Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama - w domu!

edytowano styczeń 2013 w Ogólna
Mama - najlepszy zawód na świecie - tak brzmi tytuł audycji radiowej i jednocześnie tytuł książki Jill Savage.

W audycji i w książce jest mowa o tym, jak wielkie znaczenie ma pozostawanie matki w domu z dziećmi. W książce jest wyraźnie powiedziane, że ważna jest obecność matki nie tylko do 3 czy 6 lat, ale również wtedy, gdy dzieci mają kilkanaście lat. Książkę polecam, jest tam wiele dobrych rad odnośnie wykonywania "zawodu" matki.

Goście audycji - Mariola i Piotr Wołochowiczowie - mówią też o tworzeniu Klubów Twórczych Matek - pomysł bardzo ciekawy; mówią też o organizowanych warsztatach uczących właściwego postępowania z dziećmi - na podstawie książki Betty Chase "Mądra miłość" (jestem w trakcie czytania - również polecam).

Warto zajrzeć przynajmniej na streszczenie tej audycji:
http://rodzinakatolicka.pl/index.php/kompendium/37-kompendium/18038-mama--najlepszy-zawod-na-wiecie

W audycji jest również mowa o tym, że nie warto posyłać dziecka do przedszkola, a nawet jest to szkodliwe.

Tu - o wcześniejszym posyłaniu dzieci do szkół - dzieci 6-cio letnich:
"Szkoła nie nauczy dziecka empatii":
http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/wywiady/35-wywiady/13318-szkoa-nie-nauczy-dziecka-empatii

Gdzieś już była tu mowa o przedszkolach, ale ja na razie nie mogę dodawać komentarzy, bo jestem tu "Nowa":cry:
«13456755

Komentarz

  • Książkę czytałam i wracam do niej :bigsmile: Polecam jako odtrutkę na wszystko to, co lansują media w kwestii pracującej zawodowo mamy.
  • Popieram ideę mamy w domu. Piszę to jako mama pracująca :cry:
  • Ja popieram i praktykuje :bigsmile:
  • Niestety bywa i tak, że kobiety, które się decydują na pozostanie w domu, spotykają się z "docinkami" środowiska, w którym mieszkają. Dlatego, że "nie pracują" - niektórym trudno zrozumieć, że pracować można nad czymś, co ma wartość większą, niż dobra materialne.
    Chciałam tylko poprosić, aby - jeśli ktoś ma taką "mamę" np. w sąsiedztwie, powiedzieć jej kilka dobrych słów - czasem to naprawdę bardzo wiele może dla niej znaczyć.
  • [cite] Monika 0000:[/cite]Niestety bywa i tak, że kobiety, które się decydują na pozostanie w domu, spotykają się z "docinkami" środowiska, w którym mieszkają. Dlatego, że "nie pracują" - niektórym trudno zrozumieć, że pracować można nad czymś, co ma wartość większą, niż dobra materialne.
    Chciałam tylko poprosić, aby - jeśli ktoś ma taką "mamę" np. w sąsiedztwie, powiedzieć jej kilka dobrych słów - czasem to naprawdę bardzo wiele może dla niej znaczyć.
    Masz rację. Zdarzało mi się,że chciałam coś miłego powiedzieć ,ale jakoś brakuje mi słów, tzn. nie wiem jak dobrać słowa ,żeby kogoś nie urazić. Dzika jakaś jestem, czy co?:shamed:
  • Dzika nie:cool:
    Wiadomo - łatwo o nieporozumienia. Ale można "wyczaić" jakąś okazję, żeby w jakiś sposób okazać poparcie:smile: Oczywiście mowa o takich mamach, które tego wsparcia nie mają i przez to jest im ciężej.
  • Ale jeśli mąż pracuje i "nic mu nie grozi", to po co martwić się na zapas?:bigsmile:
    Wiadomo, że życie różnie się układa i czasem jest konieczność, aby mama pracowała. Lecz jeśli nie, to po co wymyślać przyszłość, tak, jakby się nie ufało?
  • A ja z własnego doświadczenia wiem, że takie mamy jak ja, siedzące w domu, komentuje się "ta to ma dobrze, mąż kasy dużo zarabia, to ona do pracy chodzić nie musi". A guzik! Ale szkoda tłumaczyć tym, co i tak nie zrozumieją, że nie z dobrobytu to "próżniactwo", ale z przekonania, że są rzeczy ważniejsze niż nowy samochód lub wyjazd na narty do Austrii.
  • [cite] szafamamy:[/cite]A ja z własnego doświadczenia wiem, że takie mamy jak ja, siedzące w domu, komentuje się "ta to ma dobrze, mąż kasy dużo zarabia, to ona do pracy chodzić nie musi". A guzik! Ale szkoda tłumaczyć tym, co i tak nie zrozumieją, że nie z dobrobytu to "próżniactwo", ale z przekonania, że są rzeczy ważniejsze niż nowy samochód lub wyjazd na narty do Austrii.

    Ludzie chyba dlatego tak mówią, że zazdroszczą "mamy w domu":bigsmile: Wiadomo, że to kosztuje, ale dzieci szybko rosną i może być lżej:wink:
    A później już nie można cofnąć czasu: nie można dać go więcej dzieciom - za minione lata, natomiast dobra materialne - można sobie odbić później:smile:

    Oczywiście - powtarzam raz jeszcze - nie mówię o sytuacji, kiedy kobieta jest "zmuszona", aby pracować.
  • A ja się ciągle zastanawiam nad wypisaniem córy 4 letniej z przedszkola, bo strasznie dużo łez ja to kosztuje a mnie wyrzuty sumienia, z reguły jak wraca mówi, że było fajnie, ale rano zawsze straszny płacz....ona wie, że ja jestem zawsze w domu z chłopakami, wysłałam ja do przedszkola by sie uczyła ale nie wiem czy to na nią dobrze działa....Mogę ją sama w domu uczyć..Od września miał iść też syn i myślałam, że bede ich wybierać wcześniej.....ale jestem w ciąży i urodzi sie maluszek w październiku, więc jakoś sobie nie wyobrażam jeżdżenia z dwoma maluchami do przedszkola po dwa kolejne maluchy, to by była codziennie operacja wszech czasów.....tak więc albo oboje do 16.00 albo żadne....ciągle o tym myślę!
  • [cite] Andy:[/cite]Jeden z motywów "mamy pracującej" to kwestia większego bezpieczeństwa w razie mężowi coś się stanie - od utraty pracy po utratę życia.
    przyjdzie kłopot przyjdzie rada
    jak cos sie małzonkowi stanie to tak czy siak w zyciu nastepuje rwolucja, a zona bardzo zadko zarabia na podobnym poziomie co maz, wiec tak czy siak jest trudno
  • [cite] aga---p:[/cite]A ja się ciągle zastanawiam nad wypisaniem córy 4 letniej z przedszkola, bo strasznie dużo łez ja to kosztuje a mnie wyrzuty sumienia, z reguły jak wraca mówi, że było fajnie, ale rano zawsze straszny płacz....ona wie, że ja jestem zawsze w domu z chłopakami, wysłałam ja do przedszkola by sie uczyła ale nie wiem czy to na nią dobrze działa....Mogę ją sama w domu uczyć..Od września miał iść też syn i myślałam, że bede ich wybierać wcześniej.....ale jestem w ciąży i urodzi sie maluszek w październiku, więc jakoś sobie nie wyobrażam jeżdżenia z dwoma maluchami do przedszkola po dwa kolejne maluchy, to by była codziennie operacja wszech czasów.....tak więc albo oboje do 16.00 albo żadne....ciągle o tym myślę!
    ale ona nie mowi czemu tak placze? bo ne chce sie z toba rozstawac, tak?
    ja bym jej odpuscila. dla mnie argumentem jest kontakt z dziecmi - mieszkam na odludziu, mam tylko ninke, ona jest sama i troche 'dziczeje'. gdyby miala rodzenstwo i protestowala przeciwko przedszkolu bym jej nie posyłała. moze zamiast tego zapisz ja na jakies zajecia raz czy 2 razy w tygodniu?
  • Honorata , nie tak rzadko zdarza się też , że żona zarabia więcej od męża :wink:
  • [cite] Bea@:[/cite]Zazdroszczę WAM, które nie musicie chodzić do pracy... Strasznie żałuję, że moje dzieci nie mają mamy na cały etat, a tylko na pół:confused:

    Może jednak udało by Ci się być w domu, jeśli tego pragniesz, trzeba modlić się i prosić Boga o wskazanie rozwiązania.
    Może mogłabyś znaleźć jakąś pracę wykonywaną w domu, a może znalazłaby się jakaś dodatkowa praca dla męża?
    "Proście, a otrzymacie..."

    U nas też nie jest lekko, nieraz trzeba się modlić o pieniądze, zwłaszcza na takie rzeczy jak leczenie zębów...
  • Rozumiem i współczuję, mam nadzieję, że będzie lepiej, niech Pan spełni Twoje pragnienie pozostawania z dziećmi w domu.
  • A ja właśnie dzisiaj wypisałam swoich dwóch synów z przedszkola. Szczerze mówiąc jakoś dziwnie mi ciężko. Na początku szkoda mi było ich zostawiać w przedszkolu, a dzisiaj zrobiło mi się ciężko, że ich wypisałam. To tak jakbym miała poczucie winy, że robię im krzywdę. Moje myślenie jest takie: w przedszkolu coś się działo, czegoś się uczyli, jakieś spotkania muzyczne, wyjścia do teatru ect. A w domu nie będę miała na to czasu. Szkoda mi, że nie będą mieli już kontaktu ze swoimi kolegami, z którymi się zaprzyjaźni. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni są zadowoleni, tylko ja mam poczucie jakiejś dziwnej straty. I zrozum tu kobietę.
  • Moja 2,5-letnia Zosia nie jest dzika. To urodzony kaowiec:bigsmile:
    gdzie sie nie pojawi, organizuje zaraz wspólnotę dorosłych i dzieci i zaczyna się dziać... Odkąd mieszkamy na wsi, jest jej wyraźnie smutno. Tu nie ma dzieci na podwórku, przynajmniej teraz, w zimie. Dziś bawiłyśmy się na placu zabaw przed przedszkolem. Wychodziły dzieci z rodzicami, jakieś cztery sztuki, tak po sobie... od przedszkola do bramy odprowadzała je Zosia, wyciągając imię od dziecka i opowiadając o swojej rodzinie. A w bramie - płacz, bo ona chce z dziewczynką iść do domu...
    Opisuję to, bo jest dla mnie trudne. Jednocześnie jestem przekonana, że ta tęsknota za dziećmi nie jest wystarczającym powodem, bym pozwoliła jej spędzać większość dnia poza domem. Teatr? Wycieczki? Muzyka? Angielski? Spokojnie jestem w stanie zorganizować to po swojemu w domu, u nas zawsze coś się dzieje.
    Jeździmy do klubików na pojedyncze godziny z zabawą w grupie dzieci. Rozważam przedszkole na parę godzin, np. dwa razy w tygodniu. Jeśli się nie uda, nie będzie przedszkola w ogóle...
    To mnie tylko zmobilizuje do ożywienia życia towarzyskiego z Forumowiczkami:) dotąd, co która Dama się zjawi, to Zosia zachwycona, że w domu mamy przedszkole:bigsmile::bigsmile:
  • Jestem za!
    Chwile spędzone z dziećmi są szczególnie cenne, nawet jeśli nie robimy niczego szczególnego, tzn. nie ma ekstra wyjścia, wyjatkowej zabawy....
    Ja z bólem serca zdecydowałam, że muszę wrócić do pracy. I wcale nie po to, żeby było na narty w Austrii czy inne podobne przyjemności. WIdzę ile mi ucieka, jak dzieci się zmieniają, jak tęsknią. I to nie jest fajne.BYłam długo na zwolnieniu lekarskim w ciąży, potem macierzyński i wychowawczy i widziałam po dzieciach (zwłaszcza starszych), że to dla nich super czas, że są bardzo zadowoleni) pracując mama poczucie, że nie wychowuję swoich dzieci, nie tłumaczę im świata. Gro doby spędzam w pracy, kosztem rodziny. Absurd, ale moim zdaniem nie do uniknięcia.:confused:
  • [cite] elzbietta:[/cite]A ja właśnie dzisiaj wypisałam swoich dwóch synów z przedszkola. Szczerze mówiąc jakoś dziwnie mi ciężko. Na początku szkoda mi było ich zostawiać w przedszkolu, a dzisiaj zrobiło mi się ciężko, że ich wypisałam. To tak jakbym miała poczucie winy, że robię im krzywdę. Moje myślenie jest takie: w przedszkolu coś się działo, czegoś się uczyli, jakieś spotkania muzyczne, wyjścia do teatru ect. A w domu nie będę miała na to czasu. Szkoda mi, że nie będą mieli już kontaktu ze swoimi kolegami, z którymi się zaprzyjaźni. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni są zadowoleni, tylko ja mam poczucie jakiejś dziwnej straty. I zrozum tu kobietę.
    Ja rozumiem....
    Sama rozwazam z przedszkolem.
    Moje corki - 3 i 4 letnia chodza, bo ja mialam isc do pracy... Jako, ze zaszlamw ciaze - nie poszlam, a dzieci chodza do przedszkola.

    No i sie obawiam je wypisac.....
    3-latka bardzo szczesliwa w przedszkolu, 4-latka mniej.... ale.....

    na razie mysle, ze zostana tam, tymczasem bede raz na jakis czas szukac mozliwosci przebywac z dziecmi indywidualnie..... Z maluchami non stop w domu to ani do dentysty ani gdziekolwiek spokojnie nie mozna...
    Kiedys jezdzilam z wszystkimi, ale bylo ich troje.....

    Teraz brakuje mi czasu dla kazdego z osobna, a tak, to sa mozliwosci :bigsmile:

    Na tym na razie stanelo.
  • [cite] Asiolek76:[/cite]Jestem za!
    Chwile spędzone z dziećmi są szczególnie cenne, nawet jeśli nie robimy niczego szczególnego, tzn. nie ma ekstra wyjścia, wyjatkowej zabawy....
    Ja z bólem serca zdecydowałam, że muszę wrócić do pracy. I wcale nie po to, żeby było na narty w Austrii czy inne podobne przyjemności. WIdzę ile mi ucieka, jak dzieci się zmieniają, jak tęsknią. I to nie jest fajne.BYłam długo na zwolnieniu lekarskim w ciąży, potem macierzyński i wychowawczy i widziałam po dzieciach (zwłaszcza starszych), że to dla nich super czas, że są bardzo zadowoleni) pracując mama poczucie, że nie wychowuję swoich dzieci, nie tłumaczę im świata. Gro doby spędzam w pracy, kosztem rodziny. Absurd, ale moim zdaniem nie do uniknięcia.:confused:
    Jednak, kiedy czytam taki wpis, nadal mam mieszane odczucia..... :bn:
    No bo niby mama w domu.... ale dzieci poza domem.....
  • Nika6, mam ten sam dylemat. Mój prawie sześciolatek też chodzi do przedszkola - scen nie robi, jak przyjdzie to mówi, że było "fajnie", ale gdybym mu zaproponowała wypis to nie byłby nieszczęśliwy :wink: Już teraz na końcówce to go chyba nie wypiszę, ale już teraz wiem, że młodszego raczej nie poślę.
    Najbardziej mi go żal jak rano nie chce mu się wstać...
  • [cite] Bea@:[/cite] na co maluchom teatr?
    a z kolegami przeciez mogą nadal się co jakiś czas spotykać. Przecież możesz ich zawsze zaprosić do siebie:wink::ay:

    Tak mi się przypomniało... u mnie w domu to właśnie dzieci (czyli w tym ja) urządzały teatr:bigsmile: Taki porządny, nawet scenariusze były:bigsmile: Stroje i podkład muzyczny:bigsmile:
    Dość często - więc "kultury" mamie nie brakowało - teatr sam przychodził:cool:
    A z biegiem lat "poziom" był coraz wyższy:bigsmile::rolling:
  • To może jakaś księgowość?
  • To może robienie PIT-ów na początku roku?
    Może opieka nad dzieckiem (cudzym)?
  • ja mam dzis taki dzien ze wolalabym isc na roboty do kopalni niz znosic awantury prawie 4 latka z prawie dwu latką ..a od pisków mi głowa pęka i jeszcze jestem uziemiona przez ostatni mc ciazy ..masakra ... macie na to jakies sprawdzone metody ?
  • Bajka, niestety....

    Ja to robię tak:
    "Eeeeeee....... ja wam chciałam fajna bajkę włączyc a wy sie drzecie......"

    Czterolatek natychmiast zamilknie i zacznie prosić.... a dwulatek z czystej ciekawosci uciszy sie rowniez........
    Taka moja ostatnia deska ratunku:wink:
  • planowe bajki na dzis juz były ..ale tak sobie myśle, ze jak sie urodzi trzecie to cały idealny schemat dnia pojdzie sie ...
  • Reformy robia cuda :bigsmile:
  • Witam mamy i te pracujące i te nie pracujące. Jestem mamą Kruszynki i Bąbelka :wink: Gdy córa skończyła 16 miesięcy posłałam ją do żłobka a ja wróciłam do pracy, i to było straszne doświadczenie, i dla mniej i dla niej, pomimo świetnej organizacji strasznie brakowało nam wspólnego czasu, gdy nosiłam pod sercem jej młodszego braciszka zrezygnowałam z pracy i ze żłobka, i jesteśmy wszyscy o wiele szczęśliwsi :bigsmile:
  • Kinga moje dzieci maja tak jak Twoja Zosia. :bigsmile: to kiedy przyjedziecie ?:wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.