@Małgorzata, myślę, że to wynikało z nieświadomości, że plan jest potrzebny do życia żeby nie było, ja planuję, ale do perfekcji mi daleko niestety. zgodnie z planem teraz siedzę na placu zabaw i czytam książkę, ale że starsza królewska córka nie zjadła, to wyjścia nie ma. Się ukarałam niniejszym.
upnę, chodzi mi, że ktoś miał rozpisane, że no co kwartał robi coś tam, co tydzień coś innego a codziennie coś jeszcze. Bardzo mi na tym zależy. Ktoś wie gdzie to znajdę w czeluściach forum
@Haku nie wiem czy to Twój plan nie był ale w tamtym wątku już się nie wyświetla - taki rozpisany po miesiącach - wyślesz mi? @Odrobinka Leśna - też coś pisałaś o planie sprzątania - też bym prosiła
Haku, czy ja też mogłabym prosić o ten plan? Przy moim bałaganiarstwie plan by mi się przydał.... Niestety mój system - wena twórcza - zawodzi ostatnio coraz bardziej...
@Haku, podzielisz się ze mną też? [-O< Jeśli wszystko wyjdzie, to od sierpnia będę miała na głowie rozkęcenie interesu, w styczniu wracam do pracy, i będe musiała ogarniać na kilka frontów, i nie mam pojęcia, jak to pogodzić, by rodzina i dom nie ucierpiały, głupia ja, zawsze się w coś wpakuję 8-}
Z systemami jest tak, że każdy ma własne i można tylko ściągać od kogoś jakieś rozwiązania.
Ja dziele wszystko na kategorie: Bóg, Mąż, Dzieci, Dom (Materialne, niematerialne), Ja sama, Poza Domem W każdej z tych kategorii określam cele. (pomocne jest tu wyobrażenie siebie u schyłku życia - jakie chciałabym mieć umiejętności, jaka chciałabym być, jaka jest moja rodzina, jak chciałabym mieszkać itp)
Cele określam np na rok - zastanawiam się co mogę zrobić przez rok dla uzyskania tego, co chcę. Potem na pół roku, 3 miesiące, miesiąc. I dzielę to na odcinki (szukam metody) jak najmniejsze.
Rozrysowuję sobie każdy plan na kolejnej kartce (w kolejnym miejscu zeszytu - z jednej strony), poszczególne etapy planu. (np. kalistenika - przejście z jednego etapu np. pompek na drugi zakłada robienie 2 sesji po 3 serie a w każdej 40 powtórzeń. Oczywiście nie mogę zacząć od razu od takiego obciążenia, więc mam rozpisane na kilka(dziesiąt) treningów do przodu obciążenie, a potem skreślam.
Z drugiej strony zeszytu mam "kalendarz" z tym, że 1/4 strony A4 to rozrysowany tydzień w tabelce, pod spodem mam cele tygodniowe określone, a z prawej strony całą stronę A4 mam na notatki. Zawsze mam trochę tygodni "zrobionych" do przodu i jak wiem, że coś mi z jakiegoś tygodnia wyleci, to przepisuję do przodu.
Jeszcze przed tymi tygodniami mam rozrysowany rok, kwartał w perspektywie wprowadzania/zawieszania planów - wiadomo, że w pewnych okolicznościach pewnych planów nie można realizować (np biegać w połogu), ale aby o nich nie zapomnieć, warto je umiejscowić w czasie.
Należy też przeanalizować swój dzień pod kątem potencjalnych okienek czasowych i wtykać to, co chcemy robić w każde wolne miejsce (metoda "robienia na drutach"). Stosuję jeszcze "skreślaczkę" czyli takie podsumowanie wszystkich aktualnych planów - wypisane w podpunktach i każdego dnia wstawiam "+" i "-" w ramach rozliczenia - co pomaga mi skupić się na tym, co mi nie działa, skorygować plan, wywalić z niego coś, co weszło w krew.
Mam też rozpisane sprzątanie codzienne, tygodniowe, miesięczne, trzymiesięczne, półroczne i roczne - wpisuję na przód w moje tabelki - każdy musi zastanowić się, co musi robić kiedy.
Systemy można tylko proponować, a każdy musi wybrać swój - np. mój mąż ma system na naukę angielskiego i gry na skrzypcach. Kiedyś miałam fajny system na czytanie książek, na które nie miałam ochoty - po 10 stron dziennie. Wolno, bo wolno, ale w miesiąc średnio czytałam całą książkę. Tym samym sposobem (10 min rozciągania dziennie) w pół roku doszłam do szpagatu na obie nogi.
Teraz mam np. sprzątanie codzienne i jedną konkretną rzecz (np. przedpokój bo mały, szafkę z butami, lodówkę) . Kiedyś miałam system: codzienna rzecz, którą zrobić trzeba, a na którą nie mam ochoty. Albo też miałam, że w pon czytałam książki na jedne studia, we wtorek drugie, w środę lekturę duchową, w czwartek małżeńską, w piątek o wychowaniu, w sobotę lekkie lektury a w niedzielę Biblię.
To jest bardzo różne. Ciężko to wrzucić w jeden system
I jeszcze przy łóżku mam "Ewangelię na każdy dzień", do której sięgam w pierwszej kolejności, a w drugiej do zeszytu Ostatnią rzeczą jaką odkładam wieczorem na półkę jest Biblia, a przedostatnią zeszyt
Ogląda Star Treka w oryginale, słucha podcastów na bbc i czyta Sherlocka Holmes'a na kindlu (wszystkie źródła darmowe) Istotą było powtarzanie:
Star Treka oglądał 1 odcinek tygodniowo nowy, a potem oglądał go przez cały tydzień - raz jeszcze w całości a potem same frazy, które mu się wydały ciekawe. Dużo gada tymi frazami do siebie. Warunkiem zero korzystania z jakiegokolwiek słownika i podręczników do gramatyki.
POdcasty do znudzenia jeden. Zasadą było nie zmuszanie się - jak odcinek okazał się nudny to szukał ciekawszego.
A z czytaniem: linearnie czytanie (bez powtórek), tylko dla przyjemności.
Jeszcze nie zaczął pisania
W ten sposób przez rok przeskoczył o dwa poziomy w angielskim (z B1 na C1) Płynnie mówi i ma bogate (choć nieco dziwaczne ) słownictwo.
(teraz się uczy grać na skrzypcach - z YT także, gra godzinę dziennie gdzieś tak od roku)
Lubie to! Ja tez z tych, co system musza miec, bo inaczej robie to, co musze/ lubie, reszta lezy i kwiczy. Jak juz sie troche ogarne, sprobuje troche posystemowac metoda Haku.
Komentarz
żeby nie było, ja planuję, ale do perfekcji mi daleko niestety. zgodnie z planem teraz siedzę na placu zabaw i czytam książkę, ale że starsza królewska córka nie zjadła, to wyjścia nie ma. Się ukarałam niniejszym.
Nie mogę znaleźć takiej tabeli co tu była z planowaniem co w jakim mcu. Dajcie szybko póki mam zapał...
Bardzo mi na tym zależy.
Ktoś wie gdzie to znajdę w czeluściach forum
@Odrobinka Leśna - też coś pisałaś o planie sprzątania - też bym prosiła
To na pw poprosze mail
Może się komuś przyda?
Jeśli wszystko wyjdzie, to od sierpnia będę miała na głowie rozkęcenie interesu, w styczniu wracam do pracy, i będe musiała ogarniać na kilka frontów, i nie mam pojęcia, jak to pogodzić, by rodzina i dom nie ucierpiały, głupia ja, zawsze się w coś wpakuję 8-}
Z systemami jest tak, że ewoluują - to, o co prosicie to tak sprzed 3 lat
A teraz się już mocno pozmieniały :P
6 zeszytów t ostatnio przesada
:-? wpycham wszystko w dwa (no dobra, trzy)
Ja dziele wszystko na kategorie: Bóg, Mąż, Dzieci, Dom (Materialne, niematerialne), Ja sama, Poza Domem
W każdej z tych kategorii określam cele.
(pomocne jest tu wyobrażenie siebie u schyłku życia - jakie chciałabym mieć umiejętności, jaka chciałabym być, jaka jest moja rodzina, jak chciałabym mieszkać itp)
Cele określam np na rok - zastanawiam się co mogę zrobić przez rok dla uzyskania tego, co chcę.
Potem na pół roku, 3 miesiące, miesiąc.
I dzielę to na odcinki (szukam metody) jak najmniejsze.
Rozrysowuję sobie każdy plan na kolejnej kartce (w kolejnym miejscu zeszytu - z jednej strony), poszczególne etapy planu. (np. kalistenika - przejście z jednego etapu np. pompek na drugi zakłada robienie 2 sesji po 3 serie a w każdej 40 powtórzeń. Oczywiście nie mogę zacząć od razu od takiego obciążenia, więc mam rozpisane na kilka(dziesiąt) treningów do przodu obciążenie, a potem skreślam.
Z drugiej strony zeszytu mam "kalendarz" z tym, że 1/4 strony A4 to rozrysowany tydzień w tabelce, pod spodem mam cele tygodniowe określone, a z prawej strony całą stronę A4 mam na notatki. Zawsze mam trochę tygodni "zrobionych" do przodu i jak wiem, że coś mi z jakiegoś tygodnia wyleci, to przepisuję do przodu.
Jeszcze przed tymi tygodniami mam rozrysowany rok, kwartał w perspektywie wprowadzania/zawieszania planów - wiadomo, że w pewnych okolicznościach pewnych planów nie można realizować (np biegać w połogu), ale aby o nich nie zapomnieć, warto je umiejscowić w czasie.
Należy też przeanalizować swój dzień pod kątem potencjalnych okienek czasowych i wtykać to, co chcemy robić w każde wolne miejsce (metoda "robienia na drutach").
Stosuję jeszcze "skreślaczkę" czyli takie podsumowanie wszystkich aktualnych planów - wypisane w podpunktach i każdego dnia wstawiam "+" i "-" w ramach rozliczenia - co pomaga mi skupić się na tym, co mi nie działa, skorygować plan, wywalić z niego coś, co weszło w krew.
Mam też rozpisane sprzątanie codzienne, tygodniowe, miesięczne, trzymiesięczne, półroczne i roczne - wpisuję na przód w moje tabelki - każdy musi zastanowić się, co musi robić kiedy.
Systemy można tylko proponować, a każdy musi wybrać swój - np. mój mąż ma system na naukę angielskiego i gry na skrzypcach.
Kiedyś miałam fajny system na czytanie książek, na które nie miałam ochoty - po 10 stron dziennie. Wolno, bo wolno, ale w miesiąc średnio czytałam całą książkę.
Tym samym sposobem (10 min rozciągania dziennie) w pół roku doszłam do szpagatu na obie nogi.
Teraz mam np. sprzątanie codzienne i jedną konkretną rzecz (np. przedpokój bo mały, szafkę z butami, lodówkę) .
Kiedyś miałam system: codzienna rzecz, którą zrobić trzeba, a na którą nie mam ochoty.
Albo też miałam, że w pon czytałam książki na jedne studia, we wtorek drugie, w środę lekturę duchową, w czwartek małżeńską, w piątek o wychowaniu, w sobotę lekkie lektury a w niedzielę Biblię.
To jest bardzo różne. Ciężko to wrzucić w jeden system
Ostatnią rzeczą jaką odkładam wieczorem na półkę jest Biblia, a przedostatnią zeszyt
Kazdemu co innego pasuje.
Po południu...dzieci, obiad, lekcje i spanie
(wszystkie źródła darmowe)
Istotą było powtarzanie:
Star Treka oglądał 1 odcinek tygodniowo nowy, a potem oglądał go przez cały tydzień - raz jeszcze w całości a potem same frazy, które mu się wydały ciekawe. Dużo gada tymi frazami do siebie.
Warunkiem zero korzystania z jakiegokolwiek słownika i podręczników do gramatyki.
POdcasty do znudzenia jeden.
Zasadą było nie zmuszanie się - jak odcinek okazał się nudny to szukał ciekawszego.
A z czytaniem: linearnie czytanie (bez powtórek), tylko dla przyjemności.
Jeszcze nie zaczął pisania
W ten sposób przez rok przeskoczył o dwa poziomy w angielskim (z B1 na C1) Płynnie mówi i ma bogate (choć nieco dziwaczne ) słownictwo.
(teraz się uczy grać na skrzypcach - z YT także, gra godzinę dziennie gdzieś tak od roku)
Ja tez z tych, co system musza miec, bo inaczej robie to, co musze/ lubie, reszta lezy i kwiczy. Jak juz sie troche ogarne, sprobuje troche posystemowac metoda Haku.