@Elunia, absolutyzujesz. Ja kumam o co chodzi, bo właśnie, 6 dni temu sprzedaliśmy trochę ziemi na wsi nierolnikowi mieszkającemu w Krakowie czyli nie w tej gminie wiejskiej, w której jest ziemia. Czyli da się. Podobnie robią, czyli sprzedają ziemię rolnicy mieszkający w tej gminie wiejskiej (35 km od Krakowa). Tutaj naprawdę nie trzeba wielkiej inteligencji, aby to zrozumieć.
@Bea, po co nierolnikowi mieszkającemu w mieście ziemia rolna?
@Bea, po co nierolnikowi mieszkającemu w mieście ziemia rolna?
Mam nieodparte wrażenie, że znów rządzący wiedzą lepiej, co mi jest potrzebne Całkiem jak z ED - pani minister wie lepiej ode mnie, gdzie mi będzie wygodniej zapisać dzieci do szkoły i pilnuje, żeby przypadkiem nie mogła zrobić tak, żeby mi było mniej wygodnie. Cóż za troska!
Umowa była u notariusza, działka poniżej 30 arów, a i tak duża dla obrobienia dla kupującego. W ogóle co stoi na przeszkodzie w podziale ziemi na mniejsze działki? Poza tym jak patrzę na naszą wieś położoną 35 km od Krakowa, zabitą dechami, to wszystkie ziemie mają już status budowlanych.
@Bea, po co nierolnikowi mieszkającemu w mieście ziemia rolna?
Mam nieodparte wrażenie, że znów rządzący wiedzą lepiej, co mi jest potrzebne Całkiem jak z ED - pani minister wie lepiej ode mnie, gdzie mi będzie wygodniej zapisać dzieci do szkoły i pilnuje, żeby przypadkiem nie mogła zrobić tak, żeby mi było mniej wygodnie. Cóż za troska!
Nie, oni widzą jak ziemia rolna była sprzedawana za bezcen obcokrajowcom, polskim rolnikom utrudniano jej zakup, i chcą ukrócić ten proceder.
Myślę, że jeżeli ktoś uzasadniłby, że np. mieszka w wielkim mieście i bez np. 50 ha ziemi rolnej żyć nie może, to myślę, że władze gminy umożliwiłyby wraz z Agencją kupno tych upragnionych 50 ha. Poza tym nie czarujmy się, można skończyć miesięczny kurs rolniczy jak komuś zależy.
Ależ ja nie jestem obcokrajowcem i mam uprawnienia rolnicze! I nic mi teraz po nich, bo obecne przepisy uniemożliwiają mi nabycie ziemi rolnej (więcej niż 30 arów), o ile wcześniej na terenie gminy, na której chcę ziemię kupić nie prowadzę od min. 5 lat gospodarstwa rolnego. Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałabym przed jakimś urzędnikiem uzasadniać, że nie mogę żyć bez 50 ha w danej gminie. Tym bardziej, że jest to łatwe do podważenia - mogę żyć, skoro do tej pory żyłam. Wybacz, @Aniela, ale głupie jest to, co piszesz. Wygląda na to, jakbyś chciała tu na siłę przekonać wszystkich, że te przepisy są inne niż w rzeczywistości są. Upierasz się, że mimo nowych przepisów sprzedałaś ziemię rolną nierolnikowi spoza gmin - no, pięknie, tylko jak przyszło co do czego, to się okazuje, że tej ziemi było <30 arów. Tu nikt nie trwierdził, że nie można sprzedać mniej niż 30 arów nierolnikowi. A Ty jakbyś udawała, że nie wiesz, o co chodzi. Bez sensu taka rozmowa.
Ależ ja nie jestem obcokrajowcem i mam uprawnienia rolnicze! I nic mi teraz po nich, bo obecne przepisy uniemożliwiają mi nabycie ziemi rolnej (więcej niż 30 arów), o ile wcześniej na terenie gminy, na której chcę ziemię kupić nie prowadzę od min. 5 lat gospodarstwa rolnego. Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałabym przed jakimś urzędnikiem uzasadniać, że nie mogę żyć bez 50 ha w danej gminie. Tym bardziej, że jest to łatwe do podważenia - mogę żyć, skoro do tej pory żyłam. Wybacz, @Aniela, ale głupie jest to, co piszesz. Wygląda na to, jakbyś chciała tu na siłę przekonać wszystkich, że te przepisy są inne niż w rzeczywistości są. Upierasz się, że mimo nowych przepisów sprzedałaś ziemię rolną nierolnikowi spoza gmin - no, pięknie, tylko jak przyszło co do czego, to się okazuje, że tej ziemi było <30 arów. Tu nikt nie trwierdził, że nie można sprzedać mniej niż 30 arów nierolnikowi. A Ty jakbyś udawała, że nie wiesz, o co chodzi. Bez sensu taka rozmowa.
@Katarzyna Tutaj wielu twierdziło, że nic się nie da zrobić i bezrolni pozostają bez ziemi, a ci co mieli ziemię już na wieki z nią pozstaną jak z kulą u nogi. A tak nie musi być. Jeżeli chcesz kupić ziemię, to szukaj sposobu, aby ją kupić. Możesz udać się do mądrego, życzliwego notariusza, który Ci podpowie jak to zrobić.
Tej mojej ziemi sprzedanej było poniżej 30 arów, bo 1,2 ha podzieliśmy na działki, które znacznie lepiej się sprzedają. Poza tym nikt od nas z miasta nie chciałby kupić więcej ziemi. To o czym Wy piszecie to jakies gdybania, przeczące rzeczywistości.
Ustawodawcy chodziło o uniemożliwienie procederu wykupu ziemi rolnej przez obcokrajowców. Dlatego te wszystkie utrudnienia, które wymagają wysiłku z naszej strony. No cóż takie życie.
Bredzenia! Bo obcokrajowiec, to sobie nie zada wysiłku, jak mu będzie zależało? @Ula pisała wcześniej o działkach <30 arów, więc Ameryki nie odkryłaś, ale to nie sposób dla każdego. Szczególnie nie dla kogoś, kto chce sprzedać/kupić duże gospodarstwo w terenie rolniczym, a nie działkę pod domek pod miastem. A sedno - gorszy mnie, że jako uczciwego obywatela, z uczciwie nabytymi uprawnieniami rolniczymi, rzàdzàcy zmuszajà mnie do kombinowania, gdybym chciała uczciwie nabyć polskà ziemię rolnà.
Zgadzam się z Anielą. Maż-rolnik i wszyscy prawdziwi rolnicy z jego środowiska akurat tą ustawę chwalą. Nareszcie ukrócona została sprzedaż ziemi różnym kombinatorom,nie tylko cudzoziemcom,którzy całe połacie wykupywali "pod słupy". Albo np.kancelaria prawnicza,która wykupiła ziemię po to żeby nie płacić podatków itp. Prawdziwy rolnik nie ma większych problemów ani kupić ani sprzedać ziemi. Trochę wyolbrzymiacie.
Cóż, chodzi o ogólną zasadę i o niemoralny charakter nowego prawa. Właściciel, który nie może dysponować własnością, nie jest już de facto właścicielem. Niektórzy myślą tylko: "moja chata z kraja" i dopóki coś nie dotyka ich osobiście, uznają, że wszystko w porządku. To jest etyka sytuacyjna.
Bredzenia! Bo obcokrajowiec, to sobie nie zada wysiłku, jak mu będzie zależało? @Ula pisała wcześniej o działkach <30 arów, więc Ameryki nie odkryłaś, ale to nie sposób dla każdego. Szczególnie nie dla kogoś, kto chce sprzedać/kupić duże gospodarstwo w terenie rolniczym, a nie działkę pod domek pod miastem. A sedno - gorszy mnie, że jako uczciwego obywatela, z uczciwie nabytymi uprawnieniami rolniczymi, rzàdzàcy zmuszajà mnie do kombinowania, gdybym chciała uczciwie nabyć polskà ziemię rolnà.
Obcokrajowiec może sobie zadać wysiłek, ale te jego manewry zauważy ustawodawca i uniemozliwi mu zakupu dużych ilości polskiej ziemi.
@Katarzyna, ziemia nie jest towarem jak każdy inny. Nie musisz rezygnować ze swojej uczciwości. Pisałam, żebyś poradziła się notariusza jak dostosować sie uczciwie do nowej ustawy.
@Joanna i Bronisław Mąż przebywa stale wśród rolników i nikt nie narzeka na nową ustawę. Nadal sa właścicielami ziemi i wcale nie myślą o jej sprzedaży. Ziemia to nie towar jak każdy inny, którym każdy może sobie dowolnie dysponować.
Mieszkaliśmy w takiej okolicy, że scalanie ziemi nie miało szans ze względu na ukształtowanie terenu. Większość ziemi lezy odłogiem i zarasta lasem. To raczej tereny turystyczne, a teraz osiedla się tu wielu krakusów i ślązaków.
Ziemię dostaliśmy po dziadkach męża i część dokupiliśmy 30 lat temu mieszkając na wsi, na powiększenie gospodarstwa rolnego. Mieliśmy zamiar gospodarzyć, ale taka była polityka państwa, że z tego nie wyżywilibyśmy rodziny przy tak małym areale.
Teraz to wszystko dzięki naszym niedouczonym rządzącym zostanie wstrzymane. Za komuny na Dolnym Śląsku zniszczono rolnictwo, kulturę upraw itp.właśnie debilnymi ograniczeniami. Przez lata uprawiało się buraka cukrowego, pszenżyto i kukurydzę,lejąc hektolitry chemii. Zniszczono winnice, uprawy szparagów, uprawy ziół, które za Niemca świetnie prosperowały.Teraz zaczęło się to jakoś podnosić, normalizować to masz, nowy socjalizm.
No nie wiem, kto tutaj jest niedouczony. @Elunia, czy Ty wiesz, co działo się z polską ziemią przez ostatnie 27 lat? Chodzi głównie o tereny Polski pn-zach. Od dawna mówi sie o masowym wykupie ziemi przez obcokrajowców. Zabrano 2,6 miliona podpisów o referendum w tej sprawie. Kiedyś prof. Szyszko mówił:
Z jednej strony, części rolników nie stać na to, by dokupić ziemię, bo jest za droga, a z drugiej strony rolników, którzy kupili ziemię i mają wiele hektarów, wpuszczono w pułapkę kredytową. Nie mają gdzie sprzedać swoich produktów, a banki wyciągają rękę po dług i z uwagi na to że mają kredyt hipoteczny, chcą im zabrać ziemię
(...)
W tym czasie, gdy rolnicy są doprowadzani do bankructwa, kiedy nie stać ich na zakup ziemi, cena ziemi niesamowicie rośnie. Od roku 2004 do roku 2014 wzrosła o 500 procent. W ciągu roku rosła średnio o 50 procent. Jak to się dzieje, że rolnika nie stać na to, by kupić ziemię, a jej cena rośnie? To znaczy, że ktoś kupuje tę ziemię, zapotrzebowanie na nią jest, a rząd celowo nie doprowadza do tego, by zahamować ten haniebny proces wyprzedaży polskiej ziemi
A mamy jakieś dane o tym wykupie? Jakiś konkret? Ilosć osób, ilosć hektarów, z podziałem, jakiego rodzaju ziemie, tereny itp zostały tak masowo skupione i wykupione przez tych obcokrajowców?
No dobrze ,to niechby były ograniczenia w nabyciu własności nieruchomości przez obcokrajowców , ale czemu ma to obowiązywać Polaków ? Od kilku już lat odwiedzam różne "klimatyczne" gospodarstwa agroturystyczne i sporo z nich zostało założonych przez mieszczuchów. Dobrze , że zdążyli. Ktoś powie , że obcokrajowcy znaleźli by sposoby na obejście prawa , ale teraz też pewnie znajdą.
Artykuł 11 "(...) Wyłączną własność państwa stanowią: ziemia, jej zasoby, wody, lasy (...)"
Artykuł 13 "(...) Obywatele mogą użytkować działki ziemi, przekazywane im w trybie ustalonym ustawą, w celu prowadzenia gospodarstwa pomocniczego (łącznie z chowem bydła i drobiu), sadownictwa i ogrodnictwa, a także dla indywidualnego budownictwa mieszkaniowego. Obywatele zobowiązani są racjonalnie wykorzystywać przekazane im do dyspozycji działki ziemi (...). Mienie stanowiące własność osobistą obywateli lub przez nich użytkowane nie może służyć do uzyskiwania dochodów niepochodzących z pracy lub być wykorzystywane ze szkodą dla społeczeństwa."
@Monika73 dlatego to dotyczy Polaków że często to Polacy byli tzw słupami dla zagranicznych potentatów. Tu i tak jest spora furtka dla zakupu/sprzedaży bo decyduje Agencja. Chyba raczej panikujecie. Jestem wielkim przeciwnikiem przekształcenia ziemi rolnej w budowlaną.
@Monika73 dlatego to dotyczy Polaków że często to Polacy byli tzw słupami dla zagranicznych potentatów. Tu i tak jest spora furtka dla zakupu/sprzedaży bo decyduje Agencja. Chyba raczej panikujecie. Jestem wielkim przeciwnikiem przekształcenia ziemi rolnej w budowlaną.
Jeżeli ziemia ta nie jest uprawiana, ze względu na jakość gleby czy ukształtowanie terenu i jest blisko miasta - to nie widzę problemu. Gdzieś przecież ludzie muszą mieszkać.
A mamy jakieś dane o tym wykupie? Jakiś konkret? Ilosć osób, ilosć hektarów, z podziałem, jakiego rodzaju ziemie, tereny itp zostały tak masowo skupione i wykupione przez tych obcokrajowców?
Tak, temat od wielu lat jest poruszany np. w RM. Można też w innych źródłach poczytać:
raport Najwyższej Izby Kontroli za lata 2011-2013 wskazywał na wykup państwowej ziemi należącej do Agencji Nieruchomości Rolnych idący w tysiące hektarów przez kapitał holenderski, duński i luksemburski. Dotyczyło to szczególnie sytuacji w województwach dolnośląskim, mazowieckim i zachodniopomorskim. W Sejmie od dwóch lat leży projekt ustawy w zasadzie uniemożliwiający zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców po 1 maja 2016 i jednocześnie unieważniający wszystkie tzw. słupowe transakcje ale większość koalicyjna Platformy i PSL-u nie jest niestety zainteresowana jego uchwaleniem.
W Polsce, z pomocą tak zwanych „słupów”, zachodni kapitaliści przejęli około 200 tysięcy hektarów ziemi orrnej. - twierdzi Transnational Institute
Tutaj dane o wykupie z książki wydanej w 1997 roku:
Wszystkie te czynniki skłaniają nas do oszacowania kupionej przez Niemców ziemi na Pomorzu Zachodnim na co najmniej 50 tys. ha.Tyle ziemi wykupionej. A jak z dzierżawą? Wiemy jak w Polsce łatwo dzierżawić ziemię, wiemy jak do tego zachęcamy naszych sąsiadów i w ogóle nie-Polaków, oraz wiemy, że w UE, gdzie tak marzymy znaleźć się już, dziś, natychmiast, prawo pierwokupu automatycznie pozbawi nas dzierżawionej ziemi na rzecz dotychczasowych dzierżawców. Ponieważ w końcu dzierżawa jest łatwiejsza od kupna i mniej wzbudza podejrzeń, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby podstawiać Polaków czy innych obcokrajowców jako dzierżawców, a nie tylko jako kupców – mogą oni przed niemieckim notariuszem podpisać, że po wstąpieniu Polski do UE, wykupią tę ziemię korzystając z prawa pierwokupu i ją natychmiast oddadzą Niemcowi, który ich podstawił – , możemy bez najmniejszej przesady twierdzić, że utraciliśmy co najmniej tyle samo ziemi w postaci dzierżawy, jak w postaci wykupu, czyli ponownie ok. 50 tys. ha. Razem, na Pomorzu Zachodnim, szacujemy więc polskie straty na ok. 100 tys. ha ziemi, czyli prostokąt o rozmiarach 50 km na 20…Obliczmy teraz nasze straty w odniesieniu do całej Polski Gdyby do Pomorza Zachodniego doliczyć Pomorze Wschodnie (kolejne 100 tys. ha strat), Warmię i Mazury (100 tys. ha). Ziemię Lubuską, Toruńskie, Bydgoskie i część Poznańskiego (100 tys. ha), a wreszcie cały Śląsk z Sudetami – gdzie w okolicach Karpacza i Szklarskiej Poręby wykup ziemi jest wprost zawrotny (100 tys. ha) -na terenie całej Polski dochodzimy do liczby łatwo sięgającej progu 500 tysięcy hektarów. Prostokąt o rozmiarach 50 km na 100. Tak wygląda oszacowanie polskich strat na lato 1996 roku. Gdyby dodać jeszcze takie ziemie, jak Bieszczady, gdzie Niemcy kierują już swoje apetyty, można tylko wołać o pomstę do nieba. Kiedy Czytelnik trzymać będzie w ręku niniejszą książkę, cyfra ta będzie kompletnie zdezaktualizowana, co zawdzięczamy między innymi ustawie z marca 1996r., przegłosowanej przez SLD i UW w kontekście dwulicowości PSL-u oraz tragicznej nieobecności na sali posłów KPN i BBWR, Albo się człowiek bawi w grę o stołki, albo służy Narodowi. Naród musi zapamiętać kto tego dnia zdradził swój kraj, obojętnie, czy to przez oddany głos, czy przez swój ą nieobecność. Rząd systematycznie okłamuje Naród swoimi fałszywymi, oficjalnymi statystykami. Rząd dalej oszukuje Naród, nie nadając sprawie wykupywania ziemi należytego rozgłosu. Rząd dalej oszukuje Naród, forsując ustawę liberalizującą jeszcze bardziej wyprzedaż majątku narodowego… A wiceminister MSW Zimowski powtarza, że nie grozi nam sytuacja, ze będziemy odpierać ochotników na kupno gruntów czy nieruchomości. Przeciwnie, takich ludzi trzeba zachęcać, i że (…) nie należy demonizować groźby wykupywania ziemi przez cudzoziemców w Polsce, bo zjawisko to ma obecnie zupełnie marginalny charakter. Żyjemy w permanentnym zakłamaniu. AWRSP z Olsztyna przyznaje się również do wydzierżawienia 80% oddanej do jej dyspozycji ziemi, czyli ok. 270 tys. ha. Autorzy ww. artykułu w ogóle nie zwrócili na ten fakt uwagi. Ile spośród tych 270 tys. ha wydzierżawiono Niemcom? Ile spośród tych 270 tys. ha nigdy w polskie ręce nie wróci, zwłaszcza po wstąpieniu do UE? (…)
Szwajcarzy rozumują bardzo prosto i konkretnie. Ich kraj, tak strzegący swojej niepodległości, wzbudza podziw. Obcokrajowiec nie ma tu prawa nabywać ziemi, domu lub przedsiębiorstwa związanego z rolnictwem, chociaż Szwajcaria nie ma tak tragicznej historii, jak Polska. Nie ma tych samych doświadczeń. I ten kraj daje nam przykład! A czy ktoś uważa Szwajcarów za ciemnych, zacofanych, ksenofobów dlatego, że nie chcą ani sprzedawać swojej ziemi, ani wejść do takiej Europy, gdzie cała ich własna tożsamość zostałaby stracona na zawsze?To są po prostu mądrzy ludzie. Obcokrajowcy mogą u nich kupować mieszkania w blokach, a liczba zezwoleń jest dokładnie co roku z góry ustalana przez władze federalne (czyli „państwowe”). Władze kantonalne (czyli „wojewódzkie”) mogą w każdej chwili zawiesić zezwolenia przewidziane przez władze federalne lub zaostrzyć warunki na zgodę, ale nie mogą ich złagodzić. Artykuł pierwszy ustawy o nabywaniu nieruchomości przez obcokrajowców w Szwajcarii jest zresztą zupełnie jednoznaczny: niniejsza ustawa ogranicza wykup nieruchomości przez obcokrajowców w celu zapobieżenia obcym wpływom na ziemi szwajcarskiej. Przykładowo, na rok 1991 w kantonie Uri było dopuszczonych do sprzedaży 20 mieszkań, a w kantonie Solothurn – tylko 5.
NORWEGIA
Jesienią 1994 r., Norwegia odmówiła wstąpienia do Unii Europejskiej. Przeciwko głosowali przede wszystkim rolnicy, rybacy i ludzie młodzi. Komentarze francuskich dziennikarzy były napełnione naiwnością.Niestety, Norwedzy przestraszyli się braku demokracji w Unii Europejskiej,powiedział z żalem w głosie dziennikarz telewizji francuskiej wieczorem 29 listopada 1994r. Jakże można żałować, że ktoś przestraszył się braku demokracji??… Na kanale drugim, inny jego kolega wypowiedział się jeszcze lepiej:Norwedzy nie wskoczyli do pociągu europejskiego. Szkoda. Wikingowie woleli zachować swoją duszę. Ile jest prawdy w tych zdaniach! I jaka rozpacz; więc inteligentni niby ludzie potrafią żałować, że ktoś zechciał zachować swoją duszę! Norwedzy zrozumieli, że można być przyjacielem wszystkich, nie będąc niczyim poddanym. Daniel Heradsveit, profesor stosunków międzynarodowych w Oslo, doskonale podsumowuje uczucia Norwegów:Kiedy podróżuję po całym świecie, czuję się głęboko Europejczykiem. Ale kiedy spędzam parę dni na naszym zachodnim wybrzeżu, staję się z powrotem jak wszyscy Norwedzy. Boję się, że nasze domki, fiordy, góry, wykupią Niemcy i inni obcokrajowcy.
Komentarz
@Bea, po co nierolnikowi mieszkającemu w mieście ziemia rolna?
W ogóle co stoi na przeszkodzie w podziale ziemi na mniejsze działki? Poza tym jak patrzę na naszą wieś położoną 35 km od Krakowa, zabitą dechami, to wszystkie ziemie mają już status budowlanych.
Myślę, że jeżeli ktoś uzasadniłby, że np. mieszka w wielkim mieście i bez np. 50 ha ziemi rolnej żyć nie może, to myślę, że władze gminy umożliwiłyby wraz z Agencją kupno tych upragnionych 50 ha.
Poza tym nie czarujmy się, można skończyć miesięczny kurs rolniczy jak komuś zależy.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałabym przed jakimś urzędnikiem uzasadniać, że nie mogę żyć bez 50 ha w danej gminie. Tym bardziej, że jest to łatwe do podważenia - mogę żyć, skoro do tej pory żyłam. Wybacz, @Aniela, ale głupie jest to, co piszesz. Wygląda na to, jakbyś chciała tu na siłę przekonać wszystkich, że te przepisy są inne niż w rzeczywistości są. Upierasz się, że mimo nowych przepisów sprzedałaś ziemię rolną nierolnikowi spoza gmin - no, pięknie, tylko jak przyszło co do czego, to się okazuje, że tej ziemi było <30 arów. Tu nikt nie trwierdził, że nie można sprzedać mniej niż 30 arów nierolnikowi. A Ty jakbyś udawała, że nie wiesz, o co chodzi. Bez sensu taka rozmowa.
Tutaj wielu twierdziło, że nic się nie da zrobić i bezrolni pozostają bez ziemi, a ci co mieli ziemię już na wieki z nią pozstaną jak z kulą u nogi. A tak nie musi być.
Jeżeli chcesz kupić ziemię, to szukaj sposobu, aby ją kupić. Możesz udać się do mądrego, życzliwego notariusza, który Ci podpowie jak to zrobić.
Tej mojej ziemi sprzedanej było poniżej 30 arów, bo 1,2 ha podzieliśmy na działki, które znacznie lepiej się sprzedają. Poza tym nikt od nas z miasta nie chciałby kupić więcej ziemi. To o czym Wy piszecie to jakies gdybania, przeczące rzeczywistości.
Ustawodawcy chodziło o uniemożliwienie procederu wykupu ziemi rolnej przez obcokrajowców. Dlatego te wszystkie utrudnienia, które wymagają wysiłku z naszej strony. No cóż takie życie.
Bo obcokrajowiec, to sobie nie zada wysiłku, jak mu będzie zależało?
@Ula pisała wcześniej o działkach <30 arów, więc Ameryki nie odkryłaś, ale to nie sposób dla każdego. Szczególnie nie dla kogoś, kto chce sprzedać/kupić duże gospodarstwo w terenie rolniczym, a nie działkę pod domek pod miastem.
A sedno - gorszy mnie, że jako uczciwego obywatela, z uczciwie nabytymi uprawnieniami rolniczymi, rzàdzàcy zmuszajà mnie do kombinowania, gdybym chciała uczciwie nabyć polskà ziemię rolnà.
Maż-rolnik i wszyscy prawdziwi rolnicy z jego środowiska akurat tą ustawę chwalą.
Nareszcie ukrócona została sprzedaż ziemi różnym kombinatorom,nie tylko cudzoziemcom,którzy całe połacie wykupywali "pod słupy".
Albo np.kancelaria prawnicza,która wykupiła ziemię po to żeby nie płacić podatków itp.
Prawdziwy rolnik nie ma większych problemów ani kupić ani sprzedać ziemi.
Trochę wyolbrzymiacie.
@Katarzyna, ziemia nie jest towarem jak każdy inny.
Nie musisz rezygnować ze swojej uczciwości. Pisałam, żebyś poradziła się notariusza jak dostosować sie uczciwie do nowej ustawy.
Mąż przebywa stale wśród rolników i nikt nie narzeka na nową ustawę. Nadal sa właścicielami ziemi i wcale nie myślą o jej sprzedaży. Ziemia to nie towar jak każdy inny, którym każdy może sobie dowolnie dysponować.
Ziemię dostaliśmy po dziadkach męża i część dokupiliśmy 30 lat temu mieszkając na wsi, na powiększenie gospodarstwa rolnego. Mieliśmy zamiar gospodarzyć, ale taka była polityka państwa, że z tego nie wyżywilibyśmy rodziny przy tak małym areale.
@Elunia, czy Ty wiesz, co działo się z polską ziemią przez ostatnie 27 lat? Chodzi głównie o tereny Polski pn-zach. Od dawna mówi sie o masowym wykupie ziemi przez obcokrajowców. Zabrano 2,6 miliona podpisów o referendum w tej sprawie.
Kiedyś prof. Szyszko mówił:
(...)
"(...) Wyłączną własność państwa stanowią: ziemia, jej zasoby, wody, lasy (...)"
Artykuł 13
"(...) Obywatele mogą użytkować działki ziemi, przekazywane im w trybie ustalonym ustawą, w celu prowadzenia gospodarstwa pomocniczego (łącznie z chowem bydła i drobiu), sadownictwa i ogrodnictwa, a także dla indywidualnego budownictwa mieszkaniowego. Obywatele zobowiązani są racjonalnie wykorzystywać przekazane im do dyspozycji działki ziemi (...). Mienie stanowiące własność osobistą obywateli lub przez nich użytkowane nie może służyć do uzyskiwania dochodów niepochodzących z pracy lub być wykorzystywane ze szkodą dla społeczeństwa."
Można też w innych źródłach poczytać:
raport Najwyższej Izby Kontroli za lata 2011-2013 wskazywał na wykup państwowej ziemi należącej do Agencji Nieruchomości Rolnych idący w tysiące hektarów przez kapitał holenderski, duński i luksemburski. Dotyczyło to szczególnie sytuacji w województwach dolnośląskim, mazowieckim i zachodniopomorskim. W Sejmie od dwóch lat leży projekt ustawy w zasadzie uniemożliwiający zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców po 1 maja 2016 i jednocześnie unieważniający wszystkie tzw. słupowe transakcje ale większość koalicyjna Platformy i PSL-u nie jest niestety zainteresowana jego uchwaleniem.
W Polsce, z pomocą tak zwanych „słupów”, zachodni kapitaliści przejęli około 200 tysięcy hektarów ziemi orrnej. - twierdzi Transnational Institute
http://www.glosgminny.pl/sprzedaz-ziemi-na-slupa/
Wszystkie te czynniki skłaniają nas do oszacowania kupionej przez Niemców ziemi na Pomorzu Zachodnim na co najmniej 50 tys. ha.Tyle ziemi wykupionej. A jak z dzierżawą? Wiemy jak w Polsce łatwo dzierżawić ziemię, wiemy jak do tego zachęcamy naszych sąsiadów i w ogóle nie-Polaków, oraz wiemy, że w UE, gdzie tak marzymy znaleźć się już, dziś, natychmiast, prawo pierwokupu automatycznie pozbawi nas dzierżawionej ziemi na rzecz dotychczasowych dzierżawców. Ponieważ w końcu dzierżawa jest łatwiejsza od kupna i mniej wzbudza podejrzeń, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby podstawiać Polaków czy innych obcokrajowców jako dzierżawców, a nie tylko jako kupców – mogą oni przed niemieckim notariuszem podpisać, że po wstąpieniu Polski do UE, wykupią tę ziemię korzystając z prawa pierwokupu i ją natychmiast oddadzą Niemcowi, który ich podstawił – , możemy bez najmniejszej przesady twierdzić, że utraciliśmy co najmniej tyle samo ziemi w postaci dzierżawy, jak w postaci wykupu, czyli ponownie ok. 50 tys. ha. Razem, na Pomorzu Zachodnim, szacujemy więc polskie straty na ok. 100 tys. ha ziemi, czyli prostokąt o rozmiarach 50 km na 20… Obliczmy teraz nasze straty w odniesieniu do całej Polski Gdyby do Pomorza Zachodniego doliczyć Pomorze Wschodnie (kolejne 100 tys. ha strat), Warmię i Mazury (100 tys. ha). Ziemię Lubuską, Toruńskie, Bydgoskie i część Poznańskiego (100 tys. ha), a wreszcie cały Śląsk z Sudetami – gdzie w okolicach Karpacza i Szklarskiej Poręby wykup ziemi jest wprost zawrotny (100 tys. ha) -na terenie całej Polski dochodzimy do liczby łatwo sięgającej progu 500 tysięcy hektarów. Prostokąt o rozmiarach 50 km na 100. Tak wygląda oszacowanie polskich strat na lato 1996 roku. Gdyby dodać jeszcze takie ziemie, jak Bieszczady, gdzie Niemcy kierują już swoje apetyty, można tylko wołać o pomstę do nieba. Kiedy Czytelnik trzymać będzie w ręku niniejszą książkę, cyfra ta będzie kompletnie zdezaktualizowana, co zawdzięczamy między innymi ustawie z marca 1996r., przegłosowanej przez SLD i UW w kontekście dwulicowości PSL-u oraz tragicznej nieobecności na sali posłów KPN i BBWR, Albo się człowiek bawi w grę o stołki, albo służy Narodowi. Naród musi zapamiętać kto tego dnia zdradził swój kraj, obojętnie, czy to przez oddany głos, czy przez swój ą nieobecność. Rząd systematycznie okłamuje Naród swoimi fałszywymi, oficjalnymi statystykami. Rząd dalej oszukuje Naród, nie nadając sprawie wykupywania ziemi należytego rozgłosu. Rząd dalej oszukuje Naród, forsując ustawę liberalizującą jeszcze bardziej wyprzedaż majątku narodowego… A wiceminister MSW Zimowski powtarza, że nie grozi nam sytuacja, ze będziemy odpierać ochotników na kupno gruntów czy nieruchomości. Przeciwnie, takich ludzi trzeba zachęcać, i że (…) nie należy demonizować groźby wykupywania ziemi przez cudzoziemców w Polsce, bo zjawisko to ma obecnie zupełnie marginalny charakter. Żyjemy w permanentnym zakłamaniu. AWRSP z Olsztyna przyznaje się również do wydzierżawienia 80% oddanej do jej dyspozycji ziemi, czyli ok. 270 tys. ha. Autorzy ww. artykułu w ogóle nie zwrócili na ten fakt uwagi. Ile spośród tych 270 tys. ha wydzierżawiono Niemcom? Ile spośród tych 270 tys. ha nigdy w polskie ręce nie wróci, zwłaszcza po wstąpieniu do UE? (…)
http://jednoczmysie.pl/wyprzedaz-polskiej-ziemi-tragedia-narodowa/
W Szwajcarii i Norwegii tak jest:
SZWAJCARIA
Szwajcarzy rozumują bardzo prosto i konkretnie. Ich kraj, tak strzegący swojej niepodległości, wzbudza podziw. Obcokrajowiec nie ma tu prawa nabywać ziemi, domu lub przedsiębiorstwa związanego z rolnictwem, chociaż Szwajcaria nie ma tak tragicznej historii, jak Polska. Nie ma tych samych doświadczeń. I ten kraj daje nam przykład! A czy ktoś uważa Szwajcarów za ciemnych, zacofanych, ksenofobów dlatego, że nie chcą ani sprzedawać swojej ziemi, ani wejść do takiej Europy, gdzie cała ich własna tożsamość zostałaby stracona na zawsze?To są po prostu mądrzy ludzie. Obcokrajowcy mogą u nich kupować mieszkania w blokach, a liczba zezwoleń jest dokładnie co roku z góry ustalana przez władze federalne (czyli „państwowe”). Władze kantonalne (czyli „wojewódzkie”) mogą w każdej chwili zawiesić zezwolenia przewidziane przez władze federalne lub zaostrzyć warunki na zgodę, ale nie mogą ich złagodzić. Artykuł pierwszy ustawy o nabywaniu nieruchomości przez obcokrajowców w Szwajcarii jest zresztą zupełnie jednoznaczny: niniejsza ustawa ogranicza wykup nieruchomości przez obcokrajowców w celu zapobieżenia obcym wpływom na ziemi szwajcarskiej. Przykładowo, na rok 1991 w kantonie Uri było dopuszczonych do sprzedaży 20 mieszkań, a w kantonie Solothurn – tylko 5.
NORWEGIA
Jesienią 1994 r., Norwegia odmówiła wstąpienia do Unii Europejskiej. Przeciwko głosowali przede wszystkim rolnicy, rybacy i ludzie młodzi. Komentarze francuskich dziennikarzy były napełnione naiwnością. Niestety, Norwedzy przestraszyli się braku demokracji w Unii Europejskiej,powiedział z żalem w głosie dziennikarz telewizji francuskiej wieczorem 29 listopada 1994r. Jakże można żałować, że ktoś przestraszył się braku demokracji??… Na kanale drugim, inny jego kolega wypowiedział się jeszcze lepiej: Norwedzy nie wskoczyli do pociągu europejskiego. Szkoda. Wikingowie woleli zachować swoją duszę. Ile jest prawdy w tych zdaniach! I jaka rozpacz; więc inteligentni niby ludzie potrafią żałować, że ktoś zechciał zachować swoją duszę! Norwedzy zrozumieli, że można być przyjacielem wszystkich, nie będąc niczyim poddanym. Daniel Heradsveit, profesor stosunków międzynarodowych w Oslo, doskonale podsumowuje uczucia Norwegów: Kiedy podróżuję po całym świecie, czuję się głęboko Europejczykiem. Ale kiedy spędzam parę dni na naszym zachodnim wybrzeżu, staję się z powrotem jak wszyscy Norwedzy. Boję się, że nasze domki, fiordy, góry, wykupią Niemcy i inni obcokrajowcy.
(…)
Tam jest socjalizm komunistyczny, tak?