Weronika czuje się dobrze. bardzo sie bała tego zastrzyku. Ale strach ma wielkie oczy...
terza potrzeba troche czasu, żeby zastrzyk zadziałał.
Poza tym są z Nią problemy. Zupełnie straciła motywację do ćwiczeń. Nie wspólpracuje, odnosi sie brzydko do rehabilitantów...A są momenty, że wręcz wpada w histerię. Może to taka jej reakcja na przedłużenie pobytu. Może jej oczekiwania co do dalszych postępów były inne. Może ma już dość szpitala?
Do akcji wkroczył psychplog oddziałowy. Wczoraj Weronika była na rozmowie. Teraz ma mieć psychologa codziennie. Ja również rozmawiałam z ta pania. Próbuja znaleźć wytłumaczenie dla takiego zachowania i myślą jak rozwiązać owe problemy. Bo bez jej współpracy niewiele da się zrobić.
Myślę, że w miarę, jak Weronika coraz szybciej staje się dawną Weroniką, tym boleśniej zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń i wszystkich reperkusji wypadku, również jego wpływie nie tylko na nią. To najnormalniej w świecie może ją przerastać. Stąd zniechęcenie, frustracja, może i agresja. Ma prawo to wszystko czuć. A wyraża to, tak jak może. Wiadomo, że wolałaby być w szkole z koleżankami, biegać, wygłupiać się, plotkować. Dobrze, że będzie spotkać się z psychologiem. No i czas... Czas leczy. Może to też dla nas, byśmy nie ustawali w modlitwie, żeby nasz zapał nie gasł.
Małgorzato uściskaj os nas dzielną Weronikę i jej rodzeństwo. Codziennie pamiętamy o Was w modlitwach. Moje dzieci zmienia ta modlitwa i zaangażowanie w uzdrowienie Weroniki. Cieszymy się każdym sukcesem i zamartwiamy każdym kłopotem. Moje dzieci modlą się za Weroniczkę, jakby ją znały od lat i była ich koleżanką))) Zdjęcia z odwiedzić babci nas zainteresowały, bo wyglądają jakby robione były u nas na wsi. Gdzie to było?
Małgosiu, chyba troszeczkę Weronikę rozumiem, bo ja też po operacji miałam super chodzić, skakać i inne cuda wianki robić, a od półtora roku o kulach chodzę ( Nie tańczę, nie jeżdżę na rowerze, a zawsze to lubiłam. Ale mogę z własnej perspektywy powiedzieć, że po pierwsze: nie wolno wchodzić w myślenie, że ZAWSZE tak będzie, że jest beznadziejnie itp. Trzeba robić małe kroki i dziękować Bogu za to, co się udało. Dziś jeszcze czegoś nie mogę zrobić, ale zobaczymy, co będzie jutro. Na przykład w ten weekend spróbuję iść na basen, wcześniej nie miałam odwagi. Najwyżej się wywalę na kafelkach .
A poza tym cała sztafeta ludzi modli się za Weroniczkę, a to też nie jest bez znaczenia: "A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie" (Jk 5,15).
Komentarz
+++
Wiadomo, że wolałaby być w szkole z koleżankami, biegać, wygłupiać się, plotkować.
Dobrze, że będzie spotkać się z psychologiem. No i czas... Czas leczy.
Może to też dla nas, byśmy nie ustawali w modlitwie, żeby nasz zapał nie gasł.
Małgosiu, wszystko będzie dobrze!
Zdjęcia z odwiedzić babci nas zainteresowały, bo wyglądają jakby robione były u nas na wsi. Gdzie to było?
+++
( Nie tańczę, nie jeżdżę na rowerze, a zawsze to lubiłam. Ale mogę z własnej perspektywy powiedzieć, że po pierwsze: nie wolno wchodzić w myślenie, że ZAWSZE tak będzie, że jest beznadziejnie itp. Trzeba robić małe kroki i dziękować Bogu za to, co się udało. Dziś jeszcze czegoś nie mogę zrobić, ale zobaczymy, co będzie jutro. Na przykład w ten weekend spróbuję iść na basen, wcześniej nie miałam odwagi. Najwyżej się wywalę na kafelkach .