A ja ROZUMIEM ten B??L SERCA MAŁGOSINEGO. Pisałam juz o tym...
W szpitalu LOGISTYCZNIE łatwiej było rodzicom jedynaków (częstokroć dochodziła do tego jeszcze czwórka/dwójka dziadków)...
Rozum rozumie 'tak jak trzeba' - właśnie prawdę obiektywną..., że mama i tata mają się podzielić na WSZYSTKIE DZIECI...
Ale subiektywnie jest tak, że serce NIE MOŻE ZROZUMIEĆ, jak ma zostawić tę najbardziej potrzeującą istotę, która zostaje sama, daleko od domu...
W codzienności 'przerabiamy to powielekroc', kiedy (szczególnie Maluchy) co i rusz 'obrażają się', że poświęcamy czas akurat 'temu drugiemu', spychają się wzajemnie z rodzicielskich kolan, chcąc je mieć dla siebie... ;-)
Ale wtedy jest łatwiej, dużo łatwiej, jakoś to 'załatac'...
Małgosia... Tam 'u Góry'... już Ktoś to poukładał...
Tamta logika jest nie_do_pojęcia!!!
Weronika dostanie/dostaje od rodzeństwa JUŻ bardzo wiele...
A teraz... potrzeba może (i nie chcę się tu wymąrzać...), żeby dzieci w domu mogły/umiały zostawać z tymi, którzy zaoferują pomoc...
Weronika chyba też świetnie reaguje na wiele osób, które do niej przychodzą...
A takie granie na emocjach i licytowanie się, które dziecko jest teraz ważniejsze i które bardziej mnie potrzebuje jest bez sensu...
A czy jestem gotowa???
Powiem tak...Zadająć to pytanie trzeba by się najpierw zastanowić czy w ogóle jestem gotowa na to, co się stało?
Nie jestem gotowa...
Nikt nie jest gotowy na takie wydarzenia.
Ale zycie zaskakuje...Codziennie od nowa mnie zaskakuje...
Komentarz
W szpitalu LOGISTYCZNIE łatwiej było rodzicom jedynaków (częstokroć dochodziła do tego jeszcze czwórka/dwójka dziadków)...
Rozum rozumie 'tak jak trzeba' - właśnie prawdę obiektywną..., że mama i tata mają się podzielić na WSZYSTKIE DZIECI...
Ale subiektywnie jest tak, że serce NIE MOŻE ZROZUMIEĆ, jak ma zostawić tę najbardziej potrzeującą istotę, która zostaje sama, daleko od domu...
W codzienności 'przerabiamy to powielekroc', kiedy (szczególnie Maluchy) co i rusz 'obrażają się', że poświęcamy czas akurat 'temu drugiemu', spychają się wzajemnie z rodzicielskich kolan, chcąc je mieć dla siebie... ;-)
Ale wtedy jest łatwiej, dużo łatwiej, jakoś to 'załatac'...
Małgosia... Tam 'u Góry'... już Ktoś to poukładał...
Tamta logika jest nie_do_pojęcia!!!
Weronika dostanie/dostaje od rodzeństwa JUŻ bardzo wiele...
A teraz... potrzeba może (i nie chcę się tu wymąrzać...), żeby dzieci w domu mogły/umiały zostawać z tymi, którzy zaoferują pomoc...
Weronika chyba też świetnie reaguje na wiele osób, które do niej przychodzą...
Ale powiem szczerze...Nie wyobrażam sobie tego...
Nie jestm na to gotowa...
Ma sporo zajęć w ciągu dnia- rehabilitację indywidualną, terapię zajęciową, stymulację neurologopedyczną, masaż...
O ile dobrze zrozumiałam, gdy mąż wróci do pracy rzadko będziesz widywać Weronikę. Na to jesteś gotowa?
A takie granie na emocjach i licytowanie się, które dziecko jest teraz ważniejsze i które bardziej mnie potrzebuje jest bez sensu...
A czy jestem gotowa???
Powiem tak...Zadająć to pytanie trzeba by się najpierw zastanowić czy w ogóle jestem gotowa na to, co się stało?
Nie jestem gotowa...
Nikt nie jest gotowy na takie wydarzenia.
Ale zycie zaskakuje...Codziennie od nowa mnie zaskakuje...
+++
Małgosiu, wróciła do nas paczka - dziś rano,
nie wiem czemu....:cry:
myślałam, że już dawno jest u Was...
Weronika złapała paskudną bakterię.
Włączono dodatowe leczenie. Ale to wszystko ją bardzo osłabia...
Moniko, nie mam pojęcia czemu?
a ty jesteś podobna do niej