No nie udalo sie. Zamiast tyłem ładnie wjechać gdzie należy to naczepa mi się wspak ustawiła i nie mogłam już z tego wyjsc, żeby na linie nie najechac. Trudno, będę tym przypadkiem co w tej kategorii wiele razy zdaje.
Ja mam problemy z koncentracją. Jeżdżę od ubiegłego tysiąclecia, żyję i nikogo nie uszkodziłam Jak się siedzi za kierownicą to koncentracja nieco lepsza jest. Inna sprawa, że siedzenie w internetach na koncentrację ma zdecydowanie negatywny wpływ.
Jejku, zdałam prawo jazdy 3 lata temu i z roku na rok coraz bardziej bije się jeździć, brrr... A przydałoby mi się
A czemu się boisz?? Ja prawo jazdy tyle co Ty. I uwielbiam kierować nie sprawia mi to problemu. Nie dawno zmieniłam auto na nowsze i teraz to jest jazda.
Trzeba na siłę jechać, najlepiej bez nikogo, żeby się oswajać. Ja po pierwszym zatrzymaniu świata na wiosnę, miałam prawie miesiąc przerwy, nigdzie nie jechałam. Ale się bałam pierwszej jazdy po przerwie, a normalnie nie mam z tym problemu.
Jejku jak ja bym tak chciała ruszyć. Myślałam o tym, żeby właśnie zacząć jak nikt nie jeździ, ale wtedy u nas ciężko z osiedla wyjechać, a auto ma spore gabaryty. No zawsze jest jakieś ale... Boje się no
Ale fakt, że jak zdałam.i musiałam dzieci wozić to woziłam. Jedną drogę miałam w miarę obeznaną i było coraz lepiej. Bocznymi drogami nawet w okolicach centrum jeździłam a teraz znów nic, nie mogę się przełamać.
Jejku jak ja bym tak chciała ruszyć. Myślałam o tym, żeby właśnie zacząć jak nikt nie jeździ, ale wtedy u nas ciężko z osiedla wyjechać, a auto ma spore gabaryty. No zawsze jest jakieś ale... Boje się no
A widzisz. Ja tez się boje duzego auta. Jeżdżą oplem corsa. I taki jest okej. Musisz się podważyć. Pomalutko jeździć nawet jak jest spory ruch. Nie przejmować się jak trabia za Tobą jak się włączysz do ruchu itp. Musisz się odblokować bo ci będzie ciężko..
Ja zaczęłam.jezdzic z dnia na dzień bo wyprowadziłam się na zadupie . I to od razu samochodem zapakowanym dziećmi Pierwsze tygodnie to był stresss..chyba dużo wtedy schudłam ..a teraz wszędzie autem, mało ruchu i d.. rośnie ...
@asiao na zadupie to pewnie nie było takiego ruchu, jak w mieście. @Hope pewnie znasz moją historię, że zaczęłam jeździć w 30 lat po zrobieniu prawka, ale fakt, że rok trenowałam z osobą, która miała wprawę w temacie.
I teraz jest tak, że jeżdżę kilkoma ustalonymi trasami. Lubię jeździć, bardzo lubię, jeśli znam drogę. I czuję się wtedy bezpiecznie.
Mieszkam na starym osiedlu, więc u nas jest tak, że trudno jest wyjechać wieczorem i wrócić, bo już wszystkie miejsca parkingowe pozajmowane.
A w ogóle teraz przez pracę zdalną jeżdżę mało. Ale też jeżdżę wciąż śmielej, szybciej itp. Wiem, że dla mnie nowa trasa i spory ruch to za duże obciążenie i takich rzeczy sobie nie funduję. Jak mam chociaż trochę nową trasę, to ją trenuję osobno z mężem obok jako pasażerem, uczę się wtedy tej trasy na pamięć i jadę potem już sama...
Staram się też z nową drogą zapoznać maksymalnie w domu na komputerze z mapy.
Wychodzę z tej strefy komfortu ale bardzo powoli i ostrożnie.
@Hope Życzę Ci przełamania obaw. Dziewczyny dobrze radzą... Może metoda małych kroczków - typu dojechać do sklepu, kościoła itp. w godzinach niestandardowych typu 7.00 rano w niedzielę - jeżeli sytuacja rodzinna na to pozwala.
@Zuzapola w tym zatrzymaniu świata na wiosnę fajnie się jeździło, bo był mniejszy ruch. Fakt, że nie było gdzie jeździć, bo wszystko było zamknięte. Można było tylko tak dla sportu... To znaczy wyjazd samochodem był też po to, żeby pobyć poza mieszkaniem.
Jedyny minus jeżdżenia autem widzę w mniejszej ilości chodzenia na nogach. Kiedyś wszędzie łaziłam, był ruch, sport przy okazji, do rodziny, do kościoła, na przystanek, do parku, do sklepu... Wszędzie na nóżkach. Teraz często autem, bo wykorzystuję te okazje, by ćwiczyć jazdę.
Boris wprowadza lockdown i zawiesza egzaminy na terenie Anglii. Mam instruktora nagranego na terenie Szkocji, ale za czym on będzie wolniejszy to pewnie Anglia się otworzy a Szkocja zamknie....
Z pierwszych razów zaliczyłam pierwszą gumę. Kolega nam pomógł, bo mąż też jeszcze tego nie robił, kolega założył mi w asystencji męża koło zapasowe tzw. dojazdowe.
Ech, ja też oblałam drugi raz. Ale egzaminator fajny. Powiedział że że jeżdżę dobrze. I że jestem dobrze przygotowana. Oblał mnie na wyjeździe z bramy tyłem. Za blisko lewej podjechałam i w dodatku tam był wyjazd pod górę tyłem. Sama mu powiedziałam że nie wyjadę i nie miał wyjścia. A w sumie powiedział że jedyne co mi zostało na tym egzaminie to parkowanie i zjazd do Wordu. I gdyby nie ta nieszczęsna brama to bym miała zdany egzamin. No ale następny egzamin mam 4 stycznia. Mam nadzieję że tym razem pójdzie ok. Pierwszy raz też mnie za ręczny oblał. Został mi na jednym ząbku i nie popatrzyłam na kontrolkę.
@asia na pocieszenie dla syna... Ponad rok temu udało mi się na zaciągniętym ręcznym dojechać do pracy. Po drodze myślałam, że jakoś ten samochód ciężko rusza, ciężko ciągnie, muszę go sprawdzić. Jeszcze parę razy w życiu mi się zdarzyło ruszyć na ręcznym...
@Odrobinka ale gdyby to nie był egzamin a życie, to byś sobie chyba wyjazdu tyłem nie fundowała? Gdyby się dało, to bym odwróciła auto i wyjechała przodem.
W kontekście tego co piszesz, @AgaMaria - przypomniało mi się, jak Marek Niedźwiedzki opowiadał, że w osiemdziesiątym którymś roku miał odebrać z lotniska Basie Trzetrzelewska. Przyleciała ze Stanów a on, swiezozakupionym Maluchem pojechał po nią do tego Gdańska, z Warszawy. Jak się później okazało - całą drogę przejechał z zaciągniętym ręcznym ale on był i jest tak na zaboj zakochany w Basi( i w Belindzie Carlise ), że nawet tego nie zauważył.
Komentarz
A autobus też będzie kiedyś, niedługo się za teorie na kat D biorę.
Trudno, będę tym przypadkiem co w tej kategorii wiele razy zdaje.
Ja np. potrafię się zamyślic ale generalnie jednak mózg reaguje jak jest obiekt na drodze w który można wjechać
Jak się siedzi za kierownicą to koncentracja nieco lepsza jest.
Inna sprawa, że siedzenie w internetach na koncentrację ma zdecydowanie negatywny wpływ.
Musisz się podważyć. Pomalutko jeździć nawet jak jest spory ruch. Nie przejmować się jak trabia za Tobą jak się włączysz do ruchu itp. Musisz się odblokować bo ci będzie ciężko..
Pierwsze tygodnie to był stresss..chyba dużo wtedy schudłam ..a teraz wszędzie autem, mało ruchu i d.. rośnie ...
@Hope pewnie znasz moją historię, że zaczęłam jeździć w 30 lat po zrobieniu prawka, ale fakt, że rok trenowałam z osobą, która miała wprawę w temacie.
I teraz jest tak, że jeżdżę kilkoma ustalonymi trasami. Lubię jeździć, bardzo lubię, jeśli znam drogę. I czuję się wtedy bezpiecznie.
Mieszkam na starym osiedlu, więc u nas jest tak, że trudno jest wyjechać wieczorem i wrócić, bo już wszystkie miejsca parkingowe pozajmowane.
A w ogóle teraz przez pracę zdalną jeżdżę mało. Ale też jeżdżę wciąż śmielej, szybciej itp.
Wiem, że dla mnie nowa trasa i spory ruch to za duże obciążenie i takich rzeczy sobie nie funduję. Jak mam chociaż trochę nową trasę, to ją trenuję osobno z mężem obok jako pasażerem, uczę się wtedy tej trasy na pamięć i jadę potem już sama...
Staram się też z nową drogą zapoznać maksymalnie w domu na komputerze z mapy.
Wychodzę z tej strefy komfortu ale bardzo powoli i ostrożnie.
@Hope Życzę Ci przełamania obaw. Dziewczyny dobrze radzą... Może metoda małych kroczków - typu dojechać do sklepu, kościoła itp. w godzinach niestandardowych typu 7.00 rano w niedzielę - jeżeli sytuacja rodzinna na to pozwala.
To znaczy wyjazd samochodem był też po to, żeby pobyć poza mieszkaniem.
Z pierwszych razów zaliczyłam pierwszą gumę. Kolega nam pomógł, bo mąż też jeszcze tego nie robił, kolega założył mi w asystencji męża koło zapasowe tzw. dojazdowe.
Jestem mega wdzięczna!
Pierwszy raz też mnie za ręczny oblał. Został mi na jednym ząbku i nie popatrzyłam na kontrolkę.
Powodzenia następnym razem!
W sobotę mój syn zdał za pierwszym razem.