Zawaliłam, jazde miałam jeszcze dziś rano i szło mi dobrze, a na egzaminie łuczek zrobiłam pięknie a na wzniesieniu zgasł mi 2 razy i dooopa
Za słaba jestem psychicznie,łapy mi latały jak galareta. Zła jestem sama na siebie, bo wydaje mi się że umiem (by najmniej to ) a tu taka kicha:( Przykro mi.
Aniu, który raz podchodzisz? Jeden z moich kolegów - który teraz bardzo dobrze jeździ - opowiadał mi, że jak kilkanaście lat temu podchodził do pierwszego egzaminu i zobaczył egzaminatora, to... zwiał (podobno ten egzaminator to jakaś miejscowa sława była). A za drugim razem już było dobrze... i oby tak też w maju było u ciebie
A propos egzaminów...ostatnio kursantka zdająca egzamin wjechała na chodnik i nie było widać, by hamowała, szłam po tym chodniku, dałam w bok i mocno skręciłam nogę. Dziewczyna nie zdała, ale nie wyciągałam konsekwencji wobec Szkoły ani instruktora czy egzaminatora.
Małżowi też jakaś osoba ucząca się w tych dniach wjechała na chodnik - dużo u nas tej Nauki Jazdy, ale był odporniejszy niż żona...
Wszystkim świeżym posiadaczom prawa jazdy gratuluję, zdającym jeszcze życzę lepszego następnego razu. Sobie - też dogonego czasu w życiu, by zacząć jeździć...
A mi minęła druga rocznica odebrania prawka i... dwa razy jechałam... )
No, przesadzam, ale tylko trochę.
Jestem wk na samą siebie, że nie jeździłam od razu. Teraz jeszcze bardziej się boję, ale... kusi mnie ostatnio.
Gratuluję wszystkim zdanym, a oblanym życzę cierpliwości i powodzenia następnym razem. Z obserwacji - Ci, którzy wielokrotnie zdawali, mają mniej lęków by potem wsiadać za kółko
Brawo Ania!!! a ja muszę się zapisać w końcu na jazdy i na egzamin mój dotychczasowy instruktor stracił pracę i tak się trochę bujałam ... no ale moja koleżanka wyczaiła podobno fajnego instr. - ma 5 dzieci, więc teraz nie ma zmiłuj - zapisuję się do niego
dziękuję dziewczyny niestety oblałam znowu ale tym razem było lepiej, bo przynajmniej jeździłam po mieście stresowałam się też mniej niż poprzednio, chociaż - niestety - nadal bardzo, co przełożyło się na pewność jazdy a raczej jej brak połączony z licznymi małymi błędami... i tak myślę, że egzaminator miał do mnie dużo cierpliwości, że pozwolił mi jeździć aż 20 minut mimo tego, że samochód gasł mi niezliczoną ilość razy... to była jego jedyna zaleta, bo poza tym był wybitnie niesympatyczny i gburowaty...
podbijam, bo.... jutro od rana mój 3 termin bardzo proszę o modlitwę w tej intencji do św. Josemarii - w miarę możliwości , ale jak komuś łatwiej do Kogoś innego to też poproszę
PS. w tym tygodniu zdała moja koleżanka z którą robiłam kurs, za 5 podejściem mam nadzieję, że się z tym wyrobię przed połową lipca, bo teorii nie chciałabym już powtarzać...
My po jednej jeździe przypominającej zarzuciliśmy. M. in. z powodów finansowych, poza tym teraz upały, a i tak mam inne zobowiązania zawodowe...może podczas swojego urlopu wrócę do tematu.
Komentarz
To co, teraz tylko ja jeszcze nie zdałam ?
Dziewczyny, spokojnie. Dobra passa trwa. Dobrze omodlimy......i zdacie. Innej opcji nie ma!
Proszę
Za słaba jestem psychicznie,łapy mi latały jak galareta.
Zła jestem sama na siebie, bo wydaje mi się że umiem (by najmniej to ) a tu taka kicha:(
Przykro mi.
Następne podejście 14 maja.
Dziękuję za modlitwę!
A propos egzaminów...ostatnio kursantka zdająca egzamin wjechała na chodnik i nie było widać, by hamowała, szłam po tym chodniku, dałam w bok i mocno skręciłam nogę. Dziewczyna nie zdała, ale nie wyciągałam konsekwencji wobec Szkoły ani instruktora czy egzaminatora.
Małżowi też jakaś osoba ucząca się w tych dniach wjechała na chodnik - dużo u nas tej Nauki Jazdy, ale był odporniejszy niż żona...
Wszystkim świeżym posiadaczom prawa jazdy gratuluję, zdającym jeszcze życzę lepszego następnego razu. Sobie - też dogonego czasu w życiu, by zacząć jeździć...
W Gdyni zdaję... Ktoś ma jakieś doświadczenie?
dwa razy jechałam... )
No, przesadzam, ale tylko trochę.
Jestem wk na samą siebie, że nie jeździłam od razu.
Teraz jeszcze bardziej się boję, ale...
kusi mnie ostatnio.
Gratuluję wszystkim zdanym, a oblanym życzę cierpliwości i powodzenia następnym razem.
Z obserwacji - Ci, którzy wielokrotnie zdawali, mają mniej lęków by potem wsiadać za kółko
AFRa - nie odkładaj tego tak jak ja...robiłam prawko w 1988/89...i nie jeździłam. Wyobrażasz sobie, ile teraz muszę się nauczyć...wszystkiego...
Acha, ale jeździć nie bardzo miałam czym, bo nigdy nie miałam parcia na samochód...jeździłam tramwajami i pociągami.
Mam pytanie - trochę OT - dla tych pań, które prowadzą samochód. Jak to z Wami było? Czy musiałyście przełamywać niechęć strach - Ok założę nowy wątek
Za sprawą oczywiście Ducha Świętego, bo sama bym nie dała rady !!!
a ja muszę się zapisać w końcu na jazdy i na egzamin
mój dotychczasowy instruktor stracił pracę i tak się trochę bujałam ...
no ale moja koleżanka wyczaiła podobno fajnego instr. - ma 5 dzieci, więc teraz nie ma zmiłuj - zapisuję się do niego
=D>
@Anna&L
jutro od rana mój 3 termin
bardzo proszę o modlitwę w tej intencji do św. Josemarii - w miarę możliwości ,
ale jak komuś łatwiej do Kogoś innego to też poproszę
PS. w tym tygodniu zdała moja koleżanka z którą robiłam kurs, za 5 podejściem
mam nadzieję, że się z tym wyrobię przed połową lipca, bo teorii nie chciałabym już powtarzać...
_Joanno_ zaraz dorzucę westchnienie modlitewne +
My po jednej jeździe przypominającej zarzuciliśmy. M. in. z powodów finansowych, poza tym teraz upały, a i tak mam inne zobowiązania zawodowe...może podczas swojego urlopu wrócę do tematu.
@_Joanna_ +