Nie wiem czy wiecie ,ale w wielu zakonach siostry maja pozwolenie by po wysokich gorach ubierac spodnie.
Uwazam,ze stroj zalezy od sytuacji po prostu- trzeba wiedziec jak nalezy sie ubrac i robiac to z glowa.
Podziwaim kobiety, ktore jezdzily konno w spodnicy.Jak uczylam sie jezdzic to probowalam jezdzic w pozycji bocznej i jest to bardzo trudne.We Wloszech widzialam bardzo eleganckie kobiety jezdzace bokiem na skuterach i tez szacunek;)
[cite] szczurzysko:[/cite]ciekawe, kto nosił sutannę. ja pamiętam jednego. sporo księży nawet koloratki nie nosiło.
Za moich czasów sporo księży nosiło koloratki, śp. ks. Emil Stanula (cudowny, ciepły człowiek, na jego wykładach o św. Augustynie było jak makiem zasiał, tak ciekawie opowiadał), zawsze miał koloratkę, ks. Kazimierz Obrycki także nosił (nawet można go było czasem w sutannie zobaczyć, choć na ogół był w garniturze). Fajne to były czasy, pamięć mi trochę szwankuje przy nazwiskach. Było dwóch braci księży na wydziale historii, jeden z nich takimi opowieściami nas raczył, że płakaliśmy ze śmiechu. Szczurzysko, jaki kierunek studiów był i u kogo?
Mam sasiadkę która codziennie do pracy, z pracy i do sklepów jeżdzi rowerem ubrana w spódnicę. Moja częstotliwość rzadsza ale jej to zazdraszczam. No ja nie wymagam spódnicy na ukrainie ale na damce?
To nie zazdraszczaj tylko sama jeździj. Teraz jest prawdziwy boom rowerowy.
Nie wiem po co ciągle dajecie ten przykład z damk??, sama napisałam, ze często tak ubrana( tzn w spódnicę) jeżdżę. Po mieście jest ok, chyba ze silny wiatr, wtedy seksownie podwiewa, na wypady poza miasto jednak sppdnic nie polecam. A jeżdżę na rowerze bardzo dużo, w zasadzie od kwietnia do pazdiernika staram się głownie tak poruszać po mieście.
Dyskusja jest o tyle bezprzedmiotowa, bo na szczęście obecnie kobiety mogą nosić to co chcą. Możecie oczywiście przekonywać ile chcecie, jak to w spódnicy można wszystko, ale niestety z praktyki, a nie teorii wynika, ze w wielu sytuacjach jest to strój mniej wygodny (zresztą z jakiegoś powodu mężczyźni tak się w naszej kulturze od dawna ubierają).
Ba chętne mogą nosić na nowo nacodzień gorsety i jeszcze tak jeździć na rowerze, chodzić w góry i grać w kosza.
Ja jednak stawiam na wygodę, czego rownież będę uczyła moje córki, mam nadzieje ze nie bedą przywiązywaly aż takiej wagi do stroju i to kruterium będzie dla nich podstawowe.
Nie wiem po co ciągle dajecie ten przykład z damk??, sama napisałam, ze często tak ubrana( tzn w spódnicę) jeżdżę. Po mieście jest ok, chyba ze silny wiatr, wtedy seksownie podwiewa, na wypady poza miasto jednak sppdnic nie polecam.
Jak z wiatrem to nie trzeba pedałowac tylko nogi szeroko trzymac...
O, Anka -to,to, to!
Sorry, ale takie wmawianie kobietom spódnic na siłę to kojarzy mi się z oazówkami (długa spódnica plus wyciagniety sweter albo lużny t-shirt.... brrrrr.....). Takie ubranie to ani wygodne ani kobiece.
Pamiętam też sytuację, gdy pewien ksiądz prowadzący rekolekcje wyjazdowe objechał kilkunastoletnią dziewczynę przy całej grupie za to, że śmiała przyjść na nieszpory w długich lnianych spodniach, a nie w spódnicy. No i po takim potraktowaniu dziewczę spakowało się i wyjechało. No cóż, nie znam się, ale pewnie było to z korzyścią dla niej i przekonała się że Bóg ją kocha (rekolekcje z gatunku; co Cię Bóg? Bóg Cię kocha. itp.).
W kościołach widzę za to inny problem - sukienki, owszem, ale na ramiączkach, spódnice mini, mini, za bardzo mini...
PS. Uwielbiam sukienki. Tylko mam czysto praktyczny problem z noszeniem sukienek i pompy insulinowej jednocześnie. Wybieram zatem swoje względne zdrowie i cieszę się, że istnieją sportowe spódnice i spodnie z kieszeniami
[cite] Rosea:[/cite]
Pamiętam też sytuację, gdy pewien ksiądz prowadzący rekolekcje wyjazdowe objechał kilkunastoletnią dziewczynę przy całej grupie za to, że śmiała przyjść na nieszpory w długich lnianych spodniach, a nie w spódnicy.
:shocked:
Chociaż sama uczestniczyłam w rekolekcjach gdzie bardzo wielką wagę do tego przykładano...
Pamiętam też sytuację, gdy pewien ksiądz prowadzący rekolekcje wyjazdowe objechał kilkunastoletnią dziewczynę przy całej grupie za to, że śmiała przyjść na nieszpory w długich lnianych spodniach, a nie w spódnicy.
I bardzo dobrze... szkoda że nie ma już takiej odwagi przy ambonie.
O nakrywaniu głowy wszak w Biblii też jest.
No dobrze rozumiem wygoda itd. ale w takim razie co? Wybieramy sobie z biblii to co nam odpowiada? I tylko do tego się stosujemy? Do reszty już nie?
Zwracanie uwagi za krótkie spodenki, głębokie dekolty, krótkie spódnice, ok. Ale za spodnie u kobiet? To ksiądz ma mszę odprawiać czy wypatrywać z ambony która parafianka ma odsłonięte nogi
Tylko spódnice i sukienki. W domu, częściej pod nieobecność J - getry i długie koszulki, jak jest - raczej z tunikami, ale głównie spódnica. Na wyjście obowiązkowo kiecka. Nie lubię spodni. Przy mojej figurze wyglądam w nich nie za dobrze, a w sukienkach - o niebo lepiej. Nawet w dżinsowej tubie na ramiączkach...
W sukienkach/spódnicach chodziłam po górach, jeździłam na wakacje, łaziłam po lesie, no co kto chce. Nie jeżdżę na rowerze, fakt...
@Sylwunia, do karmienia to sobie kupiłam ostatnio dwie sukienki, pod które można założyć bluzkę/koszulę rozpinaną, fason do kolana, zakładane u góry, no cudo.
Oooo, paskudy!
Zamiast skupić się na Mszy to patrzyłam która z parafianek w spódnicy, a która w spodniach :ag: Ale u nas wieś, to wszyscy najlepsze ubrania wyciagają na niedzielną Mszę, a kobiety generalnie jednak spódnica/sukienka. Ba, czasem jak jest chrzest, to rodzice i dziecko w strojach łowickich.
[cite] Rosea:[/cite]Oooo, paskudy!
Zamiast skupić się na Mszy to patrzyłam która z parafianek w spódnicy, a która w spodniach :ag: Ale u nas wieś, to wszyscy najlepsze ubrania wyciagają na niedzielną Mszę, a kobiety generalnie jednak spódnica/sukienka. Ba, czasem jak jest chrzest, to rodzice i dziecko w strojach łowickich.
Jak wygląda noworodkowy strój łowicki? (Chyba że chrzczą takie 2latki?) Tak czy siak, czadowo!
Komentarz
Uwazam,ze stroj zalezy od sytuacji po prostu- trzeba wiedziec jak nalezy sie ubrac i robiac to z glowa.
Podziwaim kobiety, ktore jezdzily konno w spodnicy.Jak uczylam sie jezdzic to probowalam jezdzic w pozycji bocznej i jest to bardzo trudne.We Wloszech widzialam bardzo eleganckie kobiety jezdzace bokiem na skuterach i tez szacunek;)
Za moich czasów sporo księży nosiło koloratki, śp. ks. Emil Stanula (cudowny, ciepły człowiek, na jego wykładach o św. Augustynie było jak makiem zasiał, tak ciekawie opowiadał), zawsze miał koloratkę, ks. Kazimierz Obrycki także nosił (nawet można go było czasem w sutannie zobaczyć, choć na ogół był w garniturze). Fajne to były czasy, pamięć mi trochę szwankuje przy nazwiskach. Było dwóch braci księży na wydziale historii, jeden z nich takimi opowieściami nas raczył, że płakaliśmy ze śmiechu.
Szczurzysko, jaki kierunek studiów był i u kogo?
W spódnicy na rowerze - oczywiście! Poniżej brytyjska położna z połowy ubiegłego wieku:
I robotę przy tym miała wymagającą często sporej ekwilibrystyki i w spódnicy dawała radę :bigsmile:
Piękna kobieta z Ciebie!!!
Nie wiem po co ciągle dajecie ten przykład z damk??, sama napisałam, ze często tak ubrana( tzn w spódnicę) jeżdżę. Po mieście jest ok, chyba ze silny wiatr, wtedy seksownie podwiewa, na wypady poza miasto jednak sppdnic nie polecam. A jeżdżę na rowerze bardzo dużo, w zasadzie od kwietnia do pazdiernika staram się głownie tak poruszać po mieście.
Dyskusja jest o tyle bezprzedmiotowa, bo na szczęście obecnie kobiety mogą nosić to co chcą. Możecie oczywiście przekonywać ile chcecie, jak to w spódnicy można wszystko, ale niestety z praktyki, a nie teorii wynika, ze w wielu sytuacjach jest to strój mniej wygodny (zresztą z jakiegoś powodu mężczyźni tak się w naszej kulturze od dawna ubierają).
Ba chętne mogą nosić na nowo nacodzień gorsety i jeszcze tak jeździć na rowerze, chodzić w góry i grać w kosza.
Ja jednak stawiam na wygodę, czego rownież będę uczyła moje córki, mam nadzieje ze nie bedą przywiązywaly aż takiej wagi do stroju i to kruterium będzie dla nich podstawowe.
Jak z wiatrem to nie trzeba pedałowac tylko nogi szeroko trzymac...
Sorry, ale takie wmawianie kobietom spódnic na siłę to kojarzy mi się z oazówkami (długa spódnica plus wyciagniety sweter albo lużny t-shirt.... brrrrr.....). Takie ubranie to ani wygodne ani kobiece.
Pamiętam też sytuację, gdy pewien ksiądz prowadzący rekolekcje wyjazdowe objechał kilkunastoletnią dziewczynę przy całej grupie za to, że śmiała przyjść na nieszpory w długich lnianych spodniach, a nie w spódnicy. No i po takim potraktowaniu dziewczę spakowało się i wyjechało. No cóż, nie znam się, ale pewnie było to z korzyścią dla niej i przekonała się że Bóg ją kocha (rekolekcje z gatunku; co Cię Bóg? Bóg Cię kocha. itp.).
W kościołach widzę za to inny problem - sukienki, owszem, ale na ramiączkach, spódnice mini, mini, za bardzo mini...
PS. Uwielbiam sukienki. Tylko mam czysto praktyczny problem z noszeniem sukienek i pompy insulinowej jednocześnie. Wybieram zatem swoje względne zdrowie i cieszę się, że istnieją sportowe spódnice i spodnie z kieszeniami
:shocked:
Chociaż sama uczestniczyłam w rekolekcjach gdzie bardzo wielką wagę do tego przykładano...
I bardzo dobrze... szkoda że nie ma już takiej odwagi przy ambonie.
No dobrze rozumiem wygoda itd. ale w takim razie co? Wybieramy sobie z biblii to co nam odpowiada? I tylko do tego się stosujemy? Do reszty już nie?
Moje dziewczyny były zniesmaczone.
Niestety od kiedy mam spory bandzioch to lepiej mi się nosi dżinsy męskie .:shamed:
W sukienkach/spódnicach chodziłam po górach, jeździłam na wakacje, łaziłam po lesie, no co kto chce. Nie jeżdżę na rowerze, fakt...
@Sylwunia, do karmienia to sobie kupiłam ostatnio dwie sukienki, pod które można założyć bluzkę/koszulę rozpinaną, fason do kolana, zakładane u góry, no cudo.
Zamiast skupić się na Mszy to patrzyłam która z parafianek w spódnicy, a która w spodniach :ag: Ale u nas wieś, to wszyscy najlepsze ubrania wyciagają na niedzielną Mszę, a kobiety generalnie jednak spódnica/sukienka. Ba, czasem jak jest chrzest, to rodzice i dziecko w strojach łowickich.
ale klimat... :gq:
Jak wygląda noworodkowy strój łowicki? (Chyba że chrzczą takie 2latki?) Tak czy siak, czadowo!