Usuwanie znamienia jest szybkie i bezbolesne. Zastrzyk znieczulający, jeden ruch skalpelem wprawnego chirurga, małe przypalanko krwawiących naczyń, dwa szwy, plasterek i do domu. Usuwaliśmy z mężem znamiona trzymając na zmianę niemowlę na rękach. No, może przez krótką chwilę dziecko potrzymała pielęgniarka jak mąż się ubierał a ja rozbierałam
Ostatnio podczas rozmowy Mąż jakoś tak wspomniał, że jak wraca z pracy, to często ostatnio słucha w aucie kazań Ks. Piotra (kiedyś ktoś tu na forum wrzucił link).
Mój mąż ostatnio tak mnie zadziwia, że mi się tylko brwi podjeżdżają do góry i stykają się z włosami niemalże. Jak tak będzie częściej, wówczas tak mi zostanie. I jak ja wtedy będę wyglądać???
Cóż, nie wiesz, czy bez modlitwy nie było by jeszcze gorzej.
Ja się zawsze zastanawiałam, że Bóg i tak wie, co dla mnie dobre i ja tego nie ogarniam, więc prosić go o coś to dziecinada, ale przecież w Piśmie św. jest dokładnie odwrotnie powiedziane, więc nie mnie to kwestionować.
Chyba zawsze jak chcemy coś wygrać, to musimy "zaryzykować".
Jeśli chcesz doświadczyć miłości, ciepła w małżeństwie - musisz najpierw wyjść za mąż. Ale wychodząc za mąż "wystawiasz" się niejako na ryzyko zdrady małżeńskiej, rozwodu itp.
Ale przecież takie ryzyko niesie ze sobą KAŻDY aspekt naszego życia...
Ja czasem też się nad tym zastanawiałam... ale po prostu chęć tego zwycięstwa, korzyści pozytywnej jest większa. No bo jaką mamy alternatywę? Położyć się i czekać, co przyniesie życie?
Ale wiem też, że mogą przyjść momenty w życiu, kiedy jest wszystko jedno... Ale ufam, że to tylko momenty. I że przemijają. Ale podczas ich trwania, pomimo wszystko, trzeba trwać na modlitwie, az do momentu kiedy wyjdziemy z tego "tunelu" i znów nam się ZACHCE.
I ważne jest co zaznaczyła Martyna, że Jezus sam mówił - PROŚCIE, KOŁACZCIE, SZUKAJCIE... Że Ci wszyscy ludzie do Niego przychodzili, prosili, a On spełniał ich prośby... Przecież gdyby nie było celu w proszeniu, lub nie miałoby ono dla Boga znaczenia, Jezus wszystkich odsyłałby z kwitkiem, mówiąc - co ma być, będzie. A ile razy zmieniał swoje zdanie pod wpływem próśb...
Komentarz
+++
Ale oczywiście +++ za forumowych mężów.
Duke. :-) A dla Mężczyzny Twego - zdrowia! :-)
+++
Witajcie!
To od rana za naszych mężów.
+++
+++
Małgosiu za Was +++
To wszystko minie zobaczysz.
Jak tak będzie częściej, wówczas tak mi zostanie.
I jak ja wtedy będę wyglądać???
Bo jak machasz, to tak możesz wyglądać -
8->
A jak poprosisz, to owszem.
Jeśli chcesz doświadczyć miłości, ciepła w małżeństwie - musisz najpierw wyjść za mąż. Ale wychodząc za mąż "wystawiasz" się niejako na ryzyko zdrady małżeńskiej, rozwodu itp.
Ja czasem też się nad tym zastanawiałam... ale po prostu chęć tego zwycięstwa, korzyści pozytywnej jest większa. No bo jaką mamy alternatywę? Położyć się i czekać, co przyniesie życie?
Ale wiem też, że mogą przyjść momenty w życiu, kiedy jest wszystko jedno... Ale ufam, że to tylko momenty. I że przemijają. Ale podczas ich trwania, pomimo wszystko, trzeba trwać na modlitwie, az do momentu kiedy wyjdziemy z tego "tunelu" i znów nam się ZACHCE.
I ważne jest co zaznaczyła Martyna, że Jezus sam mówił - PROŚCIE, KOŁACZCIE, SZUKAJCIE... Że Ci wszyscy ludzie do Niego przychodzili, prosili, a On spełniał ich prośby... Przecież gdyby nie było celu w proszeniu, lub nie miałoby ono dla Boga znaczenia, Jezus wszystkich odsyłałby z kwitkiem, mówiąc - co ma być, będzie. A ile razy zmieniał swoje zdanie pod wpływem próśb...
Każdy z nas boi się Krzyża nie chcemy go nieść tak jak Jezus też nie chciał prosił ,,Oddal odemnie ten kielich" jednak trwał na modlitwie z Ojcem.