Sąsiadki synowie też się onegdaj najedli. Na szczęście nic im nie było. Ale też szpital był zaangażowany w sprawę. U mnie na posesji mnóstwo tego. Dzieciaki mają przykazane nie jeść. To się dla odmiany uraczyli owocami konwalii...
Ale owoce konwalii chyba gorsze od cisa, w cisie truje nasionko, a nie ta czerwona otoczka, a nasionka zwykle przechodzą przez układ trawienny nienaruszone. Jednak zawsze może się zdarzyć, że dziecko rozgryzie nasionko. Moje za to dwa razy napchały sobie owoców ognika głęboko do ucha, też jechaliśmy o pomoc.
Czasem się zastanawiam co ludzie mają w głowie rzucając takie komentarze? Lepiej im po tym? Czy czują misję uświadamiania?
Może to forma samousprawiedliwienia? W stylu "sama się za bardzo w życiu nie wysilam, ale za to jestem odpowiedzialna". Nie wiem jak w tym konkretnym przypadku. Taka moja fantazja. Dużo się słyszy (albo ja często słyszę lub raczej czytam), że wielodzietność=brak odpowiedzialności.
Bardzo proszę o modlitwę za moją siostrę: ciąża jednokosmowkowa, jeden z chłopców przestał przybierać, za tydzień kolejne usg i decyzja co i jak. W domu niespełna dwulatek o bardzo wrażliwej naturze, nie wiemy jak zareaguje na długą rozłąkę z mamą. Sytuacja mieszkaniowa gorzej niż beznadziejna i ogólnie dół i depresja w domu.. Niby 33 tc, ale Covid, zamknięcie w szpitalu itp są bardzo nieciekawą perspektywą.
Komentarz
Póki co, ekg ok. Ma podłączone elektrody do dalszej obserwacji.
A tu trza żyć......
Brat mi dziecko podrzucił w niedzielę, mówiąc że chce czasu dla siebie......
Poszedł na manife....
Opierdzielilam i już nie gadamy....
Siostra mnie próbowała uświadomić, że dzieci trzeba jeszcze wychować a nie tylko rodzić...
Już nie gadamy ....
Z mama jeszcze gadam....
......
Edit: miało być w wygadaniowym.
Może to forma samousprawiedliwienia? W stylu "sama się za bardzo w życiu nie wysilam, ale za to jestem odpowiedzialna". Nie wiem jak w tym konkretnym przypadku. Taka moja fantazja. Dużo się słyszy (albo ja często słyszę lub raczej czytam), że wielodzietność=brak odpowiedzialności.