To mi się ciekawe zjawisko pojawiło wczoraj w kwestii podstawowej czyli modlitwy za męża.
Modlę się własnymi słowami. Codziennie wiec inaczej. A jak się modlę własnymi słowami to zazwyczaj jestem gadułą.
A wczoraj po modlitwie wspólnej z mężem zostałam na klęczkach i...
zamiast gadać i dziękować jaki to on wspaniały nie byłam w stanie nic wydusić. Pustka. Takie zaniemówienie w myślach. Nic i nic. I tak po kilku minutach jedyne co mi się pojawiło w głowię to "dziękuję ci za niego"
Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się nie mieć nic więcej w modlitwie do powiedzenia przy jednoczesnym niesamowitym poczucu spełnienia po modlitwie.
a poryczałam się jak bóbr :shamed:
A generalnie staram się modić za męża w systemie
- dziękuję
- przepraszam
- proszę (dla męża oczywiście)
To ja się wpisuję do klubu oszczędnych żon, moze byc nawet sknerowatych (mąż twierdzi, ze mogłabym czasami coś bardziej wykwintnego kupić do żarcia, zamiast ciągle jednego i tego samego, w domyśle marzą mu sie śledzie po góralsku, tudzież oliwki, lepsze wędliny).
Do żon z małą ilościa butów, torebek też pasuję. Mam raczej średni gust, albo inaczej mówiąc nie wiem co mi się podoba. Ubieram się raczej klasycznie - dżinsy i bluzki, proste swetry.
Ja też muszę wrócić do tematu, jak annana.
I muszę podziękować nie tylko Haku ale Wam wszystkim! Ponad 150 RŻ przynosi cuda!
2 dni temu pisałam że żadnych zmian nie widzę.
W czwartek wieczorem mój Mąż wrócił z liturgii i powiedział, że pierwszy raz odkąd ma nawrót depresji( od 4mcy) naprawdę dobrze się poczuł.. To jest dla mnie niesamowity cud, który wiążę tylko i wyłącznie z tą modlitwą!
:cheer:
Dziękuję Haku i ja. Nie chcę pisać o szczegółach, ale KRŻ i moja NP - też w intencji męża - i widać efekty - ja jestem inna, łatwiej mi przyjąć, to , co jeszcze niedawno wydawało mi się nie do przeżycia. I czuję,że moja modlitwa wzmacnia mojego M. DZięki.
Można by napisać Haku czarodziejko :bigsmile: Tak jak sport to ja tylko w grupie, tak i modlitwa różańcowa do mnie dotarła dopiero z Wami.
Ania 49 mi uświadomiła, że tą modlitą za mężów ja też dziękuję za mądrość mojego Taty i otaczam go modlitwą też tam na górze. Tak jak i on ciągle otacza mnie modlitwą.
Witajcie! Pełen mocy i modlitwy weekend spędzony na Sesji dot. modlitwy uwolnienia organizowanej przez łódzkich Jezuitów opóźnił moje PODZIĘKOWANIE za ten wątek i mozliwość 'bycia w klubie'! Radość! :bigsmile:
Dobre kobiety, bardzo podniosłyście mnie na duchu ... myślałam, że jestem nietypową kobietą, która ma tylko 4 pary butów i 2 torebki a i to tylko z powodu pracy.... a tu klub żon co maja mało butów, mało torebek, nie lubią zakupów ciuchowych - miód na me skołatane serce :rolling:
obawiam się jednak że będę zmuszona zostać jedynym i honorowym członkiem klubu żon hodujących myszoskoczki :crazy:
A ja jeszcze nie zapisana do klubu, a już korzystam: wczoraj i przedwczoraj coś nas naszło i obejrzeliśmy dwa przypadkowe filmy online. I każdy z nich skłonił mojego Małżonka do refleksji nad swoim ojcostwem i małżeństwem. Mnie też te filmy dały dużo do myślenia... Tak zwany przypadek? Taaa....
Ja nie ogarniam umysłem, tego co się dzieje w naszym życiu, ale dziś być może się dużo zmieni - to trochę zależy od mego Szefa.
Czy będzie dobrze czy źle - zobaczymy
Jedno jest pewne - modlitwa to narzędzie niebezpieczne
Być może, że ta nasza modlitwa uchroniła mojego męża przed potężną katastrofą w pracy. W sumie nikomu z pracowników nic się nie stało - i to najważniejsze. Dzięki Bogu! Ale i tak sytuacja jest trudna, trzeba znaleźć inne rozwiązanie, zaczynają się rozmowy nt. odszkodowań i to ogromnych. Boję się tak po ludzku o jego zdrowie, czy wytrzyma presję. Jest z dala od domu, mamy tylko kontakt tel.
Proszę, pamiętajcie przy swojej modlitwie o tych pozostałych mężach, także o moim.
Ja wczoraj miałam niespodziewaną okazję uczestniczyć w osobistej modlitwie przed pergrynującym po naszej diecezji obrazem "Jezu, ufam Tobie". Ze wzruszeniem ten czas poświęciłam na modlitwę nie tylko za mojego męża, ale wszystkich z KRŻ
Ja też Wam dziękuję, że jesteście, podjęłyście ten trud modlitwy za swego męża i mężów innych.
Niestety (a może i stety) w naszych mężach jest siła - a my kobiety możemy się aż modlić.
Będę modlić się za Waszych mężów (i za Was) jeszcze gorliwiej!
No mojemu też się teraz przyda taka zmasowana dawka modlitwy, nie dość, że daleko od domu siedzi to właśnie dzwonił, że na śniegu się poślizgnął i upadł na kolano z którym już wcześniej miał poważne problemy, spuchło mu bardzo i teraz na prześwietlenie jedzie
@Kasia_M
Zeszłej zimy zaryłam kolanem po operacji w szyny kolejowe i dostałam 2 tygodnie wolnego :cool:
Co sobie odpoczęłam, to moje. Tzn - straciłam zlecenia, ale przynajmniej się wyspałam.
Mam nadzieję, że z kolanem Twego męża będzie dobrze
Chyba będzie tak jak piszesz Haku, skonczyło się na krwiakach i jakimś problemie z więzadłem, małżonek na zwolnienie i ma leżeć z nogą w górze, w sumie dobrze się urządził, bo trochę odpoczynku mu się należy
Zmartwiłam się trochę, bo kiedyś mąż miał wypadek, pijany kierowca wjechał w przystanek na którym stał i od tego czasu ma z tym kolanem problemy, ale tym razem to nic poważnego
@Kasiu_M,
z więzadłami nie ma żartów, więc jak karzą leżeć, niech leży
polecam Arcalen w ilości grrrruuuubej na noc pod bandaż - świetnie ściąga opuchliznę
Nie znam nic skuteczniejszego na kolana
To teraz ja coś napiszę.
Co prawda, dołączyłam do Klubu z myślą, żeby mój J grał mniej w swoją durną grę i był "tu i teraz" bardziej odpowiedzialny, ale widzę inny owoc :cool:
Ostatnio rzekł coś na kształt, że poważnie się zastanawia, czy po zakończeniu studiów nie rzucilibyśmy się jednak "na żywioł" z dziećmi... :cool:
Tymko, czy to gry komputerowe? Mój małż właśnie gra... ale wcześniej zrobił zakupy, odkurzył mieszkanie, umył podłogi. To teraz w ramach odpoczynku po prostu sobie gra. Nie robię z tego problemu, zwłaszcza, że mam inne zajęcia.
[cite] Haku:[/cite]@Kasiu_M,
z więzadłami nie ma żartów, więc jak karzą leżeć, niech leży
polecam Arcalen w ilości grrrruuuubej na noc pod bandaż - świetnie ściąga opuchliznę
Nie znam nic skuteczniejszego na kolana
Leży, leży. Przynajmniej tak twierdzi
Co do maści to dziękuję, powiem mężowi, żeby sobie kupił, tylko że on za granicą jest i nie wiem czy tam dostanie i dopytam się czym to kolano smaruje.
Komentarz
Się robi!
Modlę się własnymi słowami. Codziennie wiec inaczej. A jak się modlę własnymi słowami to zazwyczaj jestem gadułą.
A wczoraj po modlitwie wspólnej z mężem zostałam na klęczkach i...
zamiast gadać i dziękować jaki to on wspaniały nie byłam w stanie nic wydusić. Pustka. Takie zaniemówienie w myślach. Nic i nic. I tak po kilku minutach jedyne co mi się pojawiło w głowię to "dziękuję ci za niego"
Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się nie mieć nic więcej w modlitwie do powiedzenia przy jednoczesnym niesamowitym poczucu spełnienia po modlitwie.
a poryczałam się jak bóbr :shamed:
A generalnie staram się modić za męża w systemie
- dziękuję
- przepraszam
- proszę (dla męża oczywiście)
Do żon z małą ilościa butów, torebek też pasuję. Mam raczej średni gust, albo inaczej mówiąc nie wiem co mi się podoba. Ubieram się raczej klasycznie - dżinsy i bluzki, proste swetry.
dopis.: mąż ma przyjechać do nas jutro rano po nocce i martwię się, żeby szczęśliwie dojechał, bo drogi są raczej makabryczne.
I muszę podziękować nie tylko Haku ale Wam wszystkim! Ponad 150 RŻ przynosi cuda!
2 dni temu pisałam że żadnych zmian nie widzę.
W czwartek wieczorem mój Mąż wrócił z liturgii i powiedział, że pierwszy raz odkąd ma nawrót depresji( od 4mcy) naprawdę dobrze się poczuł.. To jest dla mnie niesamowity cud, który wiążę tylko i wyłącznie z tą modlitwą!
:cheer:
Ania 49 mi uświadomiła, że tą modlitą za mężów ja też dziękuję za mądrość mojego Taty i otaczam go modlitwą też tam na górze. Tak jak i on ciągle otacza mnie modlitwą.
obawiam się jednak że będę zmuszona zostać jedynym i honorowym członkiem klubu żon hodujących myszoskoczki :crazy:
A więc nie mam wyjścia, dopiszcie mnie do klubu.
@powołAnia - jakie to filmy?
Ja nie ogarniam umysłem, tego co się dzieje w naszym życiu, ale dziś być może się dużo zmieni - to trochę zależy od mego Szefa.
Czy będzie dobrze czy źle - zobaczymy
Jedno jest pewne - modlitwa to narzędzie niebezpieczne
Edit: lit.
Proszę, pamiętajcie przy swojej modlitwie o tych pozostałych mężach, także o moim.
Ja wczoraj miałam niespodziewaną okazję uczestniczyć w osobistej modlitwie przed pergrynującym po naszej diecezji obrazem "Jezu, ufam Tobie". Ze wzruszeniem ten czas poświęciłam na modlitwę nie tylko za mojego męża, ale wszystkich z KRŻ
W modlitwie siła i moc opieki. Dzięki Bogu, że Twój mąż jest zdrów i cały!
Niestety (a może i stety) w naszych mężach jest siła - a my kobiety możemy się aż modlić.
Będę modlić się za Waszych mężów (i za Was) jeszcze gorliwiej!
:aa:
Zeszłej zimy zaryłam kolanem po operacji w szyny kolejowe i dostałam 2 tygodnie wolnego :cool:
Co sobie odpoczęłam, to moje. Tzn - straciłam zlecenia, ale przynajmniej się wyspałam.
Mam nadzieję, że z kolanem Twego męża będzie dobrze
Edit: jemu także Wasza modlitwa bardzo potrzebna...
Zmartwiłam się trochę, bo kiedyś mąż miał wypadek, pijany kierowca wjechał w przystanek na którym stał i od tego czasu ma z tym kolanem problemy, ale tym razem to nic poważnego
z więzadłami nie ma żartów, więc jak karzą leżeć, niech leży
polecam Arcalen w ilości grrrruuuubej na noc pod bandaż - świetnie ściąga opuchliznę
Nie znam nic skuteczniejszego na kolana
Co prawda, dołączyłam do Klubu z myślą, żeby mój J grał mniej w swoją durną grę i był "tu i teraz" bardziej odpowiedzialny, ale widzę inny owoc :cool:
Ostatnio rzekł coś na kształt, że poważnie się zastanawia, czy po zakończeniu studiów nie rzucilibyśmy się jednak "na żywioł" z dziećmi... :cool:
Leży, leży. Przynajmniej tak twierdzi
Co do maści to dziękuję, powiem mężowi, żeby sobie kupił, tylko że on za granicą jest i nie wiem czy tam dostanie i dopytam się czym to kolano smaruje.
Cyborg nie żona