Och, przebrnęłam już przez całość.
Dziękuję Haku za zaproszenie. Choć modliłam się i modlę za swojego męża, a właściwie coraz więcej, chętnie podeprę się modlitwą aż tylu innych żon :bigsmile:
Bardzo proszę o dopisanie mnie do Klubu.
Mój mąż bardzo potrzebuje wsparcia modlitewnego. Dotychczasowe modlitwy zmieniły przede wszystkim mnie, a teraz i on zaczął się naprawdę starać.
proszę polećcie w swoich modlitwach moją koleżankę i jej męża, którzy mają poważne kłopoty małżeńskie. Zachęcam ją do przystąpienia do naszego klubu, ale nie wiem czy się zdecyduje.... choć moim zdaniem to bardzo by im się przydało
Agomario, coś w tym jest. Może nie zawsze to jest tak, ale na pewno to ma swój wpływ.
We mnie zmieniło się to, że przestałam się go bać. Wtedy odważnie zaczęłam mówić na tematy trudne. Potem własnie doszłam do wniosku (i powiedziałam mu o tym), że jestem gotowa na odejście). Zadziałało, bo chyba uświadomił sobie, że teraz on się też musi więcej postarać.
Ale tak naprawdę Pan Bóg wykonał ogromną pracę nade mną. Poddałam się, choć było bardzo trudno, ale teraz po czterech latach dopiero widzę, o co Mu chodziło. Naprawdę chwała Panu, bo to Jego, nie moja zasługa.
westchnijcie za mojego Męża - właśnie poleciał na tydzień w podróż służbową (jeszcze bardziej na wschód :dz:). O dobrą, bezpieczną podróż tam i z poworotem, a także o dobry tydzień pracowy!
Mojego męża tez podrzucam do modlitwy, jutro mamy 7 rocznicę bycia razem, żeby dalej był taki kochany, mądry i dobry, żeby miał siłę wytrzymywać ze mną jeszcze dłuuuugo i żeby w końcu tatą został
tak sobie sprytnie intencję wymyśliłam :bigsmile:
Nadrabiam zaległosci topicowe i cieszę sie z mniejszych i większych sukcesów Waszych/naszych mężów:)
No i ważne jak my wzrastamy dzięki tej modlitwie:)
Ja przyznaje bez bicia, że nadal jest to dla mnie najtrudniejsza modlitwa dnia:shamed:
i widzę jak mi najciężęj w najdrobniejszych małżeńskich sprawach...i najbardziej mi te drobiazgi przeszkadzają i wadzą.
Pomimo tego,ze nieustannie walczę ze swoja drobiazgowością- ciężko jakoś mi to idzie...
Dla mnie jednak też jest to najtrudniejsza modlitwa, nie umiem zaakceptować mojego jedynaka tzn. nie jego ale wielu jego zachowań niestety i znów wojna. +++ ,,Jezu ty się tym zajmij" ja nie umiem.:sad:
Wracając do tematu formy modlitwy - "przerzuciłam się" ostatnio na dziesiątkę Różańca w tych intencjach (choć od początku ją odmawiałam obok innej modlitwy - z myślą, że tylko wtedy, gdy będzie czas, ale okazało się, że z czasem nie było problemu).Pomyślałam sobie, że przecież to złe duchy są jedyną przyczyną naszych problemów, niepowodzeń (oczywiście też sam człowiek może dobrowolnie otworzyć się na ich działanie), dlatego warto odmawiać egzorcyzm. Objawienia, literatura mówią, że Matka Boża szczególnie chroni przed złymi mocami zwracających się o pomoc do Niej, Różaniec jest potężnym egzorcyzmem, szatan ucieka, kiedy Ona przychodzi. Różaniec jest więc dla nas takim parasolem ochronnym w pewnym sensie:bigsmile: Trochę literatury: Na prywatnej audiencji dla Polaków Jan Paweł II pochwalił Ruch za to, że wszyscy (także świeccy, na wieczernikach - chórem) mówią egzorcyzm Leona XIII, zaczynający się od modlitwy do św. Michała Archanioła. Po chwili jednak wyjął z kieszeni swój różaniec i pokazując obecnym powiedział: â?žAle przecież to jest egzorcyzm przeciwko wszystkim złym duchom, dostępny także dla świeckich!" Widząc zaskoczenie na twarzach, dodał: â?žŻebyście nie mieli wątpliwości, to ja w tej chwili nadaję Różańcowi moc egzorcyzmu". Usłyszawszy to stwierdziliśmy my, zebrani na Jasnej Górze w Sali Różańcowej: â?žPrzecież właśnie od dnia wypowiedzenia przez Papieża tych słów - od kilku miesięcy - Różaniec stał się strasznie męczącą modlitwą! Musieliśmy toczyć walkę z rozproszeniami, z sennością oraz z innymi przeszkodami, jak nigdy dotąd!" źródło: http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/pomoc-sakramentalia-egzorcyzmy-188/839-rozaniec-jako-egzorcyzm
Do tej pory wydawało mi się, że odmawianie całego Różańca (wszystkie części) jest zarezerwowane dla osób, które swoje życie poświęciły modlitwie albo po prostu mają bardzo dużo wolnych chwil. Wydawało mi się, że na obecnym etapie życia nie stać mnie na to. Na co dzień sporo czasu spędzam gdzieś idąc/jadąc i spróbowałam jednocześnie odmawiać Różaniec - okazało się, że komunikacja zabiera mi tyle czasu, że nie raz i cały Różaniec to za mało, żeby ten czas wypełnić:shocked: A i jakie miłe poczucie, że czas nie został spożytkowany jedynie na przemieszczanie się:bigsmile: Jeśli ktoś miał podobne opory i jeszcze nie spróbował - polecam.
Jeszcze z innej beczki: Chyba każdy z nas ma takie chwile, że zastanawia się nad sensem swojej zwykłej codzienności. Dzisiaj, kiedy wracałam z zakupów z ciężkimi siatami, a śnieg walił po oczach i robił ze mnie bałwana, pomyślałam - gdzie jest tego sens? Po co to i co dalej? Zakupy, gotowanie po to, żeby zjeść i dalej żyć, i tak na okrągło. Po to, że tego widocznie chce Bóg, który każdego z nas powołał do życia - nikt sam się nie wpraszał na tą ziemię. Jeśli współpracujemy z Jego wolą, to jesteśmy we właściwym miejscu. To jest powód tego, że wszystko ma sens - również najprostsze rzeczy, takie jak dźwiganie zakupów, gotowanie, sprzątanie itp. I trzeba cieszyć się, że jest za co te zakupy zrobić, siła, żeby je donieść, że mamy oczy, którymi można przy okazji podziwiać śnieg, a już zupełnie super jest to, że mamy dla kogo ugotować obiad:bigsmile:
Wybaczcie - tak po prostu musiałam się wygadać:tooth: (Ale mam za swoje - musiałam pisać dwa razy, bo za pierwszym coś mnie wylogowało:crazy:)
Moniko0000 - dzięki piękny wpis. Podobnie myślę - chwile w komunikacji, jeśli tylko można, dobrze spożytkować na Różaniec. I ta druga myśl b ważna - waga codzienności... To chyba każdego dopada znużenie codziennością, powtarzalnymi czynnościami. Pięknie napisałaś. Odnoszę to też do pracy zawodowej - skoro to jest moje miejsce... A ten śnieg na drzewach niesamowity jest :cool: Też się nim zachwycam :cool:
Też proszę za mojego - dobrze wypadł na rozmowie o pracę - czekamy na decyzje w firmie. Ale tak się wyczerpał, że leży z przeziębieniem - słaba kondycja. Też widzę zmiany na lepsze - uczy się, naprawdę się uczy - nawet leżąc i kichając...
Komentarz
Dziękuję Haku za zaproszenie. Choć modliłam się i modlę za swojego męża, a właściwie coraz więcej, chętnie podeprę się modlitwą aż tylu innych żon :bigsmile:
Bardzo proszę o dopisanie mnie do Klubu.
Mój mąż bardzo potrzebuje wsparcia modlitewnego. Dotychczasowe modlitwy zmieniły przede wszystkim mnie, a teraz i on zaczął się naprawdę starać.
Czy nie jest tak, że jak my przestajemy być takie "kontrolujące", to coś się w naszych drogich połówkach zmienia?
proszę polećcie w swoich modlitwach moją koleżankę i jej męża, którzy mają poważne kłopoty małżeńskie. Zachęcam ją do przystąpienia do naszego klubu, ale nie wiem czy się zdecyduje.... choć moim zdaniem to bardzo by im się przydało
We mnie zmieniło się to, że przestałam się go bać. Wtedy odważnie zaczęłam mówić na tematy trudne. Potem własnie doszłam do wniosku (i powiedziałam mu o tym), że jestem gotowa na odejście). Zadziałało, bo chyba uświadomił sobie, że teraz on się też musi więcej postarać.
Ale tak naprawdę Pan Bóg wykonał ogromną pracę nade mną. Poddałam się, choć było bardzo trudno, ale teraz po czterech latach dopiero widzę, o co Mu chodziło. Naprawdę chwała Panu, bo to Jego, nie moja zasługa.
westchnijcie za mojego Męża - właśnie poleciał na tydzień w podróż służbową (jeszcze bardziej na wschód :dz:). O dobrą, bezpieczną podróż tam i z poworotem, a także o dobry tydzień pracowy!
tak sobie sprytnie intencję wymyśliłam :bigsmile:
Mam nadzieję, że konstruktywne.
Za Waszych mężów
I za Was też
+++
No i ważne jak my wzrastamy dzięki tej modlitwie:)
Ja przyznaje bez bicia, że nadal jest to dla mnie najtrudniejsza modlitwa dnia:shamed:
i widzę jak mi najciężęj w najdrobniejszych małżeńskich sprawach...i najbardziej mi te drobiazgi przeszkadzają i wadzą.
Pomimo tego,ze nieustannie walczę ze swoja drobiazgowością- ciężko jakoś mi to idzie...
+++
Za Cię / za Was +++
+++
,,Jezu ty się tym zajmij" ja nie umiem.:sad:
aby nasz miłość małżeńska zawsze trwała
i była piękna dla Boga
za naszych mężów i za nas
+++
Objawienia, literatura mówią, że Matka Boża szczególnie chroni przed złymi mocami zwracających się o pomoc do Niej, Różaniec jest potężnym egzorcyzmem, szatan ucieka, kiedy Ona przychodzi. Różaniec jest więc dla nas takim parasolem ochronnym w pewnym sensie:bigsmile:
Trochę literatury:
Na prywatnej audiencji dla Polaków Jan Paweł II pochwalił Ruch za to, że wszyscy (także świeccy, na wieczernikach - chórem) mówią egzorcyzm Leona XIII, zaczynający się od modlitwy do św. Michała Archanioła. Po chwili jednak wyjął z kieszeni swój różaniec i pokazując obecnym powiedział: â?žAle przecież to jest egzorcyzm przeciwko wszystkim złym duchom, dostępny także dla świeckich!" Widząc zaskoczenie na twarzach, dodał: â?žŻebyście nie mieli wątpliwości, to ja w tej chwili nadaję Różańcowi moc egzorcyzmu". Usłyszawszy to stwierdziliśmy my, zebrani na Jasnej Górze w Sali Różańcowej: â?žPrzecież właśnie od dnia wypowiedzenia przez Papieża tych słów - od kilku miesięcy - Różaniec stał się strasznie męczącą modlitwą! Musieliśmy toczyć walkę z rozproszeniami, z sennością oraz z innymi przeszkodami, jak nigdy dotąd!"
źródło: http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/pomoc-sakramentalia-egzorcyzmy-188/839-rozaniec-jako-egzorcyzm
Do tej pory wydawało mi się, że odmawianie całego Różańca (wszystkie części) jest zarezerwowane dla osób, które swoje życie poświęciły modlitwie albo po prostu mają bardzo dużo wolnych chwil. Wydawało mi się, że na obecnym etapie życia nie stać mnie na to.
Na co dzień sporo czasu spędzam gdzieś idąc/jadąc i spróbowałam jednocześnie odmawiać Różaniec - okazało się, że komunikacja zabiera mi tyle czasu, że nie raz i cały Różaniec to za mało, żeby ten czas wypełnić:shocked: A i jakie miłe poczucie, że czas nie został spożytkowany jedynie na przemieszczanie się:bigsmile: Jeśli ktoś miał podobne opory i jeszcze nie spróbował - polecam.
Jeszcze z innej beczki:
Chyba każdy z nas ma takie chwile, że zastanawia się nad sensem swojej zwykłej codzienności. Dzisiaj, kiedy wracałam z zakupów z ciężkimi siatami, a śnieg walił po oczach i robił ze mnie bałwana, pomyślałam - gdzie jest tego sens? Po co to i co dalej? Zakupy, gotowanie po to, żeby zjeść i dalej żyć, i tak na okrągło. Po to, że tego widocznie chce Bóg, który każdego z nas powołał do życia - nikt sam się nie wpraszał na tą ziemię. Jeśli współpracujemy z Jego wolą, to jesteśmy we właściwym miejscu. To jest powód tego, że wszystko ma sens - również najprostsze rzeczy, takie jak dźwiganie zakupów, gotowanie, sprzątanie itp. I trzeba cieszyć się, że jest za co te zakupy zrobić, siła, żeby je donieść, że mamy oczy, którymi można przy okazji podziwiać śnieg, a już zupełnie super jest to, że mamy dla kogo ugotować obiad:bigsmile:
Wybaczcie - tak po prostu musiałam się wygadać:tooth:
(Ale mam za swoje - musiałam pisać dwa razy, bo za pierwszym coś mnie wylogowało:crazy:)
I ta druga myśl b ważna - waga codzienności...
To chyba każdego dopada znużenie codziennością, powtarzalnymi czynnościami. Pięknie napisałaś. Odnoszę to też do pracy zawodowej - skoro to jest moje miejsce...
A ten śnieg na drzewach niesamowity jest :cool:
Też się nim zachwycam :cool:
i widzę zmiany - może nie tak bardzo spektakularne, ale są
Więc żony dalej dalej +++
za mojego, za Waszych i za Nasze małżeństwa!
+++
Też proszę za mojego - dobrze wypadł na rozmowie o pracę - czekamy na decyzje w firmie. Ale tak się wyczerpał, że leży z przeziębieniem - słaba kondycja. Też widzę zmiany na lepsze - uczy się, naprawdę się uczy - nawet leżąc i kichając...
Za naszych mężów +++