Klarcia, nie widzisz różnicy? Oni piszą o sobie, a pani MT o swoich bliskich. O sobie to ja mogę mówić różne rzeczy, zwłaszcza jak jestem samotna. Gdy mam rodzinę, męża, dzieci, to wszystko, co mówię będzie też o nich.
Nie widzę różnicy przykro mi. Nawrócona prostytutka (wkleiłam powyżej) mówi o sobie, ale przecież rzutuje to na jej synów. Ksiądz mówi o sobie, ale i też o swoich współbraciach w kapłaństwie. A wywiady będące świadectwem katolickiej rodziny, ale ukazujące codzienne problemy też są bardzo potrzebne. Jeżeli coś mnie zdziwiło, to raczej wyraz zgorszenia "forumowych katoliczek".
Przykro mi - zgorszone interlokutorki - ale ja taką postawę określam dulszczyzną. Ponieważ was jednak lubię, to bardzo bym się chciała w swojej ocenie mylić.
Klarcia, przyklady ktore przytaczasz sa w tym kontekscie bez sensu. Zauwaz ze wszystkie te swiadectwa maja podobna konstrukcje: "Przez swoje grzechy upadlem/lam na dno i Bog mnie z tego dna podzwignal"
A u pani T. nic takiego nie ma. Sa intymne szczegoly z ich malzenskiego pozycia i brak lojalnosci wobec meza.
To dla mnie nie jest zadne swiadectwo. [-X
Trudno - nie zrozumiemy się. Ja swojego zdania nie zmienię, nadal będę twierdziła, że wywiady takie, jaki udzieliła Terlikowska są bardzo potrzebne.
Zacznę od kilku słów wyjaśnień. Wiedziałem o wywiadzie, akceptowałem go i razem go autoryzowaliśmy. Nie widziałem powodu, by wykreślać zdania, które pokazują, że – jak niemal każdy mężczyzna i niemal każda kobieta – mam wady, i nie zawsze dorastam do roli męża i ojca. Nie sądzę też, by należało wykreślać z wywiadu (który siłą rzeczy jest wycinkiem rzeczywistości) fragmenty o frustracji. Tak macierzyństwo, podobnie jak i ojcostwo bywa czasem frustrujące, rodzi zmęczenie i chęć odpoczynku. I dotyczy to także (rozumiem, że pani Agnieszka Kublik czy Anna Czerwińska nigdy takich uczuć nie doświadczyły) mojej żony, która zupełnie szczerze o tym powiedziała. Jeśli zaś zdecydowaliśmy się na rozmowę z „Gazetą Wyborczą”, to dlatego, że uznaliśmy, że warto opowiedzieć o innym życiu także jej czytelnikom, wśród których są przecież bardzo różni ludzie. A opowieść miała być o naszym – staramy się, by chrześcijańskim – życiu takim, jakie ono jest, a nie o słodkim jego obrazku. I dostaliśmy (a przede wszystkim moja cudowna żona) w ostatnich dniach wiele sygnałów o tym, że te słowa dotarły czasem w zupełnie nieoczywiste miejsca, dając pozytywne rezultaty.
W pierwszym odruchu chciałam napisać Terlikowskiemu, z jakim "aplauzem" spotkał się wywiad jego żony wśród "porządnych katoliczek", ale jednak odpuściłam - niech to już zostanie pomiędzy nami. Proponuję przenieść ten wątek do działu widocznego tylko dla zalogowanych.
W całym swoim dorosłym życiu żaden lekarz nie pytał mnie o śluz
Żaden lekarz a ja długo jestem dorosła
Szczęściara. Mnie niestety u ginekologa zapytano kilka razy i nie czułam się jakoś bardzo zażenowana. Może powinnam. Zaznaczę jeszcze raz, że nie czytałam artykułu i nie wiem, w jakim kontekście śluz był, hm hm, poruszany. Zakładałam, że mówiono o NPR, nespa?
Żona nie chce z mężem odmawiać brewiarza i mówi w wywiadzie, że się z tego spowiada.
Świadectwo mówisz? Widać nie znam się na świadectwach.
Chodziło o to, że nie zawsze ma ochotę modlić się razem z mężem, a ponieważ chciałaby, aby Pan tę sferą w niej uzdrowił, to się z tego spowiada.
Gdzieś już napisałam, iż chrześcijanin świadomy swojej wiary bardzo rzadko popełnia tzw. grzech śmiertelny. Teraz dopowiem, że w sakramencie pokuty oddajemy Bogu te dziedziny swojego życia, które wymagają jeszcze uzdrowienia.
edit -Matko Savia masz rację - lepiej skasuję - bo to będzie dym, a niewinnie napisałam zupełnie... chyba w ogóle nic już nie napiszę tu, bo nic tylko kasuję.
Komentarz
Nawrócona prostytutka (wkleiłam powyżej) mówi o sobie, ale przecież rzutuje to na jej synów.
Ksiądz mówi o sobie, ale i też o swoich współbraciach w kapłaństwie.
A wywiady będące świadectwem katolickiej rodziny, ale ukazujące codzienne problemy też są bardzo potrzebne.
Jeżeli coś mnie zdziwiło, to raczej wyraz zgorszenia "forumowych katoliczek".
Przykro mi - zgorszone interlokutorki - ale ja taką postawę określam dulszczyzną.
Ponieważ was jednak lubię, to bardzo bym się chciała w swojej ocenie mylić.
Zacznę od kilku słów wyjaśnień. Wiedziałem o wywiadzie, akceptowałem go i razem go autoryzowaliśmy. Nie widziałem powodu, by wykreślać zdania, które pokazują, że – jak niemal każdy mężczyzna i niemal każda kobieta – mam wady, i nie zawsze dorastam do roli męża i ojca. Nie sądzę też, by należało wykreślać z wywiadu (który siłą rzeczy jest wycinkiem rzeczywistości) fragmenty o frustracji. Tak macierzyństwo, podobnie jak i ojcostwo bywa czasem frustrujące, rodzi zmęczenie i chęć odpoczynku. I dotyczy to także (rozumiem, że pani Agnieszka Kublik czy Anna Czerwińska nigdy takich uczuć nie doświadczyły) mojej żony, która zupełnie szczerze o tym powiedziała. Jeśli zaś zdecydowaliśmy się na rozmowę z „Gazetą Wyborczą”, to dlatego, że uznaliśmy, że warto opowiedzieć o innym życiu także jej czytelnikom, wśród których są przecież bardzo różni ludzie. A opowieść miała być o naszym – staramy się, by chrześcijańskim – życiu takim, jakie ono jest, a nie o słodkim jego obrazku. I dostaliśmy (a przede wszystkim moja cudowna żona) w ostatnich dniach wiele sygnałów o tym, że te słowa dotarły czasem w zupełnie nieoczywiste miejsca, dając pozytywne rezultaty.
Całość pod:
http://www.fronda.pl/a/terlikowski-wazna-lekcja-o-pogardzie-feministek,27131.html
Przeczytałam powyższe dopiero teraz, już po napisaniu swoich komentarzy.
I znowu mogę powiedzieć - a mówiła Klarcia.
Jeżeli gościu tutaj zajrzy i poczyta komentarze nie feministek, to dopiero się zdziwi.
Proponuję przenieść ten wątek do działu widocznego tylko dla zalogowanych.
Żona nie chce z mężem odmawiać brewiarza i mówi w wywiadzie, że się z tego spowiada.
Świadectwo mówisz? Widać nie znam się na świadectwach.
Gdzieś już napisałam, iż chrześcijanin świadomy swojej wiary bardzo rzadko popełnia tzw. grzech śmiertelny.
Teraz dopowiem, że w sakramencie pokuty oddajemy Bogu te dziedziny swojego życia, które wymagają jeszcze uzdrowienia.
napisał(a): Mar 25, 2013, 4:34 po południu
http://www.fronda.pl/a/jak-terlikowska-zostala-bohaterka-feministek,27126.html
Artykuły są po to by o nich dyskutować. Wszak nikt nie podsłuchał pani T.
A może pan T. nic nie wiedział i by ratować wspólnotę wziął to teraz na klatę? :P
No to pojechałam...
Nie rób hetery z Małgorzaty Terlikowskiej.
Zaraz tam hetery...
Część dostępna w Internecie też zrobiła na mnie wrażenie - chyba średnio szczęśliwi są.