Dziewczyny - czwartek jest świetny na zaczynanie.
Proponuję określić warunki:
1. Określamy taki czas nauki dziennie aby było to wykonalne (nie zakładaj od razu, że poświęcisz mu 3h ale właśnie 15 min dziennie)
2. Przygotujmy plan nauki (czy wg podręcznika, czy zagadnieniami czy jak)
3. Wybierzmy sposób nauki (podręcznik, kurs on line, oglądanie filmów)
4. Każdego dnia zróbmy coś w stronę lepszej znajomości języka lub określmy tygodniowy rytm
5. Stwórzmy grupę motywującą
Lista:
1. Pustynny_wiatr
2. Maciejka (ang)
3. Haku (ang codziennie, francuski i hiszp 1xtydź)
4. Aga (ang, brazylijski portugalski, norweski)
5. chabrowka (ang, ros)
6. Anna78 (ang)
7. AgaMaria (słoweński)
8. Ola od Pawła (portugalski)
9. MonikaN (ang)
10. Barbasia (wł i ang)
11. Iwinka (fr)
Dopisywać się! I określać język! :bigsmile:
Komentarz
Swoją drogą,
napiszcie, jakie języki zamierzacie samodzielnie, może możemy sobie jakos pomóc (podopingować się konkretnie "jak tam twoje phrasal verbs", pogadać o książkach, fiszkach itd., a może przeprowadzić dialog na skypie/fb/jakimś komunikatorze).
Można być na kilku listach :dw:
Przede wszystkim bbc learnig english, filmy po angielsku (wczoraj zaczelam "Hotel Ruanda") + konwersacje w pracy.
Sprobuje jakas chceckliste sbie zrobic i codziennie odhaczac :bigsmile:
dopisywać się!
w kupie braźniej!!!:cool:
brazylijski portugalski (nie mylić z portugalskim ) - przerobić sama semestr, bo mi bardzo nie pasują godziny zajęć (a mam do wyboru całą jedną grupę w jednej szkole na moim poziomie)
norweski - jakieś podstawy, bo planujemy niedługo odwiedzić Norwegię (wiem, że generalnie nie ma problemu z angielskim, ale co się mam stresować, że kupię słone masło zamiast normalnego albo mleko skondensowane zamiast kefiru, nie lubię wszędzie biegać ze słownikiem)
Angielski, jeszcze brak konceptu, pomyślę w ciągu dnia
Brazylijski - do końca Oi Brasil i samouczek wyd. Langenscheidt, oglądanie filmów, słuchanie radia O Dia FM, może na jakąś książkę dla dzieci bym się porwała
norweski - samouczek, "lekcje" z youtube, korekta wymowy przez znajomą Noweżkę, słuchanie radia Radio1 i Radio Norge
potem pomyślę, jakie mogą być plany działania:cool:
Ja przerabiam podręczniki klasy 1 i klasy 3 szkoły podstawowej a czwarto klasistka daleko w przodzie.
Podpinam się z językiem rzadkim, acz mi niezbędnym - język słoweński (1,6 miliona użytkowników).
Startuję z mini czasem, żeby nie zawalić - 15 minut dziennie będę powtarzała odmiany - to zmora tutaj, bo jest też liczba podwójna, czyli jedna dziewczynka to ena punca, dwie to punci, a 3, 4 itp to punce
tak samo z czasownikiem, rzeczownikiem itp. też liczba podwójna i czas przeszły złożony
czyli grem na kavo ale Bila sem v kavarni.
Nawet o tych 15 minutach nauki odmian myślę z przerażeniem, a z drugiej strony pomysł Haku spadł jak z nieba, bo dawno nie byłam w Słowenii i wiadomo języka nieużywanego zapominamy. Trening niezbędny :bigsmile:
Jak chodzę na 90 minut zajęć tygodniowo, to mogę zostać dopisana?
I tak sama nad nim pracuje jeszcze w domu codziennie około godzinki.
Kwalifikacje posiadam. :shades:
Nie jestem językoznawcą. Niemniej, w IC przeszłam spokojnie od Argentyńczyka (pierwszy i drugi semestr) do Hiszpanki. Potem miałam do czynienia tylko z Hiszpanami, ale jak poznałam Argentyńczyka, to mnie rozumiał (leksykalnie, bo że nie słuchał, co do niego mówię, to inna sprawa). Z braz.port. miałam takie doświadczenie, że Portugalka poległa. Nie umiała uczyć. Są różnice w wymowie (już pomijając duże różnice regionalne w Brazylii), w poszczególnych głoskach (szeleszczenie, ale r nawet inne, te wszystkie de/dż, zwłaszcza na końcu), w akcencie/intonacji. Różnice w słownictwie. Różnice w gramatyce, spore i sięgające zupełnych podstaw (odmiana czasownika w drugiej i trzeciej osobie). Brazylijczycy do tego mówią szybko, bardzo szybko. I skracają, żeby było jeszcze szybciej . Skracają czasem nieszkodliwie, np. przez omijanie zaimka, bo to niby wynika z kontekstu, ale też przez skracanie popularnych zbitek slownych (w stylu pytan o godzinę, drogę, jak się masz) do połówek słów. Ci z Rio są mistrzami w tej kategorii... W Brazylii język rozwijał się w sumie dośc niezależnie od Portugalii i do tego przyjmował wpływy języków afrykańskich, indiańskich, ale też włoskiego, niemieckiego, polskiego (wspólne brazylijskie szkolnictwo na południu kraju to dopiero lata 30. XX wieku, wcześniej były tam szkoły polskie, niemieckie, włoskie, zależy od narodowości kolonizatorów)... Teraz chętnie amerykanizują, ale z powodu ogólnie bardzo słabej znajomości angielskiego, zapisują te słowa zupełnie po swojemu, jak słyszą. Z tego, co wiem, to są duże różnice w tym, co wypada, np. zwracać się na ty czy per pani/pan.
Fakt, że emancypowali się na tyle, że teraz piszą maturę z "brazylijskiego" (pokolenie rodziców ma jeszcze na świadectwie "portugalski"). Zuckenberg też im dał "brazylijskiego" fejsa (pewnie inaczej by siedzieli na orkucie, sarkazm mój). Na niemieckich przekładach widzę tłumaczenie "z brazylijskiego", literaturę argentyńską tłumaczy się "z hiszpańskiego".
To takie róż nice widzialne okiem laika, mozliwe, że są jakieś inne ważne, o których nie wiem.
Moi znajomi Brazylijczycy mówią, że jak Portugalczycy chcą, to ich zrozumieją
Cuddle closs ta Mammie
Cuddle closs an hear me sing
Peerie mootie lammie.
Glancin gowd an siller shells
Fae da mermaid's dwellin,
Boanie flooers fae faerie fells
Past a mortal's tellin;
Wha, oh wha sall get bit dee
Hert o my hert
Life o me.
:bn:
Wydawało mi się, że rozumiem po angielsku.
* Powiesiłam plan biegania - od poniedziałku zaczynam (mrozy zelżały),
* Wydrukowałam systemy sprzątacze i zaczęłam działać
* Mam książki do angielskiego - przypomnieć warto bo mówiłam kiedyś biegle ...
* Mam książki do francuskiego - no trzeba się zacząć uczyć prawie od początku...
Wpisuj mnie na listę.
Boję się myśleć co bym jeszcze chciała zrobić nadgonić podciągnąć lub zacząć - pomyślę i jak tylko pokręcę nosem, że nie mam czasu ale mam lenia to ty wątek zakładasz i mój wyrzut sumienia w postaci konkretnej, bijącej po oczach, nie do ominięcia i nie do niezaangażowania wpisujesz
I bardzo bym z Wami chciała, serio. Mobilizacja lepsza. I kontrola jakaś Wasza.
Ale nie da rady.
Korepetycje mnóstwo czasu mi zabiorą, no i ten kurs będę robić...
"Malo casu, kruca bomba, malo casu...!"
a Ty jakiś anglista utajony jesteś? :dw:
Ostatnio wzięłam kartkę i napisałam "ja sama". Podzieliłam się na 3 sfery: ciało, umysł, duch (tak w zarysie)
Najpierw zaczęłam od tego, co powinnam (w każdej z tych sfer)
Np.
Umysł:
Powinnam interesować się filmem, powinnam skończyć studia, powinnam znać 5 języków obcych itp.
Ciało:
Powinnam ważyć 10kg mniej
Powinnam robić sznurek i szpagat na obie nogi
Powinnam kopać mawashi tobi geri
itp.
Potem zastanowiłam się, czego ja CHCĘ, a co pochodzi od innych.
Na przykład: czy ja MUSZĘ interesować się filmem? Nie, mam gdzieś film, mam gdzieś ambitne kino, mam ochotę tylko na oglądanie głupich komedii.
No to trach i jedno powinnam zgubiłam po drodze
:di:
I tak ze wszystkim.
No i zostały te "powinnam", które "chcę". A skoro chcę, no to prościej się za to zabrać.
Poza tym... czy chcę za następne 10 lat być tu gdzie teraz?
Nie...!
A więc, czas działać.
Dzisiaj :af:
oj, ciężko u mnie dziś z myśleniem
OT filmowe
Koleżanka była z małżonkiem na "Róży" i mówiła, że wartościowy film
padam do nóżek..
Ja dziś zupełnie "nie w nastroju"..Jakoś smutno i źle... Mąż w pracy ciagle ( u nas już 22) - coś im nie wychodzi raportowanie... A ja sobie coś nie radzę z moimi nastrojami, strachami i ogólnie emocjami...
Wiem, że wątek nie o tym, ale jakoś jeszcze nie jest tak źle, żeby iść do "MAM DOŚĆ", a nic pośredniego nie rzuca mi się w oczy.
Ot co!
To tyle smęcenia. Idę coś zjeść
Ja nie jestem anglistką. Ale mam uprawnienia do nauczania języka angielskiego i jestem tłumaczem. Anglistykę natomiast kończył mój mąż, choć pracuje w bankowości. Więc się jakby zamieniliśmy. Bo ja kończyłam SGH.
Iwinka, jak też mam rozpisany plan prac domowych, ale wciąż pozostaje tylko na papierze. Jakiś kryzys mam...