Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Hura!

1246710

Komentarz

  • Czemu zaraz meczy? :D
  • Ech, Ty w każdym wątku masz dzis natlok pesymizmu.
  • edytowano maj 2015
    To spójrzmy z innej perspektywy: 6 sierpnia to też rocznica wymarszu I Kadrowej ;)

  • Bardzo trafna ocena sytuacji w poniższym tekście. I to na Wirtualnej Polsce!

    Idzie Nowe ...! :)



    "Siódma rano to pora, kiedy najchętniej się śpi. A przynajmniej leży w łóżku. Szczególnie, kiedy ma się za sobą kilkumiesięczną, wyczerpującą kampanię wyborczą oraz zwycięską, euforyczną noc. Jednak o tej właśnie porze, w miejscu, gdzie codziennie przemieszczają się setki tysięcy warszawiaków i przyjezdnych, miejscu mało, powiedzmy szczerze, przyjaznym, pojawił się nowo wybrany prezydent elekt, żeby rozlewać i rozdawać przechodniom kawę. Może to być swoisty znak prezydentury Andrzeja Dudy. A także zapowiedź sposobu, w jaki będzie on uczestniczył w kampanii wyborczej do parlamentu.

    Zwycięstwo w wyborach prezydenckich, jakkolwiek ważne, z pewnością było tylko pierwszym elementem całego planu. Ten jest oczywisty. Wiele razy wspominał o tym sam Jarosław Kaczyński: opozycja chce przejąć całą władzę. Zajęcie pałacu prezydenckiego to jak zajęcie ważnego przyczółku w trakcie wielkiej przeprawy przez rzekę. Stanowi on punkt oparcia do dalszego ataku, zarazem zapewnia osłonę. Atakującym dodaje otuchy, wycofującym się odbiera nadzieję.

    Jest jasne, że nawet jeśli Prawo i Sprawiedliwość nie zdobędzie samodzielnej większości w przyszłym, wybieranym na przełomie października i listopada sejmie, to partia ta odzyskała rzecz bezcenną, mianowicie zdolność koalicyjną. Czy samodzielnie, czy przy współudziale innego ugrupowania – może nowego ruchu Pawła Kukiza, może walczących o przetrwanie starych ugrupowań SLD lub PSL – PiS będzie mógł naprawdę rządzić i zmieniać Polskę. Tym bardziej, że politycy Platformy najwyraźniej niczego z przegranej nie zrozumieli. Przypominają trochę ciężko trafionego boksera, który oparł się o liny, świat kręci mu się w głowie, a on desperacko chce rzucić się do walki nie bacząc na to, że zaraz spadnie kolejny dotkliwy cios, który tym razem na dobre zwali go z nóg. Taktyka jest prosta. I dość absurdalna. Straszyliśmy PiS-em? Nie udało się? To trzeba jeszcze bardziej straszyć. Zaangażowaliśmy się w lewicowe projekty obyczajowe – konwencję antyprzemocową i ustawę in vitro? Teraz trzeba jeszcze powalczyć o związki partnerskie.

    Główna przyczyna przegranej była prosta: PO całkowicie oddzieliła się od ludu. Arogancja, buta, lekceważenie prawa, kręcenie na boku interesów i interesików, zachłanność i poczucie bezkarności stało się aż nadto widoczne. Nie jest zatem prawdą, jak można było usłyszeć po poniedziałkowym spotkaniu przywódców PO, że głos przeciw prezydentowi nie oznaczał głosowania przeciw PO. Wręcz przeciwnie. Niezależnie od tego, że swą biernością i brakiem refleksu Bronisław Komorowski przyczynił się do klęski, przegrał, bo stała za nim Platforma. Ludzie mieli serdecznie dość obecnych rządów i dlatego, nie mogąc tego wyrazić wprost, na razie ukarali Komorowskiego.

    Zamiast zatem zrobić to, co konieczne (wyrzucić skorumpowanych i sytych władzy, poszukać nowych ludzi i odnaleźć to, co pierwotnie przyciągało do PO), jej liderzy, niczym alkoholik, który wciąż musi sięgać po kieliszek, postanowili zrobić to, co najlepiej umieją. Jedni zatem, jak przegrany prezydent, zaczęli opowiadać o rzekomej fali agresji i nienawiści, która lada moment zatopi Polskę. Drudzy rozglądają się za „jakąś ideą”, która pozwoli dać rządzącej partii tożsamość. Dość zabawna ta miotanina.

    Żadna fala agresji w Polsce nie wzbiera. Nikt nikogo nie bije, demonstracje, o ile są, przebiegają pokojowo. O fali nienawiści mogą mówić tylko frustraci, którzy nie potrafią się pogodzić z przegraną. Podobnie ma się sprawa z „ideą”. Wiara w to, że PO może wygrać odwołując się do mitycznego, lewicowego elektoratu, który nie marzy o niczym innym jak o rewolucji obyczajowej, mimo że wszystkie badania pokazują, jak konserwatywni są młodzi Polacy, to szybsza droga do przepaści.

    Ostatnia kampania pokazała też, że przestał działać, skuteczny tyle lat, mechanizm odstraszania. Nie wystarczy straszyć Kaczyńskim, żeby wygrać wybory. Andrzej Duda to odczarował. Można się zatem spodziewać, że taka też będzie jego główna rola w trakcie kampanii do sejmu: ma uprawiać politykę miłości i być żywym dowodem na to, że zarzuty Platformy chybiają celu. Duda samą swoją obecnością będzie wskazywał, że PiS-u nie trzeba się bać. Będzie się uśmiechał, spotykał z biednymi i zapomnianymi, pojawiał się wśród tych, o których politycy establishmentu zapomnieli. I będzie to robił autentycznie.

    Tak samo, myślę, do osłabienia obaw przyczynią się jego spotkania z ważnymi politykami z zagranicy. Nie ma wątpliwości, że w tej roli wypadnie nie gorzej niż prezydent Komorowski. Jest spokojny, ostrożny i stanowczy, ma już doświadczenie wyniesione tak z pracy w kancelarii prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego, jak i w parlamencie europejskim. Ma też znającą dobrze języki obce, atrakcyjną żonę. To po prostu przepis na sukces.

    Drugim jego zadaniem będzie, mniemam, maksymalne utrudnienie życia rządowi. Dlatego tuż po zaprzysiężeniu prezydenta do Sejmu wpłyną projekty ustaw - zapewne dotyczące podwyższenia kwoty wolnej od podatku i obniżenia wieku emerytalnego – które postawią premier w wyjątkowo trudnej sytuacji. Jeśli rząd je odrzuci, narazi się na zarzut działania przeciw wybranemu przez naród prezydentowi i przeciwdziałania jego programowi. Jeśli je przyjmie, pokaże, że do tej pory prowadził politykę antyspołeczną i nieudolną.

    Platforma dostanie się w kleszcze: z jednej strony będzie naciskana przez prezydenta, który będzie chciał realizować obietnice złożone narodowi, z drugiej będzie atakowana przez opozycję, która będzie głosiła, że skoro rząd nie chce realizować polityki wybranej przez naród, zrobi to PiS.

    Widząc sprawność, z jaką poprowadzona została kampania prezydencka oraz słabość i rozchwianie Platformy, zdobycie pełni władzy przez PiS jesienią zdaje się wysoce prawdopodobne. Walny udział będzie w tym miał Andrzej Duda. Zarówno jego wizerunek jak i działania."

    Paweł Lisicki dla Wirtualnej Polski

  • edytowano maj 2015
    Wygląd to sprawa drugorzędna. Ale jeśli już to lepszy plastik niż tluszcz.
  • I to ile tego tłuszczu...
    Obie prezydentowe są z pochodzenia Żydówkami, ale tylko pani K jest córką esbeków. O pani D wiemy, że jej ojciec napisał jakis antypolski wiersz.
  • IdaIda
    edytowano maj 2015
    Tak, owszem, ale też wiemy, że rodzice pana Andrzeja Dudy nie są w zbyt zażyłych stosunkach z teściami syna i ponoć - jak przyznaje brat pierwszej damy - spotykają się wyłącznie przy ważnych okazjach rodzinnych typu chrzest czy komunia.
    To też o czymś świadczy.
    Przypuszczam, że jaki ojciec taki i syn (w kwestii poglądów).
    I choć jego żona pochodzi z rodziny raczej lewicowej, to sam Andrzej Duda jest podobno bardzo prawicowy (w tym polskim znaczeniu prawicy), wierzący a jego rodzice bardzo "radiomaryjni" :)
    Wyczytałam też, że AD i jego teść nie zgadzają się ze sobą w niektórych sprawach ideologicznych.


    Wydaje mi się, że nie jest źle ...

  • Tymczase Prezydent elekt niby katolik w pierwszą podróż zagraniczną jedzie nie do Watykanu tylko po wytyczne do Usraela. Czyli wszystko po staremu. Polacy zmienili jedna kukłę na drugą.
  • "Jak wynika z zapowiedzi prezydenta Dudy pierwsze dwie zagraniczne podróże odbędzie do Brukseli i Stanów Zjednoczonych."
  • no właśnie. katolik by pojechał po błogosławieństwo do Watykanu. Brukse,a Wszyngton czy Moskwa - to nie gra znaczenia.
  • Nie mniej na myśl o Israelu mnie dygnelo...
  • edytowano maj 2015
    @Gregorius, brzydko manipulujesz. Nie znam Dudy, obserwuję z pewną dozą podejrzliwości, ale z tego co wiem pierwsze kroki były na Jasną Górę, a Bruksela czy USA mimo wszystko jeszcze w Izraelu nie leżą. Nie wiecej niż Wawa...
    Pomijając już Twa naglą milość do Watykanu...
  • "Niezwykłe słowa rodziców Andrzeja Dudy: "Powierzyłem wszystko Opatrzności"; "Pan Bóg wyznaczył Andrzejowi nową misję"..."

    http://wpolityce.pl/polityka/245899-niezwykle-slowa-rodzicow-andrzeja-dudy-powierzylem-wszystko-opatrznosci-pan-bog-wyznaczyl-andrzejowi-nowa-misje



  • @Gregorius, ale przecież od dawna wiadomo, że PiS to opcja proamerykańska.

    Pytanie tylko jak bardzo będzie dążył w tamtym kierunku nowy prezydent. Na horyzoncie jest wizja nowego "jedwabnego szlaku" który całkowicie pomijałby interesy USA. Polska wstępnie wyraziła zainteresowanie udziałem, ale nie wiadomo jak się to dalej rozwinie. Cały czas też wiele państw czeka na podjęcie przez nasz kraj przywództwa regionu. To byłaby trzecia próba na organizację takiej koalicji. Przypomnę, pierwsza zakończyła się wojną w byłej Jugosławii, drugą zakończyły atak terrorystyczny na WTC i śmierć Lecha Kaczyńskiego.

    Warunkiem jakiegokolwiek sukcesu jest teraz trzymanie się z daleka od rozrób czy działań wojennych, które niestety są na rękę Amerykanom.
  • "Gdyby kontrkandydatem Komorowskiego było żelazko,
    to zagłosowałbym na żelazko"
    Wojciech Cejrowski :D
  • Ja się bardzo cieszę, im więcej się o Dudzie dowiaduję, tym bardziej, głosowałam na niego dopiero w drugiej turze, tak jestem do polityków bokiem ustawiona, że nawet mi się nie chciało czytać o kandydatach i ich poznawać... Głosowałam na ślepo nic o nim nie wiedziałam, a teraz co się o nim nie dowiem to mnie dziwi, że jeszcze tacy politycy istnieją, bardzo się cieszę, że wygrał. Dzisiaj na Interii jest długie podsumowanie jego wcześniejszych działań politycznych, bardzo mądry, kulturalny i pracowity jego obraz z tego wychodzi.
  • Bronek to nawet w debatach wycierał sobie gębę tekstami o spowiedzi, chrześcijańskim podejściu itp. Jego decyzje wskazywały jednak na co innego.
  • Żona z Żydowskiego pochodzenia. Jeszcze się okaże kto rządzi, czy D. nie spłaszczy się przed Izraelem. Jest to ponoć warunek sine qua non.
  • edytowano maj 2015
    Mnie jako wyborcy i obywatelki nie interesuje typ urody i wygląd prezydenta. Nie interesuje mnie czy jego żona jest wysoka, niska, gruba , chuda, ważne, żeby potrafiła sprostać roli pierwszej damy. Co do prezydenta też nie jestem antropologiem- wróżką i nie wyciągam wniosków jak kto będzie rządził na podstawie głębokości i rozstawu oczodołów czy długości kości policzkowych. Ważne jest aby wywiązał sie z tego co obiecywał....Tylko to też dużo zależy od rządu , który może go złośliwie blokować.
  • A dla mnie ważny jest image. Nie tusza, nie wzrost, ale wyraz twarzy...
    Duda ma spokojne spojrzenie, w przeciwieństwie np. do Kukiza, którego oczy są okropne, niespokojne, niespełnione, niezrealizowane... nie wiem jak to nazwać, ale wzrok dużo mówi...
  • Dla wszystkich nie umiejących czytać: napisałem USRAEL nie Izrael .
  • @Elunia - w temacie wariatów, to JKM Ci nie pasował ;)
  • @Ida a w jakich innych okolicznościach spotykają się swatowie?



    Bez przesady. Młodzi poznali się w czasach licealnych, przypadkiem, na imprezie.


  • edytowano maj 2015
    Korwin nie jest wariatem , on jest złym człowiekiem albo chorym psychicznie.
    Hmm, ale wariat to chyba bywa chory psychicznie... :-/
    ;)
  • A mi Kukiz jakiś mentalnie bliższy jest.Bardzo nie lubię plastiku i już wolę frustrata - wariata. Ja się boję ludzi takich doskonałych, wyczesanych, wyubieranych, wymuskanych. Prywatnie i w polityce też.




    Wariatów się boję, frustratów zresztą też - są nieprzewidywalni.

    Duda ma gładki życiorys, udane życie, stabilną rodzinę macierzystą.
    Z tego co czytam wychowywany był tak, jak powinien być wychowywany katolik: religijnie, patriotycznie i w szacunku dla pracy.
    Był w harcerstwie, był ministrantem służącym na osławionych krakowskich "dziewiętnastkach" u Dominikanów (bywała na nich krakowska elitka licealna), jego rodzice - naukowcy z trójką dzieci, wierzący. Nie ma się do czego przyczepić.


    Dudowie są wymuskani na potrzeby kampanii, tak trzeba było, żeby pomóc wygrać wybory. Widzieliście zdjęcia Dudy parę lat temu? Przeciętnie ubrany, z nadwagą, całkiem inny fryz.
    Ale w młodości był ciasteczko, to fakt. I teraz też jest. :) Postarał się. :)


  • swat

    1. ten, który swata;
    2. dawniej: osoba kojarząca małżeństwa;
    3. regionalnie: ojciec zięcia lub synowej

    U nas tak nazywana jest relacja między teściami obu stron.




    A, to nie znałam tego regionalizmu.
    Sądziłam, że sugerujesz żydowski zwyczaj swatania... :-S

  • "Andrzej Duda został prezydentem. Chwała mu, bardzo się napracował. Ale przede wszystkim chwała moherowym babciom, które tę „rewolucję” rozpoczęły, chwała młodzieży, która więcej zrobiła dla pamięci o Żołnierzach Wyklętych, niż całe polskie państwo, chwała kibicom, którzy nie bali się wykrzyczeć w ryżą mordę tego co inni mamrotali pod nosem, chwała „wariatom”, którzy nie bacząc na zakładane w ABW teczki i zagrożenie „odwiedzinami” o szóstej nad ranem, pyskowali władzy z podniesionym czołem, chwała..."

    http://blogpublika.com/2015/05/27/to-jest-czas-niedotykalnych/
  • @gregorius, a gdzie różnica? :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.