Sorki, jeśli już było, ale czy ktoś tutaj robił sobie przerwy w ED? Bardzo poważnie się zastanawiam, czy nie zapisać 6 i 3 latka do zerówki/przedszkola na rok, żebym mogła się ogarnąć i spokojnie wkroczyć w 4 klasę ze starszym. Póki co materiał jest prosty i jakoś ogarnia niemal sam, ale w przyszłym roku będzie ciężko. Zawsze mogę zrezygnować. Macie doświadczenie?
@gozdkowa pewnie, że można. Osobiście nie radzę, bo raz, że Ci będą chorować, dwa, trzeba odprowadzać i odbierać, a trzy, to jak będziesz pracować ze starszym, to młodsze będą się razem bawić. Jak zaczynaliśmy ed, to miałam właśnie 4 i 5 klasę, a do tego zerówkę, 4 latka, 2 latkę, a od marca niemowlę. Daliśmy radę i wcale nie było źle.
Tak mi się przypomniało, jak pewien kolega nagabywany, czy jego dzieci w ed nie tęsknią za szkołą odparował: "Bardzo tęsknią! Ostatnio syn musiał sam się kopnąć, a córka sama sobie ukradała zegarek."
takie odpowiedzi też są słabe, bo od razu stwierdzają, że wszyscy co posyłają dzieci do szkoły posyłają je uczyć kraść i bić nic to nie wnosi do dyskusji o zasadności i wartościach ed, moje dzieci są w szkole i nie doświadczyły ani bicia ani kradzieży, no i to przecież też nie jest argument, który przemawia w dyskusji "za" szkołą, bo nie o tym jest dyskusja
poza tym między rodzeństwem też zdarza się "zupełnie przypadkiem i niechcący" szturchnąć brata czy tez nadziać się na czyjąś przypadkowo wystawiona rękę czy nogę, czy też coś "pożyczyć na chwilę" i zapomnieć oddać nie trzeba zaraz do szkoły lecieć żeby tego zaznać
i żeby nie było, do ed nic nie mam, budzi moją sympatię jak wszystko co jest antysystemowe i wolne a jak jeszcze robione jest przez rodziców mądrych i świadomych to już w ogóle super
------------
no to tak jakby powiedzieć że dlatego nie będzie się miało więcej dzieci, żeby oszczędzić dziecku kopania przez rodzeństwo podobny poziom argumentacji. aczkolwiek uważam że ta mityczna socjalizacja w szkole jest mocno przereklamowana.
U mnie ed nie dzialalo, ale tylko poltora roku i dotyczylo najstarszego dziecka. Tzn pewnie jakies efekty byly, ale zadzialal system pol na pol. Czyli w szkole troche na wybrane przedmioty i reszta w domu. Ale to za granica, wiec wszystko mozna. Niestety matematyka jest na mojej glowie, bol najwiejszy dla mnie. Nie wiem jak ja szkole skonczylam. Na pozimie szk. sredniej juz nie bedzie ed, bo mi sie nie chce uczyc samej siebie. W sumie jak dziecko ma pasje i talent to samo sie nauczy. Jest internet, sa kursy na kazdy temat. Jak ja mam sie razem z dzieckiem meczyc, to niech zaliczy szkole, i idzie w kierunku zawodu. Nie uwazam ze matka ma uczyc ( a take opinie o ed panuja). Ja juz szkole skonczylam. W ed to dziecko ma sie uczyc.
A mam syna w pl szkole. I zaczynam zalowac, ze on tam jest. Bo tu w uk jeszcze rok by pochodzil i do zawodu. A w pl jest dopiero w 2g i do osiemnastki bedzie bujal sie z ta szkola, co go w ogole nie interesuje.
Wczoraj zostawiłam fa na Wagarach bo marudzili że gardło boli. Pomogła mi przy trójce, z własnej woli wysprzatala dół, poćwiczyla na gitarze... Wieczorem w pół godziny sama i bezbłędnie zrobiła cale zadania co w szkole mieli... Do tego zero krzykow cały dzien i dużo mniej pospiechu.. Zaczęłam się zastanawiać...
Moja 5-latka chciała do przedszkola w tym roku. Daliśmy radę 3 dni - 2 adaptacji- poszłam z trojgiem, pobawili się na fajnym placu zabaw i 1 IX - mała nie wzięła pod uwagę, że zostanie sama na cały dzień, ale dzielna była, wieczorem najmłodsza dostała wysokiej gorączki. Jednak to nie na moje nerwy. Bardzo rozwala plan dnia.
@Gosia5 z tym chorowaniem w przedszkolu nie ma reguły. Moi chodzą i poki co żadna zaraza ich nie wzięła. A była szkarlatyna, bostonka i rota. Mieliby najlepszą frekwencję jakby nie to, że dla zasady czasem robimy dni lenia
Szkoła to faktycznie strata czasu. Zastanawiam się, czy nie zrobić dzieciom badania ppp tak na wszelki wypadek.
A kto Cię zmusi do skorzystania? Przecież ustawa zakłada, że z ed można zrezygnować w każdej chwili na wniosek rodzica. Możesz więc zrezygnować już przed złożeniem podania - nie?
@MAFJa Ja starszej czasem takie wagary robiłam i nawet po 1 tydzień czy 2, bo miała gorsze momenty w 1 i 2 klasie, nudziło jej się strasznie, nie widziała sensu i nie umiała zgrać się z dziewczynami w klasie, do tego nie przepadała za oschłą w zachowaniu wychowawczynią. Dawałam jej odetchnąć od szkoły, bez wyrzutów sumienia. Miała złe samopoczucie ewidentnie na tle psychicznym, bo było jej tam źle a materiał był dla niej za nudny. Jednak z tego powodu nie przeszłabym nigdy na ED. Od czasu Zielonej Szkoły 2-tygodniowej, ma w klasie wreszcie przyjaciółkę , do szkoły chodzi chętnie i już wogóle nie chce "chorować" jak dawniej.
Zatem dziękujemy za udział w wątku i serdecznie prosimy o niezaśmiecanie go uwagami bez związku.
No właśnie nad tym się zastanawiam, czy tak szybko ich nie wypisze, jak zapiszę. A że mała wieś i pewnie z mojego powodu ktoś się nie dostanie, to mam obawy... Ale tak serio - nie będę przejmować się całym światem. Drugi mój dylemat jest taki, że syn ( 5 lat) czyta nieźle, coś tam pisze, szkoda go do zerówki. A do szkoły na pewno nie.
Dlatego posłałam syna rok wcześniej, ale uczy się w domu. W szkole nie poradzilby sobie nawet teraz, jako 7 latek. Poza tym zawsze możesz zapisać do zerówki, a robić w ed pierwszą klasę.
Pewnie było juz gdzieś, ale najwyżej powtórzę się U nas ostatnio bardzo fajnie sprawdza się u 4,5 latka zabawa w memorki z literkami - utrwala literki i ćwiczy pamięć
"Zatem dziękujemy za udział w wątku i serdecznie prosimy o niezaśmiecanie go uwagami bez związku."
Uważam jednak, że dla osoby, która się dopiero zastanawia nad ED, wypowiedź o tym, dlaczego ktoś nie zdecydował się na tę formę edukacji może być ciekawa i istotna. Chyba warto poznać różne punkty widzenia po to, by mieć całościowy ogląd sytuacji?
"Nie trzeba za szkoły pamiętać. Teraz jest nieograniczony dostęp do
informacji i naprawdę wielką radością (jezeli ma się czas) jest samemu
się douczyć i dziecku wytłumaczyć. Ja w ten sposób douczyłam sie np.
biologii i dzięki temu mogę działać na nerwy niejednemu ewolucjoniścice,
he, he. "
Pewnie, że fajnie jest się douczać, faktycznie, teraz dostęp do informacji jest prosty. Tylko, że dla rozwoju intelektualnego dziecka potrzebna jest nie tylko umiejętność "googlania", ale przede wszystkim odpowiedniego weryfikowania i łączenia faktów, krytycznego myślenia oraz wykorzystania wiedzy. Jeżeli rodzic sam tego nie opanował, to będzie bardzo trudno mu to nadrobić na tyle, by być w stanie nauczyć tego dziecko.
@Coralgol, nie no - na poziomie SP to nikt, tylko nauczyciel umie weryfikować, łączyć, krytycznie myśleć itp. Taki rodzic, co dzieci uczy, to już nie. Bieduś...
No, taki system mamy, że się z ludzi robi głupków. Niejednokrotnie bardzo skutecznie. I potem się tacy ludzie boją żyć, jeśli każdej dziedziny życia im specjalista nie zatwierdzi...
@kowalka - nic takiego nie powiedziałam. Jedynie, że głupotą jest sprowadzanie edukacji na wszelkich poziomach do "wszystko można wyszukać w Google", bo uważam, że zupełnie nie o to chodzi w skutecznym uczeniu się i rozwijaniu zdolności intelektualnych. I owszem, materiał z podstawówki jest prosty, ale właśnie na tym etapie należy najbardziej zadbać o higienę intelektualną dziecka i jego nawyki, bo ewentualne zaległości z tego etapu będą ciężkie do nadrobienia później.
Nigdy nie przekonywałam, że nie da się samodzielnie uczyć dziecka w podstawówce czy w gimnazjum - jedynie uważam, że ED nie jest dla każdego. Jeżeli np. rodzic sam był kiepskim uczniem i miał spore zaległości z wielu dziedzin, których nigdy nie nadrobił, to ja bym nie poleciła ED dla jego dzieci.
Do mnie pijesz? Jeśli tak, to Twoja próba złośliwości jest żenująca. Nie przyszło Ci do głowy, że wielu rodziców nie decyduje się na ED dlatego, że jest "głupkami", "których mgr przed nazwiskiem jest nic nie warte", tylko dlatego, że uważa, że współpracując w tym zakresie z profesjonalistami zapewni dzieciom znacznie więcej wiedzy niż wyłącznie samemu?
@Coralgol , nauczyciele nie są profesjonalistami. Nikt ich nie uczy, jak uczyć, nie mają nawet podstaw pedagogiki. Niektórych ratuje intuicja i doświadczenie. Dużo łatwiej uczyć swoje dzieci, bo je lepiej znamy i mamy ich mniej, niż nauczyciel w klasie. Pod tym względem nauka jest efektywniejsza. Kiedy czegoś nie wiemy, szukamy odpowiedzi, a dziecko razem z nami i w ten sposób też się uczy. Jestem nauczycielem z zawodu i wiem, co piszę. Moje studia nic a nic nie przygotowały mnie do zawodu.
@AN_3 , przedmiotowcy z reguły normalnie studiują swój kierunek, robią specjalizację nauczycielską i heja do szkoły. Specjalizacja to u mnie po dwa semestry pedagogiki i psychologii oraz dydaktyka. Nic z tych rzeczy mi się nie przydała w pracy. Kierunek studiów raczej nastawiony na pracę badawczą niż edukację przyszłych pokoleń.
Jest watek o minusach ed. Sama go zakładałam, jak się zastanawiałam nad ed. Są tam wypowiedzi osób, które trwają, jak i takich, które zrezygnowały. Dla rozważających naukę w domu bardzo ciekawy i więcej wnoszący, niż wypowiedź typu: "To nie dla mnie, nigdy bym się nie zdecydowała".
Dziś dzwoniłam do PPP. Przechodzimy na ED ze starszymi córkami. Musimy więc z każdą z nich przyjechać na badanie z psychologiem i osobno z pedagogiem. Czyli cztery razy musimy się tam pojawić. Co ciekawe na te badania mamy przynieść opinię z przedszkola na temat dziecka. Robi sie jakaś dziwna sytuacja. Przecież w przedszkolu tez bada dziecko pedagog, to po co komu zawracać gitarę tym samym badaniem. A ta opinia z przedszkola jest też bardziej miarodajna bo dłużej znają dziecko niż takie jednorazowe spotkanie. Mogliby juz dac spokoj.
A w ogóle to dociera do mnie absurd tej sytuacji. Musimy miec przebadane dzieci zeby mogły być w domu, podczas gdy takich badań nie robiło się im przed pójściem do placówki, czyli miejsca obcego i bardziej stresujacego dla dziecka. No i oczywiście padło pytanie dlaczego chcemy nauczać w domu. Odparłam uprzejmie że to nie rozmowa na telefon, ale potem zastanawiałam się dlaczego w ogóle musimy sie tłumaczyć z czegoś tak oczywistego i naturalnego. Nie wiem co o tym myśleć...czuję się jakaś lustrowana. Brakuje tylko tego, żeby przebadać pod czujnym okiem ekspertów swoje kompetencje rodzicielskie zanim się zajdzie w ciążę.
Komentarz
Maaamo moja, autentyczny mrowkojad!
Jak mawial poeta.
takie odpowiedzi też są słabe, bo od razu stwierdzają, że wszyscy co posyłają dzieci do szkoły posyłają je uczyć kraść i bić nic to nie wnosi do dyskusji o zasadności i wartościach ed, moje dzieci są w szkole i nie doświadczyły ani bicia ani kradzieży, no i to przecież też nie jest argument, który przemawia w dyskusji "za" szkołą, bo nie o tym jest dyskusja
poza tym między rodzeństwem też zdarza się "zupełnie przypadkiem i niechcący" szturchnąć brata czy tez nadziać się na czyjąś przypadkowo wystawiona rękę czy nogę, czy też coś "pożyczyć na chwilę" i zapomnieć oddać nie trzeba zaraz do szkoły lecieć żeby tego zaznać
i żeby nie było, do ed nic nie mam, budzi moją sympatię jak wszystko co jest antysystemowe i wolne a jak jeszcze robione jest przez rodziców mądrych i świadomych to już w ogóle super
------------no to tak jakby powiedzieć że dlatego nie będzie się miało więcej dzieci, żeby oszczędzić dziecku kopania przez rodzeństwo podobny poziom argumentacji.
aczkolwiek uważam że ta mityczna socjalizacja w szkole jest mocno przereklamowana.
Ale to za granica, wiec wszystko mozna.
Niestety matematyka jest na mojej glowie, bol najwiejszy dla mnie. Nie wiem jak ja szkole skonczylam. Na pozimie szk. sredniej juz nie bedzie ed, bo mi sie nie chce uczyc samej siebie. W sumie jak dziecko ma pasje i talent to samo sie nauczy. Jest internet, sa kursy na kazdy temat. Jak ja mam sie razem z dzieckiem meczyc, to niech zaliczy szkole, i idzie w kierunku zawodu. Nie uwazam ze matka ma uczyc ( a take opinie o ed panuja). Ja juz szkole skonczylam. W ed to dziecko ma sie uczyc.
A mam syna w pl szkole. I zaczynam zalowac, ze on tam jest. Bo tu w uk jeszcze rok by pochodzil i do zawodu. A w pl jest dopiero w 2g i do osiemnastki bedzie bujal sie z ta szkola, co go w ogole nie interesuje.
Szkoła to faktycznie strata czasu. Zastanawiam się, czy nie zrobić dzieciom badania ppp tak na wszelki wypadek.
"Zatem dziękujemy za udział w wątku i serdecznie prosimy o niezaśmiecanie go uwagami bez związku."
Uważam jednak, że dla osoby, która się dopiero zastanawia nad ED, wypowiedź o tym, dlaczego ktoś nie zdecydował się na tę formę edukacji może być ciekawa i istotna. Chyba warto poznać różne punkty widzenia po to, by mieć całościowy ogląd sytuacji?
@Aniela
"Nie trzeba za szkoły pamiętać. Teraz jest nieograniczony dostęp do informacji i naprawdę wielką radością (jezeli ma się czas) jest samemu się douczyć i dziecku wytłumaczyć. Ja w ten sposób douczyłam sie np. biologii i dzięki temu mogę działać na nerwy niejednemu ewolucjoniścice, he, he. "
Pewnie, że fajnie jest się douczać, faktycznie, teraz dostęp do informacji jest prosty. Tylko, że dla rozwoju intelektualnego dziecka potrzebna jest nie tylko umiejętność "googlania", ale przede wszystkim odpowiedniego weryfikowania i łączenia faktów, krytycznego myślenia oraz wykorzystania wiedzy. Jeżeli rodzic sam tego nie opanował, to będzie bardzo trudno mu to nadrobić na tyle, by być w stanie nauczyć tego dziecko.
Inne rzeczy mam do odzyskania.
Nigdy nie przekonywałam, że nie da się samodzielnie uczyć dziecka w podstawówce czy w gimnazjum - jedynie uważam, że ED nie jest dla każdego. Jeżeli np. rodzic sam był kiepskim uczniem i miał spore zaległości z wielu dziedzin, których nigdy nie nadrobił, to ja bym nie poleciła ED dla jego dzieci.
@Katarzynamarta
Do mnie pijesz? Jeśli tak, to Twoja próba złośliwości jest żenująca. Nie przyszło Ci do głowy, że wielu rodziców nie decyduje się na ED dlatego, że jest "głupkami", "których mgr przed nazwiskiem jest nic nie warte", tylko dlatego, że uważa, że współpracując w tym zakresie z profesjonalistami zapewni dzieciom znacznie więcej wiedzy niż wyłącznie samemu?
W przepychanki słowne bawić mi się jednak nie chce, dlatego nie będę ciągnąć tej rozmowy.
Jestem nauczycielem z zawodu i wiem, co piszę. Moje studia nic a nic nie przygotowały mnie do zawodu.
A w ogóle to dociera do mnie absurd tej sytuacji. Musimy miec przebadane dzieci zeby mogły być w domu, podczas gdy takich badań nie robiło się im przed pójściem do placówki, czyli miejsca obcego i bardziej stresujacego dla dziecka.
No i oczywiście padło pytanie dlaczego chcemy nauczać w domu. Odparłam uprzejmie że to nie rozmowa na telefon, ale potem zastanawiałam się dlaczego w ogóle musimy sie tłumaczyć z czegoś tak oczywistego i naturalnego.
Nie wiem co o tym myśleć...czuję się jakaś lustrowana.
Brakuje tylko tego, żeby przebadać pod czujnym okiem ekspertów swoje kompetencje rodzicielskie zanim się zajdzie w ciążę.