Nieodkryty sens cierpienia Weroniki przytłacza mnie codziennie z nową siłą... Wciąż nie potrafię odnaleźć się w tej nowej, innej rzeczywistości... Wspomnienia kłębią się w mojej głowie powodując ogromny ból... Wszędzie odnajduję jej ślady... Wczoraj np nadrabiałam zaległości w prasowaniu. Gdzieś w rzeczach zawieruszył się jej mundurek...Boż, ile mnie kosztowało, aby wziąć go do ręki. Zwykły mumdurek...Mundurek relikwia...Pamiętam, jak razem kupowałyśmy ten mundurek. Ile było emocji z tym związanych! Mundurek, który był widzialnym znakem przynależności do konkretnej grupy uczennic...Boże, jakie to było dla Weroniki ważne! Bo Ona od początku bardzo chciała chodzić do tej szkoły...Świetnie odnalazła się w nowej klasie i w nowych realiach życia, jakże wymagającego! Potrafiła podjąć wyzwanie! Taka była zawsze! Nowe wyzwania ją fascynowały! Nie zniechęcała się łatwo...Nie poddawała porażkom... Swoją energią mogła obdzielić co najmniej kilka osób! Miała tyle planów!Tyle marzeń...Życie ją fascynowało! Bardzo wrażliwa, a jednoczweśnie twarda i uparta! Pamiętam te nasze poważne rozmowy o życiu podczas codziennego odwożenia do szkoły. Te czasem trudne pytania...To był nas zczas... A teraz leży nieruchomo, zdana na łaskę i niełaskę innych...Zawieszona pomiędzy niebem a ziemią- w swiecie, do którego nie mamy dostępu. Ta sama, ale nie taka sama...Przekroczenie granicy własnego ciała stało się bariera nie do pokonania... Czy jeszcze kiedykolwiek dane jej będzie założyć tem mundurek? Czy uasiądzie z koleżankami w szkolnej ławce? Czy będzie miała jeszcze kiedyś okazję błyśnięcia swoim angielskim? Czy jeszcze kiedykolwiek zada trune pytanie? Czy weźmie na ręce swojego ukochanego braciszka, którym tak bardzo chwaliła się przed kileżankami???
Czemu wszystko jest tak ulotne.....? Czemu życie to ciągłe rozstania, także z marzeniami , planami......? Czemu bronić ich możemy tylko modlitwą i miłością Matki ?
Kochani! Dziękuję Wam z całego serca! To trudny dla nas czas...Wciąż powtarzam, że nie jesteśmy na to wszystko przygotowani...
Dziś miałam długą rozmowę z lekarką...Rozmowę okupioną łzami...Rozmowę potrzebną, ale bardzo trudną...Emocjonalnie trudną... Wszystko, co dotyczy Weroniki jest teraz bardzo trudne, niemal nie do udźwignięcia... Ech, dużo by pisać na ten temat...Na razie jednak o szczegółach zdrowia- wynikach badań, diagnozach, podejrzeniach, rokowaniach pisać nie bede...Bo nic nie jest pewne. Bo cokolwiek zobowiązującego będzie można powiedzieć dopiero po pól roku...Bo na tym etapie wszystko jest względne... Jedno co mogę powiedzieć to to, że Weronika jest w najlepszym dla niej miejscu. Najlepszym w tej chwili...
Jutro mija dwa miesiące od wypadku...Czas szybko biegnie... Dla nas to najdłuższe dwa miesiace w życiu!
Dziś w CZD był...bal karnawałowy! Weronika również w nim uczestniczyła przez krótka chwilę:bigsmile:
Jak Mateusz wróci do domu podzielę się z Wami jakąś fotką z tego wydarzenia...
Dzis też po raz pierwszy Weronika uśmiechnęła się do mnie pokazując w tym uśmiechu wszystkie zęby. Nie wiem na ile ten uśmiech był świadomym uśmiechem a na ile odruchem bezwarukowym...Ale był!
Komentarz
Wciąż nie potrafię odnaleźć się w tej nowej, innej rzeczywistości...
Wspomnienia kłębią się w mojej głowie powodując ogromny ból...
Wszędzie odnajduję jej ślady...
Wczoraj np nadrabiałam zaległości w prasowaniu. Gdzieś w rzeczach zawieruszył się jej mundurek...Boż, ile mnie kosztowało, aby wziąć go do ręki. Zwykły mumdurek...Mundurek relikwia...Pamiętam, jak razem kupowałyśmy ten mundurek. Ile było emocji z tym związanych! Mundurek, który był widzialnym znakem przynależności do konkretnej grupy uczennic...Boże, jakie to było dla Weroniki ważne! Bo Ona od początku bardzo chciała chodzić do tej szkoły...Świetnie odnalazła się w nowej klasie i w nowych realiach życia, jakże wymagającego! Potrafiła podjąć wyzwanie!
Taka była zawsze! Nowe wyzwania ją fascynowały! Nie zniechęcała się łatwo...Nie poddawała porażkom...
Swoją energią mogła obdzielić co najmniej kilka osób! Miała tyle planów!Tyle marzeń...Życie ją fascynowało! Bardzo wrażliwa, a jednoczweśnie twarda i uparta!
Pamiętam te nasze poważne rozmowy o życiu podczas codziennego odwożenia do szkoły. Te czasem trudne pytania...To był nas zczas...
A teraz leży nieruchomo, zdana na łaskę i niełaskę innych...Zawieszona pomiędzy niebem a ziemią- w swiecie, do którego nie mamy dostępu. Ta sama, ale nie taka sama...Przekroczenie granicy własnego ciała stało się bariera nie do pokonania...
Czy jeszcze kiedykolwiek dane jej będzie założyć tem mundurek? Czy uasiądzie z koleżankami w szkolnej ławce? Czy będzie miała jeszcze kiedyś okazję błyśnięcia swoim angielskim? Czy jeszcze kiedykolwiek zada trune pytanie? Czy weźmie na ręce swojego ukochanego braciszka, którym tak bardzo chwaliła się przed kileżankami???
Pytania, pytania, pytania...
Odpowiedzi brak!
+++
Złe wróciło.
Całe cierpienie ofiaruje za Weronikę.
Czemu wszystko jest tak ulotne.....? Czemu życie to ciągłe rozstania, także z marzeniami , planami......? Czemu bronić ich możemy tylko modlitwą i miłością Matki ?
Dziękuję Wam z całego serca!
To trudny dla nas czas...Wciąż powtarzam, że nie jesteśmy na to wszystko przygotowani...
Dziś miałam długą rozmowę z lekarką...Rozmowę okupioną łzami...Rozmowę potrzebną, ale bardzo trudną...Emocjonalnie trudną...
Wszystko, co dotyczy Weroniki jest teraz bardzo trudne, niemal nie do udźwignięcia...
Ech, dużo by pisać na ten temat...Na razie jednak o szczegółach zdrowia- wynikach badań, diagnozach, podejrzeniach, rokowaniach pisać nie bede...Bo nic nie jest pewne. Bo cokolwiek zobowiązującego będzie można powiedzieć dopiero po pól roku...Bo na tym etapie wszystko jest względne...
Jedno co mogę powiedzieć to to, że Weronika jest w najlepszym dla niej miejscu. Najlepszym w tej chwili...
Jutro mija dwa miesiące od wypadku...Czas szybko biegnie...
Dla nas to najdłuższe dwa miesiace w życiu!
Weronika również w nim uczestniczyła przez krótka chwilę:bigsmile:
Jak Mateusz wróci do domu podzielę się z Wami jakąś fotką z tego wydarzenia...
Dzis też po raz pierwszy Weronika uśmiechnęła się do mnie pokazując w tym uśmiechu wszystkie zęby. Nie wiem na ile ten uśmiech był świadomym uśmiechem a na ile odruchem bezwarukowym...Ale był!
Cały czas +++
Ktoś pomoże?
Na e-maila bym je przesłała...
Cały czas +++