Modle sie ja i moja mama. Mama byla dzis na modlitwie przed cudowna figurka Dzieciatka w jednym z rzymskich kosciolow, zamowila intencje mszalna za Weronike.
Małgosiu, niewiastę dzielną któż znajdzie.... my mamy ciebie na forum, twoi bliscy mają cię na codzień... Jak dla mnie w twoich postach nie ma użalania, jest stawanie twarzą w twarz z ogromem cierpienia. Dzisiaj i każdego dnia pamietamy w modlitwie
Obydwie dziewczyny miały dziś kontrolną tomografię...
Jest minimalna poprawa...
Ola wyjdzie ze szpitala najwcześnie po Nowym Roku. Dopiero w przyszłym tygodniu będzie mogła usiąść...Chyba się już z tym pogodziła...
Dziś odwiedziła ją grupa koleżanek z klasy. Przyszły z gitarą i prezentem gwiazdkowym.
Podobno ordynator zrobił niezłą minę, jak zobaczył to całe show- bo to wbrew wszelkim zasadom.
Weronika wciąż śpi bardzo głęboko...Krwiaki nadal obecne
Dziękuję! Choinka już ubrana. Bardzo skromna, ale to chyba dobrze.Pozostawiłam synowi całkowitą dowolność wystroju...Paweł cały dumny ze swojego dzieła.Bardzo wczuł się w rolę. Nawet kolędę przy tym ubieraniu nucił...
Malgosiu, jak się cieszę jak czytam takie wpisy twoje jak dzisiaj:))).
Ja tez bym się na kawę wybrała, ale Jadwinia nadal ma katar, trochę przegiełam z ciagnieciem jej po całym mieście... No i ja jestem jakaś taka niewyraźna, a zarażenia ciebie to nie najlepszy pomysł.
Małgoś32
Jesteśmy z Wami i niecierpliwie zczytujemy z monitora każdą informację od Ciebie o Waszej sytuacji. Będziecie z nami w nasze nie-internetowe Święta!!!
+++
Małgoś, dzięki za wieści! I chylę czoła - silna z ciebie kobieta!
Twój wpis mnie zdopingował do dalszej modlitwy. Nie byłam pewna czy się zapisywać dalej do NP za Twoje córki, ale nie ma że boli - idę do stosownego wątku.
Wy też mnie dopingujecie do tego, abym była silna. Czytanie Was dużo mi daje. Także bezpośrednie spotkania z ludźmi.
I świadomość, że nad tym całym "bałaganem " jednak Ktoś czuwa...Że to wszystko jest wpisane w nasze życie ku naszemu zbawieniu. Także cierpienie.
Ostatnio usłyszałam fajne porównanie dotyczące cierpinia. Otóż na końcu naszej drogi jest ogromna przepaść, króra oddziela wejście do nieba. Aby przez nią przejść potrzeba pomostu, który będzie można nad tą przepaścią przerzucić. Takim pomostem jest nasz własny krzyż. Im dłuższy, tym lepiej. Bo czasami może okazać się niewystarczająco długi...
Może warto o tym czasem pomyśleć, gdy cierpienie, które nas dopada zdaje się nas przerastać. Mi to porównanie bardzo pomogło.
Komentarz
+++
Postaram się być grzeczniejszy ale w sumie kiepsko mi to wychodzi
Jest minimalna poprawa...
Ola wyjdzie ze szpitala najwcześnie po Nowym Roku. Dopiero w przyszłym tygodniu będzie mogła usiąść...Chyba się już z tym pogodziła...
Dziś odwiedziła ją grupa koleżanek z klasy. Przyszły z gitarą i prezentem gwiazdkowym.
Podobno ordynator zrobił niezłą minę, jak zobaczył to całe show- bo to wbrew wszelkim zasadom.
Weronika wciąż śpi bardzo głęboko...Krwiaki nadal obecne
Jeśli tak, to chwała Bogu!
I czekamy dalej. Czekamy aktywnie!
:bigsmile:
jestem z waszej okolicy... A nie chciałabyś jakichś ozdób na tę szałową choinkę? Mogę komuś blisko przekazać, żeby nie zawracać głowy
+++
Codziennie 14:15 modle sie za Dziewczynki.
Malgosiu, jak się cieszę jak czytam takie wpisy twoje jak dzisiaj:))).
Ja tez bym się na kawę wybrała, ale Jadwinia nadal ma katar, trochę przegiełam z ciagnieciem jej po całym mieście... No i ja jestem jakaś taka niewyraźna, a zarażenia ciebie to nie najlepszy pomysł.
Poza tym szkoda , że tak do Was daleko, bo też lubimy kawę...
Jesteśmy z Wami i niecierpliwie zczytujemy z monitora każdą informację od Ciebie o Waszej sytuacji. Będziecie z nami w nasze nie-internetowe Święta!!!
+++
Twój wpis mnie zdopingował do dalszej modlitwy. Nie byłam pewna czy się zapisywać dalej do NP za Twoje córki, ale nie ma że boli - idę do stosownego wątku.
No i codziennie o 23:30 koronka :bigsmile:
Wy też mnie dopingujecie do tego, abym była silna. Czytanie Was dużo mi daje. Także bezpośrednie spotkania z ludźmi.
I świadomość, że nad tym całym "bałaganem " jednak Ktoś czuwa...Że to wszystko jest wpisane w nasze życie ku naszemu zbawieniu. Także cierpienie.
Ostatnio usłyszałam fajne porównanie dotyczące cierpinia. Otóż na końcu naszej drogi jest ogromna przepaść, króra oddziela wejście do nieba. Aby przez nią przejść potrzeba pomostu, który będzie można nad tą przepaścią przerzucić. Takim pomostem jest nasz własny krzyż. Im dłuższy, tym lepiej. Bo czasami może okazać się niewystarczająco długi...
Może warto o tym czasem pomyśleć, gdy cierpienie, które nas dopada zdaje się nas przerastać. Mi to porównanie bardzo pomogło.