Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

nowa kampania Mamy i Taty

11011121416

Komentarz

  • Fajny tekst, ale autor ma jedno z tych przemądrzałych urządzeń. Chwilę się zastanawiałam nad "Próbce Polo i Princessa" 8-}
  • Jak widać z powyższego bloga, niewielka róznica czy pierworódka będzie miała 39 lat czy matka wielodzietna 43-to samo ich czeka.
  • Pewnie lepiej mieć rodzeństwo niż go nie mieć, zwłaszcza w obliczu utraty rodzica/rodziców. Ale to rodzeństwo nie zastąpi ich, to nie jego rola. Jeszcze jak dorosłe dziecko będzie wolało się zająć rodzeniem własnych dzieci zamiast matkowaniem rodzeństwu. Dzieci późnych rodziców wielodzietnych czeka to samo.
  • edytowano czerwiec 2015
    ale kolejne dziecko przeżywa się inaczej niż pierwsze czy drugie
    (już drugie przeżywa się mniej niż to pierwsze)

    z pierwszym wszystko jest pierwsze
    z piątym - piąte, piąte pójście po raz pierwszy do przedszkola, piąte pierwsze samodzielne wyjście do sklepu pod blokiem, piąte pierwsze stresy szkolne, piąta matura i egzaminy na studia...

    patrzę na moich teściów, mają piąte późne dziecko i luz mają taki, że chyba ja bardziej tę moją szwagierkę przeżywam niż oni
    inne tematy już mają - ważniejsze - śluby wcześniejszych dzieci, pierwsze wnuki itp.

    natomiast z jedynakiem to zawsze jest napinka, widzę po moich rodzicach, którzy są najukochańsi, ale przeżywają cokolwiek mi (nam) się przydarzy
    pół biedy, że nie byłam chociaż późnym dzieckiem
  • To nawet przykre, że z kolejnym tak się nie przezywa. Tak czy siak, w rodzinie wielodzietnej tej późne dzieci też mają starych rodziców i też mogą miec ich krócej. Mimo pewnych zalet rodzinach wielodzietnych sytuacje późnych dzieci i rodziców są podobne i nie ma co zaklinać rzeczywistości.
  • Pozwolilam sobie wrzuciv ten fragment na fejsika.czad :D
  • Z tymi "honorami" nic pewnego. Słyszałem o przypadku, że ktoś wychował ósemkę, dzieci porobiły kariery, a matka wegetuje w rozpadającej się chałupie. Mój szef. Zaczął po 40. Żałuje, że nie wcześniej. Jeśli synowie pójdą w jego ślady, to pewnie wnuków nie doczeka.

    znam podobny przypadek, tylko dzieci była 5. Mamusia zrobiła dzieciom takie piekło w dzieciństwie, że dziś żadne nie chce mieć z nią nic do czynienia. Z zewnątrz wygląda to na ogromną niewdzięczność dzieci, rodzina pozornie normalna, bez problemów alkoholowych, o dobrym statusie, ale psychicznie bagno. Dzieci odeszły z domu tak szybko jak tylko mogły i nie chcą mieć nic wspólnego z matką.
  • To bylo u Jimmyego - rodzice doprowadzili do tego, ze wszystkie dzieciaki nawialy z domu, jak tylko mogly - a po smierci rodzicow pozarly sie o majatek i teraz rodzina nie utrzymuje ze soba kontaktu. Duzo rodzenstwa niestety nie musi gwarantowac wiekszego wsparcia rodzinnego ( chociaz oczywiscie zwieksza na nie szanse)
  • E tam, Malgorzata, po prostu jest jak jest. Po co sciemniac ze zawsze musi byc pieknie skoro dobrze wiemy ze nie zawsze pieknie bedzie.
    Nic nie jest w 100% czarne albo biale. Nie w zyciu.

  • A trzeba codzień wnikliwie poswiecac kazdemu czas? W dorosłym zyciu ludzie wzajemnie nie poswiecaja sobie czasu..warto od malego przyzwyczaic ze twoj czas twoja sprawa ;)
  • Za to dzieci poświęcają czas sobie nawzajem ćwicząc umiejętności społeczne
  • czasem się czas poświęca, ale to wyjątkowe sytuacje, bo właśnie na ogół po prostu jestesmy razem :) i akurat mamy to szczęście, że nawet lubimy być razem :)

    a te, co tak poświęcają, poświęcają i poświęcają, to męczennice najczęściej, a z takimi trudno :P
  • A ile jest pożartych rodzeństw-parek? I jedynaków, którzy nie chcą się zajmować starymi rodzicami? Przecież wiadomo, że nie ma reguły. Ale - przynajmniej mam jeszcze taką naiwną nadzieję - pierwsze dwie dekady z dzieckiem ma się m.in. po to, żeby stworzyć i potem umocnić zdrowe relacje rodzinne. A wielodzietność, oczywiście nie ta patologiczna, że każde dziecko ma swojego tatusia, a i tak wszystkie latają samopas, bardzo ładnie pomaga w rozwoju relacji rodzinnych. Widzę to tak, że można sobie członków rodziny rozrysować jako punkciki na kartce. I potem każdy punkcik można połączyć linią ze wszystkimi pozostałymi. Jak punkcików dużo, to i większa gęstość połączeń. I to odpowiada właśnie relacjom w dużej rodzinie, każdy jest z każdym innym jakoś związany. Potem nawet jak się zerwie któraś linia, to pozostaje reszta. W małej rodzinie może już nie być nic do pozostania.
  • edytowano czerwiec 2015
    Dzieci późnych rodziców wielodzietnych czeka to samo.


    Niestety zgadzam się. :( Też sie obawiam o przyszłość, może wnuków po najmłodszym nie doczekam. Ale z tego co widzę po ludziach jest różnica między rodzicami, którzy mając już kilkoro dzieci na stare lata zaszaleli, a tymi co czekali z pierwszą ciążą do 40 tki.
  • Czytam tekst Puścikowskiej Awantura o macierzyństwo. Kamila Grabowska z FMiT przyznaje w nim, że temat antykoncepcji się nie przebił. Szkoda, bo bardzo liczyłam ma efekt jak ze szczepionkami. Dlaczego ten spot jest o macierzyństwie a nie o pigułce? O antykach nigdzie słowo nie padło:(
  • edytowano czerwiec 2015
    Bo antykoncepcja to jest temat tabu. Nic nie mam przeciw szczepionkom jeśli nie są robione z embrionów. Jak ktoś ma dziecko z podejrzeniem problemów neurologicznych to oczywiście powinien być zwolniony z obowiązku szczepień i nie powinno być czegoś takiego, że na wizytę do neurologa czeka się 5 miesięcy...A jednak ze szczepionkami jest szum.
    Antykoncepcja to zupełnie inny temat. Nie rozumiem jak lekarze czyli ludzie z powołaniem do LECZENIA, którzy przysięgają nie szkodzić celowo, przepisują bez wahania tabletki i zastrzyki młodzieży. Kilka lat stosowania tego czegoś i w ciążę nie można zajść, chyba , że IV :(
  • Apolonia, ale zobacz: z pierwszych kroków albo pierwszego siku na nocnik naszego pierworodnego cieszyliśmy się my, i jeszcze żeśmy się bardzo stresowali przy tym. Pierwszym krokom Czwartej towarzyszyło już pięć osób (akurat tak się złożyło, że byliśmy wszyscy).

    Co do losu późnego dziecka wielodzetnych - ja jestem późnym dzieckiem, mam jedną siostrę, i codziennie Bogu dziękuję, że chociaż jedną. Kiedy umierała nasza Mama, byłyśmy razem. Ale naprawdę wolałabym mieć jeszcze ze dwoje rodzeństwa. Naprawdę nie widzisz, że w normalnym, kochającym układzie to jest potężna zaleta? Kto woli mieć mniej osób bliskich raczej niż więcej?

    I jak pisze Aga - w znajomych układach licznego rodzeństwa, nawet już obecnie w wieku podeszłym, słabe relacje z jedną siostrą nie wykluczają dobrych z pozostałymi. Zanm sporo dorosłych i bardzo dorosłych licznych rodzeństw, i zawsze widać więcej zalet niż wad.

    Jednakowoż - czy ktoś Ci każe rodzić kolejne dzieci? Nie to nie, ale nie dorabiaj na siłę kolejnych patologicznych wizji.
  • @Malgorzata Nie chcialam, aby tak wynikalo:) Mowie tylko, ze rozmaicie sie plecie w zyciu i jesli ktos z gory zaklada, ze dzieci beda sie wspierac wzajemnie po jego smierci, to nie powinien miec 100% pewnosci. Z drugiej strony - postawa wzajemna rodzicow wobec siebie i wobec dzieci jest - IMHO - kluczowa . Jesli rodzice sie szanuja i troszcza sie o atmosfere panujaca w rodzinie - wtedy jest wieksza pewnosc, ze i po smierci rodzicow dzieciaki beda dla siebie wzajemnie oparciem i cala rodzina nie rozpierzchnie sie po swiecie:)
  • edytowano czerwiec 2015
    @Malgorzata, ot co :)

    Tylko ze widzisz.. ja jestem chyba dość specyficzna - momentami infantylna i niedojrzała, z chwiejna psychiką..i może po prostu dlatego mam przeczulenie w pewnych tematach. Znam blaski i cienie wielodzietności z autopsji (dom rodzinny) i uważam że oprocz zachęcania do macierzyństwa, a także idąc dalej (abstrachując od kampanii) do wielodzietności, należy o pewnych zagrożeniach, minusach także wspominać, podobnie jak o zaletach - których jest przeciez na pewno więcej...

    i takim "jesli mamy tu mowic ze cos jest nie halo to lepiej zmilczmy temat" był dla mnie Twoj wpis:

    "I dziwne jest to forum wielodzietnych
    Skoro promuje i pisze , ze rodzicem wielodzietnych być nie warto bo dzieci z domu nawiewają. Albo wszystkie mają traumy z dzieciństwa. Warto by się wtedy
    Po pierwsze zastanowić nad kolejnymi poczęciem, bo się zrobi egoistę i zafunduje traumę.Albo stanąć przed lustrem spojrzeć sobie w oczy I powiedzieć Słuchaj , jesteś patologią, jedź lepiej do Tokio"

    Bo przeciez nikt nie napisal ze byc wielodzietnym rodzicem jest nie warto :)
    (Jesli pominelam, to przepraszam).

    I masz 100% racji ze wielodzietnosc nie dla kazdego jest, to tak jak z kazdym innym powołaniem...A dramat i traume rownie dobrze mozna miec z jednym dzieckiem, jak i w duzej rodzinie, tak mi się wydaje..



    A pozne czy wczesne macierzyństwo...nie zawsze jest naszym swiadomym wyborem ;)
    Chyba sporo z nas zna przypadki, kiedy kobieta, myśląc, ze juz minął dla niej czas płodnosci, nagle dowiaduje się że jednak nie do końca, i ze dziecko się pojawi.

    Jeśli i mi się tak przytrafi...wtedy coż począc, o laseczce na wywiadówki będę pomykać ;)


  • edytowano czerwiec 2015
    i nie każda rodzina wielodzietna wzorem, w potencji może.


    Ojejku ktoś tu ma chyba problem ze sobą ? >:)
  • Marcelina, ale dlaczego odwracasz kota ogonem? Przyznałam, że lepiej mieć rodzeństwo i najlepeij wiecej niz nie mieć to fakt. Ale mówimy o relacji dziecko-późny rodzic, a nie dziecko i reszta rodziny. A w przypadku wielodzietnych rodzin też nie najlepiej dla dziecka mieć starszych rodziców. Też jest ogromna przepaść pokoleniowa, mniej sił. Taka moralność Kalego jak pierworódka ma ok 40 dziecko to źle jak wieloródka to cudnie.
    I tak, żebyś wiedziała, że dla mnie wizja tego, że moje kolejne dziecko miałoby starszych rodziców jest zniechęcająca. Bo to fakt.
  • Nie, to nie jest moralność Kalego, to jest inna jakość. Nie mówię, że otóż każda kobieta zobowiązana jest rodzić do 45 roku życia, ale późny jedynak a późne najmłodsze to co innego i takie późne rodzicielstwo jest inne. Mało porównywalne tak naprawdę.
  • Jestem późnym dzieckiem i z mojej perspektywy naprawdę dobrze mieć starszych braci.
    Nie jest źle ani gdy pierworódka ma dziecko koło 40, ani gdy wieloródka, po prostu jest zupełnie inaczej. Tyle.
  • bo jest diametralna roznica miedzy jedynakami 40 letnich rodzicow a 4tym 5 tym 6 stym 40 letnich rodzicow.. no kurcze jak mozna nie widziec... to sa ZUPELNIE rozne historie...
  • To ja już nie wiem, jak wtłumaczyć jeszcze bardziej łopatologicznie.
    Owszem, zdarzyło się pewnie gdzieś na świecie, że 20- czy 25-letnia matka urodziła pięcioraczki i żyli sobie długo i szczęśliwie jako rodzina wielodzietna z młodymi rodzicami. Niemniej z reguły dzieci przychodzą na świat pojedynczo i każde kolejne ma siła rzeczy coraz starszych rodziców. W przeciwieństwie jednak do jedynaka starszych rodziców, każde kolejne dziecko ma rodziców coraz bardziej doświadczonych i z coraz lepszym networkingiem. Do tego, wprawdzie siły rodziców maleją, ale umacnia się kokon tworzony przez starsze rodzeństwo. Widzę już teraz, że moje trzecie dziecko, urodzone przeze mnie jako 34-latkę, uczy się bardzo dużo od rodzeństwa. Jak mała będzie robić maturę, będę wprawdzie po pięćdziesiątce, ale będzie miała dwójkę rodzeństwa świeżo po studiach i myślę, że to będą dla niej świetni doradcy. I będą na pewno bardziej na bieżąco niż ja, kiedy na studia pójdzie moja najstarsza córka.
  • Elunia, dla mnie taka kampania jest jeszcze bardziej naiwna - pokój u rodziców i wesołe dzieci? Czy może wkurzony zięć, który wchodzi w drogę teściowej? Bo mieli tylko pół roku po ślubie pomieszkać, a tu już trójkę dzieciaków narobili i jak ich nie było stać na dom tak ich nie stać? Wierzysz w zdolność kredytową ojca kilkorga dzieci, który właśnie wywalczył przejście z umowy śmieciowej na umowę o pracę? Dla mnie przesłanie takiego spotu to: a nie można było tak od razu? Po co ileś lat gnieździć się z dziciakami kątem u teściów, jak można było ze dwa lata porządnie popracować i zapewnić dzieciom normalne warunki?
    Myślę. że taki byłby odbiór większości społeczeństwa.
  • Nie wiem jak to zgrabnie napisac, ale jest roznica pomoedzy ta pierworodka po 40-stce, a kobieta, ktora oczekuje dziecka w tyl samym czasie co jej corka. Cos jak z in vitro. Niby efekt taki sam, a roznica kolosalna, gdzies tam natura zostala pogwalcona.
  • ja wogole nie wiem o co chodzi z negacja tej kampani bo ja akurat znam takie osoby... zamozne wyksztalcone, dobrze zarabiajace kobitki po 30...w kolejnych przsydlugich zwiazkach z facetami zbyt malo zdecydowanymi...same tez zbyt malo zdecydowane zeby powiedziec woz albo przewoz..a przy tym zwiedzajace swiat.. i coraz bardziej slyszace tykanie zegara biologicznego ale cozmozna zrobic jak w pracy tak dobrze idzie, z facetem jest jak jest itd...
  • Różnica to jest dla osób na forum miedzy babcią pierworódką i babcią (prawdziwą) rodząca wspólnie ze swoją córką. W obu przypadkach to jest czas na wnuki.
  • @Elunia jeśli mogę spytać, czy Twoje koleżanki w tych starych domach są 20-latkami? Czy już trochę bardziej doswiadczonymu osobami?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.