepiej, bo będzie jeść domowe w 95%.
Jak długo trzymacie dzieciaki na p.gorączkowych? Do jutra to jeszcze wypada? Chciałabym uniknąć antybiotyku. Mam wrażenie, że jest poprawa...
3xdziennie inhalacje 5ml soli fizjologicznej + pół tabletki emskich
syrop z cebuli i czosnku z miodem
rutinoskorbin
żurawina suszona
chlorchinaldin kilka razy dostała, bo na gardło narzekała, ale już ok
probiotyk w dzióbek
nacieram kamforowym:klatka, plecy, skronie i na skronie polarowa opaska
do picia (syrop z bzu, aronii) wkraplam propolis