Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kto to jest ten Kiko??

124678

Komentarz

  • Pytanie - czy, aby zostać zbawionym trzeba wejść do żywej wspólnoty chrześcijańskiej, grupy dzielenia, nieanonimowej wspólnoty braci i sióstr?
    O ile wiem, w oazie, odnowie, u neonów naucza się, że tak (tzw. 6 punkt kerygmatu).
    Czy jest to zgodne z nauką Kościoła Katolickiego - tu już mam wątpliwości...
  • Ciekawe, skąd masz takie informacje (mówię o neo).

    Naucza się tak:

    Misja Kościoła:
    Misją Kościoła jest przyprowadzić do zbawienia ludzi. Ale nie wszyscy muszą się w tym Kościele znaleźć.
    Ze względu na relację do Kościoła ludzi można podzielić na trzy grupy:
    1. Ci, którzy mają misję soli:
    jest to Kościół żywy,Kościół- sakrament; ludzie, którzy zostali powołani, aby spełnić misję przyciągania oddalonych do Kościoła, by świadczyć, że Jezus jest mocniejszy niż śmierć dając świadectwo i będąc światłem, solą i zaczynem dla świata. Być solą oznacza "rozpuścić się w tym świecie"- oddać życie dla tych, których Bóg chce zbawić.

    2. Posoleni:
    Ci, których Bóg nie powołuje do jurydycznego wejścia do Kościoła. Bóg ich powołał do tego, by poznali Dobrą Nowinę i zostali przez nią oświeceni i posoleni na swojej drodze życiowej. To są ludzie, którzy znają swoją słabość. Ale ci ludzie nie wchodzą do Kościoła, bo dla nich Jezus- miłość wcielona to utopia.
    To do tych ludzi trafia świadectwo żywego kościoła.

    3. Misja Judasza:
    Ci, którzy żyją w kłamstwie, w których szatan działa z realną mocą. Misja Judasza jest bardzo ważna, bo bez niego nie byłoby misterium paschalnego Chrystusa. Jedyny sposób, aby ci ludzie mogli być zbawieni jest ten, żeby Kościół oddał za nich swoją krew, krew chrześcijan, która jest krwią Jezusa Chrystusa.
    Tak jak św. Szczepan oddał swoją krew za tych, którzy go kamienowali.
    Bo Kościół zbawia wszystkich- jego misją jest zbawić świat.

    Fragmenty z "Linii Orientacyjnych dla Ekip Katechistów"
  • Ciekawe, skąd masz takie informacje (mówię o neo).
    No właśnie(mówię o charyzmatykach).
  • C&P posolony czy słony, bo się pogubiłam :confused:
  • Nie rozumiem tego tekstu w dwóch punktach:

    a. Istnieją ludzie, których Bóg powołał do życia poza Kościołem i negowania Chrystusa. Brzmi to jak zaprzeczenie powszechności Kościoła. Skoro Chrystus powiedział Apostołom "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk 16, 15) to znaczy, że wszyscy ludzie są powołani do przyjęcia Dobrej Nowiny.

    b. Ludzie pozostający w stanie grzechu śmiertelnego mogą zostać zbawieni, o ile chrześcijanie oddadzą za nich swoją krew. To brzmi tak, jakby istniała jakaś totalna "absolucja generalna", która obejmuje także tych, którzy wcale nie żałują za swoje grzechy. Przyznam, że nie słyszałem do tej pory o czymś takim.
  • Małgosia, znów potwierdzasz moje obserwacje :shocked::sad: Teraz już rozumiem, dlaczego moja koleżanka nie chciała nic mówić po tych swoich "rekolekcjach". Tylko dlaczego była tak roztrzesiona? Zawsze mówiła, że jest grzeszna i to akceptuje, a po tym "zjeździe" stwierdziła tylko, że nie wiedziała, że aż tak z nią źle...:confused:
  • Małgorzato, obie kwestie, które poruszasz, zostały uregulowane przez Benedykta w Statutach.
  • [cite] Eleonora:[/cite]Pytanie - czy, aby zostać zbawionym trzeba wejść do żywej wspólnoty chrześcijańskiej, grupy dzielenia, nieanonimowej wspólnoty braci i sióstr?
    O ile wiem, w oazie, odnowie, u neonów naucza się, że tak (tzw. 6 punkt kerygmatu).
    Czy jest to zgodne z nauką Kościoła Katolickiego - tu już mam wątpliwości...

    Jeżeli chodzie o charyzmatyków i oazę, to naucza się tam, że "łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna", tak jak naucza KK. Powtarzano nam, że przynależność do tych wspólnot nie jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Skąd Eleonoro masz takie informacje?
  • Ja w oazie byłam (ale się nie zaciągałam) :wink:
  • Mam na myśli kwestię udziału nieletnich we wspólnotowych liturgiach, a także otwarcie Eucharystii na osoby z zewnątrz.

    Ostatnio wpadła mi w ręce kaseta Anny Marii Jopek. Cóż w niej jeszcze zostało z dawnej oazistki?
  • [cite] Maciek:[/cite]Nie rozumiem tego tekstu w dwóch punktach:

    a. Istnieją ludzie, których Bóg powołał do życia poza Kościołem i negowania Chrystusa. Brzmi to jak zaprzeczenie powszechności Kościoła. Skoro Chrystus powiedział Apostołom "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk 16, 15) to znaczy, że wszyscy ludzie są powołani do przyjęcia Dobrej Nowiny.

    b. Ludzie pozostający w stanie grzechu śmiertelnego mogą zostać zbawieni, o ile chrześcijanie oddadzą za nich swoją krew. To brzmi tak, jakby istniała jakaś totalna "absolucja generalna", która obejmuje także tych, którzy wcale nie żałują za swoje grzechy. Przyznam, że nie słyszałem do tej pory o czymś takim.

    ad. a. Ja rozumiem to tak, że wszyscy są powołani do przyjęcia Dobrej Nowiny, ale nie wszyscy są w stanie ją przyjąć. Bóg zostawia każdemu wolną wolę. To tak, jak w ewangelii- jedni 30, inni 60 a inni 100. Każdy daje taki plon, jaki może- co nie znaczy, że się nie starał, prawda?

    ad.b. Na ten temat ostatnio również dyskutowaliśmy. "Linie Orientacyjne" mówią:
    Jedyny sposób, aby ci ludzie mogli być zbawieni jest ten, żeby Kościół oddał za nich swoją krew
    Aby mogli być zbawieni. Nie wiemy, czy będą...
    Bóg w swoim miłosierdziu jest nieograniczony i ofiara Chrystusa daje nam zbawienie. My jesteśmy powołani, aby być jak Jezus- aż do oddawania życia za nieprzyjaciół, to dlaczego Bóg nie miałby przyjąć także tej ofiary i nie zbawić tych, którzy mają, jak piszą L.O, misję Judasza?
    "Łaską bowiem jesteśmy zbawieni".

    Dzięki Maćku za konkretne pytania. Odpowiedziałam, jak umiałam.
  • Małgorzato, piszesz, że jesteś po skrutinium a jednocześnie piszesz: "najpierw zryją ci garnek, a dopiero później dopuszcza do swego grona"

    Wnoszę z tego, że garnek masz już zryty.:sad:

    Właściwie, powinnam odpowiedzieć na każde zdanie z Twoich postów, ale jak tu polemizować z człowiekiem o "zrytym garnku"?
  • Tak naucza neokatechumenat? Cart&Pud, co Ty wypisujesz? Dlaczego w takim razie to usilne ewangelizowanie, misje, głoszenie Chrystusa w porę i nie w porę? Misja Judasza?

    Cytujesz jakieś oficjalne dokumenty? czy to jest w ogóle zgodne z nauką Kościoła?:shocked:
  • [cite] Magda:[/cite]Tak naucza neokatechumenat? Cart&Pud, co Ty wypisujesz? Dlaczego w takim razie to usilne ewangelizowanie, misje, głoszenie Chrystusa w porę i nie w porę? Misja Judasza?

    Cytujesz jakieś oficjalne dokumenty? czy to jest w ogóle zgodne z nauką Kościoła?:shocked:

    Magdo!
    Pisałam już, że cytowałam Linie Orientacyjne dla Katechistów. Wszystkie zatwierdzone przez Kongregację Nauki i Wiary.
    Służą katechistom do przygotowania głoszonych katechez. Jest tam rozdział pod tytułem "misja Kościoła" a w niej fragment, który zacytowałam. Nie widzę sprzeczności tego tekstu z nauką Kościoła.
  • Ciekawe, skąd masz takie informacje (mówię o neo).
    No właśnie(mówię o charyzmatykach).

    Nie mówię o Neo:
    Ja spotykałam się ze zbyt dużym akcentem kładzionym na bycie we wspólnocie. Może źle zrozumiałam formację, rekolekcje itd. 10 lat to jednak szmat czasu. Weźmy Kursy Nowej Ewangelizacji - tam to już mocno zaciąga protestantyzmem (moim zdaniem). Może niedobrze że świeccy głoszą katechezy i homilie - zawsze może dojść do przekrętu. A taka 16-latka nie odróżni prawdy prawdziwej od prawdy głoszonej.
    O Neo:
    Dzięki Bogu znam tylko z rozmów i z lektur.
  • Jak widzę neo budzi gorące emocje. Do argumentów za dodam jeszcze, że rozwody zdarzają się tu niezmiernie rzadko i jeżeli już to głównie na początku. To co zasługuje na podkreślenie to odbudowanie roli męża i ojca, który jest bardziej odpowiedzialny za rodzinę również jeżeli chodzi o wychowanie religijne. To on prowadzi niedzielne laudesy, czy inną modlitwę w rodzinie. W polskich rodzinach katolickich dominuje matryjarchat i wspólnoty trochę odbudowują zachwianą równowagę.

    ... ale niektórzy nie lubią neo. brrrr.... naprawdę nie jesteśmy tacy straszni, ani sekciarscy - wszystkich zapraszamy na katechezy, a sobotnia liturgia jest otwarta.
  • [cite] Bogdan:[/cite]
    ... ale niektórzy nie lubią neo. brrrr.... naprawdę nie jesteśmy tacy straszni, ani sekciarscy - wszystkich zapraszamy na katechezy, a sobotnia liturgia jest otwarta.

    Czemu w sobotę? W niedzielę na Ofiarę przyjść nie łaska ?
  • Niedziela zaczyna się już w sobotę po zachodzie słońca. Zgodnie z tą tradycja np. Boże Narodzenie świętujemy już podczas Wieczerzy Wigilijnej, czy Liturgia Światła zwiastująca Zmartwychwstanie jest już dzień wcześniej wieczorem. Podobie, a raczej wcześniej już Żydzi świętowali sobotnią Paschę w piątek wieczorem.

    W niedzielę też chętnie wybieramy się z rodziną na Ofiarę.
  • Niedziela zaczyna się już w sobotę po zachodzie słońca.
    Znaczy sie to niedzielna liturgia jest otwarta...?
  • Skoro niedziela zaczyna się w sobotę po zachodzie słońca, to poniedziałek zaczyna się w niedzielę po zachodzie słońca. Czyli jeżeli ktoś na przykład wczoraj był na Mszy św. po godzinie 15 (np. Torquemada, bo tradsi we Wrocławiu mają Mszę o 18), to uczestniczył w liturgii poniedziałkowej i powinien się wyspowiadać z niewypełnienia obowiązku niedzielnego.

    Warto zapytać proboszczów, po co ogłaszają Msze po zmierzchu jako niedzielne, skoro to już poniedziałek. Nie wspominam już o warszawskich dominikanach, którzy mają w grafiku "niedzielną" Mszę o 21...
  • Weź do ręki brewiarz.
    Tam stoi napisane, że niedzielne liturgie rozpoczynają się w sobotę wieczorem (pierwsze nieszpory) a kończą modlitwą na zakończenie dnia w niedziele wieczór.
    Niedziela więc obejmuje:

    pierwsze nieszpory
    modlitwę na zakończenie dnia po 1. nieszporach niedzieli
    godzinę czytań
    jutrznię
    modlitwę w ciągu dnia
    drugie nieszpory
    modlitwę na zakończenie dnia po 2.nieszporach niedzieli.

    Wynika z tego jasno, że Torquemada zgodnie ze wszystkimi zasadami PK dobrze czyni, chodząc na Eucharystię o 18.00 w niedzielę. Również dominikanie nie łamią tychże odprawiając Eucharystię o 21.00- wychodzą jedynie naprzeciw potrzebom duszpasterskim.

    Podoba mi się też wyjaśnienie biskupa Kiernikowskiego tutaj:

    No, chyba Maćku, że mnie wkręcasz i nie pytałeś poważnie, a ja się tu produkuję :wink:
  • Ale zgodnie z tym, co napisał wyżej Bogdan, jeżeli w niedzielę słońce zachodzi o 15, to powinno się uznać, że od tego momentu liturgicznie zaczyna się poniedziałek.

    Mnie osobiście ta sprawa nie dotyczy, bo chodzimy na Mszę o 10:00, ale chciałbym zrozumieć ideę.
  • A gdzie Bogdan tak napisał? :shocked:

    My na 12.30 bo wcześniej całą rodziną modlimy się laudesami, a że śpiochy z nas, to się nie wyrabiamy na wcześniejszą Mszę :wink:
  • Bogdan napisał, że liturgiczna niedziela zaczyna się w sobotę po zmierzchu. To jest dla mnie zrozumiałe jako nawiązanie do obyczajów żydowskich, gdzie szabat trwa przez dobę od zmierzchu w piątek do zmierzchu w sobotę. W związku z tym jego godziny są ruchome i zależą od pory roku. Ale u nas, z tego co widzę, istnieje jakaś hybryda różnych praktyk.
  • Myślę, że Kościół w swej mądrości użył tradycji żydowskiej (rozpoczynania dnia od zmierzchu dnia poprzedniego) do podkreślenia znaczenia niedzieli jako Dnia Świętego, który jest dniem wyjątkowym. Stąd to przedłużenie niedzieli o wieczór sobotni.

    Dla mnie jasnym (bo praktycznym i praktykowanym w całym KK) wyznacznikiem jest to, co widać w brewiarzu.

    Zresztą to, co pisał Bogdan widoczne jest w KK w wyjątkowych świętach- Wigilia, Pascha, niedziela- idąc tym tropem pięknie podkreślona jest wielkość i świętość niedzieli.
  • A mi się wydaje, że właśnie Wielkanoc i Boże Narodzenie są traktowane inaczej w "zegarze liturgicznym". O ile Liturgia Wigilii Paschalnej zaczyna się w Wielką Sobotę po zmroku, to na Pasterkę czekamy do północy. Rozumiem, że zniesienie postu w Wigilię jest krokiem w kierunku ujednolicenia praktyk, ale jak na razie trochę to się rozjeżdża.
  • To też nie jest tak, jak piszesz.
    Pasterka w wielu krajach katolickich (Hiszpania, Portugalia, kraje Ameryki Łacińskiej) odprawiana jest właśnie w Wigilijny wieczór.
    W Hiszpanii na przykład o godz. 18.00-19.00, potem procesyjnie obnosi się żłóbek ulicami miasta i śpiewa się kolędy. Dopiero po tej procesji wraca się do domów na kolację wigilijną.

    Druga rzecz- post.
    Nie został zniesiony, bo go nigdy w przepisach właściwie nie było.
    Tu źródło.
    Post w Wigilię jest postem zwyczajowym. Ale faktem jest, że nie wyobrażam sobie Wigilii bez postu.
  • A jednak pasterka w Watykanie zaczyna się właśnie o północy.

    Post wigilijny był nakazany prawem kanonicznym do 1983 roku, a potem decyzją polskich biskupów zachowany aż do roku 2003.
  • To teraz już można jeść mięso na wigilię? :shocked: A w piątek?
    Chyba nie nadążam za "duchem czasu"..:confused:
    Co jeszcze...
  • Zależy w który piątek. Dziś na przykład wolno tym, którym biskup dał dyspensę :cool:

    PS. "In Poland, traditional Christmas Eve meals include one or more of the following foods: Golabki filled with Kasza, Pierogies, Borscht, fish soup, carp and pickled Herring. Krupnik is sometimes drunk after dinner."
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.