Ja jestem dalej pod wrażeniem tego, co się dzieje z moim mężem. Brwi już nie mam, bo mi się na stałe przykleiły do linii włosów.
Wszystko to jest dosyć trudne do opisania, ale z jakiegoś powodu mój mąż ("główny heretyk" KK) zaczyna przejawiać zachowania niezwykle budujące - np, zarządził wspólne studiowanie PŚ. Dla mnie to jest po prostu niesamowite.
Małgoś, modlitwa, wstawianie się za kimś, wiąże się też ze zgodą na ofiarę za tę osobę. Mało się o tym mówi, ale przecież to jest logiczne. Jezus chcąc nas zaprowadzić do Boga złożył z Siebie ofiarę za nas wszystkich, stoczył prawdziwy bój, żeby wydrzeć nas piekłu. Jakże obity wyszedł z tego boju. Ja modląc się za mojego męża, chcąc autentycznie się za nim wstawić, dopomóc mu moimi modlitwami w dojściu do Boga muszę być gotowa złożyć z siebie ofiarę za niego. Można nie podejmować tej modlitwy - ofiara mnie ominie, ale mąż będzie się musiał sam potrudzić. Jego wtedy "obije" mocniej. Podejmując modlitwę godzę się na przyjęcie części tego "obicia". Wydaje mi się, że tego doświadczasz.
Ja niekiedy tez mam momenty zwątpienia. Tym bardziej , że ja z tych użalajacych się. Ale wtedy przypominam sobie o mojej przyjaciółce - ładna, wykształcona, zadbana elokwętna, pracowita - chciałabym czesto miec troche jej cech, ale samotna nie z własnego wyboru. I to ALE kładzie wszystko. Więc jak zbytnio marudze to słyszę, że ona najbardziej marzy o tym co ja mam- mężu, dziecku a nie ma i sie nie zanosi, żeby miała. Uswiadamiam sobie, że możemy być biedni czy niepełnosprawni, a i tak jest ktoś, kto by sie zamienił na nasza sytuację. Mąż odejdzie? Tragedia, ale może jest ktoś bardziej samotny, kto chciałby mieć oparcie w dzieciach, a nie ma. Zdradzi? Może po tej zdradzie będzie jeszcze dobrze, a jest ktoś, kto nawet roku nie był szczęśliwy w małżeństwie. To pięknie brzmi w teorii, w praktyce ciężej, ale coś w tym jest, że zawsze jest za co dziekowac, nawet jak wyć się chce.
Jak tylko widzisz Szarego, jak "miota Waszym życiem na wszystkie strony", to zaraz myśl, że Chrystus jest "mocą, która w słabości się doskonali..."
Jakże ja dobrze pamiętam siebie, która zadawałam te same pytania, jak czułam, że Zło miażdży mnie mocniej, żeby Dobro nie wychynęło nawet na milimetr...
Hiobowi "oddał w dwójnasób"... - we wszystkich przestrzeniach... dzisiaj też to się dzieje... :-)
Haku, ogromnie się cieszę, że dobrze się dzieje z Twoim małżonkiem. Codziennie też dziękuję za mojego małża....Pan Bóg wiedział, co robi, gdy go przysłał. Małż jest taki akurat dla mnie.
Małgoś, jak się dzieje wokół Was tyle złych rzeczy, to znaczy się że rogaty wkurzony próbuje mieszać i sprawić abyście zniechęceni przez złe doświadczenia przestali się modlić.
u nas fizycznie jest gorzej, od momentu modlitwy za mego i Waszych mężów, NP również z Mężem zaczęliśmy razem odmawiać - i jest gorzej, ciągle coś się dzieje, codziennie nowy kopniak w tyłek, ciągle nowe problemy zwłaszcza finansowe, człowiek rano wstaje i sobie myśli - no dobra co dziś nowego?? ale gdyby nie modlitwa i nie te kulki to naprawdę nic innego nie pozostaje tylko sobie w łeb strzelić albo się powiesić, a o to właśnie temu szaremu gnojowi chodzi. więc jak jest źle, to ja mocniej te kulki ściskam, i sobie myślę -o nienienie rogaczu, pocałuj mnie z tyłu, nic z tego!! nie dostaniesz nas!!
o to się powymądrzałam, nieustannie codziennie za Was i za Ciebie Małgoś +++
Wiemy, ale zdarzają się dni zwątpienia - bo jesteśmy ludźmi:-) Nie jestem znawcą w tej dziedzinie, ale jestem zdania, że modlitwa ZAWSZE odnosi skutek, nawet jeśli nam się wydaje, że nic się stało. O wielu niebezpieczeństwach i przykrych sprawach, których uniknęliśmy, pewnie dowiemy się dopiero po śmierci:-) Poza tym Bóg wie, co dla nas jest lepsze - może czasem lepiej modlić się o wypełnienie Jego Woli w naszym życiu i pogodzenie się z nią? Wiem, że w teorii - łatwo napisać, trudniej wykonać w praktyce. Poza tym tzw "cuda" zdarzają się po dziś dzień, bardzo często, choćby wziąć pod lupę wszelkie Msze o uzdrowienia - bywam na nich mniej więcej co miesiąc i zawsze jest wiele osób, które zostały uzdrowione, podnoszą ręce. Jest rzesza tych, którzy rąk nie podnoszą - ale Bóg i tak wysłuchał ich próśb, udziela łask w sobie wiadomy sposób, niekoniecznie w taki, w jaki my to sobie wyobrażamy - dziwnym byłoby, gdybyśmy my - ludzie - znali wszystkie jego zamiary... Kiedyś ksiądz opowiadał, że na jednej z takich Mszy - nie pamiętam w którym państwie afrykańskim - była kobieta z synem niepełnosprawnym od urodzenia. Były uzdrowienia, nabożeństwo się skończyło, ludzie się rozeszli, a ona została z tym synem... Nie był już mały, a niosła go przez wiele kilometrów, a tu nic, cudu nie było. Skończyło się tak, że położyła go przy ołtarzu i powiedziała Bogu, że ona nie ma już siły wracać z nim na rękach do domu... i wtedy syn został uzdrowiony. Mniej więcej tak:-)
Babki, mój mąż po raz kolejny pokazał, jaki jest świetny - odkurzył mieszkanie, a teraz wieczorem poczęstował przygotowaną przez siebie ciepłą kolacją.
Święty Józefie, którego troskliwej opiece Bóg powierzył swego Syna Jednorodzonego i Jego przeczystą Matkę, Maryję, Tobie zawierzam powołanie mężów z Klubu Rozmodlonych Żon jako mężów i ojców rodzin. Bądź ich przewodnikiem na trudnych ścieżkach życia i prowadź ich oraz tych, za których są odpowiedzialni, prostą drogą do Jezusa i Maryi. Uproś im łaskę czystej, bezinteresownej miłości do tych, których Bóg powierzył ich pieczy i do wszystkich, których stawia na ich życiowych drogach, aby - zapatrzeni w przykład Twego świętego życia - zawsze byli szlachetni, prawi i zdolni do poświęceń. Wyproś im łaskę silnej, niezachwianej wiary, aby we wszystkim pełnili świętą wolę Ojca Niebieskiego i byli przykładem wierności i służby dla najbliższych. Pomóż im walczyć z pokusami, jakie podsuwa świat, i znosić cierpliwie każdy krzyż, jaki ich w życiu spotyka. Naucz ich pokory i posłuszeństwa. Czuwaj nad nimi i nad całymi naszymi rodzinami, tak jak czuwałeś wiernie nad Jezusem i Maryją. I wybłagaj dla nas zbawienie wieczne, abyśmy wszyscy mogli kiedyś spotkać się w chwale wiekuistej. Amen.
Od pewnego czasu za mężów naszych modlę się taką zmodyfikowaną modlitwą.
Z pewną dozą nieśmiałości wszedłem tu do was dziewczęta na wasz wątek, i od razu powiem że nic nie czytałem. Chcę tylko wam bardzo podziękować za tak wspaniałą inicjatywę.
Komentarz
Brwi już nie mam, bo mi się na stałe przykleiły do linii włosów.
Wszystko to jest dosyć trudne do opisania, ale z jakiegoś powodu mój mąż ("główny heretyk" KK) zaczyna przejawiać zachowania niezwykle budujące - np, zarządził wspólne studiowanie PŚ.
Dla mnie to jest po prostu niesamowite.
Mało się o tym mówi, ale przecież to jest logiczne.
Jezus chcąc nas zaprowadzić do Boga złożył z Siebie ofiarę za nas wszystkich, stoczył prawdziwy bój, żeby wydrzeć nas piekłu. Jakże obity wyszedł z tego boju.
Ja modląc się za mojego męża, chcąc autentycznie się za nim wstawić, dopomóc mu moimi modlitwami w dojściu do Boga muszę być gotowa złożyć z siebie ofiarę za niego.
Można nie podejmować tej modlitwy - ofiara mnie ominie, ale mąż będzie się musiał sam potrudzić. Jego wtedy "obije" mocniej. Podejmując modlitwę godzę się na przyjęcie części tego "obicia".
Wydaje mi się, że tego doświadczasz.
Haku, cieszę się z owoców Twojej modlitwy
Małgosiu...
Jak tylko widzisz Szarego, jak "miota Waszym życiem na wszystkie strony", to zaraz myśl, że Chrystus jest "mocą, która w słabości się doskonali..."
Jakże ja dobrze pamiętam siebie, która zadawałam te same pytania, jak czułam, że Zło miażdży mnie mocniej, żeby Dobro nie wychynęło nawet na milimetr...
Hiobowi "oddał w dwójnasób"... - we wszystkich przestrzeniach... dzisiaj też to się dzieje... :-)
Modlę się dalej.
Haku, ogromnie się cieszę, że dobrze się dzieje z Twoim małżonkiem. Codziennie też dziękuję za mojego małża....Pan Bóg wiedział, co robi, gdy go przysłał. Małż jest taki akurat dla mnie.
u nas fizycznie jest gorzej, od momentu modlitwy za mego i Waszych mężów, NP również z Mężem zaczęliśmy razem odmawiać - i jest gorzej, ciągle coś się dzieje, codziennie nowy kopniak w tyłek, ciągle nowe problemy zwłaszcza finansowe, człowiek rano wstaje i sobie myśli - no dobra co dziś nowego??
ale gdyby nie modlitwa i nie te kulki to naprawdę nic innego nie pozostaje tylko sobie w łeb strzelić albo się powiesić, a o to właśnie temu szaremu gnojowi chodzi. więc jak jest źle, to ja mocniej te kulki ściskam, i sobie myślę -o nienienie rogaczu, pocałuj mnie z tyłu, nic z tego!! nie dostaniesz nas!!
o to się powymądrzałam, nieustannie codziennie za Was i za Ciebie Małgoś +++
Poza tym tzw "cuda" zdarzają się po dziś dzień, bardzo często, choćby wziąć pod lupę wszelkie Msze o uzdrowienia - bywam na nich mniej więcej co miesiąc i zawsze jest wiele osób, które zostały uzdrowione, podnoszą ręce. Jest rzesza tych, którzy rąk nie podnoszą - ale Bóg i tak wysłuchał ich próśb, udziela łask w sobie wiadomy sposób, niekoniecznie w taki, w jaki my to sobie wyobrażamy - dziwnym byłoby, gdybyśmy my - ludzie - znali wszystkie jego zamiary...
Kiedyś ksiądz opowiadał, że na jednej z takich Mszy - nie pamiętam w którym państwie afrykańskim - była kobieta z synem niepełnosprawnym od urodzenia. Były uzdrowienia, nabożeństwo się skończyło, ludzie się rozeszli, a ona została z tym synem... Nie był już mały, a niosła go przez wiele kilometrów, a tu nic, cudu nie było. Skończyło się tak, że położyła go przy ołtarzu i powiedziała Bogu, że ona nie ma już siły wracać z nim na rękach do domu... i wtedy syn został uzdrowiony. Mniej więcej tak:-)
Dziewczyny pamiętam o Waszych mężach ++++
Mój mnie rozczulił wczoraj maksymalnie. Podchodzę do łoża, śpi, a w ręku ściska różaniec - chciał odmówić Róże i zasnął
:-B
Babki, mój mąż po raz kolejny pokazał, jaki jest świetny - odkurzył mieszkanie, a teraz wieczorem poczęstował przygotowaną przez siebie ciepłą kolacją.
Nie ustaję w dziękczynieniu
Za nas i za Waszych mężów i Wasze małżeństwa +++
Modlitwa za mężów do św. Józefa
Święty Józefie, którego troskliwej opiece Bóg
powierzył swego Syna Jednorodzonego i Jego przeczystą Matkę, Maryję, Tobie zawierzam
powołanie mężów z Klubu Rozmodlonych Żon jako mężów i ojców rodzin. Bądź ich
przewodnikiem na trudnych ścieżkach życia i prowadź ich oraz tych, za których
są odpowiedzialni, prostą drogą do Jezusa i Maryi. Uproś im łaskę czystej,
bezinteresownej miłości do tych, których Bóg powierzył ich pieczy i do wszystkich,
których stawia na ich życiowych drogach, aby - zapatrzeni w przykład Twego
świętego życia - zawsze byli szlachetni, prawi i zdolni do poświęceń. Wyproś im
łaskę silnej, niezachwianej wiary, aby we wszystkim pełnili świętą wolę Ojca
Niebieskiego i byli przykładem wierności i służby dla najbliższych. Pomóż im
walczyć z pokusami, jakie podsuwa świat, i znosić cierpliwie każdy krzyż, jaki
ich w życiu spotyka. Naucz ich pokory i posłuszeństwa. Czuwaj nad nimi i nad całymi
naszymi rodzinami, tak jak czuwałeś wiernie nad Jezusem i Maryją. I wybłagaj
dla nas zbawienie wieczne, abyśmy wszyscy mogli kiedyś spotkać się w chwale
wiekuistej. Amen.
Chcę tylko wam bardzo podziękować za tak wspaniałą inicjatywę.
Bóg wam zapłać.
Piotr
Może któryś z mężów zainteresuje się?:-)
Ja też się modlę tą modyfikacją, Mamobabciu!
I też ją uwielbiam wprost!
+++