To jest tak niesamowite, że brak słów. Wiem, że dla Was, ten cały czas rehabilitacji to są wieki, ale ja mam wrażenie, że wszystko dzieje się tak szybko i coraz szybciej! Dopiero co otworzyła oczy, zaczęła przełykać, śmiać się i płakać, a potem nagle mówi, próbuje czytać a teraz chodzić! CUD normalnie, co tu dużo gadać ))
Moje dzieci zarażają modlitwą za Weronkę. Opowiadają jej historię dziadkom i każdemu kto akurat jest u nas w czasie modlitwy i wszyscy ze wzruszeniem zaczynają się modlić i obiecują regularnie))) CHWAŁA PANU! I Weronce i rodzicom i rodzeństwu.
a ja nigdy nie myslalam inaczej skoro przed laty moja wyszla z podobnego problemu to Werka niema wyjscia i te nasze modlitwy Bog nie pozostawil bez odpowiedzi ....i na koniec gdy nasza mloda wyszla profesor popatrzyl i powiedzial bez interwenci z gory by sie chyba to nie udalo..oczywiscie on ameryki nie odkryl to tylko sprawa Boga pomogla naszej mlodej uporac sie z tym wrednym chorubstwem ..pozdrowienja dla Werki i reszta jej bandy czyli calej rodzinki
Dziś w szkole były robione zdjecia klasowe. Weronice bardzo zależało, żeby brać w nich udział.
Ale jak to zrobić, gdy ona w szpitalu? Nie pozostawało nic innego, jak poprosić lekarzy o przepustkę.
Jednak problem była taki, że te zdjęcia były dzis na pierwszej lekcji, o czym dowiedzieliśmy sie dopiero wczoraj wieczorem. teoretycznie na taka zgodę nie było szans. ale nie byłabym soba, gdybym nie zaryzykowała. Powiedziałam Weronice:
- Ja idę do lekarza dyżurnego, A Ty się módl!
I tak też zrobilismy. Sama też rozmawiałam z aniołami stróżami, którzy mogli by pomóc.
W pierwszej chwili odmowa. Bo późno, bo to powinna być oficjalna zgoda ordynatora, czy lekarza prowadzącego, itd..itp...No, ale jak o tej porze załatwić taką zgode? Zwątpiłam, ale nie zrezygnowałam. Dalej przekonywałam lekarkę dyzurującą, jednocześnie modląc się usilnie w myslach... Odwołałam się do jej emocji. I zadziałało! Pani wykonała prywatny telefon do kogoś, kto takiej zgody mógł udzielić...Marudziła trochę, że Weronika straci część porannych ćwiczeń. Ale ostatecznie wpisała w książkę wyjście od godziny 7.30 do 10.00. Udało się!
Logistycznie rano było ciężko, ale daliśmy radę! Weronika wystrojona w mundurek pozowała do zdjęcia. Klasa była w pełnym komplecie. Weronika przeszczęśliwa. Do szpitala wróciła na czas A ja mam ogromną satysfakcję, że nie zrezygnowałam z tego szlonego przedsięwziecia...
Komentarz
I Weronce i rodzicom i rodzeństwu.
A mnie postawa Weroniki też mobilizuje, zeby się nie poddawać, walczyć, próbować
nie dawać choróbskom
Alelluja
k.
=D>
+++ stale