Mój mąż podchodzil do egzaminu teoretycznego. Zabraklo mu parę punktów. Podobno komputer sie zawieszal. Na razie urabiam go żeby sie nie poddawal i probowal d9 skutku.
Dobra, w przyszłym tygodniu dam znać, czy zdam z pierwszym podejsciem, czy tym razem będzie trudniej. Będzie na pewno trudniej, już sam fakt, że to 16 metrów, ciężar pojazdu... Jadę na kurs C+E, czyli zestaw ciągnik siodłowy i naczepa, zwane tirami.
O ja w przyszłym tygodniu będę zdawać teorię a praktykę za tydzień. W sumie lubię jeździć. U mnie się teoria wieku że po czterdziestce jest gorzej nie potwierdza. Ale jak to moja znajoma z pracy powiedziała: jestem zaprzeczeniem wszystkic stereotypów. Jakoś życie mnie wcale nie zmęczyło.
Więc zaparkowałam sobie tyłem, ale byłam jedna z pierwszych na parkingu w pracy, więc miejsca miałam do wybooooru... Generalnie się nie wciskam, nie lubię i nie umiem. Staram się wracać na osiedle o takiej godzinie, żeby jeszcze było miejsce do wyboru. Potem nogi albo tramwaj.
@Odrobinka powodzenia! Zacząć prowadzić auto w troszkę dojrzalszym wieku to sama frajda...
Choć powiem wam, że spotykam cwaniaków, oj spotykam. Jedzie sobie nie tym pasem, co trzeba, i potem nagle cyk... próbuje zmienić pas przede mną, gdy stoję na tym odpowiednim w korku porannym... I co... nie wpuścić? Gdy stoi tak trochę okrakiem i po prostu wymusza to wpuszczenie?
Ale są przynajmniej niektórzy na tyle kulturalni, że zamrugają w podziękowaniu za wpuszczenie awaryjnymi.
Ja w następnym tygodniu zamierzam sobie wykupić że dwie godziny nauki parkowania bo jeżdżę od 15 lat a parkowanie dla mnie to wciąż czarna magia. A za trzy tygodnie dostanę służbowy samochód i będę musiała dużo jezdzic
Boje się że czwartkowy egzamin będzie jedna wielka porażka i że będę musiała wracać na egzamin. Przejechałem 600 mil w UK żeby uczyć się w jednej z najlepszych szkół jazdy ale wizja powrotu tu jest przygnebiajaca. I czas i koszty.... Nie wiedziałam że cofanie tira to taka sztuka. To musi jakoś w człowieku zaskoczyc. Po dwóch dniach ćwiczeń przynajmniej po prostej go cofne, ale ja mam manewry do tyłu też robic... Spinanie i rozpinanie zestawu jest latwe, ale trzeba się nagimnastykowac, naszarpac, powalczyć z kablami laczacymi naczepe i kabine. Po prostym się fajnie jedzie, ciasne ronda bierze się z dwóch pasów, ale cofanie to masakra. Dziś instruktor chce perfekcyjnego parkowania tylem. A ja poza studiowaniem schematów i filmów na YT na ten temat opracowuje plan powrotu tu na poprawke. Jazda na kagorie C to jak jazda większym samochodem w porównaniu z tirem.
Chwilowo jeżdżę bez prawka. Odwożę dzieci do przedszkola i szkoły i siebie do pracy. Mąż siedzi obok. Luz mam w temacie. Premia mi dzisiaj na konto wpłynęła więc idę dopłacić 300 zł za kurs i będę zdawać teorię.
U nas na małym rondzie j6z kilka razy się tir zablokował, że musieli po niego przyjeżdżać z wyciagarkami czy z czymś. Tak się blokują, że w żadną stronę nie idzie ruszyć.
Bo te ronda takie głupie robią. Albo za małe, za wąskie, albo wyłożone kostką (która w zimie jest śliska) częściowo, albo krzaków nasadzą w środku, że nie widac nic po drugiej stronie ronda. U nas takie rondo, że jak jest ślisko to autobusy muszą je pokonywać jadąc na skróty pod prąd.
Dziś instruktor powiedział, że gdybym nie siedziala ja w kabinie to by wysiadł i przywalił facetowi. Ale przy kobiecie tak się nie może zachować... Ale było wesoło dzisiaj. Raz baba nie dała nam ze stacji benzynowej wyjechać, potem facet leci i awanturę robi...
Ciężki dzień. Niestety wracam na powtórkę w kwietniu, bo takie terminy. Dwa błędy poważne, i wcale nie zawaliłam manewrów. Na mieście. Raz zjezdzajac z autostrady zajęłam na zjeździe dwa pasy, co było wskazane ale olałam samochód za mną, który musiał hamować. Drugi raz na mini rondzie naczepa mi najechała na krawężnik. Ponieważ samochód z naprzeciwka dał mi miejsce a ja nie wykorzystałam, dał mi to jako poważny błąd. Gdybym nie miała miejsca, to nie byłby to błąd bo byłaby to konieczność uciekać z zapchanego ronda. Żaden z tych błędów nie byłby popełniony gdybym jechała pojazdem kategorii C, bo bym się na tych rondach mieściła w swoim pasie. Cóż, 16.5 m robi różnice. Poza tym jazda uznana została za dobrą. Ale dużo się nauczyłam, wiem, że to jest to, czym chce jeździć. Nie jest to łatwe, manewry są naprawdę trudne, trzeba mieć na mieście oczy z tyłu głowy, zajmować często dwa pasy, czasem blokować drogę, żeby ktoś nie wyprzedzał jak ja zajmuje półtora pasa i mogę kogoś zawadzić. A najbardziej podobało mi się spinanie zestawu, czyli naczepy do ciągnika siodłowego kiedy ciągnik uderza i robi 'bang' o fifth wheel (tu już po polsku nie umiem powiedzieć).
Haha Szczurzysko... a zrobilas fote temu kraweznikowi....? Czemu taki czarny. Teraz ronda robi sie z takimi najazdami bez ostrych kantow. Nie dlatego ze jakos ladnie wyglada tylko ze kazdy po nich jezdzi i ciezej wyrwac kolem
Popatrzyłam teraz na to rondo na Google map. Nie wygląda tak źle ale panika była nie potrzebna. Za duzo się działo i faktycznie nie wyjechałem jak należy do przodu, na przeciwny pas. Jeszcze mnie złość na siebie samą nie opuscila.
Muszę się pochwalić, no muszę Dwa lata temu w październiku zdałam egzamin na prawo jazdy. Dzisiaj wróciliśmy do domu. Najtrudniejsza część drogi ja kierowałam, także jeździłam po górskich drogach. Całkiem dobrze mi szło
Dziś zwątpiłam, czy ja w ogóle nadaje się za kierownicę czegoś większego... Strasznie ciężko. Jeszcze instruktor przysypiał po którejś godzinie jazdy, co mnie więcej śmieszyło niż stresowało Jutro egzamin, drugie podejście, pierwsze było przed lockdownem, pół roku czekania na egzamin... Trudno, zawsze może być trzecie podejście, i czwarte, i ile trzeba.
Komentarz
Jadę na kurs C+E, czyli zestaw ciągnik siodłowy i naczepa, zwane tirami.
W sumie lubię jeździć. U mnie się teoria wieku że po czterdziestce jest gorzej nie potwierdza. Ale jak to moja znajoma z pracy powiedziała: jestem zaprzeczeniem wszystkic stereotypów. Jakoś życie mnie wcale nie zmęczyło.
Generalnie się nie wciskam, nie lubię i nie umiem. Staram się wracać na osiedle o takiej godzinie, żeby jeszcze było miejsce do wyboru. Potem nogi albo tramwaj.
Zacząć prowadzić auto w troszkę dojrzalszym wieku to sama frajda...
Choć powiem wam, że spotykam cwaniaków, oj spotykam. Jedzie sobie nie tym pasem, co trzeba, i potem nagle cyk... próbuje zmienić pas przede mną, gdy stoję na tym odpowiednim w korku porannym... I co... nie wpuścić? Gdy stoi tak trochę okrakiem i po prostu wymusza to wpuszczenie?
Ale są przynajmniej niektórzy na tyle kulturalni, że zamrugają w podziękowaniu za wpuszczenie awaryjnymi.
Nie wiedziałam że cofanie tira to taka sztuka. To musi jakoś w człowieku zaskoczyc. Po dwóch dniach ćwiczeń przynajmniej po prostej go cofne, ale ja mam manewry do tyłu też robic...
Spinanie i rozpinanie zestawu jest latwe, ale trzeba się nagimnastykowac, naszarpac, powalczyć z kablami laczacymi naczepe i kabine.
Po prostym się fajnie jedzie, ciasne ronda bierze się z dwóch pasów, ale cofanie to masakra.
Dziś instruktor chce perfekcyjnego parkowania tylem.
A ja poza studiowaniem schematów i filmów na YT na ten temat opracowuje plan powrotu tu na poprawke.
Jazda na kagorie C to jak jazda większym samochodem w porównaniu z tirem.
Na mieście. Raz zjezdzajac z autostrady zajęłam na zjeździe dwa pasy, co było wskazane ale olałam samochód za mną, który musiał hamować. Drugi raz na mini rondzie naczepa mi najechała na krawężnik. Ponieważ samochód z naprzeciwka dał mi miejsce a ja nie wykorzystałam, dał mi to jako poważny błąd. Gdybym nie miała miejsca, to nie byłby to błąd bo byłaby to konieczność uciekać z zapchanego ronda.
Żaden z tych błędów nie byłby popełniony gdybym jechała pojazdem kategorii C, bo bym się na tych rondach mieściła w swoim pasie. Cóż, 16.5 m robi różnice. Poza tym jazda uznana została za dobrą.
Ale dużo się nauczyłam, wiem, że to jest to, czym chce jeździć. Nie jest to łatwe, manewry są naprawdę trudne, trzeba mieć na mieście oczy z tyłu głowy, zajmować często dwa pasy, czasem blokować drogę, żeby ktoś nie wyprzedzał jak ja zajmuje półtora pasa i mogę kogoś zawadzić.
A najbardziej podobało mi się spinanie zestawu, czyli naczepy do ciągnika siodłowego kiedy ciągnik uderza i robi 'bang' o fifth wheel (tu już po polsku nie umiem powiedzieć).
Jeszcze mnie złość na siebie samą nie opuscila.
Dwa lata temu w październiku zdałam egzamin na prawo jazdy. Dzisiaj wróciliśmy do domu. Najtrudniejsza część drogi ja kierowałam, także jeździłam po górskich drogach. Całkiem dobrze mi szło
Jutro egzamin, drugie podejście, pierwsze było przed lockdownem, pół roku czekania na egzamin...
Trudno, zawsze może być trzecie podejście, i czwarte, i ile trzeba.