Potrzeby społeczne realizuje się w kontakcie z drugim człowiekiem: rodzice, rodzeństwo i wcale nie musi to być grupa rówieśnicza ze szkoły. O to mi chodziło, o szkołę.
Wando - tak trochę OT - a dlaczego dzieci z klas 1-3 są za mali na skautów albo ministrantów? Zuchy (ZHP, ZHR)/ Wilczki (Skauci Europy) - są właśnie dla nich. Ministrantura - początki też na ten czas "łapią się", nie mówiąc już o chłopcach, którzy przystąpili do I Komunii św. wcześniej. Zajęć dla wczesnoszkolnej dziatwy jest całkiem sporo. Tylko - czy będziemy mieć jakąś gwarancję, kto i w jaki sposób będzie zajęcia prowadził i kto na zajęcia będzie chodził - i nie chodzi mi o "wychowanie pod kloszem", tylko to, że trzeba być roztropnym na tym polu także. Np. wybierając gromadę zuchową po dobrym poznaniu drużynowego i szczepowego (np. rozpytując się u innych mam) k.
Mamy świetne książki do logiki dla dzieci. Wiem, że nijak nie przystają one do rzeczywistości szkolnej, ale może dla kogoś byłaby to dobra zabawa połączona z nauką. Mąż wczoraj spróbował i stwierdził, że dla niego to za trudne, choć parę zadań zrobił. Najszybciej jednak zadania robi syn, mi myślenie trochę czasu jednak zajmuje.
Sa różne poziomy, my zaczynamy od najłatwiejszego.
hehe fajne... prawie jak w przypowieści o pewnym ojcu co miał dwóch synów... no... z tą różnicą, że gdyby tamten znał Duggarów płaciłby swoim dzieciom i obaj by przyszli do pracy w winnicy.
Własnie dostalismy potwierdzenie od Sawickich ze nasz 5-latka zaczyna ED. W naszej miejscowej podstawówce juz wczesniej dostalismy zgode i cała liste polecanych ksiazek i program włacznie z angielskim a od Sawickich nic. Podpowiedzcie cos rodzice w sprawie programu zerówkowiczów.
@Gielki i starsi domowi edukatorzy:) serio z zerówką planujecie robić jakiś konkretny program pod kątem szkoły?? Tak żeby mieć plan i jakąś książkę w roku "przerobić"? Piszcie, u nas zerówka za rok, ale po lekturze programu zupełnie inaczej ją sobie wyobrażam...
Zaczynamy za tydzień - córka II klasa podstawówki, syn I klasa gimnazjum.Przez rok przygotowywałam się teoretycznie.Teraz nie mogę spać z radości i ze strachu...Pocieszcie mnie jakoś please X_X
--------------------------------------- Ja też zaczynam I gimnazjum, a oprócz tego IV podstawowa i 2 razy III podstawowa, będziemy się wspierać Gdzie jesteście zapisani do szkoły? Najbardziej boję się tego gimnazjum, że czasowo nie wyrobimy się. To aż 11 przedmiotów. Jeż. polski, matematyka, języki obce ( u nas ang. i rosyjski) uczymy sie systematycznie przez cały rok, a pozostałe przedmioty planuję zaliczać w pakietach (np. chemia, fizyka i geografia) w odstępach 2-miesięcznych. Już wpadam w panikę!! )
Agnieszko - nie wpadaj w panikę, szkoda energii . Ilość materiału dla "przedmiotów pakietowych" to naprawdę niewiele - dacie radę. Uczyłam w gimn. biologii, program okrojony niemożebnie. Pozdrawiam! k.
@Gielki, czy to znaczy, że jesteście w dwóch szkołach?
Z jednej sie wypisujemy.Zostajemy u Sawickich. Z tym programem to sama sie zastanwiałam jak dostalismy zgode z naszej miejscowej szkoły i wytyczne odnośnie tego co dziecko ma umiec do pierwszego egzaminu.Bo tu w tej szkole dyrektor kazal podpisac dokument ze bede sie zgłaszac z dzieckiem dwa razy w roku na egzamin sprawdzajacy zakres wiedzy. Teraz kiedy dostalismy zgode od Sawickich głowe ma troche spokojniejsza.Bedziemy robic wszystko co do tej pory.W biedronce rzucili chyba w maju takie "teczki trzy ,cztero lub pięciolatka"Zakupilismy sie w nie bo mam tez w domu 3 latke .Oprócz tego kupiłam sobie materiały rytmiczne, książke z pomysłami na zabawy z myzyka i płyta z piosenkami tematycznymi.Oprócz tego robie z nim angielski na zasadzie zabawy.Mam troche materiałów od siostry mojego męża która uczyła dzieci w przedszkolu angielskiego metoda helen doron.No a poza tym z racji swojego wykształcenia i posiadanego sprzetu uczymy też sie gry na pianinie.Nasza pieciolatka chce również sama już czytac książki które wypożyczamy z biblioteki dlatego rzuciła sie na nauke liter :-)Ale ciesze sie ze mam wolna reke i głowe i nie musze działac według jakiegos programu.Przynajmniej na razie :-) W zwiazku z czym poki sie da bedziemy korzystac z pogody i zabawy na dworze.A pózniej juz bliżej terminu porodu jak sie troche rozłoze , bedziemy bawic sie i uczyc w domu.
Acha, dzięki! To ja trochę inaczej to sobie wyobrażam. Na przykład nie ruszam języka obcego, a cała reszta wychodzi nam tak mimochodem Ale ja zerówkę robię domowo właśnie po to, by opóźnić regularną edukację, z myślą o nauczaniu początkowym w domu.
moje dziecko w zerówce nie nauczyło się niczego, czego by nie umiało z domu
a dla młodzych dzieci - 3 - 4 lata polecam serię "Naucz mnie mamo" widziałam że od września znowu ma być w sprzedaży - to takie gazetki, raz na tydzień (albo na 2 - nie pamiętam) są ŚWIETNE wydawane są od września do czerwca, tak jak trwa tok szkolny, gdzieś w połowie roku zaczynają się litery i cyfry
robiłam to z moim starszakiem jak miał 3 latka i to uwielbiał - moim zdaniem to nawet spokojnie jako program zerówki by wystarczało, teraz będę z młodzym przerabiać
Tyle ile dobrze poświecony czas na zabawe da szanse maluchowi wiele sie nauczyć .A to naprawde DUZO. Kinga Jesli chodzi o angielski to namówiła mnie do tego własnie siostra mojego męza.Dała wiele pomysłów i materiałów wprost na tacy wiec je wykorzystałam i okazało sie że dziewczyny ciągle chciały bawic sie ze mna po angielsku:-)Dopytywały kiedy znowu.Te 40 minut dwa razy w tygodniu kiedy przebierałyśmy sie za cos (np. za jakies zwierzatka )spiewałysmy na poczatku proste piosenki po angielsku, tanczyłyśmy, skakałysmy , wycinalismy , kolorowałysmy, czy robiłysmy jakies proste zadania porozumiewajac sie tylko w jezyku angielskim było dla nich super zabawa.Nie wyobrazałam sobie że tak wiele sa w stanie z tego tez zapamietac. Poza tym to prawda że dziecko woli sie bawic niz uczyc.Tak samo było z nauka gry na pianinie.Pewnego dnia Tosia przyszła i zapytała czy moge ja nauczyc nut bo ona chce tez tak grac jak ja.Trudno nasza nauke gry na pianiie nazwac lekcja bo ona trwa zazwyczaj tyle ile chce Tosia czasami to jest 5 minut , czasami 15 a pózniej chce robic cos innego.Ale fakt że wraca i sama chce wiecej chocby to było i 10 minut dziennie czegos ja przy okazji uczy.
Ale przyznam szczerze ze ja i mój mąz germanista zaczał ostatnio sie głosno zastanawiac czy rzeczywiscie nauka jezyka dzieci w tym wieku da jakies niesamowite wyniki pózniej...
Nie wiem ...Dlatego nasz program dnia z dziecmi zalezy od tego w co chca dzis bawic sie dzieci.Dlatego sama byłam troche przerażona jak dostałam wytyczne z ramowym programem z pierwszej szkoły.
Podobno nie daje wiele. Nie znam się w zasadzie, ale kiedyś poproszono mnie, bym pouczyła angielskiego dziecko - dziewczynę 8-9 lat. OK. Przyjechali z Niemiec, tam dziecko chodziło do szkoły, tam się urodziło, więc przez te lata ten niemiecki znało. Mam syna 9 lat, który mówi po angielsku jak przeciętne dziecko stąd, mimo że zaczął kontakt z językiem w wieku 4 lat. Okazało się, że po pobycie w Pl, utracie kontaktu z niemieckim dziecko język ten zapomniało.
Więc myślę, że taką naukę języka u dzieci, przez kontakt naturalny czy zabawę trzeba pielęgnować, żeby to nie zanikło.
to prawda że dziecko woli sie bawic niz uczyc. ----------------------------------------- wręcz przeciwnie - dzieci chcą być traktowane poważnie chcą naprawdę pomagać rodzicom w pracy naprawdę się uczyć
jeśli chodzi o uczenie języków obcych dzieci - jestem mocno sceptyczna Uczyłam głównie dorosłych, ale gdy zaczęły pojawiać się na świecie moje własne dzieci przerobiłam szczegółowo temat dziecięcy od strony praktycznej. Własnych nie uczyłam- obserwowałam inne:) miałam zajęcia w firmach + dwa razy w tygodniu grupę dzieci nieskromnie napiszę że uczyłam dobrze - do tego stopnia, że rodzice dzieci, gdy całkowicie zrezygnowałam z pracy, zaczęli mnie szantażować, że muszę dalej itd. Nauczycielem HD też jestem, wiem o czym piszę. Do rzeczy:) Uważam, że to nie ma sensu - lepiej poczekać gdzieś do 9, nawet 10 roku życia, ale potem zacząć intensywnie, codziennie i solidnie się uczyć. Tak postanowiłam zrobić.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że syn zdaje też angielski. Jakoś mi umknęło. Pękłam dwa tygodnie przed egzaminem - synek w tydzień opanował materiał egzaminacyjny. Pani stwierdziła, że za dobrze umie i dawała mu ćwiczenia do klasy czwartej (a był w 2), zachwycała się akcentem, i w ogóle ochom i achom nie było końca. Ale on ma fenomenalną pamięć, której bardzo mu zazdroszczę.
Żeby małe dzieci zapoznały się z melodią języka wystarczy, by słuchały po angielsku piosenek, wierszyków. Nie trzeba uczyć. Nie muszą rozumieć tego, co słyszą.
Jeszcze dodam, że nie wypowiadam się tutaj o rodzinach dwujęzycznych - to inna bajka.
Ciekawe co piszecie o tej nauce języków obcych. Bo mój mąż wydziwia i chce, by syn się uczył niemieckiego jako języka obcego oczywiście, bo angielski to inna historia.
Opóźnianie nauki języków tylko dla ludzi o silnych nerwach - presja jest ogromna. Większość znanych mi lingwistów nie uczy własnych dzieci, jak długo się da.
Dlatego nikogo nie zachęcam. Nie chciałabym też zniechęcać zaangażowanych. Do tej pory nie wypowiadałam się w temacie. Z moich obserwacji wynika, że wczesne uczenie nie jest potrzebne. Często takie bawiące się od małego dzieci są zmęczone wtedy, gdy faktycznie powinny zacząć intensywnie się uczyć. Przyzwyczajone są do tego, że nauka języków to zabawa właśnie. I są bardzo zdziwione, że ktoś czegoś od nich wymaga. Obserwowałam ten proces dość długo i z rosnącym zdumieniem
My zupełnie intuicyjnie unikamy faszerowania dzieci kultem obcych języków, wycofaliśmy czas jakiś córkę z przedszkola m.in. też i dlatego, że do południa pani miała tam mówić do dzieci tylko po niemiecku... @-) a podstawówka Montessori w Wieliczce jest cała po angielsku, ot tak. Więc Twoje, Monira, zdanie mocno mnie tu uspokaja. Dzięki.
Piszecie o językach...ale czego zatem wymagać od dziecka klasy 2, 3? Pewne rzeczy musi nauczyc się, by chociaż podejść do egzaminów końcowych w szkole.
Komentarz
Zuchy (ZHP, ZHR)/ Wilczki (Skauci Europy) - są właśnie dla nich.
Ministrantura - początki też na ten czas "łapią się", nie mówiąc już o chłopcach, którzy przystąpili do I Komunii św. wcześniej.
Zajęć dla wczesnoszkolnej dziatwy jest całkiem sporo. Tylko - czy będziemy mieć jakąś gwarancję, kto i w jaki sposób będzie zajęcia prowadził i kto na zajęcia będzie chodził - i nie chodzi mi o "wychowanie pod kloszem", tylko to, że trzeba być roztropnym na tym polu także. Np. wybierając gromadę zuchową po dobrym poznaniu drużynowego i szczepowego (np. rozpytując się u innych mam)
k.
Ludzie!!!
Zaczynamy za tydzień - córka II klasa podstawówki, syn I klasa gimnazjum.
Przez rok przygotowywałam się teoretycznie.
Teraz nie mogę spać z radości i ze strachu...
Pocieszcie mnie jakoś please
X_X
Ja też zaczynam I gimnazjum, a oprócz tego IV podstawowa i 2 razy III podstawowa, będziemy się wspierać Gdzie jesteście zapisani do szkoły?
Najbardziej boję się tego gimnazjum, że czasowo nie wyrobimy się. To aż 11 przedmiotów. Jeż. polski, matematyka, języki obce ( u nas ang. i rosyjski) uczymy sie systematycznie przez cały rok, a pozostałe przedmioty planuję zaliczać w pakietach (np. chemia, fizyka i geografia) w odstępach 2-miesięcznych. Już wpadam w panikę!! )
Pozdrawiam!
k.
Z tym programem to sama sie zastanwiałam jak dostalismy zgode z naszej miejscowej szkoły i wytyczne odnośnie tego co dziecko ma umiec do pierwszego egzaminu.Bo tu w tej szkole dyrektor kazal podpisac dokument ze bede sie zgłaszac z dzieckiem dwa razy w roku na egzamin sprawdzajacy zakres wiedzy.
Teraz kiedy dostalismy zgode od Sawickich głowe ma troche spokojniejsza.Bedziemy robic wszystko co do tej pory.W biedronce rzucili chyba w maju takie "teczki trzy ,cztero lub pięciolatka"Zakupilismy sie w nie bo mam tez w domu 3 latke .Oprócz tego kupiłam sobie materiały rytmiczne, książke z pomysłami na zabawy z myzyka i płyta z piosenkami tematycznymi.Oprócz tego robie z nim angielski na zasadzie zabawy.Mam troche materiałów od siostry mojego męża która uczyła dzieci w przedszkolu angielskiego metoda helen doron.No a poza tym z racji swojego wykształcenia i posiadanego sprzetu uczymy też sie gry na pianinie.Nasza pieciolatka chce również sama już
czytac książki które wypożyczamy z biblioteki dlatego rzuciła sie na nauke liter :-)Ale ciesze sie ze mam wolna reke i głowe i nie musze działac według jakiegos programu.Przynajmniej na razie :-) W zwiazku z czym poki sie da bedziemy korzystac z pogody i zabawy na dworze.A pózniej juz bliżej terminu porodu jak sie troche rozłoze , bedziemy bawic sie i uczyc w domu.
moje dziecko w zerówce nie nauczyło się niczego, czego by nie umiało z domu
a dla młodzych dzieci - 3 - 4 lata polecam serię "Naucz mnie mamo" widziałam że od września znowu ma być w sprzedaży - to takie gazetki, raz na tydzień (albo na 2 - nie pamiętam) są ŚWIETNE wydawane są od września do czerwca, tak jak trwa tok szkolny, gdzieś w połowie roku zaczynają się litery i cyfry
robiłam to z moim starszakiem jak miał 3 latka i to uwielbiał - moim zdaniem to nawet spokojnie jako program zerówki by wystarczało, teraz będę z młodzym przerabiać
Kinga
Jesli chodzi o angielski to namówiła mnie do tego własnie siostra mojego męza.Dała wiele pomysłów i materiałów wprost na tacy wiec je wykorzystałam i okazało sie że dziewczyny ciągle chciały bawic sie ze mna po angielsku:-)Dopytywały kiedy znowu.Te 40 minut dwa razy w tygodniu kiedy przebierałyśmy sie za cos (np. za jakies zwierzatka )spiewałysmy na poczatku proste piosenki po angielsku, tanczyłyśmy, skakałysmy , wycinalismy , kolorowałysmy, czy robiłysmy jakies proste zadania porozumiewajac sie tylko w jezyku angielskim było dla nich super zabawa.Nie wyobrazałam sobie że tak wiele sa w stanie z tego tez zapamietac.
Poza tym to prawda że dziecko woli sie bawic niz uczyc.Tak samo było z nauka gry na pianinie.Pewnego dnia Tosia przyszła i zapytała czy moge ja nauczyc nut bo ona chce tez tak grac jak ja.Trudno nasza nauke gry na pianiie nazwac lekcja bo ona trwa zazwyczaj tyle ile chce Tosia czasami to jest 5 minut , czasami 15 a pózniej chce robic cos innego.Ale fakt że wraca i sama chce wiecej chocby to było i 10 minut dziennie czegos ja przy okazji uczy.
Nie wiem ...Dlatego nasz program dnia z dziecmi zalezy od tego w co chca dzis bawic sie dzieci.Dlatego sama byłam troche przerażona jak dostałam wytyczne z ramowym programem z pierwszej szkoły.
-----------------------------------------
wręcz przeciwnie - dzieci chcą być traktowane poważnie
chcą naprawdę pomagać rodzicom w pracy
naprawdę się uczyć
jeśli chodzi o uczenie języków obcych dzieci - jestem mocno sceptyczna
Uczyłam głównie dorosłych, ale gdy zaczęły pojawiać się na świecie moje własne dzieci przerobiłam szczegółowo temat dziecięcy od strony praktycznej. Własnych nie uczyłam- obserwowałam inne:)
miałam zajęcia w firmach + dwa razy w tygodniu grupę dzieci
nieskromnie napiszę że uczyłam dobrze - do tego stopnia, że rodzice dzieci, gdy całkowicie zrezygnowałam z pracy, zaczęli mnie szantażować, że muszę dalej itd. Nauczycielem HD też jestem, wiem o czym piszę.
Do rzeczy:)
Uważam, że to nie ma sensu - lepiej poczekać gdzieś do 9, nawet 10 roku życia, ale potem zacząć intensywnie, codziennie i solidnie się uczyć.
Tak postanowiłam zrobić.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że syn zdaje też angielski. Jakoś mi umknęło. Pękłam dwa tygodnie przed egzaminem - synek w tydzień opanował materiał egzaminacyjny. Pani stwierdziła, że za dobrze umie i dawała mu ćwiczenia do klasy czwartej (a był w 2), zachwycała się akcentem, i w ogóle ochom i achom nie było końca. Ale on ma fenomenalną pamięć, której bardzo mu zazdroszczę.
Żeby małe dzieci zapoznały się z melodią języka wystarczy, by słuchały po angielsku piosenek, wierszyków. Nie trzeba uczyć. Nie muszą rozumieć tego, co słyszą.
Jeszcze dodam, że nie wypowiadam się tutaj o rodzinach dwujęzycznych - to inna bajka.
Większość znanych mi lingwistów nie uczy własnych dzieci, jak długo się da.
Dlatego nikogo nie zachęcam. Nie chciałabym też zniechęcać zaangażowanych. Do tej pory nie wypowiadałam się w temacie. Z moich obserwacji wynika, że wczesne uczenie nie jest potrzebne. Często takie bawiące się od małego dzieci są zmęczone wtedy, gdy faktycznie powinny zacząć intensywnie się uczyć. Przyzwyczajone są do tego, że nauka języków to zabawa właśnie. I są bardzo zdziwione, że ktoś czegoś od nich wymaga. Obserwowałam ten proces dość długo i z rosnącym zdumieniem
@-) a podstawówka Montessori w Wieliczce jest cała po angielsku, ot tak.
Więc Twoje, Monira, zdanie mocno mnie tu uspokaja. Dzięki.
Uczymy dzieci najpierw tego, co ważne.
Gdy już będzie miało coś do powiedzenia - wtedy błyskawicznie nauczy się języka.