Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

500 zł na każde dziecko

1134135137139140149

Komentarz

  • MAFJa powiedział(a):
    Elunia nikt nie podrzuca do chłopaka? Cioci koleżanka to osmoklasiscie kondomy pakowala na wyjazd.. Ja stoję z boku tej dyskusji trochę i już jestem po pierwszym długim wyjeździe 7latki ale z drugiej strony nie udawajmy że nie ma zjawisk które sa
    są, ale w moim mniemaniu nie tak demoniczne i niektóre wręcz marginalne ( picie alkoholu szklankami przez nauczycieli na wycieczce)
  • PaniWiosna powiedział(a):

    Być może ksiądz ˛przedobrzył i zbyt forsowną formację zrobił, tzn. za mało było czasu na zabawę, a za dużo zajęć religijnych.
    Ja tak zrobiłam, gdy byłam moderatorem Oazy, ale miałam super animatorkę i ona widząc co się dzieje zaproponowała mi weryfikację ambitnego planu.
    Osoba świecka moderatorem oazy??? 

    Wyobraź sobie, że tak. Proboszcz dominikanów poprosił mnie kiedyś, żebym u niego zrobiła wakacje dzieciom. Chodziło o dzieci z trudnych rodzin. Ponieważ miałam być z tym sama, to zaproponowałam poprowadzenie Oazy Dzieci Bożych, bo na tym już się znałam. Placówka wtedy była jeszcze w remoncie, zajęcia mieliśmy w budującym się klasztorze i do dyspozycji kaplicę. Pani Zosia, kochana dusza, w wozie Drzymały przygotowywała dla nas posiłki. Oaza była w formie półkolonii, od 8 do 17, bo nie było warunków na zrobienie rekolekcji zamkniętych. Uczestniczyło 12 dziewczynek i 1 chłopiec, bo siostra miała go pod opieką. Ja zaznaczyłam, że nie czuję się na siłach prowadzić chłopców i raczej wolałabym dziewczynki. Do pomocy dostałam dwie najlepsze animatorki w Diecezji i o. Andrzeja Bujnowskiego, który miał wtedy urlop i pisał ikony. On miał prowadzić zajęcia sakramentalne, do których powołania nie posiadam :) czyli - celebracja Eucharystii, Sakrament Pojednania. Eucharystię miałam bardzo rozbudowaną, komentarze, dużo modlitwy spontanicznej, trwała ponad godzinę, a ojciec mi się irytował, że mu światło ucieka.Chyba dobrze mi zło, bo choć były wakacje i dzieci lubią pospać dłużej, to nikt nie opuścił ani jednego dnia, tylko raz jedna z dziewcząt zaspała. Myślę, że zajęcia prowadziłam ciekawie - na początku było zbyt formacyjnie, więc posłuchałam rady animatorki i wprowadziłam więcej form zabawy.
    Gdy mieliśmy Tajemnice Bolesne, to powędrowaliśmy na Drogę krzyżową przez środek Szczecina. Była wtedy okazja do krótkiej ewangelizacji. Dzień przez zakończeniem rekolekcji mieliśmy celebrację nabożeństwa zawierzenia się Maryi - to musiałam ja poprowadzić, bo ojcowie* (1)nie czuli się na siłach; nawet ładnie wyszło. Na zakończenie Ozy dzieciaki wystroiły się na wielką galę, czym nieco zdziwiły rodziców. Eucharystia trwała prawie dwie godziny, a komunię mieliśmy pod Dwiema Postaciami. Później piękna, obfita i smaczna uczta Agape.

    I jeszcze tytułem wyjaśnienia.
    Ja byłam moderatorem takim bardziej formalnym, bo prawdziwym Moderatorem był nieżyjący już ks. Franciszek Blachnicki; nie tyle patronem, ile MODERATOREM właśnie, bo miałam świadomość, że bez pomocy o. Franciszka nie dam rady tego pociągnąć. Ja nie miałam formacji animatora, na szkole animatorów też nie byłam.  No i - Ojciec zdał egzamin. :)

    przypisy:
    *(1)- podczas Oazy obecny był tylko o. Andrzej, bo wszyscy inni zakonnicy się rozjechali; dwa dni przed zakończeniem kilku już wróciło.
  • aga---p powiedział(a):
    Mówiła mi że na jedzenie dla nich 3 wydają 300 Euro miesiecznie. To chyba niedużo. Zwłaszcza jeśli porównamy to do ich zarobków w euro....

    Sorry, ale ja sobie tego nie wyobrażam - na dwie osoby wydajemy 150-200 euro tygodniowo. Albo ona jest bardzo dobrą gospodynią, albo jedzą byle co.
  • 200€ tygodniowo nawet w DE to spora kwita, zwłaszcza na dwie osoby...
    mozna powiedzieć, ze dobrze powodzi sue takim osobom 
  • katarzynamarta powiedział(a):
    Zuzapola powiedział(a):
    Czyli, musimy ułatwiać dzieciom palenie maryśki, dobrze im zrobi, ech... A, że błędy kształtują to wiem, to może dzieci nieślubne wszystkim załatwić i odwyki alkoholowe, żeby się lepiej ukształtowali.... Co innego wyciągać z porażek dobre rzeczy, a co innego dzieci ładować w to, bo musisz spróbować.
    @sylwia1974 ja odnosiłam się do tej wypowiedzi, z której wynika że powinniśmy ULATWIAC dzieciom popełnianie błędów i ładować je w coś tam, bo muszą spróbować... Przecież to głupie myślenie jest. 
    To nie jest tak, że dobry rodzic chucha i dmucha, kontroluje i dyryguje, a zły jest każdy ten, który tak nie postępuje BO NA PEWNO podwozi córkę na noc do chłopaka, daje jej maryśkę lub podstawia butelkę z alkoholem.. 
    Denerwujące są te wpisy popadające w skrajność. 

    wiem, wiem, tak to zrozumiałam :) 
  • Aniela powiedział(a):
    Paprotka powiedział(a):
    Aniela, od kiedy nauka to tylko siedzenie przy biurku z podrecznikiem? Zwlaszcza w ED? 
    U mnie, juz kończymy 7. rok. :)
    To chyba jesteś wyjątkiem bo z tego co widze np na fejsbukowej grupie ED rodzice zwykle wybierają ED jako alternatywę dla nudnego ślęczenia nad podręcznikiem, tzn uważają ze wiedzę można tez zdobywać na różne inne ciekawsze sposoby. I dlaczego nauka o drzewach, bursztynach czy Bieszczadach ma być strata czasu? Bo nie ma tego w podręczniku? Malgorzata powiedział(a):
    Ja bym Wam życzyła tak wychowanych dzieci jakie ma @Aniela  :) 




    Do
    @Bea @Paprotka i inni 

    Zależy co rozumieć przez wychowane, bo wypowiedzi Anieli z tego wątku nasuwają mi skojarzenie "chodzące jak w zegarku", a to nie mój cel wychowawczy.

    Podziękowali 2beatak Coralgol
  • Moja siostra kupuje tylko z listy. Żadnych rarytasow. Wszystko zaplanowane i to wszystko. Warzywa i owoce z targu. 
  • Kobieta powiedział(a):
    moim zdaniem wiele rzeczy zależy od charakteru. Wychowanie też ważne, ale znam dzieci które po wychowaniu na wzór Anieli odbiło w drugą stronę, stojąc kompletnie w opozycji do wartości które są ważne dla rodziców.
    @Kobieta, przecież Ty nie znasz mojego wzoru wychowania. Coś tam sobie wyobrażasz, ale nie znasz. Bo skąd możesz znać?
  • edytowano czerwca 2018

    sylwia1974 powiedział(a):
    i nigdzie nie napisałam @Aniela, że jesteś ograniczona, tylko, że masz wąskie patrzenie przez system ED i aktualnie brak doświadczeń w szkole. Może Twoje były złe...A może przesadnie wyolbrzymiasz na podstawie marginalnych przypadków.

    Nie uważam się też za "światłą osobę" , ale również mam 7 dzieci w różnym wieku, doświadczenie 3 szkół podstawowych, jednego gimnazjum i trzech szkół średnich...I nie mam tak demonicznych doświadczeń.
    Moje dzieci się nie buntują, pod kloszem nie były i nie są, potrafią asertywnie odmawiać jeśli coś im się nie podoba, szczerze też opowiadają o tym co im się podoba, a co nie. Potrafią zrezygnować z czegoś - tak jak napisałam wyżej - nie cierpią szkolnych imprez - nawet tych w szkołach katolickich...to nie ich klimaty. 
    Córka na studiach otwarcie nam mówi, że jest jedynym białym paskiem w tej zebrze ( na roku jest ich dziesięcioro) Nie dopasowywuje się do innych a cieszy się szacunkiem. Już w podstawówce mocno odstawała jeśli chodzi o moralność, a mimo to, a może właśnie dlatego,  wybrali ją na przewodniczącą klasy. 

    Są różne drogi.
    Proszę tylko nie pisz w liczbie mnogiej, że "nauczyciele to coś tam" , a "uczniowie w szkołach to coś tam - bo mam wrażenie, że pisząc o jakichś wyjątkowych złych, czarnych sytuacjach oczerniasz znaczną większość jasnoszarych i białych osób .


    @sylwia1974 ;

    Dla mnie "wąskie patrzenie na wiele tematów" równoznaczne jest z "ograniczeniem" więc uważaj, co piszesz, abyś później nie musiała się tłumaczyć. 

    Nie jestem w żadnym systemie ED, nie ma takiego systemu. Doświadczeń tak demonicznych nie mam. Picie alkoholu na wycieczkach nie jest doświadczeniem demonicznym, ale bardzo powszechnym, a ja tylko o tym pisałam. Więc znów uważaj, co piszesz.

    Proszę o konkretny mój cytat: w liczbie mnogiej:"nauczyciele to coś tam" , a "uczniowie w szkołach to coś tam". No co tam??? Gdzie oczerniałam kogokolwiek? Wiesz, czym jest oczernianie?
    Przecież pisałam o jednym, konkretnym przypadku nauczycielki, anonimowo, nic nie zmyślałam. Nie pisałam o jakiś ogólnych zachowaniach nauczycieli, a jedynie o tym, że skoro nauczyciele tak się starają i męczą na wycieczkach (tutaj piszący nauczyciele, w tym wątku), to podałam w wątpliwość ich wyjazdy na te wycieczki.

  • edytowano czerwca 2018
    @Aniela właśnie wróciłam w nocy z wycieczki i tak, jestem bardzo zmęczona, ale też zadowolona, bo widzę różnicę w zachowaniu mojej klasy. Jest lepiej, coś tam jednak działa. Ja nie jestem zmęczona tym, że spędziłam trzy dni z moją klasa, męczy mnie ogrom odpowiedzialności i ciągła troska, żeby wszyscy zdrowi i cali wrócili. W mojej szkole wszystkie klasy jeżdżą na wycieczki. Taki obowiązek mamy ustalony z jednego powodu, taki wyjazd daje duże możliwości obserwacji uczniów, ich zachowania w środowisku innym, niż szkoła. Często wyniki tych obserwacji zaskakują. Ponadto w mojej klasie dla kilku uczniów jest to jedna z nilnielicznych możliwości wyjazdu poza miasto. Dla innych szansa na odrobinę samodzielnosci, bo są wychowywani pod kloszem. A to, że wieczorami gramy w planszówki, że gadamy do północy o pierdołach, ma tylko zalety. Uważam, że dobrze przygotowana wycieczka szkolna przynosi wszystkim korzyści.
  • hipolit powiedział(a):
    200€ tygodniowo nawet w DE to spora kwita, zwłaszcza na dwie osoby...
    mozna powiedzieć, ze dobrze powodzi sue takim osobom 

    To jest dużo? Nie żartuj. Wcześniej, przed chorobą Myszatego wydawaliśmy mnie, ale dodatkowo na papierosy ponad 100 euro miesięcznie. Teraz wydajemy 150-200 tyg. na utrzymanie, w tym jest też paliwo do auta.

  • edytowano czerwca 2018
    Bea powiedział(a):
    A pytanie czy trzeba mieć dziecko cały czas na oku? @Aniela Twoje dzieci nie buntują się pod kapeluszem? Myślę o tych starszych. 
    Nie da się ochronić w 100% młodego człowieka. Ale mozna go oswoić i nauczyć asertywności.
    Wartości wpajamy do głowy z nadzieją, ze skorzystają. Mając wybór zazwyczaj działają tak, jak oczekujemy. Jak nie dajemy możliwości wyboru i trzymamy pod kloszem jak się urwie spod owego klosza to zwykle są problemy
    @Bea ;

    Małe dzieci trzeba mieć na oku. Nie miałaś małych dzieci?

    Nie trzymam dzieci pod kapeluszem. Co Ty możesz wiedzieć, o tym, co ja robię ze moimi dziećmi?

    Nie twierdzę, że dzieci można ochronić w 100%, ale po co je narażać na jakieś szkody estetyczne i moralne, jeżeli to nie jest konieczne?

    Możliwość wyboru? Wyboru czego? Nastolatek nie powinien mieć możliwości wyboru między piciem alkoholu a niepiciem, między oglądaniem pornografii a nieoglądaniem.
    Dziwię się, że masz tutaj jakies wątpliwości.

  • Laf2011 powiedział(a):
    @Aniela właśnie wróciłam w nocy z wycieczki i tak, jestem bardzo zmęczona, ale też zadowolona, bo widzę różnicę w zachowaniu mojej klasy. Jest lepiej, coś tam jednak działa. Ja nie jestem zmęczona tym, że spędziłam trzy dni z moją klasa, męczy mnie ogrom odpowiedzialności i ciągła troska, żeby wszyscy zdrowi i cali wrócili. W mojej szkole wszystkie klasy jeżdżą na wycieczki. Taki obowiązek mamy ustalony z jednego powodu, taki wyjazd daje duże możliwości obserwacji uczniów, ich zachowania w środowisku innym, niż szkoła. Często wyniki tych obserwacji zaskakują. Ponadto w mojej klasie dla kilku uczniów jest to jedna z nilnielicznych możliwości wyjazdu poza miasto. Dla innych szansa na odrobinę samodzielnosci, bo są wychowywani pod kloszem. A to, że wieczorami gramy w planszówki, że gadamy do północy o pierdołach, ma tylko zalety. Uważam, że dobrze przygotowana wycieczka szkolna przynosi wszystkim korzyści.
    Dziękuję za relację.

    Tylko na co komu potrzebne jest obserwowanie uczniów przez nauczycieli w środowisku innym niż szkoła?
    Podziękowali 2Gosia5 Felicyta
  • Aniela powiedział(a):

    Laf2011 powiedział(a):
    @Aniela właśnie wróciłam w nocy z wycieczki i tak, jestem bardzo zmęczona, ale też zadowolona, bo widzę różnicę w zachowaniu mojej klasy. Jest lepiej, coś tam jednak działa. Ja nie jestem zmęczona tym, że spędziłam trzy dni z moją klasa, męczy mnie ogrom odpowiedzialności i ciągła troska, żeby wszyscy zdrowi i cali wrócili. W mojej szkole wszystkie klasy jeżdżą na wycieczki. Taki obowiązek mamy ustalony z jednego powodu, taki wyjazd daje duże możliwości obserwacji uczniów, ich zachowania w środowisku innym, niż szkoła. Często wyniki tych obserwacji zaskakują. Ponadto w mojej klasie dla kilku uczniów jest to jedna z nilnielicznych możliwości wyjazdu poza miasto. Dla innych szansa na odrobinę samodzielnosci, bo są wychowywani pod kloszem. A to, że wieczorami gramy w planszówki, że gadamy do północy o pierdołach, ma tylko zalety. Uważam, że dobrze przygotowana wycieczka szkolna przynosi wszystkim korzyści.
    Dziękuję za relację.

    Tylko na co komu potrzebne jest obserwowanie uczniów przez nauczycieli w środowisku innym niż szkoła?
    Może na to by takie Aniele mogły przyjąć do wiadomości, że wycieczki mają też swoje dobre strony :wink: 
  • piszesz o swoich doświadczeniach, a inni o swoich, ot i tyle...
  • Bea powiedział(a):
    Moja mama tygodniowo wydaje ok 30 euro ns dwie osoby.



    Sorry, ale ja sobie tego nie wyobrażam - 30 euro to wydaję na jedne zakupy, a i tak, jak dobrze pójdzie.

    ***

    I sporo na leczenie raczyska bo w Polszy jej nie chcą leczyć... <

    W jakim to jest kraju? My na leczenie Myszatego nic nie wydajemy, za wszystko płaci Kasa.
  • Tylko na co komu potrzebne jest obserwowanie uczniów przez nauczycieli w środowisku innym niż szkoła?
    Je potrzebuję takiej obserwacji. Szkoła to wąski wycinek życia, obwarowany rozlicznymi regulacjami. Poznaje uczniów lepiej, patrzę sobie na ich mocne i słabe strony. Wyciągam wnioski, jak te mocne wykorzystać, jak nad słabymi pracować..... Eh, praca nauczyciela wychowawcy to nie tylko 45 minut raz w tygodniu.
  • sylwia1974 powiedział(a):
    Aniela powiedział(a):

    Laf2011 powiedział(a):
    @Aniela właśnie wróciłam w nocy z wycieczki i tak, jestem bardzo zmęczona, ale też zadowolona, bo widzę różnicę w zachowaniu mojej klasy. Jest lepiej, coś tam jednak działa. Ja nie jestem zmęczona tym, że spędziłam trzy dni z moją klasa, męczy mnie ogrom odpowiedzialności i ciągła troska, żeby wszyscy zdrowi i cali wrócili. W mojej szkole wszystkie klasy jeżdżą na wycieczki. Taki obowiązek mamy ustalony z jednego powodu, taki wyjazd daje duże możliwości obserwacji uczniów, ich zachowania w środowisku innym, niż szkoła. Często wyniki tych obserwacji zaskakują. Ponadto w mojej klasie dla kilku uczniów jest to jedna z nilnielicznych możliwości wyjazdu poza miasto. Dla innych szansa na odrobinę samodzielnosci, bo są wychowywani pod kloszem. A to, że wieczorami gramy w planszówki, że gadamy do północy o pierdołach, ma tylko zalety. Uważam, że dobrze przygotowana wycieczka szkolna przynosi wszystkim korzyści.
    Dziękuję za relację.

    Tylko na co komu potrzebne jest obserwowanie uczniów przez nauczycieli w środowisku innym niż szkoła?
    Może na to by takie Aniele mogły przyjąć do wiadomości, że wycieczki mają też swoje dobre strony :wink: 
    Aniela nie przyjmuje tego do wiadomości, bo nie wie w jakim celu nauczyciel obserwuje ucznia w środowisku innym niż szkoła ;)
  • a to masz powyżej jedną z podpowiedzi
  • @Laf2011 ;
    teraz już wiem, nie zauważyłam wczesniejszego wpisu.
  • edytowano czerwca 2018


    Malgorzata powiedział(a):
    Laf2011 powiedział(a):
    @Aniela właśnie wróciłam w nocy z wycieczki i tak, jestem bardzo zmęczona, ale też zadowolona, bo widzę różnicę w zachowaniu mojej klasy. Jest lepiej, coś tam jednak działa. Ja nie jestem zmęczona tym, że spędziłam trzy dni z moją klasa, męczy mnie ogrom odpowiedzialności i ciągła troska, żeby wszyscy zdrowi i cali wrócili. W mojej szkole wszystkie klasy jeżdżą na wycieczki. Taki obowiązek mamy ustalony z jednego powodu, taki wyjazd daje duże możliwości obserwacji uczniów, ich zachowania w środowisku innym, niż szkoła. Często wyniki tych obserwacji zaskakują. Ponadto w mojej klasie dla kilku uczniów jest to jedna z nilnielicznych możliwości wyjazdu poza miasto. Dla innych szansa na odrobinę samodzielnosci, bo są wychowywani pod kloszem. A to, że wieczorami gramy w planszówki, że gadamy do północy o pierdołach, ma tylko zalety. Uważam, że dobrze przygotowana wycieczka szkolna przynosi wszystkim korzyści.


    Szkoła to nie jest naturalne środowisko dziecka czy nastolatka 
    Mnie bawi od zawsze zaskoczenie nauczycieli że dzieci zachowują się inaczej poza nią
    To zwykle brzmi w taki sposób jakby to miało być ich naturalne środowisko a nauczyciel to guru wychowania i niejako "właściwy "człowiek na drodze życia dziecka a przy okazji ma tego rodzica.

    Nauczyciele zaskoczen,,i że dzieci inaczej się zachowują poza szkołą. 
    Przecież  to oczywiste . 
    Co w tym zaskakującego??

    Wystarczy mieć trochę wyobraźni, aby wiedzieć, co dziecko będzie robić poza szkołą.
  • Oficjalne pozwolenie kupna pełnoletnim - powiedzmy sobie uczciwie, pełnoletni w knajpie, po za szkoła raczej pozwolenia nie potrzebuje, spowodowało ze nikt nie polewał pod stołem, nikt nie pił z gwinata „za stodoła” za szybko bo „koryto” otrwarte było oficjalnie. 
    Jak ktoś będzie chciał to się uwali jak szpak czy pozwolenie będzie czy nie. 
    Kiedys -jak wspomina Małgorzata, alko się przemycalo ;) i ja sobie nie przypominam żeby ludźmi rzucało, a byłam na wielu jako osoba towarzysząca i dobrze pamietam jeszcze swoją. 

  • Oczywiście ze nie przewiduje. 
    to była decyzja rady i sporej grupy rodziców, żeby pełnoletni -jeśli zechcą, mogli mieć możliwość kupić w miejscu gdzie alko jest legalnie sprzedawane. 
    Na upartego gdyby ktoś chciał zakombinować i mieć alko to tez by dał radę. 
    Studniowka była po za szkoła. 
    Osobiście uważam ze było to ok. 
    Pelnoletni odpowiada za siebie, za resztę jego rodzice.




  • Wystarczy mieć trochę wyobraźni, aby wiedzieć, co dziecko będzie robić poza szkołą.
    No moja wyobraźnia, czasami zawodzi :(
  • edytowano czerwca 2018



    Nauczyciele zaskoczen,,i że dzieci inaczej się zachowują poza szkołą. 
    Przecież  to oczywiste . 
    Co w tym zaskakującego??

    Napisałam, że czasem jestem zaskoczona ale nie faktem, że dzieci inaczej zachowują się poza szkoła, ale niektórymi zachowaniami. Dzięki Bogu, są to często pozytywne zaskoczenia.
  • Oczywiście,że szkoła nie jest naturalnym środowiskiem ucznia i bardzo dobrze gdy nauczyciel chce zobaczyć swoich uczniów właśnie jak zachowują się poza szkołą...Tak naprawdę chce ich poznać, lepiej dzięki temu zrozumieć. Po takich wycieczkach często zupełnie inne są relacje pomiędzy nauczycielem i uczniem. I pomiędzy uczniami również. Oby więcej takich nauczycieli którzy przedmiotowo nie traktują swoich uczniów...
  • edytowano czerwca 2018
    Malgorzata powiedział(a):
    Sylwik powiedział(a):
    Oczywiście,że szkoła nie jest naturalnym środowiskiem ucznia i bardzo dobrze gdy nauczyciel chce zobaczyć swoich uczniów właśnie jak zachowują się poza szkołą...Tak naprawdę chce ich poznać, lepiej dzięki temu zrozumieć. Po takich wycieczkach często zupełnie inne są relacje pomiędzy nauczycielem i uczniem. I pomiędzy uczniami również. Oby więcej takich nauczycieli którzy przedmiotowo nie traktują swoich uczniów...
      Nie no serio 
    Poziom empatii wśród nauczycieli po wycieczce jest powalający.
    Akurat.
    Człowiek bardzo szybko wpada jednak w rutynę i schemat działania ..

    Gdyby to tak uzdrawiające były te wyjazdy efekt wzrostu cudownych nauczycieli byłby masowy
    I szkoły wyglądałyby zupełnie inaczej. 
    Ale to tak czerodziejsko nie działa. 
    To raczej forma życzeń i marzeń aby tak w ogóle zadziałało. 

    Tak, do szkoły podstawowej, do której chodziły moje dzieci, tak właśnie to działało... 
    Nie wszyscy nauczyciele są cudowni...Ale chwała tym, którzy się starają i coś robią więcej niż minimum, które muszą..
    Podziękowali 1beatak
  • Czy pracująca zawodowo wielomatka  otrzyma powiększoną emeryturę o to świadczenie matczyne?
    Ktoś coś???

  • Bardzo wątpię chodzi chyba o najniższe świadczenie dla tych co nic. 
    Podziękowali 2OlaOdPawla Karolinka
  • A od ilu dzieci się liczy ? Od czwórki?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.