@Bambidu uczę się dalej jeździć jak to mówi mój instruktor -każdego da się nauczyć jeździć tylko jeden potrzebuje mniej lekcji a drugi duuuzo więcej . Ja niestety naleze do tej drugiej grupy, tak więc dalej sie uczę Z moich sukcesów to 1 zdalam teorię 2 jeżdżę nie na tyle dobrze żeby zdać egzamin , ale jeżdżę a w kwietniu nie umiałam nawet kluczyka do stacyjki wyłożyć nie mówiąc o uruchomieniu silnika czy przelaczeniu biegów Tak że jest sukses o ktorym nie marzyłam nawet. Nie ma mowy żebym zrezygnowala
To może napiszę. Mój instruktor mówił, że żeby zdać egzamin trzeba wyjeździć ok wiek razy dwa godzin. Ja potrzebowałam trochę mniej, ale ponad 60. Ale to nie jest regułą
To może napiszę. Mój instruktor mówił, że żeby zdać egzamin trzeba wyjeździć ok wiek razy dwa godzin. Ja potrzebowałam trochę mniej, ale ponad 60. Ale to nie jest regułą
czyli ile ja.......no nie chcę myśleć bom starocie
nie zdałam egzaminu wewnętrznego praktycznego. Wstyd się przyznać za co. Jednak nie czuję się jeszcze pewnie m.in. przy zmianie pasów, na rondach bez świateł, czasem zapominam o jakimś kierunkowskazie. Parkowanie tak o. Więc i tak bym się nie zapisała jeszcze na egzamin do WORD. Jeździłam teraz 4h doszkalające. We wtorek zdaję wewnętrzny.
@joanna_1991 ja wewnętrzny mam za sobą , za to w WORD poległam , też nie zbyt pewnie się czuję ale głównie na łuku i na skrzyżowaniach ze światłami tymi strzałkami warunkowymi , albo na tych co nie ma wyznaczonych kierunków jazdy też się doszkalam
Zaczęłam jeździć po 30 latach od zdania prawka. Ale to wiecie. Cieszę się, bo w pewnym sensie to lubię, tę czynność, jak parę dni nie jeżdżę, to mi czegoś brakuję.
Najbardziej lubię jeździć po osiedlu, mimo ciasnoty, klaustrofobii, przepychania się z jednej strony omijasz zaparkowane auto, z drugiej też, a z naprzeciwka nadjeżdża samochód i się mijamy, ale ktoś z nas się musi schować, żeby drugi się przecisnął... to są uroki jazdy po mieście...
Lubię to, że już znam trasę. O tu znak taki i taki, a za chwilę będzie garb albo inny leżący policjant, a teraz jest skrzyżowanie równorzędne i muszę zwolnić i być czujna na tych z prawej, którzy wypasionymi czasem brykami lubią się pojawić. A tu ścieżka rowerowa i uwaga, czujność rowery...
O, a tu jakiś dostawczak, mała ciężarówka, nie ruszaj ty...lepiej stój, poczekaj aż cię wyminę...
a przed warzywniakiem znów wszystkie miejsca parkingowe zajęte.
Ale mały mam jeszcze repertuar tras, po których jeżdżę sama. Jest parę, ale to taki ścisły wybór. Powoli sobie rozszerzam. Jednak na tych szybkich trasach w mieście, sama miałabym pietra. Nagle ktoś się wpycha na pas, nagle zajeżdża pas, niespodziewanie wciska dziób... i tworzą się korki. Melduję, że oswoiłam już też trochę zieloną strzałkę. Ale lubię, gdy jednak ona gaśnie i sytuacja jest prosta zielone - czerwone. W ogóle lubię czerwone, mogę wtedy odsapnąć. Stresuję się, gdy jest końcówka zielonego światła, zapala się pomarańczowe i trudno jest ocenić jechać nie jechać. Często jadę, często jednak przystaję i z ulgą przyjmuję czerwone, ale jestem już w czołówce...w oczekiwaniu na zielone. Generalnie dużo emocji...i paradoksalnie odpoczynek jak sport, bo głowa zajęta i ciało zaangażowane.
Ale tramwajami też jeszcze jeżdżę. Najbardziej lubię w weekendy jeździć autkiem, bo wtedy się wykazuję i wożę męża, a on mi pomaga, bo jest dodatkową parą oczu i doradza.
Odświeżę wątek, dziś o 14:15 w lubelskim WORDzie zdałam egzamin praktyczny za drugim razem.
(Półtora tygodnia temu oblałam pierwsze podejście - zjawiskowo wjeżdżając w pachołek na łuku.)
Było fajnie, krótko (32 minuty, a zleciało raz dwa), stres straszny, noga chodziła sama na sprzęgle na początku (podobno klasyka) i wszystkie polecenia wydawały mi się proste Aż byłam zdziwiona, że już zawracamy do WORDu.
Mam pytanie. Jak kiedys zdawalam prawko to po niezdanym egzaminie word odsylal dokumenty do wydzialu ruchu drogowego w mojej dzielnicy. Czy jesli teraz mieszkam w innej dzielnicy, to dokumenty zostaly tu przeslane? Chce znow podejsc do tematu, ale najpierw musze zlozyc podanie o przeslanie dokumentow do WORDu i nie wiem gdzie one sa.
@Spioch, statystyki są nieubłagalne - między dwadzieścia kilka a trzydzieści kilka % egzaminów jest zdanych (no lokalnie w porywach do 40%) w zależności od miasta w Polsce. U mnie w WORD na 1 zdany egzamin są 2 niezdane.
Komentarz
-każdego da się nauczyć jeździć tylko jeden potrzebuje mniej lekcji a drugi duuuzo więcej .
Ja niestety naleze do tej drugiej grupy, tak więc dalej sie uczę
Z moich sukcesów to
1 zdalam teorię
2 jeżdżę nie na tyle dobrze żeby zdać egzamin , ale jeżdżę a w kwietniu nie umiałam nawet kluczyka do stacyjki wyłożyć nie mówiąc o uruchomieniu silnika czy przelaczeniu biegów
Tak że jest sukses o ktorym nie marzyłam nawet.
Nie ma mowy żebym zrezygnowala
też się doszkalam
Cieszę się, bo w pewnym sensie to lubię, tę czynność, jak parę dni nie jeżdżę, to mi czegoś brakuję.
Najbardziej lubię jeździć po osiedlu, mimo ciasnoty, klaustrofobii, przepychania się z jednej strony omijasz zaparkowane auto, z drugiej też, a z naprzeciwka nadjeżdża samochód i się mijamy, ale ktoś z nas się musi schować, żeby drugi się przecisnął... to są uroki jazdy po mieście...
Lubię to, że już znam trasę. O tu znak taki i taki, a za chwilę będzie garb albo inny leżący policjant, a teraz jest skrzyżowanie równorzędne i muszę zwolnić i być czujna na tych z prawej, którzy wypasionymi czasem brykami lubią się pojawić. A tu ścieżka rowerowa i uwaga, czujność rowery...
O, a tu jakiś dostawczak, mała ciężarówka, nie ruszaj ty...lepiej stój, poczekaj aż cię wyminę...
a przed warzywniakiem znów wszystkie miejsca parkingowe zajęte.
Kibicuję wszystkim świeżym, sobie też.
Jednak na tych szybkich trasach w mieście, sama miałabym pietra. Nagle ktoś się wpycha na pas, nagle zajeżdża pas, niespodziewanie wciska dziób...
i tworzą się korki.
Melduję, że oswoiłam już też trochę zieloną strzałkę.
Ale lubię, gdy jednak ona gaśnie i sytuacja jest prosta zielone - czerwone. W ogóle lubię czerwone, mogę wtedy odsapnąć.
Stresuję się, gdy jest końcówka zielonego światła, zapala się pomarańczowe i trudno jest ocenić jechać nie jechać. Często jadę, często jednak przystaję i z ulgą przyjmuję czerwone, ale jestem już w czołówce...w oczekiwaniu na zielone. Generalnie dużo emocji...i paradoksalnie odpoczynek jak sport, bo głowa zajęta i ciało zaangażowane.
Chce znow podejsc do tematu, ale najpierw musze zlozyc podanie o przeslanie dokumentow do WORDu i nie wiem gdzie one sa.