Dziś po raz pierwszy był iu nas rehabilitant, z którym weronika pozstała się jakieś półtora miesiąca temu. Był bardzo mile zaskoczony. Stwierdził, że idzi bardzo szybko. I dobrze rokuje.
Ale marudna strasznie. Emocjonalnie przypomina kilkuletnie rozkapryszone dziecko.
No, ale żeby biegać, to trzeba ćwiczyć...Próbować...Nie zniechęcać sie, nawet jeśli nie wychodzi. Teraz Weronika ma uczyć się siadania (posadzona już siedzi), czworakowania, wchodzenia na łóżko, itp podobnych czynności,z których potem przejdzie do chodzenia. Podobno na dużo ją stać. Dużo już może, bo mięśnie ma dość silne.
A ona jest dość uparta i lubi, jak się ją wyręcza we wszystkich czynnosciach. I kilka razy dziennie wpada w histerię, kiedy spotyka się z odmową.
Tak sobie pomyślałam, że te humorki Weroniki mogą też wynikać z okresu dojrzewania, z burzy hormonalnej, a że akurat zbiegło się to z wypadkiem, tym trudniej jej to znosić.
Może nie mam racji, ale tak mi się wczoraj pomyślało.
Dziś Weronike ogladał nowy lekarz, bo przymierzamy się na turnus rehabilitacyjny. Od razu ocenił ja baaardzo pozytywnie. Tak więc naprawdę jest się z czego cieszyć
Małgosiu, przeczytałam wątek. Niedawno wróciłam na forum i dopiero teraz czytam o tym, przez co przechodzicie. Jesteście bardzo dzielni. Będę pamiętać w modlitwie. Niestety nie dam rady dołączyć do nowenny, ale dołączę Was do moich stałych intencji.
Komentarz
Niestety nie dam rady dołączyć do nowenny, ale dołączę Was do moich stałych intencji.