Ja postanowiłam, że nie będzie wakacji. Będziemy uczyć się - w miarę możliwości - codziennie. Wiadomo, są różne dni, wyjazdy, pikniki, itp.gdzie konkretnej nauki nie będzie, ale nie widzę powodu, by nic nie robić tylko dlatego, że większość nic nie robi.
My już rozpoczęliśmy naukę, na razie niecała godzina przypominania, łatwych zadań. Więcej czasu zajmują nam tematy o świecie, przyrodzie. Dzieci je uwielbiają, więc przyjemne z pożytecznym łączymy i nie nudzimy się. A termin "wakacje" to sztuczny już dla nas twór
Ja bardziej chciałam się skupić na historii - mam w domu fajny "Elementarz małego Polaka", "O wielkich Polakach dzieciom", "O polskich świętych dzieciom", chcę tak bardziej patriotycznie.
I jeszcze jakaś zabawa z mapami Polski, Europy i świata. Zobaczymy co nam z tego wyjdzie ;-)
my co prawda w ed tylk formalnie, bo praktycznie to dopiero od września, alet już pierworodnej muszę tłumaczyć, że teraz są wakacje i za książeczki do nauki zabierzmy się na jesieni.
My też wakacjujemy! Jeszcze parę dni jesteśmy w mieście, więc uczestniczymy w grach muzealnych: Raz,dwa, trzy warszawiakiem jesteś Ty i Muzealne Łapiduchy.
my co prawda w ed tylk formalnie, bo praktycznie to dopiero od września, alet już pierworodnej muszę tłumaczyć, że teraz są wakacje i za książeczki do nauki zabierzmy się na jesieni.
My własnie w ramach ED naszej zerówkowiczki( drugi rok w zerówce )spedzamy dużo czasu na świezym powietrzu , na wypasionym Ogródku Jordanowskim Okolica zalesiona wiec i spacery krajoznawczo-poglądowe uskuteczniamy :-)
@Aga82 -tylko książek im nie zabieram;) - właśnie muszę pocztą na obóz dziś jedną dosłać. To duża motywacja, zwykle na pocztę docieram mniej więcej z miesięcznym opóźnieniem.
Byliśmy ubiegłego lata na grze staromiejskiej - dla dzieciaków uciecha niesamowita usłyszeć legendę o Bazyliszku od stwora przebranego za gada pod kamienicą na Krzywym Kole, gdzie on buszował.
@Aga82 -tylko książek im nie zabieram;) - właśnie muszę pocztą na obóz dziś jedną dosłać. To duża motywacja, zwykle na pocztę docieram mniej więcej z miesięcznym opóźnieniem.
moje jeszcze książek nie czytają, tak to bym im jeszcze podkładała co ciekawszą lekturę moja najstarsza to chce zadania rozwiązywać z książeczek!
Gdzie tylko się da głoszę chwałę kości do gry. Tak, tak, chodzi o zwykłe kostki, których używamy w grach planszowych. Mało kto wie, że te niepozorne kostki stanowią jedną z najlepszych edukacyjnych pomocy w nauce przeliczania, liczenia (nie są to terminy równoznaczne), dodawania, ale nie tylko.
Opowiem jaki czynię z nich użytek. Gram w kości z Borysem (lat 3,5), Jasiem (4,5), Mają (6), Julkiem (7) i Markiem (7,5).
Gra z trzylatkiem wymaga jednej kostki dla każdego oraz kalkulatora. Też dla każdego. Z Borysem gramy do 20.
Po wyliczance, która wskaże kto zaczyna, gracz rzuca swoją kostką (żeby było bardziej egzotycznie wyrzucamy swoje kostki z kolorowych kubków). Załóżmy, że pierwszy uczynił to Borys. Teraz chłopczyk musi policzyć kropki. Na początku dzieci przeliczają w kółko: jeden-dwa-trzy. - Ile kropek wyrzuciłeś? – Jeden, dwa, trzy… To jest przeliczanie, nie liczenie bo dziecko nie wie jeszcze, że ten ostatni liczebnik informuje o tym ile jest kropek. Ale to się załapuje błyskawicznie. Tak więc kropki policzone. Potem gracz musi wpisać to „3” w kalkulator. Tutaj zachodzi kojarzenie liczebnika „3” z odpowiadającą mu liczbą elementów. Potem rzuca drugi gracz. Należy pilnie obserwować wyświetlacz. Gramy wszak do 20. O, wyświetliło się „12”. Ile to? Już dwadzieścia jeden czy dopiero dwanaście?
Nie znam lepszego sposobu na to by malec szybko nauczył się nazywania liczebników i kojarzenia ich z ilością kropek. Na zwycięzcę czeka nagroda. Najczęściej jest to garść suszonych żurawin. Dzieci mają świadomość, że to gra losowa więc wiek i umiejętności dorosłego gracza nic tu nie znaczą. Szanse są równe. Gra jest tym bardziej atrakcyjna.
Jaś i Maja grają dwiema kostkami. Tutaj dochodzi dodawanie. Należy zsumować ilość kropek na obu kostkach i w kalkulator wpisać sumę. Dodawanie odbywało się początkowo przy pomocy paluszków, które pracowicie stukały w kropki. Teraz dokonuje się jednym rzutem oka. A to przecież dodawanie w zakresie „12”! Gramy do 40, niekiedy do 50. Jaśkowi mylą się jeszcze nazwy liczebników powyżej 12, ale to nic. To tylko kwestia czasu i kolejnych rozgrywek…
Najstarsi chłopcy biorą do gry 3 kostki. Gramy do 100. Reszta zasad taka sama.
Aha. I jeszcze jednej rzeczy uczymy się dzięki (nie)zwykłym kostkom. Przegrany gratuluje zwycięzcy i ściska mu prawicę. Niby nic, ale w tym wieku trudno przegrywać, oj, trudno…
Kto zamierza wybrać się na zjazd ED we wrześniu do Koszarawy? Mam dylemat - chciałabym jechać ale zastanawiam się czy to do życia koniecznie potrzebne Proszę o relacje z poprzednich zjazdów, ile trwały, jak z zakwaterowaniem przy takiej liczbie rodzin ED. My mamy do Koszarawy 300 km, więc troszkę daleko na krótki wypad, ale...... chcę Was poznać ;;)
O! My też się wybieramy (o ile nie będę w tym czasie w szpitalu), bo będzie to nasz pierwszy raz w Koszarawie. Zależałoby mi na tym, by nasza pierworodna poczuła się pewniej w temacie ED i zobaczyła szkołę nie tylko podczas egzaminów.
zaczynam się zastanawiać, czy kupować G. ten cały "box" do drugiej klasy? Czy to nie będą pieniądze wyrzucone w błoto? Czy mogłyby wypowiedzieć się osoby, które robiły z dziećmi drugą klasę? Ładnie proszę :-) Może polecicie coś innego?
Komentarz
Homeschoolersi jak tam żyjecie w wakacje? ;-)
Ja bardziej chciałam się skupić na historii - mam w domu fajny "Elementarz małego Polaka", "O wielkich Polakach dzieciom", "O polskich świętych dzieciom", chcę tak bardziej patriotycznie.
I jeszcze jakaś zabawa z mapami Polski, Europy i świata. Zobaczymy co nam z tego wyjdzie ;-)
Okolica zalesiona wiec i spacery krajoznawczo-poglądowe uskuteczniamy :-)
Ciekawą ofertę darmowych gier i spacerów miejskich ma Stowarzyszenie Przewodników Złota Kaczka. http://zlotakaczka.waw.pl/#-informacja-pl-49.html
Byliśmy ubiegłego lata na grze staromiejskiej - dla dzieciaków uciecha niesamowita usłyszeć legendę o Bazyliszku od stwora przebranego za gada pod kamienicą na Krzywym Kole, gdzie on buszował.
moja najstarsza to chce zadania rozwiązywać z książeczek!
Opowiem jaki czynię z nich użytek. Gram w kości z Borysem (lat 3,5), Jasiem (4,5), Mają (6), Julkiem (7) i Markiem (7,5).
Gra z trzylatkiem wymaga jednej kostki dla każdego oraz kalkulatora. Też dla każdego. Z Borysem gramy do 20.
Po wyliczance, która wskaże kto zaczyna, gracz rzuca swoją kostką (żeby było bardziej egzotycznie wyrzucamy swoje kostki z kolorowych kubków). Załóżmy, że pierwszy uczynił to Borys. Teraz chłopczyk musi policzyć kropki. Na początku dzieci przeliczają w kółko: jeden-dwa-trzy. - Ile kropek wyrzuciłeś? – Jeden, dwa, trzy… To jest przeliczanie, nie liczenie bo dziecko nie wie jeszcze, że ten ostatni liczebnik informuje o tym ile jest kropek. Ale to się załapuje błyskawicznie. Tak więc kropki policzone. Potem gracz musi wpisać to „3” w kalkulator. Tutaj zachodzi kojarzenie liczebnika „3” z odpowiadającą mu liczbą elementów. Potem rzuca drugi gracz. Należy pilnie obserwować wyświetlacz. Gramy wszak do 20. O, wyświetliło się „12”. Ile to? Już dwadzieścia jeden czy dopiero dwanaście?
Nie znam lepszego sposobu na to by malec szybko nauczył się nazywania liczebników i kojarzenia ich z ilością kropek. Na zwycięzcę czeka nagroda. Najczęściej jest to garść suszonych żurawin. Dzieci mają świadomość, że to gra losowa więc wiek i umiejętności dorosłego gracza nic tu nie znaczą. Szanse są równe. Gra jest tym bardziej atrakcyjna.
Jaś i Maja grają dwiema kostkami. Tutaj dochodzi dodawanie. Należy zsumować ilość kropek na obu kostkach i w kalkulator wpisać sumę. Dodawanie odbywało się początkowo przy pomocy paluszków, które pracowicie stukały w kropki. Teraz dokonuje się jednym rzutem oka. A to przecież dodawanie w zakresie „12”! Gramy do 40, niekiedy do 50. Jaśkowi mylą się jeszcze nazwy liczebników powyżej 12, ale to nic. To tylko kwestia czasu i kolejnych rozgrywek…
Najstarsi chłopcy biorą do gry 3 kostki. Gramy do 100. Reszta zasad taka sama.
Aha. I jeszcze jednej rzeczy uczymy się dzięki (nie)zwykłym kostkom. Przegrany gratuluje zwycięzcy i ściska mu prawicę. Niby nic, ale w tym wieku trudno przegrywać, oj, trudno…
Tematów projektów jesz\cze nie znamy.
Jest tu:
http://allegro.pl/dziecieca-matematyka-gruszczyk-kolczynska-i3479876995.html
tylko zastanawiam się, skąd taka cena????
:-O