Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kryzysy małżeńskie

11011121416

Komentarz

  • A kobiety nie zdradzają?

    Zdradzają i jest to tak samo podłe.
  • Ja bym pewnie gdzieś wyjechała żeby ochłonąć. Dopiero potem bym podjęła jakieś decyzje.
  • ja bym nie miała gdzie wyjechać, ani za co.
  • Zawsze jest gdzie pójść albo pojechać. No chyba że się wyobraża nie wiadomo co. Zjezdzilam pół Europy bez kasy i miejsca na nocleg. Da się. Wystarczy wyjść z domu.
  • A co z dziećmi ?
  • zresztą czy wyjeżdzając i zostawiając męża samego, tą bezwolną istotę, nie skazałabyś go na powrót do kochanki? Bo sam biedaczek by został, bez wsparcia, bez obiadku i seksu na dobranoc.
  • Dzieci mają dwoje rodziców.
  • Raczej chodzi o to że często żona pomaga podjąć tę niewłaściwą decyzję bo nie zostawia miejsca na zmianę zachowania.

    nie zgadzam się. Mąż nie musi wracać do kochanki, może znaleźć miejsce w którym przemyśli co i jak. Jeśli wróci do kochanki to jest to jego wybór.
  • Ale to co zrobi zależy w jakimś stopniu od zachowania żony.
  • Poza tym nie uważam mężczyzn za bezwolnych.
  • W praktyce widze ze Tomasz ma racje. Emocjonalnie sie z nim nie zgadzam, natomiast fakty wspieraja jego teorie. Mam emigrowac do Sz?;-)
  • ale co? ze jak żona potulnie przyjmie to łaskawie zostanę, ale jeśli będę musiał przyjąć przykre konsekwencje mojego zachowania to wracam do kochanki? Zostanę z tobą jeśli będzie mi miło i spokojnie? To gdzie tu przyjecie konsekwencji, gdzie zadośćuczynienie za wyrządzone żonie krzywdy? Gdzie wola walki o małżeństwo?
  • Awantura to nie są konsekwencje złego zachowania. To wyrzucenie emocji u żony. Często nie mające nic wspólnego z poczuciem własnej godności.
  • @kitek między awanturą i wytykaniem a potulnoscia jest jeszcze sporo przestrzeni na rozmaite postawy, ustalenia i tzw życie.
  • Awantura to nie są konsekwencje złego zachowania. To wyrzucenie emocji u żony. Często nie mające nic wspólnego z poczuciem własnej godności.

    za to przynoszenie w psyku kapci panu i władcy aby w spokoju mógł rozważyć czy woli żonę czy kochankę jest bardzo godne. Czy to takie dziwne że zdradzona żona czy zdradzony mąż ma w sobie mnóstwo emocji i nie zawsze potrafi nad nimi zapanować? Zdradzajacy nie był w stanie zapanować na swoimi popędami a zdradzany ma być cyborgiem. Bo jak tylko okaże się że jest tylko człowiekiem któremu własnie zawalił sie świat i szaleje z bólu to okazuje się winny rozpadu małżenstwa bo zamiast zachować kamienny spokój okazuje uczucia.



    @kitek między awanturą i wytykaniem a potulnoscia jest jeszcze sporo przestrzeni na rozmaite postawy, ustalenia i tzw życie.


    tak racja. Ale jeśli zdradzona strona nie potrafi poradzić sobie z uczuciami które wywołała w niej zdrada współmałżonka to czy ona ponosi winę za rozpad małżeństwa? Bo dla mnie tylko w tym tkwi problem tej rozmowy - mam poradzić sobie ze zdradą męża i nie okazywac emocji bo inaczej on wróci do kochanki i to będzie moja wina.
    . A może by tak odwrócić całą kwestię i zapytać zdradzajacego co on zrobił, żeby żona mu wybaczyła, jak on powinien się zachowac w obliczu awantur żony, jej emocji. Może to on powinnien dać żonie czas na ochłonięcie i wiernie czekać a nie uciekać do kochanki? Może to on jest odpowiedzialny za to co dalej stanie się z ich mażeństwem? Może to nie żona ma pomóc mężowi w podjęciu decyzji czy wrócić do kochaniki czy nie, ale mąż żonie czy przyjąc go z powrotem??? Do jasnej cholery, dlaczego zdradzana strona nie dość że jest zdradzana to jeszcze obciążana odpowiedzialnoscią za przetrwanie małżeństwa?


  • edytowano maj 2015
    Dokładnie, równie dobrze można tłumaczyć, że bita żona sobie na to zasłużyła, bo wnerwiła męża czymś. A potem nie powinna protestować tylko kulić uszy po sobie, żeby nie sprowokować do kolejnej kłótni, napadu furii a w konsekwencji pobicia jej i demolki domu.
    Po za tym zdrada jak sądzę tak samo boli albo nawet bardziej niż bicie.
    Oczywiście zdradzony może wybaczyć ale to jego DOBRA WOLA. Tylko zdrajca często nie docenia tego a bywa, że śmieje się z naiwności strony wybaczającej. I dalej robi to co robił. I-)
  • edytowano maj 2015
    Kitek nie przejmuj się, szkoda nerwów. Ja Ci przyznam rację we wszystkim, choć na szczęście jeszcze nie doświadczyłam zdrady. Teraz są takie czasy, że wierność jest wyszydzana lub uważana za wynik zakompleksienia lub zaborczości. No bo tylko egoistyczna świnia nie dzieli się przystojnym mężem z połową miasta. @-) Albo jest jej przykro gdy się dowiaduje strasznej prawdy.
    I tylko dewiant albo ślepy i pijany cały czas kilkadziesiąt lat może z tą samą kobitą. :| To się nam chce wmówić i bycie wiernym/ą nie jest trendy.
    Nie zapomnę jak na ekrany wchodziła Pasja i był jakiś wywiad z odtwórcą głownej roli. Mało kto wtedy o nim słyszał,ale była wzmianka, że ten człowiek ,,przyznał się "do...niegrania rozbieranych scen i do niezdradzania żony.
    W komentarzach poleciały gromy, że ten facet to jest chyba nienormalny....
  • Mam nadzieję, że żadna z moich córek nie trafi na zięcia o podobnej mentalności....
  • edytowano maj 2015
    Zresztą po co w takim razie brać ślub ? Skoro normalną jest rzeczą skok w bok i nikt nie powinien mieć żalu ani poczucia krzywdy? I w dodatku można zyskać milony nowych bakterii lub grzybów. Faktycznie chyba lepsze są konkubinaty i to takie z założenia raz z tym raz z owym a ty się nie czepiaj, nie histeryzuj bo wolność jest.
    Albo nawet po co było by się pakować w konkubinat, najlepiej być singlem, który sobie sypia z kim chce codziennie z kim innym. Przepraszam za sarkazm.
  • Po co my w ogóle dyskutujemy?
    Przecież wiadomo jest, że za wszystkie zdrady zawsze odpowiada kobieta. Prawda @Tomasz?
    I W ogóle...gdyby nie Ewa Adam by nie zgrzeszył.

    Ech wredne baby!
  • Nie mam do Ciebie, tylko mam nadziję , że żadna nie trafi na chłopca, który będzie miał takie poglądy.
  • są po prostu szowinistyczne
  • Tomasz naprawdę drażni mnie takie stawianie sprawy.
    Uważam, że każdy sam odpowiada za swój je czyny. Każdy sam podejmuje decyzje o zdradzie czy o powrocie w ramiona kochanki. I naprawde nie prekonywuja mnie twoje opinię w temacie.
  • Tomasz chyba źle rozumiesz określenie jedno ciało.
  • Myślę, że życie po zdradzie już nie jest takie samo. Przeznaczyć można. Zapomnieć się nie da.
  • Właśnie ta wzrastająca liczba rozwodów - a najwięcej z powodu zdrad ( obu płci) świadczy o smutnej rzeczywistości, że wierność przestała być wartością, a miłość nie jest już po grób i jest utożsamiana z popędem płciowym, przysięga to tylko puste słowa. I najsmutniejsze, że do tego dochodzi w małżeństwach, które ludzie zawierali z miłości na początku. Może łatwiej było by wytłumaczyć zdrady gdyby tak jak kiedyś młodzi byli zmudszani do ślubów z osobami do których nic nie czują albo już kogoś mają....
  • edytowano maj 2015
    Ja bym ( to teoria bo mój mąż zdrajcą nie jest) nawet jeśli by błagał żeby się nie separować oczekiwała nie zadośćuczynienia, bo to niemożliwe co chciałabym mieć pewność , że to się nie powtórzy. Chyba , że świadomie przyjmuję do świadomości iż mam męża erotomana, dla którego zdrada jest jak powietrze i tak jak z alkoholikiem toleruję jego podłe zachowanie względem mnie, wyłączam uczucia i emocje i stoję z boku we własnym małżeństwie, które jest tylko formalnością co by ludzie nie gadali.
  • edytowano maj 2015
    Straszne prawda ? Dlatego każdy powinien używać woli i rozumu a nie puszczać się bo kryzys w małżeństwie, mąż mało zarabia, a żona tak średnio gotuje.... albo odwrotnie bo dziś równouprawnienie jest.
  • Dla mnie już samo rozważanie, co by było gdyby mój Mąż zdradził jest jakieś takie nie w porządku. Wiem, że czułby się pokrzywdzony, niesprawiedliwie potraktowany, gdyby dowiedział się, że rozważam, nawet tylko w myślach, takie scenariusze.
    Ja w każdym razie tak bym się czuła, gdyby to on zastanawiał się nad tym co by zrobił, gdybym go zdradziła.
    Mam nadzieję, że zna mnie na tyle, kocha mnie i ufa, że nie sądzi, że coś takiego się wydarzy.
    Moim zdaniem nie ma sensu męczyć się takimi rozważaniami, niczemu to nie służy.
  • edytowano maj 2015
    Szkoda, że ten wątek rozwinął się w tym kierunku.
    Przyczyną kryzysu nie musi przecież być zdrada. Takie stawianie sprawy skłania do myślenia o kryzysie jako o czymś, co nie powinno nas nigdy dotknąć. Czymś tak wstydliwym, że trudno o tym rozmawiać, czy zapytać o radę...

    Tymczasem we wszystkich małżeństwach są okresy łatwiejsze i trudniejsze. Kryzysy zdarzają się nawet we "wzorowych" związkach, gdzie ludzie naprawdę szczerze się kochają, tylko akurat chwilowo nie mogą się dogadać, są sobą zmęczeni, czują się nierozumiani, są czymś sfrustrowani itp. Kryzysy nie powinny wywoływać paniki, tylko spokojną ocenę sytuacji i podjęcie adekwatnych kroków, by kryzysowi zaradzić.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.