[cite] Rosea:[/cite]Oooo, paskudy!
Zamiast skupić się na Mszy to patrzyłam która z parafianek w spódnicy, a która w spodniach :ag: Ale u nas wieś, to wszyscy najlepsze ubrania wyciagają na niedzielną Mszę, a kobiety generalnie jednak spódnica/sukienka. Ba, czasem jak jest chrzest, to rodzice i dziecko w strojach łowickich.
Jak wygląda noworodkowy strój łowicki? (Chyba że chrzczą takie 2latki?) Tak czy siak, czadowo!
noworodkowego górali żywieckich też nie ma , a jednak mozna ochrzcić w stroju ludowym dzieci młodsze niż dwulatki
Wyprzedaż w Jacqueline Riu (sieciówka, najbliżej w Gemini w BB niestety), cena, hm... Była "promocja" weź 3 płać za 2, zapłaciłam około 200zł (Dwie o tym samym kroju, tylko jedna czerwona,druga brązowa, i dżinsowa tuba na ramiączkach.) Zdjęć niet, oni się mało w necie pokazują, ale jak mnie pogonisz to zrobię swoim aparatem i Ci na priwa prześlę. Cenowo wiem, że lepiej wychodzi - tylko to cała wyprawa - wyjazd do Fashion House w Sosnowcu. Starsze modele, a ja zawsze upoluję coś ładnego za naprawdę niedużo kasy. Lubię u nich kupować, bo materiały zwykle dobre, rozmiarówka również moja:cool: i większość fasonów uwzględnia, że kobieta ma cycki i tyłek.
Kiedyś krótkie spodnie były dla młodszych chłopców, dla starszych chłopaków już długie. Patrząc na rodzinne zdjęcia komunijne z dawnych lat, chłopcy są w krótkich spodniach.
Lubię literaturę okresu wojennego i powojennego, zwłaszcza z dzieciństwa tych ludzi. I pamiętam opis, że chłopcy zimą na dworzu (bo dzieciom nie wolno było przebywać w domu w ciągu dnia) grzali się przy jakiś kominach, piecach, bo chodzili w krótkich spodniach i podkolanówkach.
Inna rzecz, że długie spodnie to i koszta, bo materiał drogi, krawiec,itp. Ale wydaje mi się, że to jakieś charakterystyczne bylo, by oddzielić okres dziecięcy od młodzieńczego.
W temacie szacun mam do Włochów. Sam byłem wyproszony z kościoła ze względu na krótkie spodnie (nie pomogło, że to mundur harcerski), a widziałem niejedną panienkę wyproszoną ze wzgl. na gołe ramiona.
[cite] Namor:[/cite]W temacie szacun mam do Włochów. Sam byłem wyproszony z kościoła ze względu na krótkie spodnie (nie pomogło, że to mundur harcerski), a widziałem niejedną panienkę wyproszoną ze wzgl. na gołe ramiona.
Na Jasnej Górze od czasu do czasu widziałam jak ojcowie czy jakaś siostra zakonna zwracała komuś uwagę. Poza przed wejściami też są wypisane/narysowane różne 'zakazy' do których różnie się ludzie odnoszą.
Raz widziałam tam panią (koło 30stki) w sukieneczce z odkrytymi ramionami a na ramieniu coś takiego:
Może niesłusznie oceniam, ale (z wyglądu czy zachowania tej pani?) wywnioskowałam, że raczej nie był to plaster dla palaczy....
Chociaż mogę się mylić oczywiście....
A jeśli chodzi o Włochów to niby rzeczywiście tak jest, że pilnują itd, ale:
1.Nie wszędzie
2.Często kościoły posiadają dwa wejścia- jedno tylko na Mszę Św. lub do specjalnie wydzielonej kaplicy (z której BTW nie widać wnętrza całego kościoła) i tylko tam sprawdzany jest ubiór. Płatnym wejściem wchodzą wszyscy, niezależnie od stroju. (Np Katedra w Pizie, Katedra we Florencji).
3.Kontroluje się długość, a nie 'jakość' stroju (co oczywiście nie byłoby możliwe) także Włosi na różne okazje- Pierwsze Komunie, pogrzeby, śluby ubierają się delikatnie mówiąc 'nieadekwatnie'.
4.Na mojej pierwszej wycieczce do Włoch, w pierwszy dzień- w Wenecji, pilot zapomniał poinformować nas o tym- było strasznie gorąco, wszyscy mieliśmy spodenki (ale nie z serii ledwo zakrywających) tylko normalne- dłuższe, prawie do kolana.
Nie wpuszczono nas do Św. Marka.
Mieliśmy żal o to, zwłaszcza, że ciocia i wujek są osobami prawdziwie wierzącymi i nie sądzę, aby brakowało im szacunku...
Na koniec 'ciekawostka': wczoraj przyszli teściowie byli na pogrzebie w małej wiosce w okolicy.
Zaparkowali samochód tak, że na koniec musieli czekać aż wszyscy już odjadą- tak też zrobili.
Czekając przed kościołem zobaczyli księdza, który też 'zmywał się' po zakończonej ceremonii.
Ksiądz miał samochód zaparkowany przed samym wejściem do Kościoła. Otworzył wszystkie drzwi, włączył wentylację itd, a jako, że prażyło bardzo słońce, żeby poczekać wszedł do kościoła. Po czym rozebrał się do podkoszulka (bez rękawków!), nie zwracając uwagi na osoby, które jeszcze tam były. Na koniec w tym właśnie podkoszulku wsiadł do samochodu i beztrosko odjechał...
Mnie natomiast dziwi jak ktoś wybiera się w podróż i zabiera krótkie spodenki albo koszulki na ramiączkach... nawet jeżeli mocno grzeje, a może zwłaszcza... bo wystawiac ciało na działanie słońca z gorąca wydaje mi sie mało logiczne...
Zaraz tam futro... wystarczy coś takiego..Spodnie i koszula z takiego szybkoschnącego przewiewnego nieprześwitującego materiału (hannah? koszt około 200 może 300zł za komplet i dwa tygodnie można w tym samym... po wypraniu zakładasz 30min i suche)
No ale w tej chwili istnieją damskie spodnie, damskie koszule, damskie swetry. Więc trochę nie rozumiem o czym mowa. Na przestrzeni wieków strój się zmieniał kilka razy. W wiekach kiedy pisana była księga Powtórzonego Prawa mężczyźni nie nosili spodni ani koszul i to że w pewnym okresie taki strój został określony jako męski to jakoś mnie nie przekonuje że w tej chwili nie ma damskich spodni albo koszul.
Ja spodnie lubię. Do Kościoła lubię być ubrana skromnie i elegancko. Ale istnieją eleganckie spodnie i nie sądzę że są obrazą dla Boga.
A że uwielbiam sukienki i spódnice to częściej je noszę. Zwłaszcza latem.
Podejście z początku dyskusji tak literalne podejście do Prawa Mojżeszowego kojarzy mi się bardziej ze ŚJ niż z KK. Bo skoro w tym mamy się aż tak sugerować to czemu się przestało obrzezywać mężczyzn? Czemu jemy wieprzowinę? A już kaszanka to całkowite przegięcie.
Uważam że istnieje strój dla kobiety stosowny i niestosowny ale nie ma on niczego wspólnego ze spodniami/ sukienką.
Taw, koszulek na ramiączkach akurat nie mieliśmy, a jak już powiedziałam- spodenki aż takie krótkie nie były (do kolan praktycznie). Wycieczka była opisana jako 'zwiedzanie', choć codziennie mieliśmy Mszę Świętą z towarzyszącym nam księdzem- ale to wieczorem, nie podczas zwiedzania.
Dla mnie i mojej rodziny był to pierwszy wyjazd do Włoch i nie spodziewaliśmy się czegoś takiego.
Teraz mieszkam tu już długo i wiem trochę lepiej jak to się kręci. Bynajmniej w podziw mnie to nie wprawia.
[cite] Milagro:[/cite]
Może niesłusznie oceniam, ale (z wyglądu czy zachowania tej pani?) wywnioskowałam, że raczej nie był to plaster dla palaczy....
Chociaż mogę się mylić oczywiście....
oczywiscie ze mozesz sie mylic. zastanawiam sie jakiez to zachowanie swiadczylo ze nie byl to plaster dla palaczy ps. moja mama tez takie nosila w ramach hormonalnej terapii zastepczej
Na pielgrzymkach to wolałam mieć spodnie tj jeansy bo choć gorąco to i tak było przyzwoiciej i bardziej bezpłciowo, raczej trudno się przyczepić. A ze spódnicami bywa różnie.
Moje podejrzenie zrodziło się z faktu, że plaster ten sprawiał wrażenie specjalnego wyeksponowania i jakoś tak ładnie komponował się z resztą stroju:
Krótka (do połowy uda) sukieneczka na ramiączkach, widoczny makijaż i szpileczki.
Ogólnie pani nie wyglądała 'tragicznie', pewnie na ulicy nie zwróciłabym nawet na nią uwagi. Niestety byliśmy na Jasnej Górze i zalatywało mi to prowokacją.
Akurat jeśli ktoś idzie do kościoła nawet w bluzce z krótkim rękawem to żadnego plastra nie będzie widać i nikt się nie będzie zastanawiał po co ta pani go sobie przykleja.
To prawda, ale ta pani miała wszystko odkryte i wydawało mi się, jakby specjalnie chciała ten plaster pokazać....
Tak czy inaczej upierać się nie będę. Powiedziałam, jakie było moje wrażenie.
Noszę spodnie bo mi w nich poprostu wygodnie. Jeansy , z materiały , dresy , rybaczk,i szorty i nade wszystko chwalę sobie legginsy . Sukienki i spódnice czasami , jak chcę sie poczuć tak inaczej. I popieram zdanie poprzeniczek nie widzę nic złego w spodniach a już napewno nei sprawiają ,że czuję się mniej kobieco.
no bez przesady nie mozna wszedzie dopatrywac sie prowokacji - niestosowny ubior to najczesciej efekt nieswiadomosci i braku wychowania do tej swiadomosci i tyle
Komentarz
Ja tylko w spódnicach i sukienkach
Już trzy lata.
noworodkowego górali żywieckich też nie ma , a jednak mozna ochrzcić w stroju ludowym dzieci młodsze niż dwulatki
wiem co mówię:cool:
Lubię literaturę okresu wojennego i powojennego, zwłaszcza z dzieciństwa tych ludzi. I pamiętam opis, że chłopcy zimą na dworzu (bo dzieciom nie wolno było przebywać w domu w ciągu dnia) grzali się przy jakiś kominach, piecach, bo chodzili w krótkich spodniach i podkolanówkach.
Inna rzecz, że długie spodnie to i koszta, bo materiał drogi, krawiec,itp. Ale wydaje mi się, że to jakieś charakterystyczne bylo, by oddzielić okres dziecięcy od młodzieńczego.
Raz widziałam tam panią (koło 30stki) w sukieneczce z odkrytymi ramionami a na ramieniu coś takiego:
Może niesłusznie oceniam, ale (z wyglądu czy zachowania tej pani?) wywnioskowałam, że raczej nie był to plaster dla palaczy....
Chociaż mogę się mylić oczywiście....
Edit: jedno słówko dla większego zrozumienia
1.Nie wszędzie
2.Często kościoły posiadają dwa wejścia- jedno tylko na Mszę Św. lub do specjalnie wydzielonej kaplicy (z której BTW nie widać wnętrza całego kościoła) i tylko tam sprawdzany jest ubiór.
Płatnym wejściem wchodzą wszyscy, niezależnie od stroju. (Np Katedra w Pizie, Katedra we Florencji).
3.Kontroluje się długość, a nie 'jakość' stroju (co oczywiście nie byłoby możliwe) także Włosi na różne okazje- Pierwsze Komunie, pogrzeby, śluby ubierają się delikatnie mówiąc 'nieadekwatnie'.
4.Na mojej pierwszej wycieczce do Włoch, w pierwszy dzień- w Wenecji, pilot zapomniał poinformować nas o tym- było strasznie gorąco, wszyscy mieliśmy spodenki (ale nie z serii ledwo zakrywających) tylko normalne- dłuższe, prawie do kolana.
Nie wpuszczono nas do Św. Marka.
Mieliśmy żal o to, zwłaszcza, że ciocia i wujek są osobami prawdziwie wierzącymi i nie sądzę, aby brakowało im szacunku...
Na koniec 'ciekawostka': wczoraj przyszli teściowie byli na pogrzebie w małej wiosce w okolicy.
Zaparkowali samochód tak, że na koniec musieli czekać aż wszyscy już odjadą- tak też zrobili.
Czekając przed kościołem zobaczyli księdza, który też 'zmywał się' po zakończonej ceremonii.
Ksiądz miał samochód zaparkowany przed samym wejściem do Kościoła. Otworzył wszystkie drzwi, włączył wentylację itd, a jako, że prażyło bardzo słońce, żeby poczekać wszedł do kościoła. Po czym rozebrał się do podkoszulka (bez rękawków!), nie zwracając uwagi na osoby, które jeszcze tam były. Na koniec w tym właśnie podkoszulku wsiadł do samochodu i beztrosko odjechał...
z nieba mi spadles! Biore na wakcje futro
skomentuje w domu
Ja spodnie lubię. Do Kościoła lubię być ubrana skromnie i elegancko. Ale istnieją eleganckie spodnie i nie sądzę że są obrazą dla Boga.
A że uwielbiam sukienki i spódnice to częściej je noszę. Zwłaszcza latem.
Podejście z początku dyskusji tak literalne podejście do Prawa Mojżeszowego kojarzy mi się bardziej ze ŚJ niż z KK. Bo skoro w tym mamy się aż tak sugerować to czemu się przestało obrzezywać mężczyzn? Czemu jemy wieprzowinę? A już kaszanka to całkowite przegięcie.
Uważam że istnieje strój dla kobiety stosowny i niestosowny ale nie ma on niczego wspólnego ze spodniami/ sukienką.
Dla mnie i mojej rodziny był to pierwszy wyjazd do Włoch i nie spodziewaliśmy się czegoś takiego.
Teraz mieszkam tu już długo i wiem trochę lepiej jak to się kręci. Bynajmniej w podziw mnie to nie wprawia.
Moje podejrzenie zrodziło się z faktu, że plaster ten sprawiał wrażenie specjalnego wyeksponowania i jakoś tak ładnie komponował się z resztą stroju:
Krótka (do połowy uda) sukieneczka na ramiączkach, widoczny makijaż i szpileczki.
Ogólnie pani nie wyglądała 'tragicznie', pewnie na ulicy nie zwróciłabym nawet na nią uwagi. Niestety byliśmy na Jasnej Górze i zalatywało mi to prowokacją.
Tak czy inaczej upierać się nie będę. Powiedziałam, jakie było moje wrażenie.