a okresy łaski i sporadyczność tortur. Toć Ty wszystkich bez wyjątku i to nagminnie na koło lub psychiczne dyby nakładasz:trompet:
________________________________________
Czy wy myślicie, że człowiek wymyśla sobie nick nic o nim nie wiedząc? :shocked:
Odkrywcy...
Chyba zamienię monę na Kopernik. Podobno była kobietą...
Przyjmując poetykę. o. Knotza, można się zastanawiać, czy to akurat łoże jest ołtarzem, czyli miejscem składania Bogu ofiary i wyrzeczenia. Chyba jednak nie, bo łóżko generalnie jest miejscem przyjemnym i o ile dzielenie go z małżonkiem nie jest jakoś uciążliwe, to możemy mówić raczej o relaksie, a nie o ofierze. Gdzie więc może być ten ołtarz? Może w sklepie, gdzie godzimy się na zakup czegoś, czego pragnie małżonek, a my niekoniecznie. Może w samochodzie, gdzie stoimy w korku spiesząc się do pracy i oboje tracimy nerwy. Może w łazience, gdzie przewijamy dziecko w środku nocy.
Byliśmy kilka lat temu z mężem na rekolekcjach - dialogach małżeńskich i jeden z księży też mówił o trzech ołtarzach w domu - jednym z nich było łóżko. A na neona poza tym nie wyglądał :bigsmile:
Widocznie taka jest aktualna linia dowartościowywania ludzkiej seksualności. A ja myślę, że tu nie trzeba nic dowartościowywać, wystarczy nie przeszkadzać.
Tak zapytam czemu, bo chyba ponad rok temu kupiłam ją na prezent dla brata, młodego żonkosia przeczytałam i raczej żadnych perwersji się nie dopatrzyłam, chyba że to podobieństwo tytułów a autor był inny, aż go zapytam
Nie zgodzę się.
Wisłocka pisała o hedonizmie w sferze seksu. Knotz podkreśla to, co w Piśmie Świętym jest w Pieśniach nad pieśniami- zjednoczenie oblubieńców: męża i żony jak Chrystusa z Kościołem.
Dla mnie taki mix seksuologiczno-teologiczny to mało strawne danie. Oczywiście wiem, że można napisać podobny traktat choćby i o heblowaniu deski, ale po co to robić? Mamy uświęcać się w codzienności, akceptując ją taką, jaka jest. Nasza seksualność jest oparta na instynkcie, a jej uwieńczeniem jest stworzenie wraz z Bogiem nowego człowieka. O. Knotz przedstawia zastępczą teologię seksu niepłodnego, gdzie już sam orgazm jest drogą do nawrócenia. Może to i komuś jest potrzebne, kto inaczej nie może.
Dla mnie to piękny tekst, bo pokazuje, że nasze życie nie dzieli się na sacrum i profanum, ale że wszystkie sfery życia człowieka mają być zorientowane na Boga.
Jak napisałem wyżej, rozumiem intencje "katolickiej rewolucji seksualnej", jaką miała być teologia ciała. Ale nie podoba mi się wchodzenie w rywalizację ze współczesną kulturą opętaną seksem, która każdą odrobinę fizjologii rozdyma do rozmiarów balona. Wystarczy znać abecadło, bo to dotyczy spraw, które nie angażują intelektu. I odwrotnie - przeintelektualizowanie może więcej popsuć, niż pomóc.
Dla mnie taki mix seksuologiczno-teologiczny to mało strawne danie. Oczywiście wiem, że można napisać podobny traktat choćby i o heblowaniu deski, ale po co to robić? Mamy uświęcać się w codzienności, akceptując ją taką, jaka jest. Nasza seksualność jest oparta na instynkcie, a jej uwieńczeniem jest stworzenie wraz z Bogiem nowego człowieka. O. Knotz przedstawia zastępczą teologię seksu niepłodnego, gdzie już sam orgazm jest drogą do nawrócenia. Może to i komuś jest potrzebne, kto inaczej nie może.
[cite] Maciek:[/cite]Wcale nie upieram się przy jednym rodzaju nakryć głowy - niech każdy wybiera co mu pasuje. Natomiast co do zasady, warto upowszechniać tradycyjną katolicką praktykę, że w kościele mężczyźni mają odkryte głowy, a kobiety zasłonięte. Nie ma powodu, aby mieszać te porządki.
Maćku! Co do zasady: odsłonieta głowa mężczyzny jest nadal żywą tradycją, zaś zasłonięta kobiety to historia. Czy aby to nie jest zabawa w grupę rekonstrukcji historycznej?
[cite] Spioch:[/cite]Maćku! Co do zasady: odsłonieta głowa mężczyzny jest nadal żywą tradycją, zaś zasłonięta kobiety to historia. Czy aby to nie jest zabawa w grupę rekonstrukcji historycznej?
Śpiochu - żywa tradycja / historia to pojęcia zupełnie umowne. Niejeden znajdziemy przykład praktyk historycznych, które zostały ożywione i żywych, które trafiły do zamrażarki. Skoro jako świeccy kształtujemy przyszłość Kościoła, to mamy prawo też brać udział w tym procesie. Szczególnie, że nie ma uzasadnienia, dlaczego zwyczaj dotyczący odkrywania / nakrywania głowy w kościele miałby dotyczyć jedynie panów.
Maćku! Tu chodzi o fakty. Nie o pojęcia. Żaden mężczyzna nie wchodzi do kościoła z czapką na głowie (nawet przy mrozie dwudziesto stopniowym) zaś kobiety mają pełną dowolność.
Można dyskutować nad zasadnością zasłaniania głowy przez niewiasty. Uznaje tradycyjne argumenty. Fakty jednak są takie jakie są.
Ciekaw jestem czy argumenty uzasadniajace koieczność uzywania nakrycia glowy trafiają do kobiet?
Komentarz
________________________________________
Czy wy myślicie, że człowiek wymyśla sobie nick nic o nim nie wiedząc? :shocked:
Odkrywcy...
Chyba zamienię monę na Kopernik. Podobno była kobietą...
Naprawdę, naprawdę?:shocked:
Nie zgodzę się.
Wisłocka pisała o hedonizmie w sferze seksu. Knotz podkreśla to, co w Piśmie Świętym jest w Pieśniach nad pieśniami- zjednoczenie oblubieńców: męża i żony jak Chrystusa z Kościołem.
Zapytaj go, czy w ogóle to przeczytał.
Dla mnie taki mix seksuologiczno-teologiczny to mało strawne danie. Oczywiście wiem, że można napisać podobny traktat choćby i o heblowaniu deski, ale po co to robić? Mamy uświęcać się w codzienności, akceptując ją taką, jaka jest. Nasza seksualność jest oparta na instynkcie, a jej uwieńczeniem jest stworzenie wraz z Bogiem nowego człowieka. O. Knotz przedstawia zastępczą teologię seksu niepłodnego, gdzie już sam orgazm jest drogą do nawrócenia. Może to i komuś jest potrzebne, kto inaczej nie może.
Myślisz, że będę się lepiej podobać mężowi? :tooth:
To jednak była inna książka http://rodzinna.pl/dobra-nowina-seksie-malzenstwie-p-618.html
podobno trochę o szczegóły zapytam bratową :shamed:
Można dyskutować nad zasadnością zasłaniania głowy przez niewiasty. Uznaje tradycyjne argumenty. Fakty jednak są takie jakie są.
Ciekaw jestem czy argumenty uzasadniajace koieczność uzywania nakrycia glowy trafiają do kobiet?