@kociara odmówiłam raz wyjazdu na wycieczkę, chociaż byłam wychowawcą. W ciąży i jak masz dziecko do lat trzech możesz odmówić delegowania poza miejsce pracy. Ja skorzystałam z tego prawa. Koleżanka pojechała z dzieckiem na piersi i mamą do opieki nad tym dzieckiem. Można i tak ...
@kociara odmówiłam raz wyjazdu na wycieczkę, chociaż byłam wychowawcą. W ciąży i jak masz dziecko do lat trzech możesz odmówić delegowania poza miejsce pracy. Ja skorzystałam z tego prawa. Koleżanka pojechała z dzieckiem na piersi i mamą do opieki nad tym dzieckiem. Można i tak ...
Ja to widzę w ten sposób Sporo moich dzieciaków jeździ z rodzicami raz w roku, gdzieś na zagraniczne wypady. Polski nie znają prawie w ogóle. Na takich wycieczkach jest tzw program ale oni lubią być ze sobą, poganiac pomiędzy pokojami, pogadać, poplotkowac. Może dla wielorodzicow nie jest to tak ważne, bo rodzina to taka mini grupa ale dla dzieci bez rodzeństwa ten czas naprawdę jest ważny. I pomimo różnych, czasami niefajnych sytuacji wynikających z typowo rowiesniczych relacji widzę same pozytywy. Ja np ryczałam na balkonie widząc po raz pierwszy od 4 lat rozesmianą dziewczynkę z wieloma problemami domowymi (ciężka choroba i śmierć rodzica). Znowu była radosnym dzieckiem. Albo chłopiec z zaburzeniami podobnymi do ZA ,z wieloma fobiami, lękami , stereotypami itp , który funkcjonował idealnie-a było wielkie ryzyko ataku paniki i agresji. A tu proszę. Zero problemów. Wiem ze moj punkt widzenia jest zupełnie inny ale ja bardzo cenię ten czas. Było sporo okazji do fajnych pogadanek,rozmów, nawet wtedy, kiedy punktem wyjścia była sytuacja niebezpieczna.
@kociara być może coś w tym jest bo moje dzieci jeżdżą ze mną częściej niż raz w roku I rzadko są to wycieczki dla dziubdziusiow bo trzeba chodzić bardzo dużo i wyczerpująco bywają też nieprzewidziane wydarzenia itp .
Ej nooo. Bo Ty to połowę klasy masz na stanie
No powiem Wam że wycieczka to jest dopiero ekstremum dla niektórych. Posprzątać trzeba, dogadać się w kwestii łazienki, odnieść naczynia do okienka i posprzątać syf po sobie w autokarze. Pilnować się i grupy. Dużo tego
Sami malkontenci Wycieczki szkolne to super sprawa. Najfajniejsze wspomnienia ze szkoły. Do dzisiaj wspominamy z koleżankami A czemu wiosna czy wczesna jesienią? To dość oczywiste, bo wtedy właśnie jest piękna pogoda i długie dni.
Nie jeździłam za często na wycieczki szkolne, na zielone szkoły ani na kolonie. Jeździłam na pielgrzymki ze scholą i te wspominam fajnie. Ale tam nie było samych dzieci tylko babcie parafialne kilkoro scholistek i ministrantów. Nikt nas nie pilnował na tych pielgrzymkach za bardzo. Trzeba tylko było być przy autobusie o okreslonej godzinie. Chodzilam też na górskie rajdy. W Krakowie też pare razy z klasą byliśmy i w Oświęcimiu w osmej klasie. Nie wspominam dobrze wycieczki. Samo zwiedzanie tak, ale jazdy autobusem i tlumu dzieciaków nie. W liceum mielismy klasę która wybierała wycieczki w góry zamiast wycieczek do miast i zwiedzania. To chodziliśmy na rajdy klasowe połączone z ogniskami, często z bardzo tanim noclegiem u zakonnic albo na polu namiotowym. Polska jest piękna. Zwiedzamy co wakacje. Naprawdę jest w czym wybrać i co zobaczyć.
Mój syn jest w gimnazjum w Pl i on chce jeździć na wszystkie wyjazdy i ja nie mam nic przeciwko temu. Ale mi zależy na jego kontakcie z językiem polskim, poznaniem kraju, itp. Może po wakacjach wróci do UK. I niech przez ten rok skorzysta z tych wyjazdów. Te wycieczki to w okolicach Warszawy, więc małe koszta. Albo dalsze wyjazdy na kilkudniowe rekolekcje, bo to szkoła katolicka. Lepiej niech pojeździć w Polsce na. wycieczki niż ma tu siedzieć i świata nie zobaczyć.
Ja najlepiej wspominam wyjazdy z chórem z muzycznej szkoły tak od 8ej klasy bo paczka była.. I to chyba ważne żeby lubić z kim się jeździ..wcześniej to chyba że Scholl bardziej niż szkolne.. Jeszcze wycieczkę w Lo też fajnie z dziewczynami się dogadywalysmy w górach... Te z wcześniejszych klas człowiek się cieszył na te wycieczki bo tak ale jakichś wspomnień powalających nie mam.. Bardziej z wyjazdów z rodzicami...
Moja starsza dziś pojechała na 3 dni. Nie mogła się doczekać i zawsze zresztą jeździ, bo kocha się integrować właśnie w tej bardziej luźnej atmosferze. Nie chodzi wcale o zwiedzanie czy mega atrakcja, tylko o atmosferę.
Moja w poprzedniej szkole nie chciała. Koleżanki się o wszystko kłóciły. Teraz pojechała na skrzydłach. Wróciła trochę wkurzona bo koleżanki gwiazdorzy i cyrki wyprawiały ale wycieczka się jej podobała ogolnio.
Dobrze że 500+ jest! Bez tego byłoby nam bardzo ciężko mimo dobrej pensji męża. Życie w Polsce w stosunku do zarobków jest b. drogie. W porównaniu z np Francją gdzie moja siostra sprząta jej mąż na rencie, mają syna, mieszkanie wynajmują a stac ich na normalne życie i wakacje w Polsce. Mówiła mi że na jedzenie dla nich 3 wydają 300 Euro miesiecznie. To chyba niedużo. Zwłaszcza jeśli porównamy to do ich zarobków w euro....
@Aniela Tak strasznie się bojąc całe życie wszystkiego zaoszczędzasz dzieciom też wielu ciekawych, radosnych i niezapomnianych chwil z ròwieśnikami. Niestety. Mama i tata to nie jest cały świat dziecka.
Ja się zdziwiłam tymi zielonymi szkołami dla klas 1-3 podstawówki.
Dla mnie zielone szkoły to jakaś pomyłka.
Jak jeszcze pracowałam w szkole ( na niecały etat) to całkowicie dezorganizowały pracę w szkole, bo niektórzy nauczyciele musieli pojechać na tę szkołę i były potrzebne zastępstwa. Również nie wszyscy uczniowie w danej klasie wyjeżdżali, a trzeba było im jakoś zorganizować zajęcia.
Duże koszty.
A zielona szkoła, to jak kilkudniowa wycieczka, czyli moralne zagrożenia takie same.
W ogóle co to za nazwa: "zielona szkoła"? Jaka szkoła??? Przeciez tam żadnej nauki nie ma.
Tak się przyjęło po prostu Ksiądz tez niczyim ojcem nie jest -a przynajmniej nie powinien - tez się czasami niektórych tak tytułuje. Fakt. Wycieczki dezorganizuja prace szkoły.
zielone szkoły są w porzo, dzieci się cieszą, integrują, uczą współpracy, co się potem przydaje w życiu zawodowym, ja przez 8 lat podstawówki nie byłem na żadnej wycieczce, zbierali pieniądze na SKO przez osiem lat a potem kupili nam jakieś beznadziejne książki na zakończenie szkoły.
Niektórzy widzą moralne zagrożenie wszędzie ;)takie małe idee fixe
Nie wszędzie widzę zagrożenie, ale w tym, że dziecko musi przebywać z pijącymi alkohol rówieśnikami, albo oglądającymi pornografię w telefonie. Czy uważasz, że to taka przyjemność dla dziecka? Nie wiem jak Ty, ale wolę zaoszczędzić swoim dzieciom takich rozrywek.
U nas zawsze się mówiło, że zielone szkoły są dla tych dzieci, które mieszkają w dużych miastach czy ośrodkach przemysłowych, żeby sobie mogły pobyć na świeżym powietrzu. Stąd też tam skąd pochodzę zielonych szkół nie było, bo nie miało to sensu.
15 lat mieszkałam na podkrakowskiej wsi i tam były zielone szkoły. Zawsze mnie to dziwiło.
W ogóle co to za nazwa: "zielona szkoła"? Jaka szkoła??? Przeciez tam żadnej nauki nie ma.
Tak się przyjęło po prostu Ksiądz tez niczyim ojcem nie jest -a przynajmniej nie powinien - tez się czasami niektórych tak tytułuje. Fakt. Wycieczki dezorganizuja prace szkoły.
nie lubilam wycieczek klasowych - nauczyciele nerwowi by wszystko dopilnowac chlopcy kombinujacy co by tu jeszcze kolejne piwo wypic zwiedzanie w tempie ekspresowym Jedyne co ze w pare dziewczyn mozna bylo sobie usiasc i babskie pogaduchy poprowadzic - taki jeden plus
Tola naprawde uważasz ze samodzielne targanie bagażu przez ośmio/ dziewięciolatka w czasie podróży jest męczące?
Co do tęsknoty, Pewnie ze im mniejsze dzieci tym mogą bardziej tęsknić ale jakby tak trzymać pod kloszem bo... walizka za ciężka, podróż pociągiem/autokarem męcząca a może będzie tęsknić, to co to da? Nie da się odciążyć dziecka od wszelkich niedogodności.
Komentarz
A teraz wycieczka była by. Dla mnie karą
Sporo moich dzieciaków jeździ z rodzicami raz w roku, gdzieś na zagraniczne wypady.
Polski nie znają prawie w ogóle.
Na takich wycieczkach jest tzw program ale oni lubią być ze sobą, poganiac pomiędzy pokojami, pogadać, poplotkowac.
Może dla wielorodzicow nie jest to tak ważne, bo rodzina to taka mini grupa ale dla dzieci bez rodzeństwa ten czas naprawdę jest ważny. I pomimo różnych, czasami niefajnych sytuacji wynikających z typowo rowiesniczych relacji widzę same pozytywy.
Ja np ryczałam na balkonie widząc po raz pierwszy od 4 lat rozesmianą dziewczynkę z wieloma problemami domowymi (ciężka choroba i śmierć rodzica). Znowu była radosnym dzieckiem.
Albo chłopiec z zaburzeniami podobnymi do ZA ,z wieloma fobiami, lękami , stereotypami itp , który funkcjonował idealnie-a było wielkie ryzyko ataku paniki i agresji. A tu proszę. Zero problemów.
Wiem ze moj punkt widzenia jest zupełnie inny ale ja bardzo cenię ten czas.
Było sporo okazji do fajnych pogadanek,rozmów, nawet wtedy, kiedy punktem wyjścia była sytuacja niebezpieczna.
No powiem Wam że wycieczka to jest dopiero ekstremum dla niektórych.
Posprzątać trzeba, dogadać się w kwestii łazienki, odnieść naczynia do okienka i posprzątać syf po sobie w autokarze.
Pilnować się i grupy. Dużo tego
A czemu wiosna czy wczesna jesienią? To dość oczywiste, bo wtedy właśnie jest piękna pogoda i długie dni.
Teraz pojechała na skrzydłach.
Wróciła trochę wkurzona bo koleżanki gwiazdorzy i cyrki wyprawiały ale wycieczka się jej podobała ogolnio.
Dobrze że 500+ jest!
Bez tego byłoby nam bardzo ciężko mimo dobrej pensji męża.
Życie w Polsce w stosunku do zarobków jest b. drogie. W porównaniu z np Francją gdzie moja siostra sprząta jej mąż na rencie, mają syna, mieszkanie wynajmują a stac ich na normalne życie i wakacje w Polsce. Mówiła mi że na jedzenie dla nich 3 wydają 300 Euro miesiecznie. To chyba niedużo. Zwłaszcza jeśli porównamy to do ich zarobków w euro....
Jak jeszcze pracowałam w szkole ( na niecały etat) to całkowicie dezorganizowały pracę w szkole, bo niektórzy nauczyciele musieli pojechać na tę szkołę i były potrzebne zastępstwa. Również nie wszyscy uczniowie w danej klasie wyjeżdżali, a trzeba było im jakoś zorganizować zajęcia.
Duże koszty.
A zielona szkoła, to jak kilkudniowa wycieczka, czyli moralne zagrożenia takie same.
Ksiądz tez niczyim ojcem nie jest -a przynajmniej nie powinien - tez się czasami niektórych tak tytułuje.
Fakt. Wycieczki dezorganizuja prace szkoły.
@aga---p - 300 euro to bardzo mało faktycznie.
15 lat mieszkałam na podkrakowskiej wsi i tam były zielone szkoły. Zawsze mnie to dziwiło.
Zielona szkoła może uczy życia...
naprawde uważasz ze samodzielne targanie bagażu przez ośmio/ dziewięciolatka w czasie podróży jest męczące?
Co do tęsknoty, Pewnie ze im mniejsze dzieci tym mogą bardziej tęsknić ale jakby tak trzymać pod kloszem bo... walizka za ciężka, podróż pociągiem/autokarem męcząca a może będzie tęsknić, to co to da? Nie da się odciążyć dziecka od wszelkich niedogodności.